Reklama

Jadąc do Rosji wiedziałem, że kończę. Nieprawda, że przesądził turniej

redakcja

Autor:redakcja

18 listopada 2019, 08:29 • 11 min czytania 0 komentarzy

– Czasem czytam, że wpływ na moją decyzję miały wyniki w mistrzostwach świata, że to z ich powodu nie zrezygnowałem z kadry. Po mundialu ukazał się felieton Jerzego Dudka, w którym napisał, że ze mną rozmawiał, że powiedziałem mu o podjęciu tej decyzji po nieudanym turnieju. Chcę to wyjaśnić: nie rozmawiał ze mną. To nieprawda – mówi w rozmowie z “PS” Łukasz Piszczek.

Jadąc do Rosji wiedziałem, że kończę. Nieprawda, że przesądził turniej

GAZETA WYBORCZA

Warta Poznań miała walczyć o przetrwanie, a jest liderem I ligi.

Dwa mistrzostwa Warty z 1929 i 1947 roku to już tylko odległe wspomnienia ze zdjęć na zagrzybionych ścianach.

Trener Piotr Tworek: – Gdy- byśmy zaczęli narzekać na to, co mamy, szybko byśmy się w tym narzekaniu nakręcili. My zatem tego nie robimy. Raczej doceniamy to, co jest.

Reklama

A jest zupełnie sensacyjna pierwsza pozycja Warty Poznań w rozgrywkach pierwszej ligi. Pozycja, na którą Warta wdrapała się w sierpniu. A przecież poznański klub miał jedynie powalczyć o utrzymanie i zarazem o przetrwanie. Rok temu przejął go nowy właściciel Bartłomiej Farjaszewski, poznański przedsiębiorca z branży reklamowej. Przejął go z rąk małżeństwa Izabelli i Jakuba Pyżalskich, którzy od 2011 r. mieli tworzyć w Warcie nową jakość, tzw. zieloną rewolucję. Z Pyżalskimi w mieście Poznań nikt w zasadzie nie chciał rozmawiać, głównie ze względu na zachowanie Jakuba Pyżalskiego. W tym roku np. został on skazany za ubliżanie graczowi Garbarni Kraków Petarowi Borovicianinowi. „Twoja stara zawsze dorobi, nie? 500 zł w paszczu, 300 w d…” – wołał do niego, dodając do tego teksty na poziomie rynsztoka. Został skazany za to w procesie karnym i cywilnym, który wytoczyła mu obrażana żona piłkarza.

Rafał Stec pyta: na kogo wyrośnie Łukasz Piszczek? I zastanawia się, czy nie aby na trenera Bundesligi.

Szczególnie tęsknimy za trenerami. Za liderem, który poza kompetencjami wniesie do szatni nazwisko wytrawnego wyczynowca, co to przeżył na boisku wszystko. Niepojęte, że wraz z gęstnieniem tłumu kończących kariery polskich piłkarzy emigrantów nie przybywa zatrudnianych w obcym świecie szkoleniowców. Że Chorwaci mogą zainstalować swojego Kovača w Bayernie, w Werderze władzę umiał wziąć Ukrainiec Skrypnyk, w Leverkusen pozwolili chwycić za kierownicę Finowi Hyypii (…).

Jakąś nadzieję budzi Piszczek. Nie wiem, czym miałby się zajmować i gdzie – tutaj czy tam – ale wszystko, co o nim wiemy, pozwala sformułować ostrożną tezę, że akurat on się nadaje. Syn trenera, sam przyznaje się do analitycznego spojrzenia na futbol i silnie odczuwanej potrzeby, by na murawie zawsze panował porządek; lubi i umie przyswajać wiedzę; na tyle inteligentny, że rozmaite decyzje konsultowali z nim szefowie Borussii; wyróżniany przez kolejnych dortmundzkich szkoleniowców, którym zresztą zwykł doradzać, jako kluczowy element zespołu (Peter Bosz po utracie posady stwierdził, że jego wysiłek zrujnowała kontuzja Polaka); bardzo zaangażowany w założoną przez siebie akademię w Goczałkowicach, gdzie zjawia się w każdej wolnej chwili. A ci, którzy obserwowali go przy linii bocznej podczas meczów tamtejszej drużyny, opowiadają o gestach rasowego trenera.

Zrzut ekranu 2019-11-18 o 07.29.36

Wnioski „GW” po meczu z Izraelem? Polaków w 2019 nie sprawdził żaden poważny zespół, fundament reprezentacji – Glik-Krychowiak-Lewandowski – pozostaje wciąż ten sam, selekcja kadry na Euro dotyczy w zasadzie dwóch nazwisk, 21 można wytypować raczej bez pudła. No i depresja napastnika.

Reklama

Przyjemności z ganiania po boisku od miesięcy nie odczuwa Krzysztof Piątek, który w barwach Milanu niknie w oczach. Wiosną był tam najlepszy, wielokrotnie ocalił drużynę, dzięki jego strzałom zdobywała punkty. Jesienią należy do najgorszych, to w sporej mierze dlatego, że on pudłuje, drużyna punktów nie zdobywa pomimo przyzwoitej gry – jak w meczu z Juventusem.

I w Jerozolimie zobaczyliśmy też, niestety, napastnika pogrążonego w depresji. Reagującego zbyt wolno, pozbawionego dawnej drapieżności i zdecydowania. To jest obecnie reprezentant Polski w największych tarapatach. Dlatego gol Piątka na 2:0 (choć niezbyt efektowny) z psychologicznego punktu widzenia może być bezcenny.

Zrzut ekranu 2019-11-18 o 07.29.49

SUPER EXPRESS

Noty „SE” za mecz z Izraelem w Jerozolimie – Krychowiak profesorem, Frankowski najsłabszy na placu gry (skala szkolna 1-6).

Patrząc na formę Grzegorza Krychowiaka (29 l.) w tym sezonie, aż chce się powiedzieć „chwilo, trwaj!”. „Krycha zarówno w Lokomotiwie Moskwa, jak i w reprezentacji gra jak z nut. Wyśmienity występ w meczu z Izraelem (2:1) okrasił ładnym golem. Za ten mecz przyznajemy mu notę 5 (skala 1–6).

Odkąd pod koniec poprzedniego sezonu zapuścił brodę, złapał życiową formę. W lidze rosyjskiej raz po raz trafia do jedenastki kolejki, dla Lokomotiwu strzelił sześć goli (w tym jeden w Lidze Mistrzów). Tak dobrze nie grał nawet w swoich najlepszych czasach, kiedy był gwiazdą Sevilli.

Zrzut ekranu 2019-11-18 o 07.41.50

PRZEGLĄD SPORTOWY

Zrzut ekranu 2019-11-18 o 07.50.51

Najlepszy dwumecz w eliminacjach. Izrael zdecydowanie nam leżał.

Dwumecz z Izraelem był najlepszym w wykonaniu Polaków w tych eliminacjach. Dominacja w Warszawie powtórzyła się w Jerozolimie, gdzie przez 45 minut mieliśmy przytłaczającą przewagę. Drużyna złapała luz. Ale tu pierwszy kamyczek do ogródka. Zabrakło skutecznego wykończenia. Wyrachowania. Mecz powinien być „zamknięty” w pierwszej połowie, kiedy oddaliśmy aż czternaście strzałów. Obie bramki zdobyliśmy po rzutach rożnych, choć powinniśmy być bezlitośni i wykończyć któryś z 27 ataków pozycyjnych zakończonych aż jedenastoma uderzeniami – liczba dwa razy powyżej naszej średniej w tych eliminacjach. Drugi przytyk to poluzowanie uścisku na gardle przeciwnika. Błąd, którego w Izraelu dopuścili się Austriacy i przegrali 2:4. W sobotę gospodarzom dostali tlen po godzinie, zmieniając ustawienie z 1-5-3-2 na 1-4-4-2, dzięki czemu skupili naszą uwagę na bocznych strefach, odciągając od środka pola, gdzie zostawiali mnóstwo przestrzeni. Pojawiły się błędy po części wynikające z rozregulowania zmianami personalnymi. Podania straciły jakość. Już nie byliśmy tak groźni jak przed przerwą. Wyhamowaliśmy. Dlatego zanim rozpędzimy się z pochwałami, należy wziąć głęboki oddech.

