Reklama

Kiedy Legia Vukovicia grała dobrze? Nasze TOP 5

redakcja

Autor:redakcja

22 września 2019, 10:18 • 5 min czytania 0 komentarzy

Odkąd Aleksandar Vuković przejął stery po Ricardo Sa Pinto, Legia Warszawa rozegrała 26 meczów. Serb wygrał zaledwie 12 z nich – mimo że w pucharach przez pierwsze dwie rundy mierzył się z ogórkami – osiem razy zremisował, sześciokrotnie przegrywał. Marne 31 strzelonych goli pokazuje wielki ofensywny problem, co zresztą jeszcze dokładniej stało się widoczne, gdy wzięliśmy pod uwagę średnią tylko z tego sezonu: kompromitujące jeden gol na mecz.

Kiedy Legia Vukovicia grała dobrze? Nasze TOP 5

Największy zarzut do Vukovicia to właśnie zabicie radości z gry w piłkę, do bólu toporny styl, stworzenie ekipy, która coraz częściej powoduje mdłości wśród obserwatorów, pomijając kibiców rywali. Zaczęliśmy się zastanawiać: kiedy tak naprawdę prowadzona przez niego Legia nam się podobała? Postanowiliśmy się w ten wątek zagłębić i wybrać (od najstarszego do najnowszego) pięć najlepszych naszym zdaniem meczów „Wojskowych” pod kierunkiem Serba. Tę piątkę jakoś uzbieraliśmy, ale dołożenie jeszcze 1-2 spotkań byłoby już wyróżnianiem na siłę, co dobrze pokazuje, jak niewielki był wybór na już całkiem dużej próbie.  

cracovia legia multi multi

Legia – Jagiellonia 3:0

Pierwszy mecz Vukovicia po odejściu Sa Pinto. Drużynie chyba po prostu udzielił się entuzjazm po odejściu skłóconego ze wszystkimi Portugalczyka. Inna sprawa, że wcale nie był to mecz do jednej bramki. Radosław Cierzniak również kilka razy musiał być czujny, a klasę pokazał przy stanie 2:0, broniąc rzut karny wykonywany przez Guilherme. Nie zmienia to oczywiście faktu, że Legia wygrała zasłużenie, spokojnie mogła nawet wyżej, a akcje bramkowe (podanie Kucharczyka do Szymańskiego!) były naprawdę wysokiej jakości. W jej grze jak na ostatnie czasy zobaczyliśmy wiele polotu i swobody, kibicom wreszcie nie krwawiły oczy.

Reklama

LEGIA NIEZNACZNYM FAWORYTEM NA STADIONIE CRACOVII. KURS W ETOTO WYNOSI 2,50

Legia – Pogoń 3:1

To już była niemal tradycja, że Pogoń pierwsza strzela przy Łazienkowskiej, by później dostać trzy sztuki i pojechać do domu. 13 kwietnia ten scenariusz znów się powtórzył. Buksa szybko trafił głową po wolnym Ricardo Nunesa, ale potem Legia cisnęła niesamowicie i gdyby wygrała dwa razy wyżej, „Portowcy” nie mieliby krzywdy. Pod względem ofensywnym był to chyba najlepszy mecz Legii pod wodzą Vukovicia.

Na Weszło pisaliśmy po nim: „Wiecie, co może podobać się najbardziej w Legii po odejściu Sa Pinto pseudonim portugalski sabotażysta? Że drużyna odzyskała charakter. Charakter Portugalczyka był sztuczny, bo budowany krzykiem, wątpliwym autorytetem i piłkarze nie potrafili za to ogrodzenie się przedostać. Gdy decyzją o zwolnieniu ogrodzenie zostało zwinięte, Legia zobaczyła światło, złapała oddech i to czuć. Z Jagiellonią, z Górnikiem i dzisiaj z Pogonią”.

Ach, jakże to wrażenie z pierwszych tygodni było mylące!

