Tydzień temu po spektakularnym mancie spuszczonym Wiśle przy Łazienkowskiej pisaliśmy o tym, jak tragicznie defensywa Białej Gwiazdy wygląda w liczbach. Ale gołym okiem widać, że tam nie funkcjonuje totalnie nic. W starciu z Rakowem piłkarze Stolarczyka stworzyli sobie tyle okazji strzeleckich, że gdyby utrzymali podobną kreatywność, to statystycznie gola strzelaliby średnio… co dziesięć meczów.
Mówi nam o tym współczynnik goli oczekiwanych, o których pisaliśmy w Ligowym Liczydle już niejednokrotnie. Zasadniczo to algorytm biorący pod uwagę jakość strzałów, miejsce z którego są oddawane, liczbę zawodników na linii uderzenia i kilka innych czynników. Wisła w starciu z Rakowem Częstochowa osiągnęła xG na poziomie… 0.1. Tak, jedna dziesiąta bramki.
Statystycznie rzecz ujmując – to wynik, który w teorii dawałby Wiśle jednego gola na dziesięć spotkań. Ofensywa Korony Kielce pokiwała jedynie głową z uznaniem, bo nawet atakujący kielczan (najmniej skuteczna ofensywa w lidze) nie osiągnęli w tym sezonie tak żenującego wyniku. Ale nie ma się co dziwić – przez całe 90 minut wiślacy w spotkaniu z beniaminkiem wykonali łącznie JEDNO kluczowe podanie. Dumnym kreatorem został Rafał Boguski.
Ten mecz z Rakowem to w ogóle jakieś piramidalne kuriozum w wykonaniu ekipy z Krakowa, bo mówimy tu o zespole, który przez półtorej godziny oddał jeden celny strzał. 57 ataków pozycyjnych, siedem kontrataków, sześć stałych fragmentów gry i jeden celny strzał. Winszujemy.
***
Czytaliśmy komentarze po tym, jak Jerzy Brzęczek powołał do kadry Kamila Jóźwiaka i zdziwił nas jeden argument przeciwko lechicie w reprezentacji. Otóż pojawiła się teza, którą czytaliśmy kilkukrotnie, że wychowanek Kolejorza to jeździec bez głowy, który nie potrafi dryblować.
No to zerknęliśmy w liczby. No i wychodzi na to, że statystyki zwodów Jóźwiaka bronią. I to stawiają nie gdzieś w połowie stawki ligowej, tylko w ścisłej czołówce. No bo zobaczmy:
– vs Pogoń Szczecin – 8 dryblingów, 8 udanych – 100% skuteczności (najwięcej udanych w meczu)
– vs Zagłębie Lubin – 13 dryblingów, 11 udanych – 85% skuteczności (deklasacja pozostałych, nikt nawet nie miał połowy jego dorobku)
– vs Legia Warszawa – 5 dryblingów, 4 udane – 80% skuteczności (lepszy tylko Puchacz)
– vs Wisła Kraków – 10 dryblingów, 7 udanych – 70% skuteczności (znów lepszy tylko Puchacz, ale przy niższej skuteczności)
– vs Górnik Zabrze – 5 dryblingów, 4 udane – 80% skuteczności (najlepszy wespół z Moderem)
– vs Jagiellonia Białystok – 9 dryblinów, 6 udanych – 67% skuteczności (najlepszy na boisku)
– vs Lechia Gdańsk – nie grał
Ostatni mecz, w którym ten 21-latek nie był w TOP3 najlepiej dryblujących zawodników w meczu, to starcie z Cracovią w 7. kolejce. Tam z kolei miał najwięcej kluczowych podań spośród lechitów. Zatem jeśli ktoś mówi „Jóźwiak to tylko szybkobiegacz, kiwać nie potrafi”, to odpowiadamy liczbami.
***
Jakoś wcale nie byliśmy zszokowani, gdy zbieraliśmy najwyższe InStat Indeksy do jedenastki kolejki i wyszło na to, że żaden napastnik nie przekroczył granicy 300 punktów. Za to obrońcami nam obrodziło – właściwie moglibyśmy zagrać dziewiątką w obronie, wystawiając tam piłkarzy z wynikiem powyżej 300 InStat Indeks. W ataku stawiamy zatem na Pelle van Amersfoorta, gramy na zero z tyłu, a z przodu może coś wpadnie po wrzutce lub stałym fragmencie. Szkoła Cracovii, ale taka to była kolejka.
źródło danych: oficjalne statystyki Ekstraklasa S.A. (InStat + CyronHego)