Derby della Capitale. Derby Capitalino. Derby del Cupolone. Albo po prostu – derby Rzymu. Zawsze gorące, zawsze szalone, zawsze obfitujące w niesamowite zwroty akcji, spektakularne bramki i brutalne faule. Dzisiaj czeka nas kolejna odsłona epickiej rywalizacji AS Romy z SS Lazio, już o 18:00 na Stadio Olimpico zawodnicy obu tych kultowych ekip napiszą najnowszy rozdział niezwykłej, derbowej opowieści. Wrażeń – to więcej niż pewne – nie zabraknie. Wrzawa na trybunach nie umilknie ani na moment. W oczekiwaniu na, jak zwykł mawiać Andrzej Kostyra, wielkie grzmoty przypomnijmy sobie zatem kilka najsłynniejszych batalii między Romą a Lazio.
W sumie Derby Rzymu rozegrano już – przynajmniej jeżeli chodzi o te oficjalne starcia – 172 razy. Więcej triumfów ma na swoim koncie Roma (65), ale w ostatniej odsłonie rywalizacji zatriumfowało Lazio. Biancocelesti zdemolowali odwiecznych przeciwników 3:0, więc dzisiaj podopieczni Paulo Fonseki pałają na pewno żądzą zemsty. Sprawa jest tym bardziej zagmatwana, bo nie można wykluczyć, że na koniec sezonu punkty zgarnięte w starciach bezpośrednich okażą się kluczowe w walce o zajęcie miejsca w TOP4, gwarantującego udział w Champions League.
Trzy najwyższe lokaty niejako z urzędu przyznaje się Juventusowi, Napoli i Interowi, a Lazio i Roma należą do grupy tych klubów, które do końca sezonu będą najpewniej tłuc się na śmierć i życie o pozycję tuż za ligowym podium. Ale w Wiecznym Mieście pewnie nikt jeszcze w ten sposób nie kalkuluje. Liczy się tylko to, żeby udowodnić, kto rządzi w mieście.
No dobra, tyle wstępów. Oto zestawienie siedmiu meczów derbowych między Lazio i Romą, które warto sobie dzisiaj – w ramach rozgrzewki przed wieczornym starciem – przypomnieć. Sięgnęliśmy tylko do najnowszej historii – gdyby zagrzebać się w zamierzchłej przeszłości, wyszłoby z tego pewnie TOP70, a nie TOP7.
26 maja 2013, finał Pucharu Włoch. Roma 0:1 Lazio
Tylko jeden, jedyny raz w historii zdarzyło się, by Derby Rzymu stanowiły jednocześnie finał Coppa Italia. Mecz tradycyjnie rozgrywany jest właśnie na Stadionie Olimpijskim w Rzymie, więc atmosfera była z jednej strony wyjątkowa, a z drugiej – bardzo swojska. Kiedy przed rozpoczęciem meczu koreański gwiazdor PSY zaczął odstawiać na scenie jakieś cudaczne wygibasy i wykonywać dudniący wtedy we wszystkich radiostacjach utwór „Gangnam style”, został niemiłosiernie wybuczany i przepędzony obelgami przez zniecierpliwionych rzymian. Oni przyszli na stadion wyłącznie dla piłkarskiego show.
Spotkanie zakończyło się jednobramkowym zwycięstwem Lazio. Gola na wagę pucharu zdobył Senad Lulić, który skorzystał z kiepskiej interwencji golkipera Giallorossich, Bogdana Lobonta. Dla Rumuna był to ostatni oficjalny mecz w barwach Romy, choć pozostał on zawodnikiem klubu jeszcze na parę ładnych lat.
Eksplozja radości niebieskiej części Stadio Olimpico – niezwykła.
Natomiast Federico Balzaretti z Romy jeszcze długo, długo po końcowym gwizdku arbitra chował twarz w koszulce, tonąc we łzach. On – podobnie jak wielu jego kolegów – nie był nawet w stanie znieść faktu, że na jego szyi zawieszono srebrny medal. Część zawodników Romy natychmiast pościągała te mniej wartościowe krążki, ze wstydem chowając je do kieszeni.
