W środę oglądaliśmy mecz o Superpuchar Polski, jutro grać zaczyna PlusLiga, a dziś nasze najlepsze siatkarskie ekipy poznały rywali w Lidze Mistrzów. I choć Jastrzębski Węgiel na swoje szczęście może narzekać, to ZAKSA i Projekt Warszawa mają prawo cieszyć się z losowania. Z kim polskie drużyny powalczą o ćwierćfinał?
Na początek szczypta informacji o tym, jak to wszystko właściwie będzie wyglądać. Tym, którzy temat ogarniają napiszemy tylko – będzie dokładnie tak, jak w zeszłym sezonie. I wy, zuchy, możecie przeskoczyć do kolejnego akapitu. A jeśli zasady są wam obce, oto ich szybki skrót. Wszystkie zespoły podzielone zostały na pięć grup, każda ma po cztery ekipy. Wychodzi zwycięzca grupy oraz trzy zespoły z drugich miejsc. Ot, cała filozofia.
Losowanie odbywało się, oczywiście, z podziałem na koszyki. Największe szanse na trafienie do łatwej grupy miała w tym układzie ZAKSA, która znalazła się w najwyższym z nich. I faktycznie dało to niezły efekt. Mistrzowie Polski zmierzą się bowiem z ekipami VfB Friedrichshafen i Knack Roeselare. Ale, ale, jak to, przecież to łącznie tylko trzy drużyny – zapytacie? No tak, bo do tego grona dołączy jeszcze jedna ekipa z eliminacji. Kto by to jednak nie był, raczej nie zagrozi żadnej z tych ekip. Choć nie obrazilibyśmy się, gdyby do tego grona dołączyła Polonia Londyn. Po nazwie można się domyślić dlaczego.
Ekipa z Niemiec to, oczywiście, regularny bywalec Ligi Mistrzów. Do końca zeszłego sezonu trenował ją zresztą Vital Heynen. W swojej historii… wygrała nawet całe rozgrywki. Ale to miało miejsce 12 lat temu, a od tego czasu spadła raczej do europejskiej drugiej ligi. Belgowie za to powinni wyraźnie od mistrzów Polski odstawać. Można więc przyznać, że ZAKSA dostała rekompensatę za poprzedni sezon, gdy w grupie z dwoma mocnymi włoskimi ekipami zajęła drugie miejsce… ale do ćwierćfinału nie weszła.
Projekt Warszawa, który do Ligi Mistrzów wchodził jako Onico, też trafił całkiem nieźle. Co prawda ekipa Perugii wydaje się być absolutnie poza zasięgiem, ale starcia z nią będą miały dodatkowe smaczki – Vitala Heynena na ławce i Wilfredo Leona w składzie. Do tego dochodzi – podobnie jak u ZAKSY – ekipa z eliminacji oraz Tours, inny z byłych zwycięzców rozgrywek (2005), który jednak, podobnie jak VfB, najlepsze czasy ma dawno za sobą. W zeszłym sezonie w grupie potrafił wygrać tylko (i to nie z kompletem punktów) ze słabym tureckim Arkasem Spor Izmir.
Szczęścia w losowaniu nie miał za to Jastrzębski Węgiel. Jego najgroźniejszym rywalem stanie się ekipa Zenitu Kazań, która do poprzedniej edycji rządziła Ligą Mistrzów. To zwycięzca aż sześciu edycji i wciąż jedna z najlepszych drużyn świata. Generalnie na miejscu fanów ekipy ze Śląska już kupowalibyśmy królicze łapki albo odmawiali modlitwy o powodzenie w tych meczach. Inaczej słabo to widzimy. I tak naprawdę Rosjanie to w tej grupie jedyna drużyna, która narzekać na nic nie może.
Bo pozostałe trzy zdecydowanie są do tego uprawnione. Polacy, bo wylądowali wśród trudnych rywali. Niezły zespół Halkbanku Ankara, bo drugi sezon z rzędu ląduje tam, gdzie Zenit (przez co ostatnio z grupy nie wyszli), a Greenyard Maaseik z Belgii, bo prześladują go polskie ekipy. W poprzednim sezonie Belgowie trafili do grupy, w której znalazły się też Skra Bełchatów i Trefl Gdańsk. Zajęli trzecie miejsce, a obie drużyny z Polski weszły do ćwierćfinału. To jednak wciąż dobra ekipa, która może zagrozić Jastrzębiu. Z drugiej strony Jastrzębski Węgiel mógł spodziewać się, że rywali dostanie trudnych – był w końcu losowany z czwartego koszyka.
Poza facetami, swoich rywali poznały też nasze kobiece ekipy z Łodzi – ŁKS i Grot Budowlani. Wiadomo jednak, że w kobiecej siatkówce klubowej nasze możliwości są dużo mniejsze. Szczególnie w momencie, gdy do grupy wraz z jednym z nich trafiają dwie ekipy ze Stambułu, a więc jednego z najmocniejszych siatkarsko miast świata – Eczacibasi i Fenerbahce. W lepszej sytuacji jest za to ŁKS, który co prawda w grupie ma obrończynie tytułu, ale z Allianzem Stuttgart i ekipą z kwalifikacji na pewno może powalczyć o drugie miejsce w grupie.
Żeby to wszystko jakoś podsumować, napiszemy, że jeśli trzy nasze ekipy wyjdą do dalszej fazy, to będziemy mogli być zadowoleni. Jeśli więcej – wpadniemy w zachwyt.
Fot. Newspix