Zrzut ekranu 2019-11-18 o 07.50.59

„PS” ocenia – nikt poniżej „szóstki”, nawet Frankowski. Siódemki dla Szczęsnego, Kędziory, Szymańskiego i Krychowiaka. Obok – rozmowa po meczu z Kamilem Glikiem.

Która twarz reprezentacji jest prawdziwsza? Ta z pierwszej połowy, gdy dominowaliście, czy z ostatnich 30 minut drugiej, gdy Izrael przejął inicjatywę?

— Nie da się tego jednoznacznie określić. Mecz ma różne momenty. W drugiej połowie rzeczywiście graliśmy słabiej. Za łatwo traciliśmy piłkę, co powodowało, że nadziewaliśmy się na kontrataki. Jeśli brakowało nieco sił, by dominować jak w pierwszej części, co jest normalne, powinniśmy zagrać bardziej wyrachowanie. Mimo wszystko bliżej nam do tej ładniejszej twarzy. Już z Macedonią Północną przybliżyliśmy się do pozytywnego wizerunku kadry. W Jerozolimie było jeszcze lepiej. Zawsze można znaleźć słabsze momenty spotkania, ale niech one nie przesłonią tych dobrych stron. Teraz trzeba ze Słowenią potwierdzić, że zmierzamy w dobrym kierunku.

Zrzut ekranu 2019-11-18 o 07.51.07

Dalej mamy duży wywiad Łukasza Olkowicza z Sebastianem Milą. Usiedli przy puzzlach i porozmawiali o układance Jerzego Brzęczka.

Szyi Krychowiaka szukam.

— Nie widziałem. Tu jeszcze jeden brakuje. O! A to jest kluczowy piłkarz tej układanki. Widzę, że z nim reprezentacja będzie grała najlepiej.

Arkadiusz Milik.

— Ustawiony z Robertem Lewandowskim i dla mnie temat jest zamknięty. Chciałbym, żebyśmy tak grali. Nie do końca się zgodzę, że „Lewy” dobrze gra z Krzyśkiem Piątkiem. Nie wydaje mi się, że z nimi dwoma na boisku drużyna lepiej funkcjonuje.

Milik z Lewandowskim z przodu, a gdzie wtedy Piotr Zieliński?

— On po prostu musi grać. Lubię, gdy nie jest ustawiony tak wysoko i może się rozpędzić. Przy Arkadio ustawionym z „Lewym” musimy szukać miejsca dla „Zielka” gdzie indziej, może na boku. Tych alternatyw jest trochę.

Czy za dużo wymagamy od Zielińskiego? Choć chyba nie powinienem ciebie pytać, bo parę razy podkreślałeś, że w jego przypadku nie jesteś obiektywny.

— Wymagajmy od Piotrka, on by się źle czuł, gdyby traktować go ulgowo. Kiedy zagra słabo, to mówmy, że tak było. Ja nie boję się o niego, że jest słaby psychicznie. Taki piłkarz nie ustawia na Narodowym piłki i wybija ją słabszą nogą, w teorii słabszą.

Zrzut ekranu 2019-11-18 o 07.51.11

Wraz z nami z grupy na Euro awansuje Austria. Choć na początku eliminacji ekipa Franco Fody miała nieliche kłopoty.

Zespół pod wodzą Franco Fody eliminacje zaczął od porażki z Polską 0:1, co jeszcze wstydu mu nie przyniosło. Gdy jednak w kolejnym spotkaniu reprezentacja Austrii uległa 2:4 Izraelowi, sytuacja piłkarzy znad Dunaju wyglądała naprawdę niewesoło.

Potem jednak przeszli wielką przemianę, choć szkoleniowiec nie przeprowadził rewolucji w zespole. Z kolejnych siedmiu potyczek wygrali aż sześć i bezbramkowo zremisowali na wyjeździe z Polską po całkiem dobrej grze. W sobotę pokonali 2:1 Macedonię Północną i mogli świętować. Zajmą drugie miejsce w grupie. A my możemy mieć szczęście, że w marcu mieli takie kłopoty, bo inaczej o zwycięstwo w grupie byłoby trudniej.