Reklama

Lechia – Legia 1:3

Na tym meczu w zasadzie zakończyło się wszystko co dobre w Legii Vukovicia jeśli chodzi o ligę. Serb miał wtedy bardzo dobry bilans po sześciu kolejkach: pięć zwycięstw i jedna porażka. Tak jak z Pogonią „Wojskowi” pod kierunkiem Vuko rozegrali najlepszy mecz w ofensywie, tak druga połowa w Gdańsku to prawdopodobnie najlepsze 45 minut za ten okres w ogóle. W Lechii na pewno do dziś uważają, że zaraz na początku powinien być rzut karny i czerwona kartka dla Jędrzejczyka. Fakty są jednak takie, że Lechia mimo to do przerwy prowadziła i miała wszystko w swoich rękach. A jednak po zmianie stron nie istniała, nie zrobiła sztycha. Legia udowodniła wtedy, jak duże ma możliwości, całkowicie stłamsiła przeciwnika, choć pamiętamy, że ten pokaz siły zaczął się od przypadkowego trafienia Stolarskiego, które najwyraźniej zupełnie podłamało gospodarzy.

CRACOVIA POKONA LEGIĘ? KURS 3,05 W ETOTO. REMIS – 3,25

Po gdańskim triumfie Legia była o krok od mistrzostwa, ale na finiszu się skompromitowała, zdobywając dwa punkty w czterech meczach. Na stadionie Lechii ostatni błysk zanotował także Iuri Medeiros, który potem podpał Vukoviciowi i koniec końców odchodził jako piłkarz zbędny, choć wcześniej przez moment niektórzy zastanawiali się, czy nie warto negocjować ze Sportingiem obniżenia ekstremalnie wysokiej jak na polskie warunki kwoty wykupu.

Atromitos – Legia 0:2

Po wygranej na greckiej ziemi kibice Legii wreszcie mogli mieć poczucie, że ich piłkarze zagrali jak należy. Zwyciężyli pewnie i zasłużenie, do solidności przez cały mecz dokładając skuteczność, czego zabrakło w pierwszym spotkaniu. Jakby nie było, Atromitos został wyeliminowany bez dyskusji, a jednak mówiliśmy o czwartej drużynie w Grecji, rundę wcześniej dwukrotnie pokonującej Dunajską Stredę, która szybko zakończyła pucharowe boje Cracovii. Przy wszystkich mankamentach stołecznej ekipy i wcześniejszych mękach, miało to swoją wymowę.

Legia – Rangers 0:0

Mimo że w legijnym ataku ciągle kaleczył Kulenović, obejrzeliśmy dobry występ wicemistrzów Polski. Szkoci wcale nie okazali się tacy mocni, przez całe spotkanie mieli w zasadzie jedną konkretną sytuację (sam na sam Morelosa z Majeckim), za to w Legii groźnie strzelali Luquinhas, Cafu i Vesović, a po stałych fragmentach dwukrotnie minimalnie chybiał Lewczuk – generalnie najlepszy zawodnik meczu. Szkoda, wielka szkoda, że w rewanżu zespół z Łazienkowskiej odpadł w typowo ekstraklasowym stylu.

***

Znamienne jest to, że trzy z pięciu meczów dotyczą samego początku pracy Vukovicia, gdy piłkarze jeszcze mogli grać na samej uldze po odejściu despotycznego szefa. Od 3:1 w Gdańsku Legia nie zaliczyła w Ekstraklasie spotkania, po którym moglibyśmy stwierdzić, że wszystko wyglądało jak należy zarówno w ofensywie jak i defensywie, że zobaczyliśmy pokaz jakości. A mimo takiego długotrwałego męczenia buły i marnowania potencjału kadrowego, dziś “Wojskowi” w razie wygranej z Cracovią mogą mieć tyle samo punktów co przewodzący obecnie stawce Śląsk Wrocław. Smutna konstatacja w kontekście tego, jak nisko ligowa konkurencja zawiesza poprzeczkę.

screencapture-207-154-235-120-przedmeczowka-360-2019-09-21-19_03_28

Fot. FotoPyK

Jeśli wpłacisz 50 złotych, dostaniesz dodatkową stówkę i na grę będziesz miał 150 złociszy. Jeśli wpłacisz stówkę, otrzymasz 200 złotych i grać będziesz mógł za 300. Bonus 200% od pierwszego depozytu, aż do 200 złotych w ETOTO! 

etoto

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...