Już mecz z młodzieżówką Rosji pokazał, że duet Sobociński&Walukiewicz może nie nawiązać do historii Pazdana i Glika z Euro 2016. Może mieć problemy, by zbliżyć się poziomem do pary Bochniewicz&Wieteska z poprzednich eliminacji kadry U21. A w starciu z Bułgarią polscy stoperzy wyglądali tak, jakby mieli problemy, żeby utrzymać poziom Bartusia i Stasia z 4c. Kuriozalne zachowania w obronie kosztowały kadrę Czesława Michniewicza porażkę aż 0:3. I sytuacja w grupie eliminacyjnej się skomplikowała.
Dziś gorzej od polskiej obrony zaprezentowała się dziś tylko pusta trybuna w Sofii. Ale gdybyśmy mieli usadzić tam wszystkich porządnych stoperów z młodzieżówki, to frekwencja ani by drgnęła. I wciąż wynosiłaby okrągłe zero. Wpasował się ten obraz w padakę, jaką odstawiali reprezentanci Polski. Żenująca frekwencja, równie słaba realizacja telewizyjna, ale to nic przy tym, co odstawiali Polacy.
Wiele potrafimy zrozumieć – kiks pod presją, poślizgnięcie się na mokrej murawie, nawet przegranie tego pojedynku z napastnikiem. Ale nie potrafi zrozumieć tego, jak Kamil Pestka może wykonać rzut z autu prosto pod nogi napastnika wychodzącego na czystą pozycję strzelecką. Przecież to są jakieś piłkarskie jaja. Gdyby Tadeusz Drozdza wrócił do realizacji “Śmiechu warte”, to obrońca Cracovii mógłby liczyć na kosz wędlin za wideo miesiąca.
A to był taki moment w meczu, gdy Bułgarzy dali biało-czerwonym sygnał ostrzegawczy strzałem w poprzeczkę, Polacy też jakby nieco się przebudzili i mieli szansę Listkowskiego (strzał z 25 metrów) czy Walukiewicza (główka po rzucie rożnym). Wcześniej oglądaliśmy cierpliwe rozgrywanie piłki i budowanie akcji nudne i żmudne klepanie piłką w trójkącie Grabara-Walukiewicz-Sobociński. Listkowski był bezproduktywny, niewidoczny był Bogusz, środek pola Fila-Ambrosiewicz nie brał na siebie odpowiedzialności za rozgrywanie. Tak naprawdę tylko za sprawą Jóźwiaka kadra była w stanie cokolwiek stworzyć. Lechita w jednej akcji minął czterech rywali i – jak podaje Tygodnik Kibica – przebił tym samym dorobek wszystkich innych reprezentantów razem wzięty.
Polska wyglądała jak Bułgaria z początku eliminacji, a Bułgaria wyglądała jak Polska w poprzednich eliminacjach. Czyli taktyka na wyczekiwanie w średnim pressingu i później błyskawiczne wypady na połowę rywala. Tak też padł drugi gol dla gospodarzy. Rzut z autu (znowu!), strata, piłka za plecy Sobocińskiego, Walukiewicz złamał linię spalonego i 2:0. Dużo czasu nie minęło i Bułgarzy sieknęli trzecią bramkę. W roli głównej znów Sobociński, który najpierw przegrał pojedynek na 35-40 metrze, a później w polu karnym… ustawił się dupą w kierunku strzelca.
Serio, dupą chciał zatrzymać strzał. Po co? Kto mu to pokazał? Jak na to wpadł? Tyle pytań, tak mało odpowiedzi.
Zbiorowa katastrofa, ale czy mogliśmy spodziewać się czegoś innego? To dobra forma tej defensywy powinna być zaskoczeniem, a takie występy… cóż, trudno to przyznać, ale powinny być traktowane jak normę. Zobaczmy – Jan Sobociński to jeden z najsłabszych obrońców pierwszej części rundy zasadniczej Ekstraklasy, Sebastian Walukiewicz w tym sezonie rozegrał w Serie A tyle minut co Janusz Gajos i Alicja Janosz, a Kamil Pestka przegrywa rywalizację w Cracovii z Michalem Siplakiem i nie pomaga mu nawet status młodzieżowca.
Organizujemy tu roast defensywy, ale i do ataku można się przyczepić. Jedyne klarowne szanse strzeleckie kadra Michniewicza miała po stałych fragmentach gry (Walukiewicz dwukrotnie, raz Gumny), dwukrotnie groźnie Polacy strzelali z dystansu (Listkowski i Jóźwiak), ale tu trzeba byłoby potężnych bomb w okienko, by z takiej odległości zdobyć bramkę. Katastrofalnie to wszystko wyglądało. Jeszcze w drugiej połowy z boiska wyleciał Karol Fila, ale nie mamy pojęcia za co, bo realizator uznał, że pokazanie powtórki tego faulu urąga jego godności. Przypuszczamy, że dostał drugą żółtą kartkę za faul.
Sytuacja Polaków w grupie się skomplikowała, ale źle nie jest. Właściwie można rzec, że to, co biało-czerwoni ugrali w Rosji i u siebie z Serbią, to stracili dziś w Sofii. Rosjanie dziś ograli bowiem Łotyszy i wyprzedzili nas w tabeli. To oni są liderem grupy z jedenastoma punktami. Polska jest druga, ma miejsce barażowe i oczko mniej od Rosji. Dalej jest właśnie Bułgaria z trzema punktami mniej, zbliżyć może do nich też Serbia, o ile ta rozprawi się z Estończykami.
Jeśli jednak chcemy myśleć o awansie, to sztab Michniewicza znów musi zdziałać cuda. Na przykład nauczyć Sobocińskiego i Pestkę bronić. A i na lewej obronie spodziewamy się zmian, bo Pestka zawalił już kolejnego gola w tych eliminacjach i można mu przypominać niezłe Euro U21, ale mamy już listopad, a chłop w lidze zagrał 279 minut.
Bułgaria U21 – Polska U21 3:0
Yordanov 43′, Ivanov 51′, 61′
fot. FotoPyK