Reklama

14 transferów, pół udanego. Nie kupujcie jak Korona Kielce

redakcja

Autor:redakcja

19 października 2019, 10:37 • 5 min czytania 0 komentarzy

Znajdujemy się w gronie zwolenników tezy, że w polskiej lidze wcale nie jest tak mało pieniędzy, by w pierwszej kolejności tym tłumaczyć nasze coroczne pucharowe kompromitacje. Większym problemem jest to, jak te pieniądze są wydawane. Często wyjątkowo nierozsądnie, w krótkowzroczny sposób. Dosypanie jeszcze trochę złota do garnca niczego tutaj nie zmieni, po prostu przepieprzy się jeszcze więcej hajsu w jeszcze bardziej spektakularny sposób. Jeżeli wyjściowe założenie jest złe, nie ma znaczenia, ile potem w nie zainwestujemy. Efekty zawsze będą kiepskie. Jak to mawiają informatycy – śmieci na wejściu, śmieci na wyjściu.

14 transferów, pół udanego. Nie kupujcie jak Korona Kielce

Na modelowy przykład takiego zjawiska wyrasta ostatnio Korona Kielce. To klub paradoksów, więc skoro latem po raz pierwszy od dawna nie była wymieniana w gronie murowanych kandydatów do spadku, teraz zajmuje przedostatnie miejsce w tabeli i wszystko wskazuje na to, że czeka ją rozpaczliwa walka o utrzymanie. Szefowie klubu zdążyli już zmienić trenera, za Gino Lettieriego przyszedł debiutujący w samodzielnej pracy w Ekstraklasie Mirosław Smyła. I głównie tym tłumaczymy sobie, że się skusił, w gruncie rzeczy on ma niewiele do stracenia. Nie ulega jednak wątpliwości, że ładuje się na minę i po prostu liczy, że akurat w tym jednym przypadku na dziesięć nie skończy się urwaniem nogi. Smyła musi klecić z bałaganu, który zrobiono latem, do stycznia niczego w kadrze nie skoryguje po swojemu.

korona wisla plock plus

A zanosi się na spektakularną kompromitację transferową. Korona w minionym okienku sprowadziła czternastu nowych piłkarzy i na dziś żaden jeszcze w pełni się nie sprawdza. Żaden. Zawstydzony byłby nawet Antoni Łukasiewicz, któremu starsi i mądrzejsi mieli powiedzieć, że gdyby trafił z dwudziestoma procentami pozyskiwanych piłkarzy do Arki Gdynia, to już będzie dobrze. W Kielcach nie mają choćby i takiego wyniku, co nie przeszkodziło im lekką rękę oddać do Piasta Gliwice Piotra Malarczyka, który z powodzeniem wypełnia tam lukę po Jakubie Czerwińskim.

KORONA MIMO WSZYSTKO LEKKIM FAWORYTEM GW ETOTO. KURS NA WYGRANĄ GOSPODARZY WYNOSI 2,30

Reklama

Spójrzmy po kolei.

Uros Djuranović. 8 meczów, średnia not 3,40. Ciągle pamiętamy go przede wszystkim z brutalnego faulu na Pavelsie Steinborsie w Gdyni, który uszedł mu płazem.

Daniel Dziwniel. 8 meczów, średnia not 3,88. Słaby w obronie, kompletnie bezproduktywny w ofensywie. Jego specjalnością są dośrodkowania w trybuny i do nikogo.

Marek Kozioł. 4 mecze, 1 czyste konto, średnia not 5,00. On chyba najprędzej sprawdzi się w perspektywie następnych tygodni. Długo siedział na ławce, bo Lettieri problem z młodzieżowcem chciał rozwiązać w bramce, uparcie stawiając na ewidentnie słabszego Pawła Sokoła. W końcu jednak Kozioł wskoczył między słupki i choć ostatnio w Łodzi w żaden sposób nie pomógł drużynie (wstydliwe 1:4), to wcześniej stanowił pewny punkt zespołu.

Luka Kukić. Bramkarski szrot z rezerw chorwackiego NK Osijek. Bez debiutu w lidze, zagrał tylko w Pucharze Polski.

Reklama

Andres Lioi. Wszedł na ponad pół godziny z Jagiellonią, na “dzień dobry” zawalił gola i jak dotąd więcej go na boisku nie oglądaliśmy.

