Reklama

Trzeci strzelec w historii LM i drugi Bundesligi – taką historię napisze Lewandowski?

redakcja

Autor:redakcja

02 października 2019, 09:22 • 2 min czytania 0 komentarzy

Drugi strzelec w historii Bundesligi i trzeci w historii Ligi Mistrzów. Brzmi nieźle, prawda? Każdy chciałby mieć coś takiego wydrukowanego na wizytówce, ale przez wiele lat sądziliśmy, że na takie luksusy nie będzie stać naszego rodaka, skoro były czasy, że fetowaliśmy bramkę Saganowskiego w LM jak wygraną w totka. A tu cóż – Robert Lewandowski jest na najlepszej drodze do takich określeń.

Trzeci strzelec w historii LM i drugi Bundesligi – taką historię napisze Lewandowski?

Piszemy o tym dlatego, że wczoraj po dwóch bramkach z Tottenhamem polski napastnik zrównał się trafieniami z Ruudem van Nistelrooyem. I Polak, i Holender mają ich po 56, nie ma żadnych wątpliwości, że w tym sezonie Lewandowski van Nistelrooya łyknie. A co dalej? 60 bramek Karima Benzemy też jest do przeskoczenia. Mówiąc łagodnie, Real nie wygląda w tej edycji Ligi Mistrzów najlepiej i trudno się nastawiać, by Francuz proponował kolejne festiwale strzeleckie. Wydaje się, że nawet jeśli Robert „tylko” wyrówna swój wynik z zeszłej Ligi Mistrzów, czyli osiem bramek, spokojnie będzie miał Benzemę za sobą.

Następny do przeskoczenia jest Raul z 71 bramkami i tutaj nie ma co wierzyć w to, że Lewandowski dojdzie Hiszpana jeszcze w rozgrywkach 19/20. W 20/21 – jak najbardziej, jeśli tylko napastnik utrzyma średnią ośmiu-dziewięciu goli na jedną edycję europejskiej elity.

No, a potem Messi (112) i Cristiano z 127 trafieniami. Nie, na to Lewandowski nie ma już szans, jakkolwiek byśmy go szanowali i cenili. Ściganie się z kosmitami nie jest możliwe dla ziemianina, po prostu. Ci dwaj panowie grają w swojej lidze i prawdę mówiąc, być może nikt nigdy ich nie dogoni, a już na pewno nie w najbliższych latach.

Natomiast być trzecim, zaraz za nimi? Kapitalna sprawa. Mieć za sobą takie nazwiska, jak wspomniane, ponadto wyprzedzać Henry’ego, Szewczenkę, Inzaghiego… Wnukowie nie będą się nudzić przy kominku. A jeszcze jak Lewandowski doda, że jest drugim strzelcem w Bundeslidze, bo do Fischera brakuje 56 trafień i przy obecnym tempie musi go łyknąć, to już w ogóle historia będzie kompletna.

Reklama

No, chyba że prawie. Lewandowski strzela jak nakręcony, ale na pewno myśli o jeszcze jednym sukcesie – wygraniu Ligi Mistrzów. Trochę można się obawiać, że po latach będziemy stawiać Roberta w jednym rzędzie z na przykład Zlatanem, który też zachwycał, a tego trofea nie podnosił, również przez złe wybory klubowe. W przypadku Polaka myślelibyśmy o tym samym, bo też ile razy mówiło się o Realu, podczas gdy Bayern zawodził w Lidze Mistrzów.

Natomiast nie przesądzamy sprawy, przed Lewandowskim jeszcze parę lat grania, Bayern też się musi w końcu ogarnąć i nawiązać do triumfów sprzed lat. Wczoraj pokazał, że ma całkiem spory potencjał.

Fot. Newspix

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...