Jeśli po wygranym meczu, w którym karierę reprezentacyjną kończy Łukasz Piszczek, a kadra Polski kończy udane eliminacje do Euro 2020, najwięcej mówi się o stanie murawy, to nie ma wątpliwości, że dzieje się coś naprawdę niepokojącego i złego. Coś poszło nie tak i to dość mocno. W związku z tym wyjaśnijmy: o co konkretnie cały raban i w czym problem?
Plan na ten wtorkowy wieczór na Stadionie Narodowym był oczywisty. Polacy mieli w przyzwoity sposób przypieczętować koniec eliminacji, zrewanżować się Słoweńcom i ładnie pożegnać Łukasza Piszczka. I choć zrealizowana została każda część tego scenariusza, murawa i tak została bohaterem numerem jeden. Niestety negatywnym, wystarczy posłuchać wypowiedzi piłkarzy (źródło: Onet).
Robert Lewandowski: – Każdy widział, jak wyglądała murawa. Piasek utrudniał grę, ślizgaliśmy się. Nasze mięśnie odczuwają taki mecz na kolejny dzień, bo ciało nie jest przyzwyczajone do takiej nawierzchni. Mam nadzieję, że sprawą zajmie się rząd i PZPN. Trzeba znaleźć rozwiązanie, bo nie od teraz wiadomo, że jest z tym problem. Całe szczęście, że dziś nikt nie doznał poważnej kontuzji.
Grzegorz Krychowiak: – Brakowało tylko grabek i łopatki. Ktoś coś powinien zrobić w tym temacie, bo mamy taki piękny stadion. Za każdym razem, jak wyjeżdżaliśmy do rywali na mecze eliminacyjne, to graliśmy na super, wyśmienitej murawie. Tylko tutaj są problemy, każdy narzeka. Wydaje mi się, że kiedy mamy taki fantastyczny, piękny stadion, jeden z najpiękniejszych w Europie, to murawa musi iść w tym w parze.
Piotr Zieliński: – Murawa na pewno nie była w najlepszym stanie. Odkąd gram w reprezentacji, nie przypominam sobie, żeby kiedykolwiek było gorzej.
Arkadiusz Reca: – Mieliśmy wczoraj trening i staraliśmy się dopasować obuwie, ale mimo naszych starań grało się ciężko. To boisko jest w złym stanie i na pewno to utrudniało. Piłka stawała, dziwnie się zachowywała, na pewno nie była to dobrze przygotowana trawa.
Wojciech Szczęsny: – To nie była piłka nożna, tylko łyżwiarstwo figurowe. Przez kilka spotkań było to śmieszne, ale teraz jest żałosne, że musimy na takim czymś grać. Z chęcią zagram wiosną jakiś sparing na Stadionie Śląskim, by móc rozegrać w pełni dobry mecz.
Narzekali jednak wszyscy, którzy mierzyli się z biało-czerwonymi.
– To też nie jest tak, że narzekają tylko nasi piłkarze i że niby uparli się, bo nic im nie odpowiada. Absolutnie. Wprost przeciwnie. Nasi przeciwnicy też widzieli boisko i nie byli nim zachwyceni. Słoweńcy mówili, że obiekt jest piękny, ale już murawa dość niskiej jakości. Sami byli zdziwieni takim faktem. Naprawdę. I nie tylko oni. Przed meczem z Macedonią było podobnie. Zawodnicy naszej kadry pokazywali mi wiadomości od swoich macedońskich kolegów, w których tamci jasno pisali, że wielkość obiektu robi wrażenie, tylko jakość tej trawy z nią nie licuje. Polacy nie są wyjątkami. Każdy widzi problem – relacjonuje rzecznik PZPN, Jakub Kwiatkowski.
***
Nakreślmy więc kontekst całego problemu. Rozmawiamy z rzeczniczką PGE Narodowego, Moniką Borzdyńską.
Kto ponosi odpowiedzialność za stan murawy na PGE Narodowym?
O murawę na PGE Narodowym dba firma, która wyłoniona jest w drodze przetargu publicznego nieograniczonego. Umowa z Trawnik spółka z ograniczoną odpowiedzialnością obowiązuje od marca do 19 listopada. Na ostatni mecz umówiliśmy się na montaż i demontaż murawy. Kluczowe jest to, że za każdym razem boisko było protokolarnie odbierane przez delegatów i tym razem też nie dostaliśmy żadnych uwag. Nie jesteśmy ekspertami, nie jesteśmy w stanie się w żaden sposób odnieść i jeśli nie pojawiają się żadne uwagi od osób odpowiedzialnych za ocenę stanu używalności trawy, to uczciwie przyjmujemy, iż wszystko jest w porządku. Wykonawca wskazuje nam, że wszystko jest zgodne z parametrami zawartymi w przetargu i wskazanymi przez PZPN jako konieczne do spełnienia wytycznych UEFA. Nie ukrywamy jednak, że docierają do nas głosy piłkarzy i selekcjonera reprezentacji Polski, które wskazują na brak elementów użytkowych. Będziemy przystępować do nowego przetargu. Dlatego też zwrócimy się do PZPN z prośbą o uczestniczenie jako obserwator z prawem zabierania głosu w przygotowaniu wytycznych do niego oraz pomocy w kontroli wszystkich procesów – począwszy od układania podbudowy, przyjazdu na teren stadionu rolek trawy, po ostatnie zabiegi pielęgnacyjne przed samym meczem.
Spółka PGE Narodowy jest w stanie zwrócić uwagę producentowi i wpłynąć na stan murawy, jeśli ten nie spełnia standardów?
Ona spełnia wszelkie kryteria i parametry zawarte w dokumentacji przetargowej. Co do parametrów użytkowych, czyli ślizgu czy innych rzeczy, to nie ma mierzalności takich rzeczy. Wskazują na to eksperci. Nie można zmierzyć, czy ślizg jest odpowiedni czy wprost przeciwnie. Po meczu z Macedonią pojawiały się opinie, że był za krótki czas na układanie murawy. Wyciągnęliśmy wnioski i tym razem firma układała murawę dwanaście dni przed meczem. Nie jesteśmy w stanie powiedzieć, czy przyniosło to odpowiedni efekt, bo nie jesteśmy ekspertami, ale zareagowaliśmy właśnie w ten sposób.
Konsultowaliście z Trawnikiem, że dwanaście dni wystarczy?
Jeśli firma bierze udział w przetargu i ma wskazane, że układa murawę od siedmiu do dziewięciu dni, przygotowuje dla nas ofertę, to znaczy, że jest w stanie w tym czasie wykonać murawę spełniającą wszystkie parametry.
Nie ma możliwości, aby ta murawa leżała dłużej?
PGE Narodowy jest użytkowany w różny sposób. To obiekt wielofunkcyjny, na którym odbywają się również inne wydarzenia – koncerty, imprezy masowe, wydarzenia publiczne. I tak układamy kalendarz, aby zmieścić się w czasie z układaniem murawy. Jeśli dostaniemy opinię ekspertów, że minimalny czas na układanie murawy, żeby była w dobrym stanie użytkowym, jest dłuższy, to na pewno się do tego zastosujemy i weźmiemy to pod uwagę. Do tej pory nie docierały do nas takie komunikaty.
***
W tym miejscu ścierają się dwa światy – teoria i praktyka. Murawa spełnia wszystkie dokumentacyjne standardy, ale okazuje się, że są one na tyle szerokie i nieżyciowe, iż nie jest ona jakościowo wystarczająco dobra, żeby odpowiadać potrzebom rozgrywania meczu na odpowiednim poziomie.
Borzdyńska: – Byłam osobiście na odprawie z delegatem i przyjął murawę. Nie pojawiły się żadne uwagi. Jedynie pretensje mieli piłkarze i selekcjonerzy w trakcie jednego z treningów, ale byliśmy w miarę spokojni, bo firma Trawnik zastosowała dodatkowe elementy pielęgnujące z tym związane. Według nas działo się to za późno, więc będziemy prosić PZPN, żeby w przyszłości uczestniczył w sprawdzaniu murawy i sprawdzał ją na różnych etapach nakładania jej.
