Reklama

Stadion przy Limanowskiego będzie modernizowany

redakcja

Autor:redakcja

30 września 2019, 16:17 • 4 min czytania 0 komentarzy

Telenowela związana z częstochowskim stadionem nie odbiega specjalnie od innych seriali obyczajowych z budową obiektów sportowych w Polsce. Jak zwykle brakuje funduszy. Jak zwykle kwoty założone w przetargu, kilkanaście miesięcy później nie pokrywają nawet części ceny, jaką narzuca wykonawca. Jak zwykle opóźniają się terminy. Najważniejsze pytanie brzmi jednak: czy Raków będzie mógł w końcu zagrać w Częstochowie i jeśli tak, to kiedy? Odpowiedź zaś brzmi: raczej tak, prawdopodobnie już w przyszłym sezonie. A to przede wszystkim za sprawą dzisiejszej decyzji Ministerstwa Sportu i Turystyki. 

Stadion przy Limanowskiego będzie modernizowany

Uszeregujmy to jakoś etapami. W Częstochowie oczywiście tak jak wszędzie w Polsce, przy budowie stadionu stykały się dwa sprzeczne stanowiska. Stanowisko PZPN-u: na tym, co Raków ma teraz, Ekstraklasy grać nie wypada, ten obiekt może gościć mecze maksymalnie pierwszej ligi. Stanowisko Częstochowy: panie, jeszcze każdego z nas ten stadion przeżyje.

Oczywiście trzeba zrozumieć tutaj wszystkie strony: miasto Częstochowa ma różne pilne wydatki i niekoniecznie musi mieć ochotę na wysupłanie kilkudziesięciu milionów złotych, a następnie wybudowanie stadionu dla drużyny, która w najwyższej lidze w tym tysiącleciu spędziła jak dotąd trzy miesiące. PZPN nie może pozwolić na amatorkę, bo lwią część pieniędzy dla polskiej piłki dostarcza telewizja – a ta potrzebuje dobrze doświetlonego, ładnego i nowoczesnego obiektu do transmisji. Raków jest między młotem a kowadłem, bo z jednej strony wie, że musi spełnić wymagania Komisji Licencyjnej, a z drugiej nie może iść z miastem na wojnę, bo zamiast stadionu dostanie co najwyżej dobre słowo i życzenia świąteczne.

Sprawa budowy ciągnie się od lat – szacowanie kosztów budowy to jeszcze 2017 rok, wciągnięcie do współpracy Ministerstwa Sportu – 2018. Przypomina o tym Raków w swoim ostatnim oświadczeniu, w którym zwraca uwagę na przyczyny fiaska obecnego przetargu.

Fiaska, bo tak trzeba określić różnicę w wysokości funduszy zagwarantowanych na budowę stadionu z cenami, jakie zaproponowali dwaj wykonawcy. Miasto przeznaczyło na inwestycję 16 milionów złotych, 10 milionów miało dorzucić Ministerstwo Sportu i Turystyki, zakładano również, że w razie potrzeby znajdzie się również dodatkowe 10 milionów, by całość funduszy sięgała 37 milionów.

Reklama

Oferty z przetargu? 78 i 91 milionów.

Różnica jest absolutnie nie do przyjęcia, co w praktyce oznacza, że w początkowo zakładanym kształcie, stadion w Częstochowie nie powstanie. Oczywiście, można jeszcze się łudzić, że Częstochowa nagle wygrzebie kolejne 40 milionów, ale równie dobrze można się łudzić, że Donald Trump za pomocą systemu teleportów przeniesienie pod Jasną Górę obiekt Los Angeles Galaxy.

Okej, czyli co teraz?

– W ubiegłym tygodniu przesłaliśmy Urzędu Miasta Częstochowy plan ograniczenia inwestycji w stosunku do postępowania przetargowego, którego oferty poznaliśmy kilka dni temu. Koszt modernizacji ma wynieść ok. 37 mln zł. Nie wiemy dokładnie ile, bo to weryfikuje rynek.. Dziś już wiemy, że ponad 20 milionów zagwarantuje Ministerstwo Sportu i Turystyki, 16 milionów z kolei prawdopodobnie będzie w stanie dołożyć miasto – objaśnia prezes Rakowa Częstochowa, Wojciech Cygan. – Ten program zakłada, że do końca sezonu 2019/20 stadion zostanie przystosowany do warunków licencyjnych, choć oczywiście część prac będzie mogła się przedłużyć również na sezon 2020/21.

Procedura jest taka: obecny przetarg zostanie anulowany, zaś miasto, bazując na PFU od Rakowa, ogłosi nowy przetarg z 37 milionami złotych jako proponowaną zapłatą za prace modernizacyjne, które mają zostać ukończone do czerwca 2020, tak by klub mógł bez przeszkód otrzymać licencję na kolejny sezon Ekstraklasy.

– Odchudzenie projektu to zmniejszenie wymiarów budynku klubowego, likwidacja osobnej wieży telewizyjnej, rezygnacja z remontu płyty treningowej, zmiana sposobu wykonania obudowy stadionu oraz zwiększenie liczby trybun metalowych kosztem betonowych – wymieniają w Rakowie, jednocześnie zaznaczając – tego typu inwestycja nie zamknie do końca potrzeb ekstraklasowego klubu.

Reklama

– Wierzymy w to, że jeśli Raków dalej będzie się sportowo rozwijał, jeśli Raków nadal będzie walczył o wysokie cele, będziemy myśleć o tym by obiekt przy Limanowskiego w całości przeznaczyć na potrzeby akademii, natomiast w innej lokalizacji zbudować już pełnoprawny stadion – przyznaje prezes Rakowa. To jednak z perspektywy częstochowian odległa przyszłość – najpilniejsze są wydatki związane z dostosowaniem stadionu przy Limanowskiego do ekstraklasowych wymogów. – PZPN, mam tu na myśli zarówno władze związku, jak i Komisję Licencyjną, patrzy z dużą uwagą na naszą sytuację, będziemy bez wątpienia zmuszeni do złożenia stosownych wyjaśnień. To ja brałem udział w rozmowach z Komisją Licencyjną, więc tym bardziej zależy mi na jak najszybszym rozwiązaniu kwestii dostosowania obiektu do obostrzeń licencyjnych.

Dziś Ministerstwo Sportu i Turystyki potwierdziło, że kładzie na stół 20 milionów. Intuicja podpowiada nam, że Częstochowa już się z tego nie wycofa. To zaś oznacza, że za chwilę czeka nas nowy przetarg na 37 milionów, które powinny wystarczyć, by Raków w lipcu 2020 grał już u siebie w mieście, nie w Bełchatowie. Niezależnie od tego, w której lidze będzie się wówczas znajdował.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...