Reklama

Co się działo w Ekstraklasie, gdy klepaliśmy awans na Euro?

redakcja

Autor:redakcja

14 października 2019, 16:46 • 5 min czytania 0 komentarzy

Oczywiście – w ostatnich dniach żyliśmy życiem zastępczym reprezentacją Jerzego Brzęczka, bo choć cały czas uważamy, że ten awans był psim obowiązkiem, jednak kiedyś trzeba było go klepnąć i to się na szczęście stało. No, ale nasz kibicowski romans nie świadczy o tym, że Ekstraklasa patrzyła przez okno i łaskawie czekała, aż wrócimy. Coś się w jej progach działo, tak więc zapraszamy na raport.

Co się działo w Ekstraklasie, gdy klepaliśmy awans na Euro?

Legia zagrała sparing za zamkniętymi drzwiami, ale te otworzyli rywale

Zawsze się trochę dziwimy polskim klubom, które bronią swojej prywatności jak niepodległości i zamykają treningi, sparingi czy cholera wie co jeszcze. Potem oglądamy te drużyny w Ekstraklasie i widzimy, że prochu to tam nie wymyślają, nie rewolucjonizują futbolu, tylko cały czas oglądamy tę samą padakę. Jednak cóż: Legia swój sparing z Dinamem Mińsk zamknęła, co było początkowo dla nas ogromnym ciosem, bo przecież pozbawiono nas kolejnych minut z fantastycznym futbolem. Na szczęście pomocną dłoń do wszystkich spragnionych piłkarskiego święta wyciągnęli goście i zamknięty sparing nagrali, a potem wrzucili skrót na Youtube’a.

Patrząc na tego białego kruka, ostatecznie nie dziwimy się Vukoviciowi, że chciał uniknąć publikacji, bo Legia zaprezentowała się dość przeciętnie. I to delikatnie mówiąc. Zwracamy uwagę na bramkę numer dwa dla Dinama, przy której Wojskowi zrobili wszystko, by do niej rzeczywiście doszło. Od 0:59.

Reklama

Ale w sumie to oba zespoły grały hobby futbol w obronie i trudno wyciągać z tego meczu jakiekolwiek wnioski. Dla formalności: gole po stronie Legii strzelali Rosołek, Kante i Wszołek.

Skład, za Legia.Net, wyglądał następująco: Cierzniak (46′ Muzyk) – Niski (46′ Agra), Wieteska, Remy (60′ Konik), Rocha – Wszołek, Martins, Antolić, Kostorz (46′ Rosołek) – Praszelik (46′ Luquinhas) – Niezgoda (46′ Kante).

Arka w drodze po Ligę Mistrzów dokonuje zmian w sztabie

Jak wiadomo Jacek Zieliński przestał być trenerem Arki, ponieważ brakowało mu wiele do ideału – w pięciu ostatnich meczach zdobył tylko siedem punktów, czyli na przykład więcej niż Legia i dół tabeli, ale co tam, eliminacje do Ligi Mistrzów zaczęły się oddalać, medalu na mistrzostwach świata w lekkiej atletyce też nie było. Przyszedł więc za szkoleniowca Aleksandar Rogić, a jego sztab zasilili Mihajlo Trajković oraz Krzysztof Sobieraj.

Jak czytamy na oficjalnej stronie klubu, ten pierwszy będzie odpowiedzialny za proces implementacji metodologii treningowej. Cokolwiek to znaczy. Natomiast Sobieraj będzie drugim asystentem. To oczywiście jego powrót do Arki, można mówić o nim w kategoriach legendy, skoro ma na swoim koncie 265 występów dla gdynian i wybrano go do jedenastki wszech czasów na 90-lecie klubu. Ostatnio Sobieraj pomagał Ojrzyńskiemu w Wiśle Płock, ale z wiadomych przyczyn ta przygoda nie trwała długo. Czas więc na Arkę.

Pierwszy egzamin w niedzielę. Derby Trójmiasta. Kiedyś Sobieraj zapytał w przerwie takich derbów Marco Paixao o samopoczucie w miłych słowach: i jak tam, przyjaciółeczko? Skończyło się tak, że w ostatniej minucie Flavio strzelił zwycięską bramkę.

