Piłkarze Gryfa Wejherowo odpadli z Pucharu Polski 2019/20 po tym, jak dogoniła i przegoniła ich Lechia, kibice kibole idioci z rakietnicą ogarnęli eliminację z kolejnych rozgrywek przy tej samej okazji. Decyzja inna być nie mogła, choć gdyby była ostrzejsza, gdyby dotyczyła nie tylko kolejnego sezonu, też byśmy przyklasnęli.
Totolotek oferuje kod powitalny za rejestrację dla nowych graczy!
Dziś PZPN postanowił, że nie będzie upominał, groził palcem, tylko po prostu wywalił Gryfa z przyszłorocznego Pucharu Polski. Na stronie PZPN czytamy:
„Komisja Dyscyplinarna PZPN postanowiła:
a) ukarać klub Gryf Wejherowo karą zasadniczą wykluczenia z rozgrywek Totolotek Pucharu Polski w sezonie 2020/2021 na szczeblu związku piłki nożnej oraz szczeblu centralnym;
b) ukarać klub Gryf Wejherowo karą zasadniczą zakazu rozgrywania meczów z udziałem publiczności na całym obiekcie sportowym, w miejscowości będącej siedzibą klubu, w wymiarze jednego meczu w rozgrywkach II ligi;
c) ukarać klub Gryf Wejherowo karą zasadniczą zakazu wyjazdów zorganizowanych grup kibiców na mecze rozgrywane w rozgrywkach II ligi w sezonie 2019/2020 do 31 grudnia 2019 roku.”
Tak jak pisaliśmy na wstępie – jeden mecz bez kibiców w lidze, jedna edycja PP bez Gryfa i jego fanów, tych normalnych i tych, których mózg to w 99,9% tlen i azot, oraz zakaz wyjazdów do końca roku – to kara jakiej trzeba się było domagać, ale wcale nie znów taka najwyższa. Gdyby wszystkie te zakazy były dwa, trzy razy dłuższe, gdyby szła za nimi kara finansowa (trochę nas dziwi brak jakiejkolwiek) nie podnosilibyśmy larum, że jak to, że piłka nożna dla kibiców i takie takie, tylko byśmy je zaaprobowali.
Teraz trzeba przede wszystkim dopingować (niekoniecznie wystrzelając rakietę, bo chyba już ustaliliśmy, że to nie najlepszy sposób?), by oprócz ukarania organizatora, udało się dopaść też jednostki, które pocisk załadowały, wystrzeliły i w ogóle rakietnicę na stadion wniosły.
Niestety, pamiętamy, co działo się w finale Pucharu Polski na Narodowym i że tamto śledztwo umorzono. Nie trzeba być Krzysztofem Jackowskim, by dostrzec najbardziej prawdopodobną ścieżkę tej sprawy…
fot. NewsPix.pl