Reklama

Rewolwerowiec pogubił naboje?

Michał Kołkowski

Autor:Michał Kołkowski

06 września 2019, 08:32 • 18 min czytania 0 komentarzy

6 kwietnia 2019 roku – hit kolejki w Serie A, starcie Milanu z Juventusem. Goście z Mediolanu ostatecznie przegrywają w Turynie 1:2, ale przez moment na Allianz Stadium pachnie sensacją, gdy niestrudzony Krzysztof Piątek wyprowadza Rossonerich na prowadzenie. Gol Polaka oczywiście nikogo nie zaskakuje, to dla niego tylko kolejny dzień w biurze. Jedenasty mecz ligowy w barwach Milanu, ósme trafienie. Standard, normalka. W sumie to wydawało się wówczas, że ta szalona passa będzie trwać wiecznie, a nazwisko „Piątek” wkrótce w światowym futbolu znaczyć będzie niemal tyle co „Lewandowski”. Tymczasem – coś, przynajmniej chwilowo, zgasło. W ostatnich dziewięciu meczach ligowych, „Il Pistolero” zdobył ledwie jedną bramkę. Jeżeli dołożyć do bilansu sparingi oraz Puchar Włoch, rezultat prezentuje się jeszcze gorzej. Jeden gol w szesnastu spotkaniach. Rodzynek w zakalcu.

Rewolwerowiec pogubił naboje?

Czyżby rewolwerowiec, wokół którego jeszcze nie tak dawno szalał cały świat calcio, nie wspominając o polskich kibicach, tak szybko wystrzelał cały zapas amunicji?

KRZYSZTOF PIĄTEK ZDOBĘDZIE BRAMKĘ W MECZU ZE SŁOWENIĄ? KURS W ETOTO: 3.20!

Dziś włoskie media nie pieją już z zachwytu nad grą Polaka, lecz biją na alarm nagłówkami typu: „Bombardier w kryzysie”. Analizę tej niewesołej sytuacji najlepiej będzie rozpocząć od końca, czyli od ostatniego ligowego starcia Milanu z Brescią. Nowy trener mediolańskiej drużyny, Marco Giampaolo, wprawił wszystkich w osłupienie, sadzając Piątka na ławce rezerwowych już w drugim meczu nowego sezonu Serie A. Miejsce w wyjściowej jedenastce Rossonerich przypadło Andre Silvie – Portugalczykowi, który już od dawien dawna znajdował się na wylocie z klubu. I parę dni później rzeczywiście z San Siro się wyniósł, oddany na wypożyczenie do Eintrachtu Frankfurt w rozliczeniu za Ante Rebicia.

Niby można snuć jakąś karkołomną teorię, że w Mediolanie chcieli na odchodne podkreślić wartość Silvy, dlatego wyeksponowanego go w pierwszym składzie. Ale to chyba zbyt grubymi nićmi szyta koncepcja. Po prostu – Piątek od dłuższego czasu gra kiepsko, a w porywach przeciętnie. Dlatego wylądował na ławie. To nie miała być pompka dla Silvy, lecz impuls dla Krzyśka. Ewentualnie szansa, by Polak odpoczął, lecz z drugiej strony… Odpoczynek tuż przed przerwą na kadrę? To też dość dęte przypuszczenie.

Reklama

Marco Giampaolo (szkoleniowiec Milanu): – Piątek to świetny gracz, ale bez niego świat się dla nas nie kończy.

Luca Taidelli (La Gazzetta dello Sport) – Zdaniem Giampaolo, Piątek nie potrafi się dostosować do nowego systemu. Gra na własną rękę. Ma w tej chwili trudności taktyczne i fizyczne, bo wygląda też na zawodnika zmęczonego bardziej od pozostałych.

Pytanie – czy to już rzeczywiście jest ten moment, by zaniepokoić się formą snajpera Milanu przed spotkaniami reprezentacji Polski ze Słowenią i Austrią? Można sobie na pocieszenie przypomnieć poprzednie zgrupowanie. Gdy biało-czerwoni w czerwcu mierzyli się z Macedonia i Izraelem, Piątek przyjechał na kadrę z bilansem jednej bramki w siedmiu ostatnich ligowych kolejkach. Już wtedy forma strzelecka Polaka na włoskich boiskach zauważalnie wyhamowała, a jednak w reprezentacji swoje zrobił. Zdobył zwycięskiego gola z Macedończykami, trafił też do siatki przeciwko Izraelowi. Czego więcej można wymagać od napastnika? Niczego.