Nemanja G. Miletić. CV nie najgorsze, sporo meczów dla Partizana Belgrad, ale było jakieś zamieszanie z testami medycznymi, dlatego jego transfer ogłoszono dopiero 17 września. Musiał wyleczyć kontuzję, nadal czeka na premierowy występ.

Erik Pacinda. 10 meczów, 1 gol, średnia not 3,33. Z nieznanych polskiej lidze twarzy, które latem zjawiły się w Kielcach, wyglądał najmniej przypadkowo, ale na razie mocno rozczarowuje. Regularnie gra w pierwszym składzie, lecz daje bardzo mało jakości. W miarę obiecująco zadebiutował, później na notę wyjściową czekał aż do meczu z Wisłą, gdy strzelił gola głową na wagę remisu.

WISŁA PŁOCK Z KOLEJNYM ZWYCIĘSTWEM? ETOTO PŁACI PO KURSIE 3,30. REMIS – 3,45

Michal Papadopulos. 10 meczów, 1 gol, 1 kluczowe podanie, średnia not 3,60. Otrzaskany w Ekstraklasie, ale jak dotąd nie wychodzi mu rola następcy Eli Soriano. Zaczął od efektownej bramki z Legią, później było już tylko gorzej. W pewnym stopniu jest ofiarą indolencji całego zespołu, koledzy rzadko stworzą mu jakąś sytuację, pozostaje mu rozbijanie się z obrońcami.

Milan Radin. 6 meczów, 1 gol, średnia not 4,33. Dość późno zaczął grać, ale na tle większości kolegów wygląda przyzwoicie. Z niego chyba najprędzej coś może być jeśli chodzi o obcokrajowców. Ma przebłyski i nie chodzi wyłącznie o zwycięskie trafienie ze Śląskiem Wrocław. Musi jeszcze być bardziej regularny.

Mateusz Spychała. 3 mecze, średnia not 3,23. Dostał kilka szans na prawej obronie. Chwalony po debiucie, może nawet lekko na wyrost. W kolejnych dwóch meczach grał już słabiutko. Z Wisłą w beznadziejny sposób sprokurował rzut karny dla gości.

Grzegorz Szymusik. 2 mecze, średnia not 3,00. Smyła próbuje tego chłopaka. Ze Śląskiem niczego nie zepsuł, choć trudno powiedzieć, żeby wyróżnił się na plus. W Łodzi fatalny jak cały zespół.

Themistoklis Tzimopoulos. 4 mecze, średnia not 3,67. 34-letni nowozelandzki Grek najczęściej grzeje ławę. Jak już grał, niczym nie imponował. Modelowy przykład bezsensownego transferu.

Rodrigo Zalazar. Eintracht Frankfurt tuż przed wypożyczeniem go do Korony podpisał z nim 4-letni kontrakt, więc 20-letni Urugwajczyk chyba coś umie, zwłaszcza że dopiero co zajął z kadrą U-20 trzecie miejsce w mistrzostwach Ameryki Południowej w tej kategorii wiekowej. Problem w tym, że dopiero wchodzi do piłki seniorskiej i zdaje się, że potrzebuje więcej czasu. Na początku sezonu na wyrost zagrał trzy razy, nie dawał rady i został schowany do szafy.

Michał Żyro. 6 meczów, średnia not 3,00. Nadal szuka formy, choć jakiś drobny postęp jest. Wywalczył sobie plac, zaczyna dochodzić do sytuacji i stwarzać zagrożenie. Można żywić nadzieję, że jeszcze coś pokaże. Na tu i teraz jednak musimy go ocenić jak pozostałych.

Dwunastu nowych zawodników z pola na razie dało Koronie trzy gole, jedną asystę i jedno kluczowe podanie. Dramat. Jeżeli kielczanie mają się utrzymać, to dzięki starej gwardii, na czele z Kovaceviciem, Cebulą, Żubrowskim czy Pućką. Bez wsparcia choćby kilku nowych kolegów będą się jednak porywać z motyką na słońce. A tu jak na złość przyjeżdża teraz punktująca jak szalona Wisła Płock. Pozostaje wiara w “logikę” Ekstraklasy?

korona wisla plock grafa przedmeczowa

Fot. newspix.pl

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...