Reklama

Kasperczak: Do dziś nie wiem, dlaczego nie zostałem trenerem kadry

redakcja

Autor:redakcja

13 października 2019, 09:29 • 5 min czytania 0 komentarzy

Henryk Kasperczak doprowadził Tunezję do wicemistrzostwa Afryki, a z drużyną Wybrzeża Kości Słoniowej zdobył trzecie miejsce w mistrzostwach Czarnego Kontynentu. Mimo, że nie udało mu się spełnić marzenia i zostać selekcjonerem reprezentacji Polski, to mocno kibicuje kadrze i irytuje się na styl prezentowany przez drużynę Jerzego Brzęczka. Rozmawiamy o tym, dlaczego nie udało mu się zostać trenerem kadry, gdzie mógł dostać ostatnio pracę i czy podoba mu się praca Brzęczka.

Kasperczak: Do dziś nie wiem, dlaczego nie zostałem trenerem kadry

***

Plan wykonany. Polska pokonała słabeuszy z Łotwy 3:0. Jak się panu podobali biało-czerwoni? 

Podpisuje się pod stwierdzeniem Kamila Glika, który powiedział, że po przyzwoitym początku, w miarę upływu czasu było w Rydze coraz gorzej. Ta drużyna robi wyniki, ale jej gra jest słaba. Nie wiadomo, jak to wszystko by się potoczyło, gdyby nie skuteczność Roberta Lewandowskiego.

Czego panu w naszej drużynie w tym meczu zabrakło?

Reklama

Raziło mnie, że po zdobyciu trzeciej bramki przestaliśmy zagrażać rywalom. Za mało było kolektywnej gry, a za dużo strat. W końcówce w nasze poczynania wkradło się rozkojarzenie, którego efektem było wiele przegranych pojedynków.

Który z polskich piłkarzy pozostawił po sobie najlepsze wrażenie?

– Oczywiście Lewandowski. Podobał mi się również Kamil Grosicki, który zainicjował kilka ładnych akcji. Tradycyjnie solidnie i pewnie na środku obrony spisywał się Glik.

Można krzywić się na styl, ale nie zmienia to faktu, że biało-czerwoni są na autostradzie do mistrzostw Europy. Wystarczy tylko wygrać z Macedonią Północną. Damy radę?

– Miałem okazję oglądać Macedończyków. Są waleczni i ambitni. Polacy muszą uważać na ich szybkie kontry. Mimo, że mecze naszej reprezentacji są nieprzekonujące i pozostawiają spory niedosyt, to liczę, że w niedzielę wygramy.

Jak Polacy powinni zagrać z Macedonią? Na papierze są faworytem, ale, patrząc na pierwszy mecz i skromne 1:0, to może być mylące.

Reklama

– Kluczem do sukcesu będzie szybkie objęcie prowadzenia. W przeciwnym wypadku może się zrobić nerwowo.

Polska przyklepie awans na Euro 2020? Kursy w ETOTO: Polska 1,57 – Remis 4,65 – Macedonia Północna 6,35

Prowadził pan wiele reprezentacji afrykańskich. Zdarzały się mecze, w których pańska drużyna, mimo że była zdecydowanym faworytem, to miała problemy z wywalczeniem punktów?

– Kiedy byłem selekcjonerem Tunezji i walczyliśmy o awans na mistrzostwa świata we Francji w 1998 roku, to – o ile dobrze pamiętam – wygraliśmy u siebie wszystkie mecze, ale strasznie namęczyliśmy się z Egiptem. Tak samo było w rewanżu w Kairze. Potrzebowaliśmy punktu, żeby uzyskać promocję na mundial. Ostatecznie zremisowaliśmy, ale nerwy były ogromne.

Od początku pracy z kadrą, na Brzęczka spada lawina krytyki. Słusznie?