Czy rzeczywiście wypada zatem spekulować o jakimś przedłużającym się kryzysie formy?

PIERWSZA RYSA NA WIZERUNKU

Fenomen Piątka rozpoczął się już ponad rok temu. Podczas okresu przygotowawczego do rozgrywek, trochę chyba wcześniej lekceważony napastnik zaczął strzelać jak na zawołanie w barwach Genoi. Pierwszy sparing? Pięć goli. Pierwszy oficjalny mecz w trzeciej rundzie Coppa Italia? Cztery gole. Ligowy debiut? Też uświetniony trafieniem, które rozpoczęło morderczą serię siedmiu ligowych meczów Piątka z co najmniej jedną bramką w dorobku. Tak narodził się „Il Pistolero”.

Reklama

Co charakterystyczne, Piątek strzelał w tamtym czasie znacznie częściej niż powinien, przynajmniej wedle współczynnika xG (spodziewane bramki). Dopiero w trzynastej kolejce sezonu 2018/19 zdarzył się polskiemu napastnikowi pierwszy mecz, w którym partnerzy z Genoi wykreowali mu dość sytuacji, by współczynnik xG przekroczył 1. A zatem, przynajmniej w teorii, to było pierwsze spotkanie, które Piątek miał obowiązek skończyć z co najmniej jednym golem na koncie. No i skończył, walnął wtedy bramę z karnego w derbach z Sampdorią, którą prowadził zresztą nie kto inny, jak Marco Giampaolo. Dla Krzyśka był to mecz na przełamanie – po początkowym szaleństwie strzeleckim, przytrafiła mu się we Włoszech pierwsza gorsza seria. Pięć ligowych meczów bez strzelonego gola.

Nie bez znaczenia był jednak w tym przypadku terminarz. Genoa,  czyli – jakkolwiek spojrzeć – ligowy przeciętniak, mierzyła się w tamtym czasie z Juventusem, Napoli, Milanem, Interem i Udinese. Przeciwko tak mocnym oponentom niełatwo ukąsić, gdy gra się w ekipie zatroskanej o utrzymanie.

Krzysztof Piatek of Genoa CFC during the Serie A Tim match between Genoa CFC and AC Chievo Verona at Stadio Luigi Ferraris Genoa Italy on 26 September 2018. (Photo Alfonso Cannavacciuolo) LIGA WLOSKA PILKA NOZNA SEZON 2017/2018 FOT.SPORTPHOTO24/NEWSPIX.PL ENGLAND OUT!!! --- Newspix.pl *** Local Caption *** www.newspix.pl mail us: info@newspix.pl call us: 0048 022 23 22 222 --- Polish Picture Agency by Ringier Axel Springer Poland

Jeżeli chodzi o spotkania w Serie A, na papierze najgorszym dla Piątka w barwach Genoi było grudniowe starcie ze słynącym z żelaznej defensywy Torino. Wtedy jego współczynnik xG wynosił 0.62, ale bramki strzelić się nie udało. Dla porównania – Cristiano Ronaldo zaliczył choćby pusty przelot w meczu z Chievo, gdy wspomniany współczynnik miał nabity na poziomie 1.86 spodziewanej bramki. Piątkowi takie wpadki latem i jesienią zeszłego roku po prostu się nie zdarzały. W ogóle. Polak strzelał więcej, niż by wynikało z sytuacji podbramkowych, w jakich stawiali go koledzy, albo jakie sam sobie kreował.

A trzeba dodać, że Piątek nie zabłysnął we Włoszech wyłącznie jako snajper. Poruszał się po boisku jak klasyczna dziewiątka, to jasne. Wygłodniały drapieżnik, szukający odpowiedniego momentu, by zaatakować. Lecz jednocześnie wypruwał też z siebie naprawdę mnóstwo energii walcząc o odbiór futbolówki albo zakładając wysoki pressing. Widać było po nim gołym okiem wielką formę, która objawiała się na wielu płaszczyznach, nie tylko w klasyfikacji najlepszych strzelców.

