Uwaga, cuda – Śląsk Wrocław wygrał mecz!

redakcja

Autor:redakcja

27 października 2019, 17:56 • 3 min czytania

Gdy Wisła Płock dziarskim krokiem wkroczyła na fotel lidera Ekstraklasy, w dodatku pozbywając się ujemnego bilansu bramkowego, wydawało nam się, że dziś już nic tego nie przebije. Ba! Myśleliśmy, że żadne wydarzenie nie będzie w stanie nawet konkurować z tym, co stało się udziałem Nafciarzy. Po raz kolejny nie doceniliśmy Ekstraklasy, musimy posypać głowy popiołem. Śląsk Wrocław zrobił bowiem coś, co nie udawało się tej drużynie od połowy sierpnia – wygrał jakikolwiek mecz. 

Uwaga, cuda – Śląsk Wrocław wygrał mecz!
Reklama

Wcześniej nie udawało się ani wtedy, gdy trzeba było zagrać z Górnikiem Zabrze, ani z drugoligowym Widzewem w Pucharze Polski, ani z Rakowem Częstochowa. Łącznie mówimy o ośmiu meczach, w trakcie których Śląsk liczył, że dorobi się tytułu „królowie remisu”. Obserwując poczynania wrocławian, nie mieliśmy wrażenia, że ci ludzie tęsknią za wygrywaniem, wcale nie orali boisk, by wreszcie się przełamać, ale takiej okazji jak mecz z Arką Gdynia nie mogli przepuścić.

Zazwyczaj wszelkie duperele związane ze świętami Bożego Narodzenia zalewają sklepowe półki po Wszystkim Świętych, ale gdynianie postanowili włożyć na głowy czapki Świętego Mikołaja jeszcze przed pierwszym dniem listopada. Nawet nie zdążyli posadzić tyłków wygodnie w fotelach, a piłkarze Arki już podarowali gospodarzom bramkę – Steinbors spokojnie podał do Nalepy, ten się poślizgnął, a z przejętej piłki użytek zrobili Łabojko i Chrapek. Ten pierwszy wykorzystał jeszcze nogę Mahgomy, by przelobować Steinborsa.

Reklama

Później, czego nie negujemy, Śląsk stworzył sobie kilka okazji. Niezły strzał po pomysłowym rozegraniu wolnego oddał Pich, fajnie już bezpośrednio ze stojącej piłki uderzył Płacheta. Nie najgorzej. Gdyby podobne akcje konstruowała też Arka, mielibyśmy nawet całkiem niezły mecz, ale goście najgroźniejsi byli bodaj wtedy, gdy po wyjściu z bramki smrodu w swoim polu karnym narobił Putnocky. Bez konsekwencji. Po pierwszej połowie miała na swoim koncie tylko jeden strzał. Niecelny.

Jeden!

Po zmianie stron gra się wyrównała, ale bardziej przez to, że to Śląsk wyglądał słabiej, a nie Arka lepiej. Sęk w tym, że w 58. minucie dostaliśmy niemal powtórkę z wątpliwej rozrywki. Tym razem to Vejinović dostał piłkę od Steinborsa – nie poślizgnął się, ale tak zagrał do boku, że futbolówkę przejął Pich, który później wyłożył ją Exposito. Potrafimy sobie wyobrazić, nawet bez trudu, że Hiszpan taką okazję marnuje, ale na nieszczęście Arki nie tym razem.

Gdynianie potrafili odpowiedzieć tylko bramką z karnego po ręce Płachety i może dwiema groźniejszymi akcjami. To bardzo mało, bo szczerze mówiąc druga połowa derbów trochę rozbudziła apetyty. Okazało się, że derby derbami, całkiem przyjemnie zaczął pracę nowy trener, ale problemów drużyna z Gdyni w dalszym ciągu ma bez liku. Tej z Wrocławia za to dziś jeden odpadł.

screencapture-207-154-235-120-mecz-470-2019-10-27-17_50_27

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Anglia

Kasa ze sprzedaży Chelsea odblokowana. Abramowicz przekaże ją Ukrainie

Braian Wilma
1
Kasa ze sprzedaży Chelsea odblokowana. Abramowicz przekaże ją Ukrainie
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama