Reklama

Inter już gotowy na Igrzyska Olimpijskie

redakcja

Autor:redakcja

25 września 2019, 23:31 • 4 min czytania 0 komentarzy

Nie wiemy, czym Antonio Conte karmi w tym sezonie swoich podopiecznych, ale jeśli chodzi o aspekty fizyczne – Inter Mediolan 2019/20 wygląda jak klasa X-menów. Dzisiaj przeciw Lazio mediolańczycy nie zagrali wielkiego meczu, właściwie kilka razy trzymali się dosłownie na rękawicy Handanovicia. Ale przy pewnych pojedynczych zagraniach pokazywali taką parę, że naprawdę nietrudno uwierzyć w ich walkę o mistrzostwo Włoch.

Inter już gotowy na Igrzyska Olimpijskie

Inter sprawiał wrażenie ekipy przygotowującej się do Igrzysk Olimpijskich w Tokio, nie ironizujemy.

Weźmy te szaleńcze sprinty 22-letniego Nicolo Barelli. Niezależnie od tego, ile metrów przewagi miał przeciwnik, pomocnik Interu za każdym razem przynajmniej doganiał rywala i przeszkadzał mu w dalszym rozegraniu piłki. A już rajd mniej więcej po godzinie gry? Dopadnięcie do futbolówki, do której bliżej miał chyba trzech przeciwników? Rany, on leciał, jakby jutra miało nie być, jakby gonił go Antonio Conte z mieczem. Na Igrzyskach – obsadza wszystkie krótkie dystanse i daje Mediolanowi parę medali.

Skok wzwyż? Tutaj trzeba koniecznie złapać D’Ambrosio, który po prostu zdemolował obronę i golkipera Lazio przy bramkowym dośrodkowaniu Biraghiego. Piłka była świetna, dobre podanie na dłuższy słupek, kłopotliwe o tyle, że trochę za daleko od bramkarza, by do niej wyszedł, a jednocześnie na tyle blisko, że wystarczyło dołożyć głowę, by niemal wlecieć z piłką do bramki. Ale co zrobił D’Ambrosio… Doskonały, mocny nabieg, kapitalny wyskok, gdyby obrócił się w powietrzu na plecy, nawet Artur Partyka pewnie musiałby pokiwać z uznaniem głową.

W bramce mamy zagwozdkę – Handanović wykonywał, zwłaszcza przed przerwą, takie kocie ruchy, że nadawałby się i do gimnastyki artystycznej, i do skoków do wody. Lazio naprawdę fajnie konstruowało akcję, nie bojąc się podań dosłownie na linii szesnastego metra. W taki sposób do czystych sytuacji strzeleckich dochodzili Correa i Bastos. Ten pierwszy zresztą na potęgę pudłował, marnując między innymi sam na sam ze Słoweńcem oraz uderzając tuż obok bramki po wygranym pojedynku główkowym niemal w polu bramkowym. Gdy już udawało się wcelować w bramkę – fruwał w niej doświadczony golkiper. Cztery obronione strzały i tak naprawdę chyba tylko jeden można uznać za w miarę łatwy. Bomba pod poprzeczkę przeniesiona nad bramką, do tego po jednym strzale w lewy i prawy róg, wszystko z niewielkiej odległości. Handanović udowodnił, że jest kluczowym piłkarzem nie tylko na sezony, w których Interowi nie idzie karta, ale i wtedy, gdy cała maszyna działa naprawdę bez zarzutu.

Reklama

Gdybyśmy dziś mieli szukać jakichś słabszych punktów, to może w momentami nieco zbyt ryzykownej grze obronnej? Chwilami wydawało się, że trójka stoperów wybija piłkę w ostatniej sekundzie, już typowo na wślizgu, ratując się od straty w bezpośrednim sąsiedztwie bramki Handanovicia. Czasem kończyło się to efektownie – jak wówczas, gdy de Vrij związał dwóch piłkarzy Lazio prostym zwodem przy linii bocznej, ale czasem pachniało wielbłądem. Z drugiej strony – czy można z tego czynić zarzut Interowi, skoro to Lazio aż trzykrotnie traciło piłkę w swojej „tercji” boiska? Gdyby Lautaro i Barella byli mniej wyrozumiali, pewnie i wynik byłby bardziej okazały.

Inter był zespołem lepszym. Lazio miało swoje okazje, parę razy wykazał się Handanović, ale tak generalnie – jakość piłkarska, spokój oraz konsekwencja pozostawały cały czas po stronie Interu, a i to właśnie gospodarze finalnie mieli więcej stuprocentowych okazji. Kluczowa dla fanów ekipy z San Siro jest jednak świadomość, że w tym sezonie to nie jest jednorazowy wybryk. Czarno-niebiescy na pięć rozegranych meczów Serie A zdobyli 15 punktów, stracili tylko jedną bramkę, a mają przecież za sobą już i Lazio, i derby. To TEN sezon?

Na razie poprzestańmy na tym, że nikt w Mediolanie nie płacze za Icardim. Za to zachęty do głośniejszego dopingu w wykonaniu Conte spotykają się z coraz cieplejszym odezwem trybun.

***

Napoli, Napoli… Kto czasem stawia na zwycięstwa neapolitańczyków, ten na pewno zna rozwinięcie tej niezbyt ambitnej rymowanki. Dziś ekipa Zielińskiego i Milika znów jest winna przysługę tym, którzy w punktach bukmacherskich zaufali sile tego zespołu na własnym terenie. 0:1 z Cagliari po jednym celnym strzale Cagliari – to chyba tłumaczy wszystko. Zieliński grał 90 minut, Milik pojawił się w 74. minucie, natomiast tytuł gracza meczu na pewno otrzymał Koulibaly wprowadzony w przerwie. W 89. minucie zaś wykluczony z gry po czerwonej kartce.

Z pozostałych Polaków zagrali:

Reklama

– Drągowski 90 minut, Bereszyński 90 minut, Linetty i Żurkowski cały mecz na ławce, Fiorentina wygrała z Sampdorią 2:1
– Skorupski 90 minut, Jagiełło cały mecz na ławce, Genua zremisowała bezbramkowo z Bolonią
– Reca – uwaga! – 77 minut na wahadle SPAL w meczu z Lecce, jego skład przegrał 1:3

***

Inter – Lazio 1:0 (0:0)

D’Ambrosio 23′

SPAL – Lecce 1:3 (1:1)

Di Francesco 17′ – Mancosu 11′, 73′, Calderoni 47′

Parma – Sassuolo 1:0 (0:0)

Bourabia sam. 90+5

Napoli – Cagliari 0:1 (0:0)

Castro 87′

Genoa – Bologna 0:0

Fiorentina – Sampdoria 2:1 (1:0)

Pezzela 31′, Chiesa 57′ – Bonazzoli 79′

AS Roma – Atalanta 0:2 (0:0)

Zapata 71′, De Roon 90′

Fot.Newspix

Najnowsze

Weszło

Komentarze

0 komentarzy

Loading...