Davide Ballardini (były trener Genoi): – Piątek jest dla nas bardzo ważny. Jest skuteczny, ale korzystamy na jego grze nawet jeżeli nie zdobywa bramek, ponieważ mocno walczy o każdą piłkę i jest pierwszym zawodnikiem, który się wraca i pomaga kolegom w defensywie.

Kolejny rozdział tej opowieści wszyscy doskonale pamiętają – działacze AC Milan wykładają forsę na stół, napastnik za około 35 milionów euro ląduje na San Siro. Większy klub, znacznie wyższe oczekiwania, potężniejsza presja. A jednak znowu może się wydawać, że w żyłach Piątka płynie krew tak lodowata, że aż będąca na skraju zamarznięcia. Początkowo Gennaro Gattuso, szkoleniowiec Milanu, nie korzysta z nowego napastnika w pełnym wymiarze czasowym, zazwyczaj ściągając go z boiska w okolicach 70 minuty, ale Polak nic sobie z tego nie robi i kolejne spotkania kończy z golem na koncie. Rossoneri są na fali wnoszącej – od 10 lutego do 9 marca wygrywają aż pięć meczów w lidze, Piątek strzela w tym czasie pięć goli. Liga Mistrzów zdaje się być na wyciągnięcie ręki.

KRZYSZTOF PIĄTEK STRZELI SŁOWEŃCOM CO NAJMNIEJ TRZY GOLE? KURS W ETOTO: 101.00!

A potem przyszły feralne Derby della Madonnina. Ligowe starcie z Interem, które załamało pozytywny trend. Zarówno w przypadku całego klubu, jak i reprezentanta Polski.

Dla Piątka był to drugi mecz ligowy w barwach Milanu, kiedy wystąpił on od pierwszych minut, ale nie dorobił się na boisku nawet pół szansy na gola (0.10 spodziewanej bramki). A spotkanie toczone było całkiem żwawym tempem. Inter zwyciężył z Milanem 3:2, obie strony zaprezentowały dość otwarty futbol. Jednak Piątek w całym tym zamieszaniu przepadł. W pierwszej połowie zanotował zaledwie osiem kontaktów z piłką. Był kompletnie poza meczem, poza grą. Stoperzy Nerazzurrich go stłamsili. A przed spotkaniem lansowano go na potencjalną gwiazdę derbowej rywalizacji.

Krzysztof Piątek (dla Przeglądu Sportowego): – To był dla mnie najtrudniejszy mecz, odkąd trafiłem do Serie A. Strzeliliśmy co prawda dwa gole, byliśmy blisko, ale szczerze mówiąc te bramki bardziej wynikały z przypadku. W ostatnich meczach nie przegrywaliśmy, ale nawet gdy odnosiliśmy zwycięstwa, nasza gra długimi fragmentami nie wyglądała najlepiej. To nie jest tylko tak, że nie dostawałem podań. Przeciwko Interowi sam w dwóch sytuacjach mogłem zachować się lepiej i może wtedy wynik byłby inny. Najbardziej boli, że ta porażka jest zasłużona, że oni nas zdominowali. (…) Teraz często jest tak, że gdy dostaję długie podanie, jest przy mnie obrońca i blisko dwóch defensywnych pomocników. Mam mało miejsca, ciężko jest coś zrobić z piłką. Ale będziemy walczyć. Zrobię wszystko, by wyglądało to lepiej.

Trzeba dodać, że Polak pozostawał wtedy jeszcze bardzo poważnym kandydatem do tytułu króla strzelców włoskiej ekstraklasy. Takie spotkania mogły Piątkowi ujść na sucho za czasów nędznej Genoi, ale nie w ambitnym Milanie. Powstała pierwsza rysa na wizerunku nieokiełznanego goleadora. Być może nawet na tyle drobna, że przeoczona, ale z dzisiejszej perspektywy już zauważalna.

MARAZM U GATTUSO

Od czasu przegranej wojny o Mediolan, Rossoneri wpadli w tarapaty i zaczęli gubić punkty raz za razem. Za głównego winowajcę tego stanu rzeczy powszechnie uznano trenera. I wydaje się, że było w tych ocenach sporo racji. Gennaro Gattuso preferował wyjątkowo siermiężny styl gry, oparty na wielu bezpośrednich zagraniach, górnych piłkach rzucanych na połowę rywala z pominięciem środkowej strefy. Raj dla obrońców drużyny przeciwnej, piekło dla napastnika. Rzucony na desancie Piątek często musiał zmagać się w pojedynkach siłowych bądź biegowych z wieloma rywalami, tracąc mnóstwo energii w desperackiej walce o przejęcie futbolówki, kopniętej gdzieś do przodu. Chaotycznie, na uwolnienie. Nieczęsto wychodził z tych szarpanin górą.

Od 17 marca do 28 kwietnia Milan wygrał tylko jedno spotkanie. Na finiszu sezonu udało się przełamać złą passę, lecz sposób gry ekipy z San Siro nadal pozostawiał wiele do życzenia. Odkąd Piątek zmienił Genuę na Mediolan, ani razu nie oddał w trakcie meczu więcej niż czterech strzałów. W poprzednim zespole zdarzało mu się szukać gola siedmio-, czy nawet dziewięciokrotnie w trakcie jednego meczu.

Z tej perspektywy trudno się dziwić, że „Il Pistolero” zaczął z biegiem czasu coraz radziej sięgać po swoje kultowe już niemalże rewolwery.

May 6, 2019 - Milano, Italia - ESCLUSIVA MILAN .Foto Spada/LaPresse.06 Maggio 2019 Milano ( Italia ).sport calcio.Milan vs Bologna - Campionato di calcio Serie A TIM 2018/2019 - Stadio San Siro .Nella foto: Krzysztof Piatek.. MILAN .Photo Spada/LaPresse.May 06 , 2019 Milan ( Italy ).sport soccer.Milan vs Bologna - Italian Football Championship League A TIM 2018/2019 - San Siro Stadium.In the pic: Piatek (Credit Image: © Spada/Lapresse via ZUMA Press) PILKA NOZNA SEZON 2018/2019 LIGA WLOSKA FOT. ZUMA/NEWSPIX.PL POLAND ONLY! --- Newspix.pl *** Local Caption *** www.newspix.pl mail us: info@newspix.pl call us: 0048 022 23 22 222 --- Polish Picture Agency by Ringier Axel Springer Poland

Jednak trener Gattuso miał wątpliwości, czy kłopoty środkowego napastnika w jego zespole to kwestia nieodpowiedniej taktyki. Wymyślony przez niego Milan konstruował zwykle ofensywne akcje tak, żeby wypracować na skrzydle pozycję do dośrodkowania dla bocznego obrońcy bądź skrzydłowego. Piątek miał na te wrzutki czyhać wewnątrz szesnastki, urywać się tam obrońcom i wbijać futbolówkę do siatki. Trudno jednak o bardziej czytelny styl gry dla defensorów, zwłaszcza jeżeli mówimy o Serie A, gdzie stoperzy z reguły są wyspecjalizowani w przerywaniu powtarzalnych, statycznych ataków oskrzydlających. Nic dziwnego, że mediolańczycy mogli się pochwalić prawie najwyższym procentem uderzeń spoza pola karnego w całej lidze (7.3 strzału na mecz) i prawie najgorszym, jeżeli chodzi o uderzenia z pola bramkowego (0.8 na mecz). W ogóle Milan pod polem karnym przeciwnika spędzał w sumie tylko 27% czasu gry. Wynik na poziomie Empoli, które spadło z ligi.

Z uwagi na kompletny brak kreatywności płynącej ze środka pola, w grze Rossonerich rzadko pojawiał się jakikolwiek element zaskoczenia. To z kolei potęgowało kłopoty Piątka. Nie tylko ze strzelaniem goli, ale – generalnie – z jakimikolwiek produktywnymi kontaktami z piłką, która najczęściej fruwała gdzieś nad głową Polaka, poza jego zasięgiem.

Gennaro Gattuso (były trener Milanu): – Problemem nie jest taktyka. Napastnik musi budować przestrzeń na boisku. To nieprawda, że Piątek nie dostaje piłek. Z Lazio mieliśmy dużo dośrodkowań, do żadnego z nich nie doszedł. Jeśli wszystko jest wykonywane dobrze, to zawsze jesteśmy w stanie coś stworzyć w okolicach dwudziestego metra. Napastnik musi pracować dla zespołu i dopasowywać się do naszego stylu. Musi być użyteczny.

Marco Pasotto (La Gazzetta dello Sport): – Piątek w oczach Gattuso wygląda na napastnika wiecznie spóźnionego. Jego sytuacja zaczyna powoli przypominać historię Gonzalo Higuaina, który również szybko przygasł po świetnych początkach w Mediolanie.

