Uwaga, jeśli jesteś człowiekiem o słabych nerwach, wrażliwym na krzywdę ludzką, rozważ kliknięcie “iksa” w prawym górnym rogu. Futbol objawił nam wczoraj swą najbardziej makabryczną twarz: Andre Gomes po faulu Heung-min Sona przeżywa koszmar. Doznał absolutnie dramatycznej kontuzji.
Kontuzji, która stawia pod znakiem zapytania całą jego karierę.
Kontuzji, której leczenie potrwa długie miesiące.
Jamie Carragher leapt to the defence of Heung-Min Son and Serge Aurier following the horrific injury to Andre Gomes in the draw between Tottenham and Everton on Sunday pic.twitter.com/yh2wfGKL92
— ChuksKamzy Inverter Solar Technologies (@ElochukwuEngr) November 3, 2019
Obrazki mówią w tej sytuacji więcej niż jakiekolwiek słowa. Niestety.
Dramaturgię najbardziej oddaje to, co działo się już po samym zajściu. Son tylko popatrzył i już wiedział, co się stało. Piłkarze Evertonu podbiegli do Gomesa i objęli cierpiącego kolegę. Za twarz łapali się także kibice, obserwujący zmasakrowaną nogę z perspektywy blisko ulokowanych trybun. Na twarzy faulującego pojawiły się podobno łzy.
Son obejrzał oczywiście czerwoną kartkę, choć nie było to typowe boiskowe rzeźnictwo – Koreańczyk nie chciał zrobić rywalowi krzywdy, zresztą Gomes wpadł jeszcze po drodze na jednego z piłkarzy Tottenhamu, co nie pomogło uszkodzonej nodze.
Można nie cenić Gomesa za to, jak grał w Barcelonie, ale tak po ludzku – to ogromny dramat tego chłopaka. Zwłaszcza, że w zeszłym roku mocno otworzył się w wywiadzie dla “Panenki”, w którym opowiedział o swoich problemach z depresją, wysokich oczekiwaniach wokół niego, presji, która nie daje rozwinąć skrzydeł. W tej rozmowie jawił nam się jako człowiek utalentowany, inteligentny, ale i piekielnie zrezygnowany, o słabej konstrukcji psychicznej.
Tym bardziej warto być przy Gomesie myślami i życzyć powrotu na boisko.
Fot. Newspix.pl