Zrzut ekranu 2019-11-18 o 07.51.24

Łukasz Piszczek opowiada w wywiadzie z „PS” o największych emocjach, jakie towarzyszyły mu w reprezentacji Polski.

Największa złość?

— Mecz otwarcia mistrzostw świata 2018 z Senegalem, w którym przegraliśmy 1:2. Mieliśmy dwa dni, by sobie z tym poradzić, łatwo nie było. Szczególnie, że już jadąc do Rosji wiedziałem, że po mundialu zakończę reprezentacyjną karierę, miałem świadomość, co ta porażka oznacza. Czasem czytam, że wpływ na moją decyzję miały wyniki w mistrzostwach świata, że to z ich powodu nie zrezygnowałem z kadry. Po mundialu ukazał się felieton Jerzego Dudka, w którym napisał, że ze mną rozmawiał, że powiedziałem mu o podjęciu tej decyzji po nieudanym turnieju. Chcę to wyjaśnić: nie rozmawiał ze mną. To nieprawda. Taka myśl od dawna chodziła mi po głowie. Gdybyśmy osiągnęli lepszy wynik, zakończenie po prostu byłoby o wiele przyjemniejsze. Niestety to się nie udało, ale nieudany turniej nie miał na to wpływu.

Największy wstręt?

— Czuję go do wielu informacji, które się ukazują w mediach na temat reprezentacji. Gdy byłem częścią tej drużyny, nie śledziłem tego. Teraz widzę, jak szybko potrafimy kogoś skreślić, nie dać mu prawdziwej szansy. Może gra reprezentacji nie wygląda porywająco, ale awansowaliśmy do mistrzostw Europy. Dlatego mam wstręt do tego, jak szybko można niektórych zaszufladkować. Ci piłkarze i sztab potrzebują zaufania i czasu, którego w kadrze jest mało, nie jest łatwo wszystko od razu poukładać. Widzieliśmy to u trenera Nawałki, wtedy od początku też nie wszystko dobrze funkcjonowało, a jednak potem mieliśmy sukcesy. Mecz z Macedonią Północną był zalążkiem tego, co ma prezentować kadra trenera Brzęczka, pokazał, jak fajnie potrafimy grać w piłkę. Wiadomo, że nie był to najsilniejszy rywal, ale takie spotkania scalają zespół, nadają kierunek. Moim zdaniem ta drużyna idzie w dobrą stronę.

Zrzut ekranu 2019-11-18 o 07.51.31

Michał Guz rozmawia z trenerem Śląska, Vitezslavem Lavicką. Między innymi o zawodzącym – wyłączając derby z Zagłębiem – Eriku Exposito.

Ile punktów miałby dziś Śląsk, gdyby lepiej grał Exposito?

— Styl gry, z którym ma do czynienia w Polsce, nie różni się aż tak bardzo od tego, z czym stykał się w Hiszpanii. To na pewno nie jest przeszkoda w jego adaptacji. Ma momenty naprawdę dobrej gry, ale są też takie fazy, kiedy jako trenerzy oczekujemy od niego większej pracy na boisku.

Aż do meczu z ŁKS w żadnym wyjazdowym spotkaniu nie oddał nawet celnego strzału. Podstawowy napastnik…

— W Łodzi przestrzelił w doskonałej sytuacji bramkowej, jednak przynajmniej starał się być aktywny w grze. Od początku robiliśmy wiele, żeby jak najszybciej stał się integralną częścią zespołu. Mówię tu nie tylko o przygotowaniu taktycznym. Na odprawy przychodzi nawet hiszpańskojęzyczny tłumacz, żebyśmy mieli pewność, że Erik wszystko dokładnie rozumie. Odkąd do nas przyszedł, widać postęp, ale jego możliwości wyceniam zdecydowanie wyżej niż te, które prezentuje w tej chwili.

Zrzut ekranu 2019-11-18 o 07.51.41

SPORT

Zrzut ekranu 2019-11-18 o 08.15.20

Noty za Izrael. W „Sporcie” zdecydowanie odważniejsze niż w „PS”, dużo wiekszy rozstrzał. Najgorzej oceniony Mateusz Klich i… Robert Lewandowski.

