Reklama

Najlepszy, najgorszy, najpiękniejszy – polskie “naj” tych eliminacji

redakcja

Autor:redakcja

20 listopada 2019, 17:29 • 10 min czytania 0 komentarzy

Zwycięstwem 3:2 nad Słowenią zakończyliśmy eliminacje do mistrzostw Europy w 2020 roku. To był czas… specyficzny. To chyba najlepsze słowo, by oddać atmosferę na przestrzeni ostatnich miesięcy. Z jednej strony notowaliśmy świetne wyniki, awans był niezagrożony właściwie od pierwszego do ostatniego meczu, miewaliśmy też momenty po prostu bardzo efektowne, gdy gra wyglądała świetnie. Ale jest również ta druga strona. Chwilami fatalny styl. Brak pomysłu na grę. Uzależnienie od jednego zawodnika, a nawet od szczęścia, bo trudno na przykład remis z Austrią określić inaczej niż “fartowny”. Kuriozalne wypowiedzi. Stagnacja na wielu poziomach. 

Najlepszy, najgorszy, najpiękniejszy – polskie “naj” tych eliminacji

Ocena całego tego okresu jest więc wyjątkowo trudna: ciężko kategorycznie odciąć wrażenia z samej gry od notowanych wyników, ciężko umieścić wygranie takiej grupy na skali trudności – bo jeśli twoim najsilniejszym rywalem jest Austria, to naprawdę, losowanie było świetne. Nieco prościej było za to wybrać najlepszych, najgorszych, najważniejszych i najmniej istotnych, co oczywiście zrobiliśmy z niekłamaną przyjemnością. Podsumowanie eliminacji przez pryzmat najmocniejszych i najsłabszych momentów? Zapraszamy.

Najlepszy piłkarz

Wybór prosty jak okiwanie siedmiu Słoweńców (jednego dwukrotnie). Tak, miewał w tych eliminacjach też momenty słabsze, były chwile, gdy nie do końca przekładał morderczą formę klubową na swoją reprezentacyjną dyspozycję. Robert Lewandowski strzelił sześć goli, dołożył do tego dwie asysty, a przecież nie możemy zapominać o bramkach takich jak ta Góralskiego – gdy to “Lewy” wziął na siebie dwa kluczowe momenty w tej akcji, najpierw dobrze dryblując, a następnie dorzucając piłkę na Grosickiego. Być może to kwestia tego meczu ze Słowenią, ale mamy wrażenie, że w tych eliminacjach Robert wreszcie narzucił samemu sobie więcej boiskowych obowiązków. Jeszcze niedawno na konferencji prasowej, zapytany o skuteczność, żartował: przecież skuteczność to wykorzystywanie okazji, a ja okazji nie mam. Ze Słowenią też niby nie miał, a zrobił dwa gole. “Wygrał” nam trzy mecze – oba z Łotwą i ten ze Słowenią. Oczywiście od najlepszej “dziewiątki” świata oczekiwaliśmy, że wygra 5-6 spotkań, ale powiedzmy, że nie ma na co narzekać.

Najgorszy piłkarz

Reklama

Ha, i mamy pierwsze zaskoczenie! Nie jest nim Piotr Zieliński, choć oczywiście do jego gry też mamy mnóstwo zastrzeżeń. Najniższą ocenę od nas za te eliminacje dostaje Mateusz Klich, który z pozycji: “gość idący po Premier League i 270 minut na Euro” zjechał do pozycji “rezerwowy reprezentacji, człowiek z Championship”. Niestety, Mateusz raz jeszcze pokazał, że o ile w klubie potrafi w miarę ustabilizować formę i świetnie odnajdywać się w ofensywnej filozofii bielsizmu, o tyle w “brzęczyzmie” raczej przeszkadza. Spowalnianie akcji, brak chemii z pozostałymi zawodnikami drugiej linii, sporo strat, mało otwierających podań. W relacji oczekiwań do jakości pewnie bardziej rozczarował nas Zieliński, ale Klich był najsłabszy. Nie miewał nawet zbyt wielu przebłysków, a sam licznik minut dobrze pokazuje, że im dalej w eliminacje, tym mniejsze zaufanie Brzęczka do jego usług. Klich być może padł trochę ofiarą coraz bardziej ofensywnej gry Krychowiaka, który przesunął się z szóstki na ósemkę, ale nie mamy pewności, czy ta zmiana miałaby miejsce, gdyby pomocnik Leeds dawał kadrze więcej.

