66% celnych kluczowych podań Wisły Płock jest dziełem jednego piłkarza – pewnie wiecie którego. Patryk Klimala w meczu z Cracovią tracił najwięcej piłek w swoim zespole, dostał niemal najmniej podań, wygrał ledwie trzy pojedynki – ale wycisnął z tego starcia dwa gole. Ale i tak statystyczne show skradł jego kolega z zespołu. Zapraszamy na kolejny przegląd liczb z minionej kolejki PKO Bank Polski Ekstraklasy.
One-Furman-Team?
Tknęło nas coś, gdy zobaczyliśmy statystyki Dominika Furmana, który w meczu z Korona Kielce zaliczył aż sześć celnych kluczowych podań (na sześć prób). Wynik – jak na warunki ekstraklasowe – imponujący. Zwłaszcza, gdy przypomnimy sobie jak ten mecz wyglądał – zamknięty, ciasny, toczący się od faulu do faulu. I tak sobie pomyśleliśmy – może warto sprawdzić, na ile kluczowe podania Furmana oddają tę tezę, że płocczanie są trochę zespołem jednego piłkarza.
I wyszło na to, że pod względem kreowania sytuacji strzeleckich wychowanek Legii nie ma sobie równych w Płocku. No bo zwróćcie uwagę na suche liczby – cała Wisła w tym sezonie podjęła 58 prób zagrania kluczowego podania. Sam Furman – 23 takie próby. Czyli statystycznie – na pięć kluczowych podań ekipy Radosława Sobolewskiego dwa są pokłosiem zagrania Furmana.
Ciekawiej robi się natomiast, gdy spojrzymy na celne kluczowe podania. Bo można grać odważnie, ale co z tego, gdy otwierająca piłka i tak spada pod nogi przeciwnika? Tutaj Furman jest już dominatorem jeśli chodzi o swój zespół. Cała Wisła kluczowych podań w tym sezonie zaliczyła 27. Sam Dominik? 66% zespołu, czyli 18 kluczowych zagrań.
I jak tak sobie spojrzymy na to, jak punktuje Wisła i jak wielki jest wpływ na ten fakt jej kluczowego pomocnika, to jakoś wcale nie dziwią nas te głosy, że prezes i dyrektor sportowy zamierzają rozbić dla niego bank, stworzyć komin płacowy i przelewać na jego konto nawet 100 tysięcy złotych miesięcznie. Bez Furmana nie ma dziś dobrych wyników Wisły.
Patryk Klimala – napastnik od strzelania
Gdybyśmy mieli wybierać najlepszego piłkarza Ekstraklasy za ostatni miesiąc, to nie wykluczamy, że padłoby na Patryka Klimalę. Doskonale pamiętacie, że ostro szydziliśmy z tego, jak bardzo Patryk pogardzał Ekstraklasą i z Białegostoku płynęły takie opinie, że gdyby Klimala grał na poziomie swojego ego, to w PSG zastanawialiby się jak pogodzić go na boisku z Kylianem Mbappe.
Nie da się jednak ukryć, że chłopak jest ostatnio w mocnym gazie. Przytaczaliśmy już w pomeczówkach jego liczby na przestrzeni ostatnich ośmiu meczów, ale przyjrzeliśmy się też temu, jak wypada w statystykach innych niż tylko gole i asysty.
I wychodzi na to, że Klimala doceniany jest nie tylko przez nas, ale i przez algorytm InStata, który umieścił go w TOP3 najlepszych zawodników tej kolejki. Zerkając w jego statystyki widzimy jedno – ten gość nie jest typem napastnika, którego nie lubimy. Czyli takiego, o którym mówi się „pomaga w pressingu, dobrze gra tyłem do bramki, potrafi się zastawić” – zawsze w przypadku takich komplementów przychodzi nam do głowy Mariusz Ujek. Klasyczny defensywny napastnik.
A napastnik Jagi w starciu z Cracovią był zupełnym przeciwieństwem takiego defensywnego napastnika. Pojedynki? Wygrał ledwie trzy na osiemnaście. Do główek skakał pięciokrotnie, żadnej nie wygrał. Odbiory? Okrągłe zero. Koledzy skierowali do niego 24 podania (mniej z wyjściowego składu miał tylko Camara), a on przy połowie zaliczył stratę (najwięcej w Jagiellonii, jedną więcej miał Lopes). W całym meczu wykonał ledwie siedem podań – z tego sześć celnych.
Ale co z tego, skoro chłopak strzelił dwa gole i to po znakomitych ruchach do piłki, którymi niejako wymusił sobie asysty. Cztery strzały, trzy celne – i to wcale nie z arcyprostych sytuacji. Współczynnik expected goals, czyli goli oczekiwanych, miał na poziomie 0,70 xG – czyli gdyby strzelił choćby raz do siatki, to i tak byłby to wynik ponad stan. A on ukąsił dwukrotnie.
I oby więcej takich Klimali, a mniej Mudrinskich.
Romanczuk rozbił bank
Bywały kolejki, gdzie mieliśmy problem z wyciągnięciem na kilku pozycjach zawodników z InStat Indeksem powyżej 300, natomiast w miniony weekend obrodziło niezłymi występami indywidualnymi. Totalnym kozakiem kolejki w statystykach okazał się Taras Romanczuk. Gość wziął udział w 32 pojedynkach (68% wygrał), był skuteczny w odbiorze (pięć udanych na sześć prób), zebrał najwięcej piłek na boisku (jedenaście), w dodatku strzelił gola, był trzykrotnie faulowany, sam nie przewinił ani razu. Nic dziwnego, że algorytmu wyrzucił mu jeden z najwyższych wyników w tym sezonie.
źródło danych: oficjalne statystyki Ekstraklasa S.A. (InStat + CyronHego)