Kwiatkowski: – Tyle że delegat UEFA to nie jest człowiek, który zna się na trawie. Odbiera boisko i tyle. Musiałoby być naprawdę drastycznie źle, żeby stwierdził, że nie nadaje się ono do gry. Nie wiem, bramki musiałyby być krzywe, linie nienarysowane czy cokolwiek takiego. Ekstremum, a nie wątpliwa jakość trawy. Kiedy zorientowaliśmy się, że coś jest nie tak, to daliśmy znać operatorowi stadionu, że nie jesteśmy zadowoleni z tego, co zastaliśmy, ale doskonale wiedzieliśmy przy tym, że już nic nie da się zmienić. Przekazaliśmy swoje uwagi i usłyszeliśmy, że murawa została dość mocno przed treningiem polana, więc uznaliśmy, że w dniu meczu mocne polewanie będzie zbędne. Miało wystarczyć lekkie podlanie przed rozgrzewką i zobaczenie, jak zachowuje się po niej. Czekaliśmy na uwagi od zawodników. I tyle mogliśmy zrobić. Nikt przez jeden dzień nie może niczego wymienić.
Borzdyńska: – Za każdym razem mamy kontakt nie tylko z Trawnikiem, dającym nam paszport murawy, który jest szeregiem uwarunkowań, żeby w ogóle móc tę trawę dostarczać na Narodowym, ale też z greenkeeperami zewnętrznymi. Oni do tej pory zawsze mówili, że parametry związane z grubością, tarnią, ułożeniem warstw i wszystkim innym są zgodne ze standardami UEFA. My, jako osoby ogłaszające przetarg, sprawdzamy parametry zawarte w przetargu. Jeśli nie dostajemy uwag do protokółu, to naturalnie nie mamy podstaw, żeby twierdzić, że coś jest nie tak.
W całym tym zamieszaniu najbardziej ucierpieć mogli zawodnicy, którzy mieli świadomość, że akurat przed meczem ze Słowenią nic już się nie da z trawą zrobić i obawiali się, iż jej nierówne kępki mogą doprowadzić nawet do jakiejś nieprzyjemnej kontuzji.
Kwiatkowski: – Na treningach zawodnicy używają różnych butów, ale ostateczna weryfikacja przychodzi w meczu. Po nim pojawiała się duża frustracja i rozczarowanie. Za każdym razem było wiele uwag od zawodników, wszyscy zgodnie podkreślili, że teraz była najgorsza murawa, odkąd pamiętamy. Nie jestem specjalistą od murawy, nie będę się mądrzył, ale jest to jakiś problem. Tym razem i tak powinno być lepiej, bo wiemy, że trawa położona była wcześniej. Może powinno się więc zadań pytanie o jakość samej nawierzchni. Może tutaj jest zasadniczy problem. Sygnalizujemy wszystko, ale proszę pamiętać, że my mamy umowę ze PGE Narodowym i korzystamy z podwykonawców obiektu. To stadion rozpisuje przetarg na wykonawcę murawy. Już wczoraj problem został na tyle unaoczniony, że chyba trzeba coś z tym fantem w końcu zrobić. Piłkarze wielokrotnie mówili, że jest problem i można tylko się cieszyć, że na razie nikt na tym nie ucierpiał. Co by było, jeśli któryś z nich doznał kontuzji przez słaby stan jakościowy murawy? A zdarzało się, że na niektórych łączeniach były uskoki murawy i łatwo sobie można wyobrazić, że komuś powinie się tam noga i skręci sobie kostkę. Oni później wracają do klubów z kontuzjami, które odnieśli na takim a nie innym boisku. Takie rzeczy jak stan murawy mogą mieć duży wpływ na rzeczywistość.