Oczywiście trzeba uczciwie przyznać, że Piątek w Milanie przestał już prezentować tę samą, nieziemską skuteczność, dzięki której podbił świat calcio na początku swojej przygody z Genoą. Skończyło się oszukiwanie modelu expected goals. Jako się rzekło – po bramce strzelonej Juventusowi w 31. kolejce Serie A, Krzysiek trafił już do siatki tylko raz, przeciwko Frosinone. Ale akurat w tamtym spotkaniu jego współczynnik xG był dość wysoki, wyniósł ostatecznie 0.75 spodziewanego gola.

No i mówimy o starciu z rywalem, delikatnie rzecz ujmując, nie z najwyżej półki.

Jeżeli o coś można mieć do „Il Pistolero” pretensje za końcówkę ubiegłego sezonu, to na pewno nie o nieskuteczność pod bramką przeciwnika. Można się natomiast ewentualnie przyczepić o nie do końca odpowiednią grę tyłem do bramki, kiepskie zgrania w stronę partnerów. Prostych błędów technicznych zdarzało się Piątkowi zbyt wiele, zwłaszcza gdy obrońca zdołał go zepchnąć daleko wgłąb pola gry. Jeśli zaś mowa o postawie Piątka w szesnastce, trudno się zgodzić ze spostrzeżeniami Gattuso. W zespole grającym tak smętny futbol jak Milan, osamotniony napastnik naprawdę nie ma nic do gadania w konfrontacji z porządnie zorganizowaną defensywą. Może ewentualnie liczyć na kiks obrońcy lub drzemkę bramkarza.

POLSKA WYGRA ZE SŁOWENIĄ JEDNYM GOLEM? KURS W ETOTO: 3.45!

Zresztą, wystarczy spojrzeć na te ujęcia. Końcówka sezonu 2018/19 w wykonaniu Rossonerich w pigułce:

frosinone

Na powyższym obrazku niejako klasyka gatunku. Nic w tej akcji nie jest jeszcze przygotowane. Gracz z numerem ósmym (dół ekranu) dopiero gna w stronę szesnastki, dziesiątka jeszcze sobie człapie, nie wystawiając się w ogóle do podania. W polu karnym żywej duszy, Piątek dopiero się tam zbliża. I co? I wrzutka z głębi pola. Oczywiście z góry skazana na niepowodzenie.

boloaagna

Tutaj rzut wolny w wersji mediolańskiej. Laga bita z własnej połowy, zamiast krótkiego rozegrania i rozpoczęcia ataku pozycyjnego. Nawet w polskiej ekstraklasie taki wariant stosuje się już coraz rzadziej, a jeżeli już, to w końcówkach spotkań, gdy desperacko goni się wynik. Piątek nie przechwycił tej piłki, ale czy naprawdę można go za to winić w takich okolicznościach?

spal

Tutaj chyba nie trzeba nic więcej dodawać. Obrazek mówi sam za siebie. Jedna z wielu straceńczych szarż, jakie Piątek w zeszłym sezonie podejmował. Każda z nich kosztowała go trochę sił, których potem mogło przecież zabraknąć w walce o pozycję wewnątrz pola karnego.

Naprawdę – Rossoneri na finiszu minionych rozgrywek grali po prostu tragiczną piłkę. Piątek nie strzelał kolejnych goli, bo nie miał z czego.

Jednak Gattuso w roli szkoleniowca Milanu to już etap zamknięty. Obecnie zespół po swojemu układa nowy trener i absolutny taktyczny świr. Człowiek, który – jeżeli wierzyć bazie danych portalu Transfermarkt – w żadnym oficjalnym spotkaniu Sampdorii nie zastosował innego ustawienia niż swojego ulubione 4-3-1-2, a poprowadził Sampę w 132 spotkaniach ligowych oraz pucharowych. Marco Giampaolo – facet, który ma autorski pomysł na futbol i wkłada naprawdę benedyktyński wysiłek w to, żeby swoje koncepcje wdrożyć do zespołu. Zwykle z korzyścią dla poszczególnych zawodników. Na przykład Fabio Quagliarelli, który na stare lata przepięknie rozkwitł i dorobił się w Genui tytułu capocannoniere, grając absolutną życiówkę. Lecz na Piątka na razie magia nowego szkoleniowca nie działa. Albo inaczej – działa dość szkodliwie.