Najpiękniejszy gol

Nie będziemy się silić na oryginalność:

Najważniejszy gol

A tu już będziemy oryginalni. Naszym zdaniem kluczowym, najważniejszym golem, jest trafienie Arkadiusza Milika jeszcze sprzed eliminacji, a mianowicie w ostatnim meczu Ligi Narodów przeciw Portugalii. To było trafienie na wagę utrzymania pierwszego koszyka, trafienie na wagę wylosowania Austrii zamiast Francji, trafienie na wagę czterech punktów w meczu z najmocniejszym zespołem grupy. Opisywaliśmy to tak:

Reklama

Gdybyśmy z Portugalią przegrali 0:1, na co się zapowiadało, najsilniejszym rywalem w naszej grupie byłby ktoś z zestawu:

Szwajcaria, Portugalia, Anglia, Holandia, Belgia, Francja, Hiszpania, Włochy, Chorwacja

Koszyk drugi?

Niemcy, Islandia, Bośnia i Hercegowina, Ukraina, Dania, Szwecja, Rosja, Austria, Walia, Czechy

Dysproporcję widać na pierwszy rzut oka, a przecież nie oszukujmy się – kluczem do zwycięstwa w tych eliminacjach było ugranie 4 punktów w meczach z Austrią. Nie jest jakąś totalną abstrakcją podmiana Austriaków na przykład na Francuzów. Wyobrażacie sobie drużynę Jerzego Brzęczka, która wyszarpuje 4 punkty Pogbie i Mbappe? My też nie.

Dlatego najważniejszy dla losów eliminacji gol padł prawdopodobnie przed ich rozpoczęciem.

Najlepszy występ Piotra Zielińskiego

Na zachętę postanowiliśmy wybrać taki moment eliminacji, w którym Piotr Zieliński wyglądał naprawdę dobrze. Wiemy, że momentami może brakować mu pewności siebie, więc już nie chcemy go dołować, zamiast tego wskażemy pozytyw: Izrael. “Zielu” ustawiony w nowy sposób, z dużą swobodą taktyczną, od razu odżył, dał asystę, napędził kilka kluczowych akcji, nie bał się ani dryblingu, ani klepania w środku. To był taki Zieliński, że przez moment nawet uwierzyliśmy, że możemy grać 4-4-2 z piłkarzem Napoli na prawej pomocy, jako asymetryczną równowagą dla Grosickiego. Piotrek dostał od nas za tamten mecz notę 7 i życzymy mu, by faktycznie najlepszy występ Zielińskiego miał miejsce w 2020 roku, a każdy kolejny podnosił poprzeczkę.

Najbardziej nerwowy moment

Zastanawiamy się nad dwoma: gdy w izraelskiej prasie ukazały się informacje o zagrożeniu bombowym podczas meczu Izrael – Polska (szybko zdementowane) oraz nad tym, gdy Słoweńcy kompletnie nas zneutralizowali w Lublanie. Postawimy chyba na Słowenię, bo w Izraelu mieliśmy świadomość, że w razie, gdyby groźby się powtarzały, możemy bezkarnie się zawinąć i nawet oddać walkowera, a nic się nie stanie ani naszym piłkarzom, ani naszej sytuacji w grupie. Lulbana to co innego – wtedy zobaczyliśmy, że naprawdę średnia drużna, złożona z naprawdę średnich zawodników potrafi kompletnie odłączyć naszych liderów, a jednocześnie dać błyszczeć swoim. Ilicić… No, chcielibyśmy, żeby u nas też grał ktoś taki. To była chwila, gdy pomyśleliśmy sobie, że da się jeszcze to wszystko spartolić, a co gorsza – na Euro 2020 czeka nas soczysty oklep.

Najlepsza przyśpiewka

Bez konkurencji.

Najlepszy Szymański

Na ostatniej prostej Sebastian! Wyprzedził Damiana o włos! Nie no, tak serio – najlepszego Szymańskiego musieliśmy wybrać po to, by napisać wam nasze odczucia związane z nowym skrzydłowym reprezentacji Polski. Och, jak to cudownie brzmi: nowy skrzydłowy reprezentacji Polski. Do tej pory przez wiele, wiele lat mieliśmy tylko Kamila Grosickiego, Jakuba Błaszczykowskiego oraz “tego, który kiedyś może będzie mógł zastąpić Błaszczykowskiego”. Na tej ostatniej pozycji wymieniali się różni ludzie, czasem Kapustka, czasem Kądzior, czasem jeszcze ktoś z drugiego szeregu, ale młodego gościa, który z miejsca wszedłby do gry w kadrze oraz we w miarę mocnej lidze nie mieliśmy dawno. Szymański regularnie gra w Dynamie Moskwa, to jest pierwsza dobra informacja. Nie ma żadnych kompleksów podczas gry w kadrze, to jest druga dobra informacja. Zdaje się, że ma w miarę poukładane pod sufitem. Nadal jest młody. Potrafi nie tylko dojechać do kreski i zagrać centrę w pole karne, ale też poklepać w środku.