– Po części zgadzam się z ta krytyką. Za kadencji Jerzego Brzęczka reprezentacja Polski rozegrała tylko jeden dobry mecz – z Izraelem. Poza tym, niemal wszystkie wygrane były wymęczone, odniesione w takim trochę siermiężnym stylu. Nasza drużyna jest niestabilna i nieprzewidywalna. Nie wiadomo, czego się po niej spodziewać. Wybór Brzęczka na selekcjonera nie zadowolił dużej części kibiców i dziennikarzy, którzy od początku patrzą na niego bardzo krytycznie. Z drugiej jednak strony, jego poprzednik Adam Nawałka tez miał słaby początek, a potem drużyna w świetnym stylu awansowała do ćwierćfinału mistrzostw Europy we Francji. W pierwszych miesiącach pracy z reprezentacją nie wiodło się również Jerzemu Engelowi, a jednak po szesnastu latach nieobecności w elicie, jego kadra awansowała na mundial w Korei i Japonii.

Może na tym etapie kariery, reprezentacja to dla Brzęczka zbyt duży rozmiar kapelusza?

– Styl drużyny może mi się nie podobać, ale zawsze będę bronił trenerów. Brzęczkowi potrzeba więcej zaufania, a na rozliczenia przyjdzie czas po eliminacjach do Euro.

Nie martwi pana to uzależnienie polskiego ataku od Roberta Lewandowskiego? Milik z Piątkiem są w kryzysie. Co będzie, kiedy Roberta zabraknie?

– Robert Lewandowski to dziś najlepsza „dziewiątka” na świecie. Żadna reprezentacja nie ma skuteczniejszego napastnika. Ciągnie drużynę, ale to dla niego nic nowego. Za Nawałki też wiele razy w pojedynkę rozstrzygał o wyniku. Pamiętam, jak w doliczonym czasie gry strzelił gola na 2:2 na wyjeździe w Szkocji i uratował nam punkt. Bardzo ważny dla układu tabeli.

Przed powołaniami na Łotwę i Macedonię, selekcjoner odwiedzał zawodników w klubach. Poleciał między innymi do Turynu, z misją pokojową do Wojciecha Szczęsnego. Bramkarz Juventusu był niezadowolony z tego, że jesienią siedział w kadrze na ławce.

– To nie tak. Trener nie poleciał do Włoch żeby tłumaczyć się ze swoich decyzji. Po prostu po ciężkiej kontuzji Łukasza Fabiańskiego, spotkał się ze Szczęsnym, żeby poinformować go osobiście o tym, że wraca do bramki. Chciał porozmawiać. Jego prawo. A fakt, że Szczęsny denerwuje się, gdy nie gra, dobrze o nim świadczy. Ma chłopak charakter.

Polacy zachowają dziś czyste konto? W ETOTO kurs na taki obrót spraw – 2,15

Na arenie międzynarodowej jest pan najbardziej utytułowanym i rozpoznawalnym polskim trenerem, a jednak nigdy nie dostał pan szansy pracy z reprezentacją. Jak pan myśli, dlaczego?

– Trudne pytanie. Do dziś zastanawiam się, dlaczego nie zostałem selekcjonerem. Przecież tak Jerzy Brzęczek, jak i wcześniej Adam Nawałka zanim zostali opiekunami kadry, nie mieli większych sukcesów. Raz byłem bardzo blisko. Kiedy Michał Listkiewicz był prezesem PZPN, a ja trenowałem Wisłę Kraków, zaproponował mi objęcie drużyny narodowej. Szef związku uzyskał już nawet zgodę Bogusława Cupiała, żebym jednoczenie pracował w kadrze i w Wiśle. Nie zgodziłem się, bo nie chciałem godzić obu funkcji. Potem przed Euro 2012 wybrano Franka Smudę, a po nim Waldemara Fornalika. Cóż, tak widać miało być…

Co pan dziś porabia? Zamierza pan wrócić na ławkę trenerską?

– Odpoczywam. Ostatnio FIFA przyznała mi rację w ciągnącym się od 2017 roku sporze z federacją Tunezji. Ale do zamknięcia sprawy jeszcze daleka droga. Wiadomo teraz zaczną się odwołania, potem odwołania od odwołań i tak dalej. Byłem w gronie kandydatów do objęcia reprezentacji Algierii i Kamerunu, jednak ostatecznie zdecydowano się na innych trenerów. Jestem w takim wieku, że jeżeli miałbym wrócić do pracy, to tylko do drużyny, z którą mógłbym wygrać Puchar Narodów Afryki.

rozmawiał Piotr Dobrowolski

71335924_772807486517616_4273067695844360192_n

fot. FotoPyk

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...