KLĄTWA „DZIEWIĄTKI”

Polski napastnik nie zdołał znaleźć drogi do siatki przeciwnika w żadnym meczu sparingowym, nie popisał się również na inaugurację rozgrywek ligowych, a Milan zaczął sezon w Serie A od zawstydzającej porażki z Udinese. Rossoneri nie oddali w tym spotkaniu ani jednego celnego strzału na bramkę, co w jakimś sensie obciąża sumienia snajpera. Ofensywa skonstruowana przez Giampaolo zaprezentowała się po prostu żałośnie, z Piątkiem włącznie. Choć reprezentant Polski w gruncie rzeczy na pomysły nowego trenera narzekać raczej nie powinien. Warto przypomnieć, że jego sukces w Genoi opierał się również na kapitalnej współpracy z Cristianem Kouame, który tworzył z Krzyśkiem duet napastników.

Między innymi z tego względu włoscy dziennikarze często sugerowali Gattuso, żeby ten postawił z przodu na tandem Piątek – Cutrone, ale były szkoleniowiec Milanu pozostawał głuchy na te pomysły i unikał takiego rozwiązania jak ognia.

KRZYSZTOF PIĄTEK AUTOREM OTWIERAJĄCEGO GOLA W MECZU ZE SŁOWENIĄ? KURS W ETOTO: 6.00!

Dla Giampaolo gra dwójką atakujących to z kolei norma od lat. Podczas przedsezonowych sparingów były trener Sampdorii najchętniej komponował z przodu duet Piątek – Castillejo, choć dla Hiszpana naturalnym środowiskiem była dotychczas gra na skrzydle. Ale Giampaolo nic sobie z tego nie robi – wielu zawodnikom zlecił na starcie sezonu role taktyczne, jakich ci nigdy dotąd nie wypełniali. Jednak już ligowa inauguracja z Udine pokazała, że to niekoniecznie jest droga wiodąca do sukcesu. Suso nie radził sobie jako trequarista, Castillejo jako niby-cofnięty napastnik poruszał się po boisku w sposób pozbawiony sensu, a Piątek większą część gry spędził z dala od światła bramki rywala, gdzie jest przecież najgroźniejszy.

August 25, 2019, Udine, italia: ESCLUSIVA MILAN .Foto LaPresse - Spada.25 agosto 2019 - Udine (Italia ) .Udinese vs Ac Milan .Campionato di calcio Serie A TIM 2019/2020.Dacia Arena - Stadio Friuli.Nella foto: Krzysztof Piatek ..EXCLUSIVE MILAN .Photo LaPresse - Spada.25 , August 2019 Udine ( Italy ) .Sport Soccer.Udinese vs Ac Milan .Campionato di calcio Serie A TIM 2019/2020.Dacia Arena - Friuli Stadium .In the pic: Krzysztof Piatek (Credit Image: © Spada/Lapresse via ZUMA Press) FOT. ZUMA / NEWSPIX.PL POLAND ONLY !!! --- Newspix.pl *** Local Caption *** www.newspix.pl mail us: info@newspix.pl call us: 0048 022 23 22 222 --- Polish Picture Agency by Ringier Axel Springer Poland

To w sumie dość zaskakujący rozwój wypadków, ponieważ podczas amerykańskich sparingów odmieniony taktycznie Milan prezentował się ciekawie. Nie świetnie, ale ciekawie. Tymczasem w lidze wyszedł ten sam paździerz co dawniej.

Sebastiano Vernazza (La Gazzetta dello Sport): – Przebudowa zespołu nie może być wymówką. Występ Milanu to ogromne rozczarowanie. Wygląda na to, że drużynie brakuje wykonawców do taktyki Giampaolo, która dobrze działała w Sampdorii. (…) Piątek zniknął. Kilka miesięcy temu znaczył tak wiele dla Milanu, a latem nie oferuje właściwie nic. To nie jest problem z jego techniką – on wciąż wie, jak strzelać gole. Jednak partnerzy nie potrafią go dostrzec, a on nie znajduje sposobu, by wrócić na dawne tory.

Paul Sumeet (Milan Talk): Giampaolo musi znaleźć sposób, który pozwoli Piątkowi operować w okolicach pola karnego i czekać na podania, zamiast cofać się głęboko po piłkę. On nie jest potrzebny zespołowi na etapie budowania ataku pozycyjnego.

