Pamiętacie słynną szarańczę Marka Motyki? Ten pozorowany chaos, to osobliwe dzieło sztuki przy stałych fragmentach, to szaleństwo, w którym była metoda? Ewidentnie mecze zespołów Marka Motyki analizował sztab reprezentacji zawsze niebezpiecznej Andory, bo wczoraj zaprezentowali cudeńko myśli taktycznej: szarańczę odwróconą.
Na czym polega odwrócona szarańcza? A na tym, by przy ladze z czterdziestu metrów, jakie czasem obserwujemy w Wiśle Płock czy innej Arce Gdynia, robić cyrk. W teorii – ciekawe. Ale raczej do sprawdzenia w FM-ie lub na treningu. Stały fragment w wykonaniu reprezentacji Turcji to jednak nie była taka groźna sytuacja, by tyle ryzykować. Wykonanie manewru: koszmarne. Piłkarze spóźnieni, w praktyce Turcja ma pół drużyny na bramkarza.
Tego nie dało się spieprzyć – a przynajmniej tak się wydaje, bo za chwilę tureccy gracze powiedzieli: „Ja nie spieprzę? Potrzymaj mi piwo”.
Ofsayt taktiği komik, şu pozisyonu harcamak ise daha komik. #MilliTakım pic.twitter.com/X5u56LhkOB
— ERDEM KAYA (@1erdemkaya) September 7, 2019
Turcy mieli w tym meczu poważne problemy, niby gra u siebie, niby przewaga rzutów rożnych 9:1 (kluczowy aspekt dla trenera Piechniczka), niby 84% posiadania piłki (!) i 27 strzałów. A jednak decydujący gol, bramka na 1:0, padł dopiero w 89 minucie po kornerze, niestety bez szarańczy.
W Europie naprawdę nie ma już słabych drużyn. I nie ma okazji nie do spartaczenia.
Fot. Wikipedia