Reklama

Czekał, czekał i się doczekał. Szeremeta wyszarpał walkę życia

Jan Ciosek

Autor:Jan Ciosek

05 listopada 2019, 21:05 • 3 min czytania 0 komentarzy

Życie polskiego boksera zawodowego wcale nie jest usłane różami. Prawdę mówiąc, znacznie częściej przypomina ligową młóckę niż granie z elitą w Lidze Mistrzów, czy na wielkim turnieju. Załatwienie naprawdę dużej walki przypomina awans na piłkarskie mistrzostwa świata i zdarza się równie rzadko. Dziś swój awans wyszarpał Kamil Szeremeta. Niedawny mistrz Europy powalczy w lutym w Chicago z samym Giennadijem Gołowkinem. O sławę, wielkie pieniądze i pas mistrza świata wagi średniej.

Czekał, czekał i się doczekał. Szeremeta wyszarpał walkę życia

Szeremeta chwilę temu skończył 30 lat. Zawodowo boksuje od niespełna siedmiu, na koncie ma 21 walk, wszystkie wygrane. W większości przypadków z zawodnikami, którzy obok wielkiego boksu nawet nie przechodzili. Szeremeta przez kilka lat obijał średniaków wagi średniej, sukcesywnie się jednak rozwijając i pnąc w górę rankingów. W lutym ubiegłego roku cierpliwość się opłaciła. Został zaproszony do Rzymu na walkę z Alessandro Goddim (33-2-1) o wakujący tytuł mistrza Europy. Lecąc do Wiecznego Miasta doskonale wiedział, że Włosi, jak to Włosi, zadbali o to, żeby sędziowie punktowi ich człowiekowi krzywdy nie zrobili. Polak nie zamierzał więc dawać im okazji do zrobienia wałka i całą sprawę zakończył bardzo szybko przed czasem. To o tyle ciekawe, że wcześniej miał na koncie ledwie dwa nokauty.

Tytuł obronił raz w Polsce, a następnie we Francji, w walce z Andrew Francillette’em, gdzie wygrał wszystkie rundy. W październiku zadebiutował w USA, nokautując w drugiej rundzie Oscara Corteza (27-4). Ten pojedynek odbył się na gali, której głównym wydarzeniem było starcie Giennadija Gołowkina ze Siergiejem Derewaniaczenką. Kazach wygrał po 12 znakomitych rundach i z całą pewnością było to jedno z trudniej odniesionych zwycięstw w jego imponującej karierze. Wyszarpał w ten sposób kolejny pas mistrza świata, tym razem IBF w wadze średniej. Pierwszy raz czempionem (WBA) był już w 2010 roku. Dwa lata później zaczął swoją amerykańską karierę, niestety od znokautowania naszego mistrza Europy Grzegorza Proksy. W kolejnych latach dorzucił pasy WBC i IBF. W 2017 stoczył długo oczekiwaną walkę z Saulem Canelo Alvarezem. Sędziowie wypunktowali kontrowersyjny remis, zdaniem wielu ekspertów GGG został ordynarnie oszukany. On sam też próbował oszukać – czas. Ale nie zdołał. W rewanżu z Meksykaninem był już słabszy. Widać było doskonale, że nie jest to już ten Gołowkin sprzed kilku lat. Dziś Kazach ma 37 lat i na koncie 1 remis,1 porażkę i 40 zwycięstw. Aż 35 z nich odniósł przed czasem.

Jakie szanse z GGG będzie miał Szeremeta? Cóż, nie czarujmy się, ale zdecydowanie niewielkie. Kazach jest piekielnie doświadczony, bardzo silny i piekielnie utalentowany. Polakowi ambicji, ani talentu odmówić oczywiście nie można, ale trzeba sobie wyraźnie powiedzieć, że nie jest pięściarzem z tej samej półki, co Gołowkin. Szansy będzie musiał upatrywać w tym, że 37-latek z Karagandy go zlekceważy. Z obozu Kazacha słychać zresztą, że wybrali Szeremetę, bo to ma być łatwa walka, na przeczekanie i przetarcie przed czymś wielkim.

Jedno jest pewne: Szeremeta przygotuje się najlepiej w karierze, bo nie ma absolutnie nic do stracenia. Historia boksu zna wiele przypadków, kiedy skazywany na pożarcie pretendent wycinał numer życia i sprawiał sensację. Andy Ruiz też miał być tylko przetarciem dla wielkiego AJ, a skończyło się tak, że to Anthony Joshua wylądował na deskach.

Reklama

Walka ma się odbyć w lutym w Chicago (dokładna data zostanie ogłoszona lada moment), 30-latek z Białegostoku będzie mógł liczyć na doping amerykańskiej Polonii. Będzie mógł też liczyć walizkę pieniędzy. Według nieoficjalnych informacji ma zarobić na czysto ponad milion złotych. Obok takich pieniędzy do tej pory tylko czasem przechodził. Jak jednak mówi, nie kasa jest dla niego najważniejsza na tym etapie kariery. Doskonale zdaje sobie sprawę, że gdyby sprawił sensację i pokonał Gołowkina, to duże pieniądze dopiero się zaczną.

Ależ to by była piękna historia!

foto: newspix.pl

Najnowsze

Piłka nożna

„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Jakub Radomski
7
„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Komentarze

0 komentarzy

Loading...