Marcin Długosz (ACMilan.com.pl): – Wiele osób mówi, że Piątek w sparingach nie miał wystarczającego wsparcia wśród kolegów, że nie dostawał dobrych podań i to jest prawda. Z drugiej strony, Krzysiek wie doskonale, że stać go na więcej. Nawet jak miał sytuacje, to piłka mu odskakiwała lub nie odnajdywał się w polu karnym tak jak zwykle. Nie pokazał stu procent dyspozycji, nie pokazał tego, co w lutym i marcu. Opinie o nim są bardzo odmienne, ale z drugiej strony też dzisiaj Luca Toni powiedział, że Piątek to killer, myśliwy, który musi mieć warunki do wykonywania swojej pracy, a problem Milanu tkwi w całej formacji ofensywnej.

Formacja formacją, jednak – wedle „La Gazzetta dello Sport” – najgorszym aktorem przegranego przez Milan w pierwszej kolejce meczu był właśnie polski napastnik. Jego postawę oceniono na marną czwórkę i zrecenzowano ze znacznie mniejszym zrozumieniem niż jeszcze przed paroma miesiącami. Na głowę trenera też posypały się gromy. Do tego stopnia donośne, że skruszony Giampaolo przyznał, iż może być zmuszony do zrezygnowania ze swojej ulubionej formacji i zastosowania innych rozwiązań taktycznych. I rzeczywiście – w kolejnym meczu ligowym obejrzeliśmy nieco inaczej poukładany Milan. Bez Piątka, który na boisku pojawił się w 61. minucie meczu i zmarnował kilka dogodnych okazji do zdobycia gola, choć generalnie zaprezentował się – podobnie jak cała drużyna – znacznie lepiej niż w poprzedniej kolejce. Aczkolwiek, według modelu xG, Polak – czysto pod kątem skuteczności – zaliczył… jeden z trzech najgorszych występów w Serie A.

Karta się zatem odwróciła – rok temu Piątkowi wpadały do sieci strzały, które w teorii wylądować w niej nie powinny. Teraz zaś napastnik ma pewne problemy, żeby stosunkowo klarowne sytuacje zamieniać na gole.

Niektórzy zaczynają nawet sugerować, że kiepska dyspozycja Polaka jest spowodowana działalnością jakichś nieczystych mocy. Przed sezonem Piątek zamienił numer 19 na klasyczną dziewiątkę, obłożoną ponoć w Mediolanie klątwą. Odkąd karierę zakończył Filippo Inzaghi, kolejne czerwono-czarne „dziewiątki” rozczarowywały. Pato, Matri, Destro, Torres, Luiz Adriano, Lapadula, Silva, Higuain – naprawdę imponująco długa lista niewypałów. Najmniej z pozoru pasuje do tego grona pierwszy z wymienionych, czyli Alexandre Pato, ale on swoje najlepsze spotkania w barwach Rossonerich rozegrał… z siódemką na plecach.

To wszystko oczywiście głupstwa, choć z drugiej strony – w takich klubach jak Milan do symboliki i historii przywiązuje się pewną uwagę. I koszulka z dziewiątką na plecach naprawę sporo waży. Bo nosił ją nie tylko SuperPippo, ale i Massaro, Boban, Baggio, Simone, Savicević czy van Basten.

A poza wszystkim – trener Giampaolo wielokrotnie podkreślał, że Piątek nie jest jeszcze w najwyższej formie, jeżeli chodzi o przygotowanie fizyczne. Co także nie powinno zaskakiwać. Kariera Polaka nabrała zawrotnego tempa. Jeszcze w sezonie 2017/18 był on po prostu polskim ligowcem, brykał sobie beztrosko po ekstraklasowych boiskach. Dzisiaj jest natomiast gwiazdą europejskiego formatu, pewniakiem wśród powołanych na zgrupowania reprezentacji Polski. Wszystko się u Piątka zmieniło w bardzo krótkim czasie. Co może być wyczerpujące nie tylko fizycznie, ale i psychicznie. A zresztą – często jeden czynnik ma przecież wpływ na drugi.