***
O komentarz w sprawie problemów z murawą poprosiliśmy też przedstawicieli firmy Trawnik Producent, która położyła murawę na PGE Narodowym.
– Biorąc pod uwagę obecną porę roku i panujące warunki, stan murawy był dobry – należy pamiętać, że mamy połowę listopada, a więc okres w którym trawa nie wegetuje, a ta dodatkowo została zainstalowana w „hali” bez dostępu do światła i odpowiedniej cyrkulacji powietrza. W poprzednim spotkaniu z Macedonią problemem była śliskość murawy, wobec czego podjęto decyzję o wypiaskowaniu murawy, co było widoczne podczas transmisji telewizyjnej. Cienka warstwa piasku poprawia przepuszczalność i wyciąga wilgoć, z którą największy problem pojawia się właśnie o tej porze roku. W przypadku standardowego boiska mamy do czynienia z 50-centymetrową warstwą konstrukcyjną, co umożliwia prowadzenie wszystkich zabiegów pielęgnacyjnych, takich jak piaskowanie czy aeracja. Murawa była dobrze zadarniona, miała odpowiednią twardość, równość, zrywalność i odpowiadała zakładanym parametrom użytkowym.
Skąd pochodziły widoczne nierówności na boisku?
Cienka warstwa piasku (ok. 3-4 mm) sprawiła, że każde uszkodzenie powstałe na murawie było o wiele bardziej widoczne. Powstawanie uszkodzeń darni niewzmacnianej jest sprawą jak najbardziej naturalną, dlatego też po każdym meczu czy treningu naprawia się uszkodzenia widełkami oraz odkurza trawę przy pomocy kosiarek rotacyjnych z koszem, które zbierają uszkodzone fragmenty. Po treningach przystąpiliśmy do napraw, aby przygotować murawę do meczu, a prace zostały zakończone po 2:00.
Jaki wpływ na stan płyty miał czas jej położenia?
Układnie murawy w tak krótkim czasie i o tej porze roku nigdy nie pozwoli na jej ukorzenienie, które ma kluczowe znaczenie do osiągnięcia najwyższych parametrów użytkowych i wizualnych. Dłuższy czas na układanie murawy w okresie bez wegetacji nie ma większego znaczenia. Na zakrytym stadionie trawa o tej porze roku przechodzi w stan spoczynku zimowego. Nawet system ogrzewania i sztucznego doświetlania płyty boiska nie jest pomocny, ponieważ świeżo układana trawa nie ma systemu korzeniowego, którego wegetację można by wzbudzić poprzez podgrzanie. Pierwsze efekty byłyby widoczne po minimum dwóch tygodniach. Tyle samo wynosi czas potrzebny do ułożenia i przygotowania murawy w okresie jej pełnej wegetacji, a więc od maja do września.
Wydaje się, że narzekania reprezentantów Polski były słuszne.
Zawodnicy naszej drużyny narodowej mogli narzekać na nawierzchnię głównie przez to, że są przyzwyczajeni do gry na najlepszych boiskach w Europie, posiadających w pełni ukorzenione murawy zainstalowane na stałe. Takie nawierzchnie są doświetlane praktycznie przez cały rok, przez co nawet w okresie pozaweteacyjnym boiska pozostają w bardzo dobrej kondycji.
Jak rozwiązać problem z murawą na PGE Narodowym? Macie jakikolwiek pomysł?
Od kilku lat pracujemy nad nową technologią wykonania nawierzchni na PGE Narodowym. Najnowszym rozwiązaniem powszechnie stosowanym na stadionach w Europie jest nawierzchnia hybrydowa i to jest kierunek, w którym należy podążać. Takie rozwiązanie testujemy od czterech lat na Stadionie Energa w Gdańsku, gdzie jesteśmy odpowiedzialni za pielęgnację i obsługę meczową. Efektem naszego doświadczania z obsługi murawy w Gdańsku jest opracowanie nawierzchni naturalnej hybrydowej nowej generacji, która zainstalowana została w tym roku w bazie treningowej Borussii Dortmund im. Łukasza Piszczka w Goczałkowicach.