Robert Lewandowski – 3

Izraelscy kibice, w znacznej mierze, przyszli na mecz dla niego. Co zresztą było widać tuż przed końcem spotkania, kiedy jakiś fan chciał go koniecznie dotknąć. Kilka razy pokazał, że znajduje się w niebotycznej dyspozycji. Przyjęcie piłki, drybling, podanie. W samej końcówce brakło mu nieco szczęścia. A Ofir Marciano na pewno na długo zapamięta, że udało mu się obronić jego strzał.

Mateusz Klich – 1

Wszedł na boisko, pobiegał. Wykonał ze trzy odbiory. Raz niedokładnie podawał.

Zrzut ekranu 2019-11-18 o 08.15.25

Henryk Latocha ocenia mecz kadry w Jerozolimie.

Jak oceni pan grę biało-czerwonych w Jerozolimie?

— Cudu nie było, choć na początku byłem bardzo zaskoczony tym, że nasza drużyna ruszyła do tak śmiałych ataków. Przypomniał mi się wtedy mecz Izrael – Austria z marca, bo wtedy Austriacy też zaczęli bardzo ofensywnie i nawet strzelili gola w 8 minucie, ale później nie wykorzystali kilku znakomitych okazji i nadziali się na kontry. Eran Zahavi strzelił im 3 gole, a Moanes Dabour dorzucił czwartego. I choć na koniec Marko Arnautović zdobył jeszcze swoją drugą bramkę, to Austriacy przegrali 2:4. My też szybko zaczęliśmy atakować. Z dystansu uderzali Grzegorz Krychowiak i Piotr Zieliński, a po dobitce Sebastiana Szymańskiego wywalczyliśmy rzut rożny i udokumentowaliśmy przewagę. Krychowiak wykazał się intuicją, ale później zaczęliśmy marnować swoje szanse. Gdy piłka po strzałach Przemysława Frankowskiego i Krzysztofa Piątka mijała cel zacząłem się zastanawiać, czy to Polska jest tak silna, czy Izrael tak słaby? Przecież po wolnym pośrednim i strzale Zielińskiego byliśmy blisko podwyższenia prowadzenia, a bardzo dobrze spisujący się młody Szymański zmarnował jeszcze sytuację sam na sam. Było więc dobrze, ale brakowało kropki nad „i”. Postawił ją zaraz po przerwie, po kolejnym rzucie rożnym Krzysztof Piątek. Jednak wtedy, kiedy już powinno być „po meczu” przestaliśmy grać.

Pierwsza reprezentacja zagrała dobrze, młodzieżówka – fatalnie. W Bułgarii obejrzeliśmy najgorszy mecz kadry Michniewicza.

Nie ma wątpliwości, że był to najsłabszy mecz naszej młodzieżówki odkąd Michniewicz jest trenerem tego zespołu. Fakt, w czerwcu przegraliśmy 0:5 z Hiszpanią. Ale był to mecz mistrzostw Europy. Z rywalem, który następnie sięgnął po tytuł. Jeżeli idzie o eliminacyjne mecze zespołu tego selekcjonera, to w Sofii prowadził on nasz zespół po raz siedemnasty, a przegrał dopiero po raz drugi. Wcześniej 0:1 w barażach eliminacji do Euro 2019 przeciwko Portugalii w Zabrzu. Dziś biało-czerwoni zagrają towarzyski mecz przeciwko Czarnogórze w Podgoricy. Nie będzie zatem szansy na to, aby wrócić na fotel lidera grupy E eliminacji ME. Nasz zespół utracił pierwsze miejsce w klasyfikacji na rzecz Rosjan, którzy pokonali Łotwę. „Sborna” kolejny mecz kwalifikacyjny – ważny również dla nas – rozegra we wtorek z Serbią. Nasz zespół na kolejne starcie o punkty musi poczekać do marca. Zmierzy się wówczas u siebie z Łotwą.

Zrzut ekranu 2019-11-18 o 08.15.29

fot. FotoPyK

Najnowsze

Hiszpania

Hansi Flick niczym Xavi. “Gówniany listopad” się przedłużył

Patryk Stec
0
Hansi Flick niczym Xavi. “Gówniany listopad” się przedłużył

Komentarze

0 komentarzy

Loading...