Aczkolwiek warto odnotować, że we wspominanym już wielokrotnie meczu z Udinese polski napastnik zajął drugie miejsce wśród zawodników Milanu, jeżeli chodzi o liczbę przebiegniętych kilometrów. Co – swoją drogą – też nie świadczy najlepiej o funkcjonowaniu zespołu, skoro taki lis pola karnego jak Krzysiek przemierzył na boisku większy dystans niż środkowi pomocnicy albo boczni obrońcy.

Krzysztof Piątek (w programie Foot Truck): – Tak naprawdę w oficjalnych występach nie strzeliłem gola przez półtora meczu. Wydaje mi się, że po tym okresie przygotowawczym miałem ciężkie nogi, nie czułem jeszcze świeżości.

Jeżeli zebrać te wszystkie obserwacje do kupy, to nasuwa się prosty wniosek. Jeżeli są powody, by bić na alarm, to raczej nad ogólną dyspozycją Milanu, a nie formą Krzysztofa Piątka. Który – jasne – może mieć sobie sporo do zarzucenia po dwóch pierwszych kolejkach w Serie A. Jednak prawda jest taka, że Polak od dłuższego czasu cierpi na tym, iż kolejni szkoleniowcy Rossonerich – Gattuso i Giampaolo – wprowadzają na boisku swoimi zamysłami więcej chaosu niż ładu. W przypadku Gennaro było to jeszcze w pewnym sensie zrozumiałe – ot, taki urok tego faceta. Jednak jego następca to trenerski top w Italii. Giampaolo miał przynieść na San Siro nową jakość, a na razie chyba sam nie do końca wie, czego oczekiwać od poszczególnych zawodników. Przesuwa rozgrywających do tyłu, skrzydłowych ustawiania na szpicy, bocznych pomocników na dyszce. Stara się swoich podopiecznych nauczyć futbolu od nowa, a chyba nie o to w tym wszystkim chodzi.

POLSKA WYGRA NA WYJEŹDZIE ZE SŁOWENIĄ? KURS W ETOTO: 2.30!

Niemniej – to nie jest tak, że skoro w zespole dzieje się źle, a Piątek jest raczej tego stanu rzeczy ofiarą niż winowajcą, to Polak może spać spokojnie. Wręcz przeciwnie. Jego nazwisko siłą rzeczy jest jednym z pierwszych, które ląduje na tapecie, gdy drużyna notuje wyniki dalekie od zadowalających. Taka dola piłkarzy ze świecznika. A konkurencja nie śpi. Rafael Leao na pewno nie zamienił Lille na Mediolan tylko po to, żeby podlansować się na pokazach mody. To jest chłopak z potencjałem na duże granie. Ante Rebić też ma swoje ambicje.

Obaj to rzecz jasna napastnicy o innym profilu niż Piątek, ale kto wie, jakie pomysły na zestawienie linii ataku strzelą jeszcze do głowy trenerowi Rossonerich, tak skłonnemu do kontrowersyjnych eksperymentów?

Być może dziś – jak jeszcze nigdy dotąd – Piątek potrzebuje więc kozackiego występu w barwach reprezentacji Polski. Takiego występu, o którym we Włoszech zrobi się głośno. Takiego, który potwierdzi strzelecką klasę „Il Pistolero” i udowodni ponad wszelką wątpliwość, że snajper Milanu wciąż doskonale pamięta, jak się strzela gole. Wreszcie takiego, który dowiedzie jasno i klarownie, że to niezmiennie siermiężny Milan jest dzisiaj problemem Piątka, a nie wyjątkowo nieskuteczny Piątek problemem Milanu.

Michał Kołkowski

fot. NewsPix.pl / InStat

etoto

Za cel obrał sobie sportretowanie wszystkich kultowych zawodników przełomu XX i XXI wieku i z każdym tygodniem jest coraz bliżej wykonania tej monumentalnej misji. Jego twórczość przypadnie do gustu szczególnie tym, którzy preferują obszerniejsze, kompleksowe lektury i nie odstraszają ich liczne dygresje. Wiele materiałów poświęconych angielskiemu i włoskiemu futbolowi, kilka gigantycznych rankingów, a okazjonalnie także opowieści ze świata NBA. Najchętniej snuje te opowiastki, w ramach których wątki czysto sportowe nieustannie plączą się z rozważaniami na temat historii czy rozmaitych kwestii społeczno-politycznych.

Rozwiń

Najnowsze

Weszło

Komentarze

0 komentarzy

Loading...