Obecnie wspólnie z ekspertami z ramienia UEFA przygotowujemy murawę do przyszłorocznego finału Ligi Europy w Gdańsku. Na ten jeden mecz opracowujemy dokładny harmonogram, który przewiduje instalację nowej nawierzchni na dwa miesiące przed rozegraniem meczu finałowego. Miesiąc przed finałem osiem osób będzie zajmować się pielęgnacją boiska. W tym czasie nie zostanie rozegrany żaden mecz czy choćby trening. Przez to, że wymiana murawy odbędzie się w kwietniu, a w naszej strefie klimatycznej na zamkniętym stadionie w Gdańsku nie ma odpowiednich warunków do wzrostu trawy, UEFA wymaga zastosowania zestawów doświetlających, które pokryją co najmniej 1/3 powierzchni płyty boiska. Eksperci powołani przez UEFA mają świadomość, że mamy do czynienia z żywym organizmem, dlatego też w specjalnym systemie na bieżąco uzupełniane są wszystkie czynności i zabiegi odbywające się na murawie. Określone są parametry użytkowe, stosowane nawozy i środki. Badane jest między innymi ukorzenianie murawy.
Przy tym wszystkim naprawdę gorąco wierzymy, że wszystkim stronom uda się wspólnie znaleźć rozwiązanie, które przyniesie optymalne rezultaty naszej drużynie narodowej, bo to jest priorytetem dla nas wszystkich.
***
PGE Narodowy ma wiele atutów i kojarzy się z wieloma przyjemnymi zwycięstwami reprezentacji Polski w ostatnich latach. Tutaj biało-czerwona kadra pokonała Niemców, od tamtego czasu rozegrała tutaj szesnaście spotkań, z czego wygrała czternaście i dwa zremisowała. Narodowy stał się twierdzą. Narodowy stał się miejscem piłkarskich zwycięstw, uniesień, wspólnego święta.
Kwiatkowski: – Mamy umowę z PGE Narodowym, w którym jest napisane, że wszystkie mecze eliminacyjne rozgrywają się na tym obiekcie. Mecze towarzyskie i Liga Narodów mogą być organizowane na innych stadionach, więc tym się kierujemy. W Polsce mamy kilka ładnych miejsc, gdzie moglibyśmy rozgrywać takie spotkania, ale największym atutem PGE Narodowego jest jego wielkość. Starcia reprezentacji cieszą się wielką popularnością, za każdym razem przychodzi komplet i to też jest brane pod uwagę przy organizacji takich wydarzeń. Na pewno będziemy rozmawiać z Narodowym i spróbować jakieś skuteczne rozwiązanie, żeby jakość murawy była wyższa.
Borzdyńska: – Już w tej chwili siadamy do przygotowania dokumentacji przetargowej. Będziemy współpracować w tym aspekcie również z PZPN, zapraszać ekspertów i pracować, żeby zapobiegać takim sytuacjom w przyszłości. Mamy nadzieję, że w przetargu weźmie udział więcej firm niż jedna czy dwie, jak miało to miejsce w poprzednich latach. To jest tylko to co możemy zrobić: poprosić PZPN, aby zweryfikował wskazywane dotychczas parametry murawy.
Kwiatkowski: – Podsumowując, nie jesteśmy zadowoleni. Najważniejsze jest zdanie zawodników, a oni wyrazili się dosyć jasno. Nie znaczy to jednak, że nie będziemy rozmawiać. Zamierzamy ten problem rozwiązać.
Co dalej? Możliwości jest kilka. Pierwsza – nowy dostawca trawy, co da odpowiedź, czy problem leżał tylko w samym stadionie i realiach jego funkcjonowania. Druga – utrzymywanie trawy na Narodowym przez znacznie dłuższy czas, ale to byłoby niezwykle kosztowne. Trzecia – wspominana murawa hybrydowa. Czwarta – w ostateczności zmiana głównej areny, Stadion Śląski na pewno znalazłby wielu zwolenników.
Fot. 400mm.pl