Kurczę, Seba, fajnie, że się pojawiłeś. Gol też zresztą bardzo przyjemny dla oka.

Najlepsza decyzja Jerzego Brzęczka

Ach, to dopiero początek takiej gry, ale zaryzykujemy – przesunięcie Krychowiaka odrobinę do przodu, albo po prostu odciążenie go z zadań defensywnych przez dorzucenie mu Góralskiego. Mamy wrażenie, że ta decyzja już się broni, zostanie utrzymana tak długo, jak Krychowiak będzie się dobrze czuł w roli “ósemki” w klubie, a nade wszystko – przyniesie nam sporo radości. Co tam, najwyżej będziemy się kajać – sądzimy, że to właśnie odważna wiara, że “Krycha” może się przydać nieco wyżej będzie kluczem do ewentualnych sukcesów na Euro 2020. Ze środkiem Krychowiak destruktor, Zieliński kreator, Klich między nimi wyglądało to zdecydowanie gorzej.

Najgorsza decyzja Jerzego Brzęczka

Beef z Michałem Polem. Rozumiemy, że mógł się poczuć urażony tweetem o tym, że Michniewicz zmienia szyld i jedzie dalej, ale mimo wszystko – żeby wejść na wojenną ścieżkę z najbardziej sympatycznym, otwartym i serdecznym człowiekiem całego środowiska, trzeba mieć talent. To jednak też trochę szerszy obrazek Brzęczka na pewnym etapie pracy – człowieka sprawiającego wrażenie nieco pogubionego, przytłoczonego presją, szukającego problemów w dziwnych miejscach. Mamy nadzieję, że już mu przeszło.

Najbardziej wzruszający moment

Szpaler dla Łukasza Piszczka, zwłaszcza, że przecież te okoliczności były niecodzienne. Miał zejść w 30. minucie, przez uraz Glika został praktycznie do przerwy, na Twitterze szydziliśmy już, że pewnie to tak jak ze słynnym jednym piwem – wchodzisz do pubu na sekundę, a budzisz się w ćwierćfinale mistrzostw Europy jak na ciebie szarżuje rozpędzony Eden Hazard. Niestety, sen potrwał tylko do doliczonego czasu pierwszej połówki. Potem już tylko hołd od zawodników, kibiców, działaczy i żegnamy. Szkoda strasznie, bo to nie tylko świetny piłkarz, ale po prostu świetny człowiek.

Najwięcej zyskał

Poza oczywistymi kandydatami pokroju Szymańskiego czy Góralskiego, mamy też bohatera nieoczywistego. Wydawało się, że Arkadiusz Reca jest już bezpowrotnie stracony. Rzucił się na zbyt wysokiego konia, w dodatku bez znajomości języków, Atalanta go wykończyła, miną dwa lata i wróci do Ekstraklasy, prawdopodobnie do Lechii Gdańsk. Tymczasem on nie odpuścił, wywalczył sobie granie w Serie A, a po pewnym czasie również zaufanie w reprezentacji. Wykorzystał wieczne urazy Macieja Rybusa, wykorzystał wątpliwości przy przerzucaniu stron u Bereszyńskiego i wjechał w niezłym stylu do drużyny. Nadal ma mnóstwo braków, zaległości, wad. Nadal to nie jest wymarzony lewy obrońca, który stanowiłby równowagę dla prawego defensora, niezależnie czy jest nim akurat Kędziora czy Bereszyński. Ale Reca na pewno będzie na poważnie brany pod uwagę przy ustalaniu wyjściowego składu na Euro 2020. A to oznacza, że zyskał w ostatnich miesiącach naprawdę sporo. Może wręcz drugie reprezentacyjne życie.