Reklama

Nicola Vujadinović znalazł frajera, to znaczy klub

Mamy to! Z zupełnie nieznanych nam powodów Vujadinović do października pozostawał na bezrobociu. Tyle się mówi o skautingu, a gdy bez kontraktu pozostawał taki kozak, dupa, nikt nie potrafił go wyhaczyć. Z tego całego bałaganu skorzystało więc Domżale, które wzmocniło swój środek obrony i kto wie, kiedy teraz straci bramkę. Oczywiście, do tej pory w 13 meczach straciło ich aż 26, ale teraz tak łatwo rywalom już nie będzie. Rozpoczyna się marsz w górę tabeli klubu, który pierwszy mecz wygrał w dziewiątej kolejce i jest trzeci od końca. Ale Vujadinović to ogarnie.

Prawda?

Pogoń wyłapuje w czapkę od Cagliari

Polskie kluby przy okazji przerw reprezentacyjnych najczęściej grają sparingi z Pierdziewicami Wielkimi, natomiast Pogoń miała okazję zmierzyć się kimś poważniejszym, a więc z Cagliari (siódme miejsce w Serie A). Wiadomo – rywale nie grali pierwszym garniturem, ale codziennie zawodnicy Pogoni nie mierzą się z Nainggolanem czy Rogiem, a ci akurat wystąpili. Zaczęło się nieźle, bo Pogoń wyszła na prowadzenie w piątej minucie po bramce z karnego Spiridonovicia, ale wejście w 70. minucie syna Diego Simeone, Giovanniego, wszystko zmieniło. Argentyńczyk sieknął trzy bramki i do widzenia.

Natomiast Runjaic i tak pewnie nie ma na co narzekać, mógł przetestować ustawienie 3-5-2 z drużyną, która o grze taktycznej ma pojęcie.

Dariusz Żuraw broni diety Van Der Harta

Koń jaki jest, każdy widzi. Każdy też widzi, że Van Der Hart daleko ma do wymiarów sportowca.

EGTKzh4UYAAu-cL

Niestety nie chce tego dostrzec Dariusz Żuraw. Mówił w poznańskiej Wyborczej: – Te publikacje i słowa, jakie zostały użyte, były poniżej pasa. Ktoś, kto to opublikował w mediach, nie może się nazywać dziennikarzem, muszę to wprost powiedzieć. Dzisiaj bez trudu można zmanipulować każde zdjęcie, pokazać człowieka o normalnej wadze jako kogoś, kto ma 10 kg nadwagi.

To mocne słowa, tym bardziej że takie ujęcie bramkarza można znaleźć w klubowych mediach, więc Żuraw uderza na oślep. Poza tym – czy on naprawdę myśli, że ludzie nie mają nic lepszego do roboty, niż dodawać kilogramy jakiemuś randomowi z Holandii?

Standuperzy dają czadu

Między innymi Dariusz Mioduski i Piotr Rutkowski zabrali głos w panelu pod tytułem Co zrobić, aby polskie kluby dogoniły Europę? To w sumie trochę tak, jakby piromani wypowiadali się o gaszeniu pożarów, a Daniel Sikorski wykładał skuteczność w polu karnym. To się nie dodaje.

Pisaliśmy:

Mioduski i Rutkowski, a więc dwie osoby, które rozłożyły na łopatki dwa najpotężniejsze kluby ostatnich lat, mają jednak pewne wnioski „na dziś”. Przede wszystkim należy dać im więcej kasy – to Mioduski. Właściciel Legii nawet złożył gwarancję, że jak dostanie od Orlenu tyle, co wkładane jest w Roberta Kubicę, to on do Ligi Mistrzów awansuje. Nie do Ligi Europy, tylko od razu do Ligi Mistrzów!

Wystarczy więc marne 10 milionów euro i pan Dariusz poskłada Europę. To nic, że do tej pory odpadał z drużynami o wielokrotnie mniejszym budżecie, takimi jak Dudelange czy Spartak Trnawa. To nic, że przegrał walkę o mistrzostwo Polski z Piastem Gliwice. Jakby teraz mu dać 10 baniek, to on już na pewno, na sto procent przedrze się przez gęste eliminacyjne sito. On to gwarantuje!

Podsumujmy przekazy pana Darka do innych klubów:

Dajcie swoje pieniądze z praw telewizyjnych.

Dajcie swoich piłkarzy.

Dajcie swoich sponsorów.

Całość TUTAJ.

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...