Reklama

Masz mieć w sobie nienawiść po ojcu, czyli „Niebieskie Chachary” w kinach!

Jan Mazurek

Autor:Jan Mazurek

11 listopada 2019, 14:55 • 5 min czytania 0 komentarzy

Rozmowa ojca z synem.

Masz mieć w sobie nienawiść po ojcu, czyli „Niebieskie Chachary” w kinach!

– Powiedz, wiesz, kogo masz nienawidzić?

– Wiem.

– Kogo?

Chwila milczenia.

Reklama

– Policji.

– Dokładnie, psy to pały, masz mieć taką nienawiść, jaką ma twój ojciec.

15 listopada do kin wchodzi film „Niebieskie Chachary” w reżyserii Cezarego Grzesiuka. To mocny obraz sceny kibicowskiej w Polsce, gdzie obsesyjna pasja do piłki stanowi ucieczkę przed niemożliwością znalezienia bardziej satysfakcjonującej tożsamości.  

***

Zima, śnieg, mróz. Mecz Ruchu Chorzów przy ulicy Cichej. Kmiciol, zapalony kibol i fanatyk, zabiera swojego dziesięcioletniego syna na trybunę rodzinną. Wyraźnie nie czuje się tam komfortowo. Jego miejsce jest na innej trybunie – w kotle. Wśród podobnych sobie zapaleńców. Choć chłopiec ma na sobie klubową czapkę, nie narzeka, próbuje się odnaleźć, to wygląda na nieco zmęczonego i zagubionego w pasji ojca. Ten obiecuje mu, że następnym razem nie będą siedzieli z piknikami. Po ostatnim gwizdku udają się do samochodu, gdzie następuje przytoczona rozmowa.

Wszystko rejestruje kamera.

Reklama

Ta scena wstrząsa. Skala nienawiści do całej grupy ludzi przekazywana jest z pokolenia na pokolenie. Nie da się od niej uwolnić. Nie da się od niej uciec. Nie da się wydostać z jej macek. I trudno zaakceptować wpajanie tak radykalnych uczuć nieświadomemu niczego dziecku. Nawet w przypadku, kiedy film obrazowo przedstawia wiele argumentów przeciw polskiej policji, która na przestrzeni całego obrazu nieodłącznie towarzyszy bohaterom przy wszystkich najważniejszych wydarzeniach w ich kibicowskim życiu i jest pokazana w bardzo złym świetle.

z24111403O

Starcia z nią w imię ludzkich emocji to clou funkcjonowania zapalonego kibica. Nienawiść ma być i tyle. Konfidenci nie są godni szacunku. I to są zasady, którym nikt w tym środowisku nie powinien się sprzeciwić. Oczywiste, ale świat jest złożony w taki sposób, co brutalnie demaskuje zresztą puenta filmu, że kibole też nie są niereformowalni, bezrefleksyjni, mają mniej zdecydowaną twarz i pewne życiowe sytuacje mogą doprowadzić do momentu, w którym muszą zmienić swoje postrzeganie rzeczywistości.

Dialogi z funkcjonariuszami dyskwalifikują ich w tej roli. To robocopy. Ludzie pozbawieni uczuć. Przeklinający, agresywni, prowokujący, uprzedzeni. Bandyci w mundurach. Ale to wszystko nie usprawiedliwia objawów pierwotnych zachowań. Ktoś jest po drugiej stronie, więc trzeba go zniszczyć.

***

Grzesiukowi najbardziej imponuje to, że jego bohaterowie tworzą społeczność, która zdaje się nie bać swojej prostoty. Nie komplikują życia. Usytuowali się w rzeczywistości, która pozwala im nie musieć używać setek tysięcy bezsensownych słów, żeby wyrazić najprostsze uczucia. Kochają swój klub i nienawidzą wszystkiego, co przeszkadza im w pielęgnowaniu tego uczucia.

„Na pierwszym miejscu jest Ruch, na drugim miejscu jest Ruch, na trzecim miejscu jest Ruch, na czwartym miejscu jest Ruch, a na ostatnim jesteś ty” – odpowiedział jeden z rozmówców twórców „Niebieskich Chacharów” swojej żonie, gdy ta spytała go, które miejsce zajmuje w jego życiu. Nie opowiadał tego w ramach anegdoty ze śmiertelną powagą dodając: „No, co jej miałem powiedzieć?”.

Nic nie musiał dodawać.

***

To ponad dziewięćdziesiąt minut wnikliwej obserwacji morza ludzi, chorągiew, opraw, krzyków, skandowania, przekleństw, rac, bębnów, piw, przepoconych koszulek, masek i tego typu elementów tego światka. Reżyser poświęcił temu ponad jedenaście lat swojego życia. Poznał najważniejszych ludzi chorzowskiej sceny kibicowskiej, wkupił się w ich łaski, dostał możliwość filmowania, poznawania życiowych historii, przejeździł z nimi całą Polskę i pół Europy, wczuł się, zaczął myśleć i działać według ich schematów, kontestować działanie policji, przeżywać te same rozczarowania, obawy, klęski, wiktorie, zwycięstwa i triumfy.

z24111470O

A po tym wszystkim usłyszał od jednego z kibiców, że jest zwykłym piknikiem. Rozwścieczyło go to, ale wtedy zrozumiał, że to jest genotyp zapisany w krwi, którego na dobrą sprawę nie da się zrozumieć. Nawet przez jedenaście lat. Tym trzeba oddychać.