Najwięcej stracił

Karol Linetty. Lata lecą, mecze mijają, a Karol jak nie mógł się przebić u Nawałki, tak nie może się przebić u Brzęczka. A przecież to wydawało się takie oczywiste i naturalne: Krychowiak na szóstce, rocznik 1990. Linetty na ósemce, rocznik 1995. Zieliński na dziesiątce, rocznik 1994. Żelazny tercet na lata, regularnie grający w mocnych klubach i mocnych ligach. Tymczasem nad Linettego wskakują w hierarchii a to Klich, a to Góralski, przy wszystkich taktycznych kombinacjach w zrozumiały sposób uważniej patrzy się na komfort Krychowiaka i Zielińskiego, niż tej trzeciej osoby w układzie. A przecież swego czasu doszła jeszcze mordercza forma Piątka, która wymusiła debatę nad ustawieniem 4-4-2, co dodatkowo zawężałoby szanse Linettego na granie. W eliminacjach nie zagrał ani minuty.

Najlepszy prawy obrońca

UUU TRUDNE PYTANIE. Serio, najchętniej byśmy wskazali Piszczka za zasługi, bo i Kędziora, i Bereszyński dali w tych eliminacjach sporo argumentów zarówno swoim zwolennikom, jak i przeciwnikom. Powraca też zresztą odwieczne pytanie – lepiej grać w mocnym klubie średniej ligi, czy słabym klubie ligi mocnej? Konkurencja na tej pozycji jest ogromna, co może jedynie cieszyć. Na ten moment chyba odrobinę wyżej postawilibyśmy Bereszyńskiego, w dodatku zaznaczając, że gość ma duże szansę odbić się razem z Sampdorią od dna. A już zestawienie prawego obrońcy średniaka Serie A z prawym obrońcą z ligi ukraińskiej – a do takiego może dojść przed samym Euro – będzie łatwiejsze do rozstrzygnięcia.

Najlepiej dobrana pozycja dla Roberta Lewandowskiego

Pół-żartem, pół-serio – ze Słowenią gość zmajstrował jednego gola lecąc na przełaj w stylu najlepszych dziesiątek świata, a drugiego jako lewy skrzydłowy dryblujący z boku boiska i kończący akcję doskonałym, dokręconym dośrodkowaniem. Mamy wrażenie, że w obecnej formie Lewandowski wyglądałby dobrze nawet na lewej obronie. Niestety – Krzysztof Piątek i Arkadiusz Milik nie są już w tej formie (lub niestety zdrowiu), by trzeba było się zastanawiać nad koniecznością “upchnięcia” na boisku dwóch czy nawet trzech żądeł. Dlatego Lewandowski niech pozostanie snajperem, a co. Pozwalamy.

Najbardziej kuriozalna wypowiedź

– Jeżeli Zieliński wstanie pewnego dnia i coś mu przeskoczy w głowie, to będziemy mieli zawodnika, którego będą nam zazdrościć wszyscy na świecie – cytujemy za TVP Sport wypowiedź Jerzego Brzęczka.

Bez dalszego komentarza, za to ze spoilerem – na razie nie przeskoczyło.

Najbardziej absurdalna sytuacja

Ochroniarz, który złamał sobie nos i skręcił kostkę przy próbie powalenia Tomasza Kędziory. Nie pytajcie.

Najlepszy reprezentant z Championship

Kamil Grosicki, niezmiennie. Może i ma słabsze momenty, może i miewa zadyszkę po wykonaniu trzech dryblingów, ale kurczę, to nadal jest jeden z najbardziej przewidywalnych ludzi w kadrze, oczywiście w tym pozytywnym znaczeniu. Wiemy, że jakiegoś poziomu nie przeskoczy, ale wiemy też, że w pierwszym kwadransie można mu dać dowolną liczbę piłek na dobieg, na pewno ze 2-3 podania z tego zmajstruje. Nie ma szaleństw z liczbami, tylko jeden gol i trzy asysty, ale Grosicki nadal jest pewniakiem. Piłkarsko trochę ograniczonym, bez zmysłu do gry kombinacyjnej, ale nadal: pewniakiem. Ze Słowenią było to zresztą widać, gdy na wejściu wrzucił na karuzelę swojego obrońcę. Potem oczywiście zaczął przygasać, aż do końcówki w której wyglądał blado, ale nie oczekujemy i nigdy nie oczekiwaliśmy od niego, że będzie w pojedynkę rozstrzygał mecze. Na drugim miejscu wśród piłkarzy z Championship Krystian Bielik, podium zamyka Klich.

Największy sukces

Awans.

Największa porażka

Styl awansu.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...