ŁKS Łódź jest drużyną bardzo „stałą w uczuciach”, jeśli mówimy o młodzieżowcu. We wszystkich meczach w tym sezonie od pierwszej do ostatniej minuty na boisku przebywał Jan Sobociński, a pozostałe występy graczy z rocznika 1998 i młodszych ograniczają się do dwóch 10-minutowych epizodów Piotr Pyrdoła. Czy oznacza to, że ełkaesiacy mają problem? Ujmijmy to tak – pewnie liczono, że będzie lepiej.
I nie chodzi nam tu o to, że w łódzkim klubie spodziewali się, że w tym sezonie do pierwszego składu zapukają kolejni młodzieżowcy. Nie, nawet kandydatów na piłkarzy w kadrze ŁKS-u jest na tę chwilę niewielu. Na pewno liczono za to, że Jan Sobociński będzie w Ekstraklasie odkryciem.
Na minus: Mateusz Spychała (Korona), Michał Rakoczy (Cracovia), Przemysław Wiśniewski (Górnik), Sebastian Milewski (Piast), Michał Skóraś (Raków), Olaf Nowak (Wisła P.)
Albo – w mniej optymistycznej wersji – będzie na poziomie Ekstraklasy naprawdę solidnym piłkarzem. Tymczasem mamy bardzo niemiłą niespodziankę – umiejętności, które wystarczały do zyskania tytułu objawienia w pierwszej lidze i zostania podstawowym stoperem kadry Jacka Magiery na młodzieżowy mundial, w najwyższej klasie rozgrywkowej są dość brutalnie weryfikowane. U Michniewicza niby też jest pierwszym wyborem, ale z taką grą, gdy zaczną go sprawdzać poważniejsi rywale, pewnie niezbyt długo.
Ani nie widać u niego tej jakości w rozgrywaniu piłki, która była jego znakiem rozpoznawczym, ani pewności w poczynaniach, która wykluczałaby wszystkie babole i obcinki. Oczywiście można mówić, że cała drużyna ŁKS-u wygląda – i przede wszystkim broni – fatalnie, więc trudno od 20-latka wymagać nie wiadomo czego, no ale właśnie… nam nie chodzi o nie wiadomo co, nam chodzi o solidność. Na pewno stać go na lepszą grę, ale – cholera jasna – kiedy zacznie ją pokazywać? Po serii 15 meczów bez zwycięstwa?
Popatrzyliśmy na noty, które wystawiamy, i w przypadku w miarę regularnie grających stoperów niżej ocenialiśmy tylko Adama Dancha, Emira Azemovicia i Michała Marcjanika.
Tak, Janickiego wyżej.
Po całkiem udanym początku sezonu miejsce na środku obrony w składzie ŁKS-u stracił Rozwandowicz, ale nie dalibyśmy sobie ręki uciąć, że gdyby Sobociński był na przykład z rocznika 1997, to roszada byłaby identyczna. Jest holowany, ale taryfa ulgowa nie będzie trwała wiecznie. Pora się obudzić.
Na plus: Damian Michalski (Wisła P.), Bartosz Bida (Jagiellonia), Patryk Klimala (Jagiellonia), Tymoteusz Puchacz (Lech), Miłosz Szczepański (Raków), Przemysław Płacheta (Śląsk)
Największe skupisko podobno zdolnej młodzieży mieliśmy w tej kolejce w Poznaniu, gdzie w pierwszych składach Lecha i Jagi wyszło łącznie siedmiu takich graczy, ale najlepiej wypadł młodzieżowiec w innym meczu. Bartosz Slisz dość długo nie mógł strzelić pierwszego gola w lidze, czekał z tym 32 spotkania, ale jak już trafił tydzień temu z Wisłą Płock, to chyba nie ma zamiaru się zatrzymać. W ten weekend podniósł sobie poprzeczkę, bo nie tylko strzelił, ale też zrobił to kapitalnie.
To kolega Sobocińskiego z pierwszego składu kadry Magiery, ale przynajmniej z dwóch względów inny przypadek.
Po pierwsze: Slisz już w poprzednim sezonie udowodnił, że potrafi grać na poziomie Ekstraklasy. Daliśmy go nawet do „10” najlepszych defensywnych pomocników ligi – na ostatnie miejsce, ale jednak.
Po drugie: jego forma w tym sezonie idzie w górę, a nie odwrotnie. Dopiero od 6. kolejki na stałe wrócił do pierwszego składu, przetrwał w nim roszady na stołku trenerskim i może w przyszłość patrzeć ze sporym optymizmem. Tak jak całe Zagłębie.
Fot. newspix.pl