***

Kamera towarzyszy kibicom Ruchu, kiedy przygotowują meczowe oprawy i kiedy się ich pozbywają, bo po jednym spotkaniu tracą swoją aktualność.

Jest też z nimi, kiedy zabierają grupę piłkarzy z Łukaszem Janoszką i Wojciechem Grzybem na czele do kopalni, żeby pokazać im, w jaki sposób wygląda prawdziwe życie przeciętnego człowieka na Śląsku.

Pędzi też w szalonym tempie przez polskie drogi pod kościół, w którym ślub bierze Arkadiusz Piech, bo bohaterowie filmu wymyślili, że mają w obowiązku wyrazić swoją sympatię dla nowożeńców. Odpalają racę, śpiewają, krzyczą. Napastnik ma łzy w oczach i w podziękowaniu rozdaje kilka butelek wódki.

Czeka też przed stadionem, na który bohaterowie nie zostają wpuszczeni i nie mogą obejrzeć meczu. Ta scena to hołd dla angielskich filmów o tej samej tematyce. Jest trochę czarnego humoru, ostrego dowcipu i parę komentarzy na temat aktorek z Hollywood.

A wszystko to przedzielają momenty bezbrzeżnej szczerości, kiedy sami zainteresowani dzielą się swoimi spostrzeżeniami na temat własnego życia. I często nie są wcale szczęśliwi. Dla nich identyfikowanie się z niebieskim tłumem, chodzenie na domowe mecze, wyjazdy na inne stadiony, konflikty z policją, ustawki, życie na granicy prawa, czyli wszystkie elementy chuligańskiego życia stadionowego nie stanowią wyboru, a konieczność. Przyznają się, że wychowali się w takim otoczeniu, spotkali w życiu takie osoby i autorytety, że właściwie nie mieli wyboru i zostają chuliganami.

z24111427O

Tak, chuliganami. Tak to nazywają, mają tego świadomość i nie do końca są z tego faktu szczęśliwi. Te przemyślenia stanowią najlepszy, najbardziej przełomowy i najbardziej zaskakujący element filmu, który tym samym przestaje interesować się samym widowiskiem, jakie obserwuje się na trybunach, a zagłębia się w serca jego uczestników.

***

Od „Niebieskich Chacharów” nie można wymagać bezstronności. Zabiłaby ona cały klimat tego filmu, który miał być wejściem w środek kotła, zebraniem wszystkich uczuć tworzącym jego wnętrze i przedstawieniem ich w przystępnej postaci. Tak się stało, zobaczyliśmy wszystko, czego się spodziewaliśmy, ale prawdziwej barwy temu obrazowi dodał fakt, że świat fanatyzmu i prostych zasad jest bardziej złożony, pogmatwany i skomplikowany niż komukolwiek mogłoby się to wydawać.

***

„Niebieskie Chachary”, Polska, dokument, 94 minuty, premiera 15 listopada 2019

Reżyseria: Cezary Grzesiuk Współpraca reżyserska: Krystian Kamiński Scenariusz: Cezary Grzesiuk Współpraca scenariuszowa: Krystian Kamiński, Piotr Nosal, Łukasz Ludkowski Zdjęcia: Cezary Grzesiuk, Paweł Labe, Tomasz Szołtys, Jan Mamoń, Ireneusz Sobierajski, Karol Czyż, Marcin Banot, Radosław Kowalczyk Muzyka: Rafał Rozmus Montaż: Cezary Grzesiuk, Cezary Grzesiuk jr Producent: Cezary Grzesiuk Produkcja: Blue Dream Film Dystrybutor: Holly Pictures.

Fot. Materiały prasowe

Urodzony w 2000 roku. Jeśli dożyje 101 lat, będzie żył w trzech wiekach. Od 2019 roku na Weszło. Sensem życia jest rozmawianie z ludźmi i zadawanie pytań. Jego ulubionymi formami dziennikarskimi są wywiad i reportaż, którym lubi nadawać eksperymentalną formę. Czyta około stu książek rocznie. Za niedoścignione wzory uznaje mistrzów i klasyków gatunku - Ryszarda Kapuscińskiego, Krzysztofa Kąkolewskiego, Toma Wolfe czy Huntera S. Thompsona. Piłka nożna bezgranicznie go fascynuje, ale jeszcze ciekawsza jest jej otoczka, przede wszystkim możliwość opowiadania o problemach świata za jej pośrednictwem.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...