10 marca 2002 roku, Serie A. Lazio 1:5 Roma
Początek lat dziewięćdziesiątych był w Rzymie okresem niezwykle wyrównanym – doszło nawet do serii siedmiu remisów z rzędu w Derby della Capitale. Jednak potem do głosu doszli już Biancocelesti, którzy zaczęli regularnie pognębiać lokalnych rywali, a swoją supremację potwierdzili w 2000 roku, sięgając po mistrzostwo kraju. Roma zajęła szóstą lokatę w lidze i wydawało się, że może stać się w Wiecznym Mieście klubem numer dwa. Jednak Giallorossi szybko odpowiedzieli rywalom pięknym za nadobne. W 2001 roku to oni sięgnęli po mistrzowski tytuł, rozkręcili też całkiem imponującą passę meczów bez porażki w derbach.
Najbardziej pamiętne starcie z tamtego okresu to z pewnością mecz przerżnięty przez Lazio aż 1:5. Gol-marzenie Francesco Tottiego i cztery trafienia Vincenzo Montelli w jednym spotkaniu. „Corriere dello Sport” po tamtym spotkaniu nazwało Montellę „bogiem”.
Ostatecznie Roma nie zdołała w 2002 roku obronić tytułu, przegrała wyścig o scudetto z Juventusem, tracąc do turyńczyków na finiszu sezonu zaledwie jeden punkt. Niemniej – tamte derby do dziś z pewnością pozostają w pamięci kibiców. Dla Tottiego był to jeden z rekordowych jedenastu goli strzelonych przeciwko Lazio.
11 stycznia 2015 roku, Serie A. Roma 2:2 Lazio
Skoro już o Tottim mowa – naturalnie nie po raz ostatni w tym tekście – to nie można pominąć jego niesamowitego występu w derbach z 2015 roku. 39-letni już wówczas kapitan Romy był na finiszu swojej niewiarygodnej kariery, wielu od dawna odsyłało go na zasłużoną emeryturę. Jednak Totti długo nie potrafił się rozstać z boiskiem – choć z roku na rok prezentował się coraz mniej spektakularnie, to wciąż stać go było na to, by od czasu do czasu wznieść się na wyżyny i decydować o losach meczu. Na przykład strzelając dwa gole przeciwko Lazio i ratując swojej drużynie remis ze stanu 0:2.
Uczczenie drugiego gola poprzez walnięcie sobie selfie z szalejącymi kibicami… Tylko Totti mógł coś takiego zrobić w tak gorącym od emocji momencie.
6 stycznia 2005 roku, Serie A. Lazio 3:1 Roma
Paolo Di Canio miał już 36 lat na karku, gdy po wieloletnich wojażach zagranicznych wrócił do klubu, w którym wypłynął na szerokie, piłkarskie wody. Ulubieniec ultrasów Lazio swój powrót uświetnił w najlepszy możliwy sposób – strzelając gola z Romą. Pięknego gola, bo przecież Di Canio w takich trafieniach się przez całą swoją niezwykłą karierę specjalizował.
Historia zatoczyła zatem koło, bo Di Canio na status lokalnego bohatera zapracował jeszcze na finiszu lat osiemdziesiątych, gdy zdobył bramkę na wagę derbowego zwycięstwa, które okazało się kluczowym dla Lazio w walce o utrzymanie we włoskiej ekstraklasie.
18 kwietnia 2010 roku, Puchar Włoch. Lazio 1:2 Roma
Oczywiście rzymskie derby to nie tylko przepiękne gole i romantyczne historie wielkich bohaterów. W 2010 roku Roma wyrzuciła odwiecznych przeciwników za burtę Pucharu Włoch po efektownych trafieniach Mirko Vucinica, ale spotkanie zostało zapamiętane przede wszystkim za sprawą olbrzymiej awantury, jaka rozpętała się już po ostatnim gwizdku arbitra.
Po meczu Totti skierował w stronę publiczności kciuki wskazujące w dół. Sugerując rychły spadek Lazio. Cóż – nie musiał się martwić o to, że kibice Biancocelestich go znienawidzą. Nienawidzili go już od dawna.
19 marca 2008 roku, Serie A. Lazio 3:2 Roma
To było spotkanie z gatunku tych, które się wręcz chłonie, a nie je ogląda. Było w tym meczu wszystko, lecz – co najważniejsze – padła w nim bramka w ostatnich sekundach spotkania. Losy derbów rozstrzygnięte trafieniem w doliczonym czasie gry? Trudno sobie wyobrazić bardziej spektakularny scenariusz. To było coś, co tygryski lubią najbardziej.
W składzie Lazio biegał wtedy jeszcze Aleksandar Kolarov, późniejszy piłkarz Romy. Jeden z zaledwie jedenastu zawodników, którzy zakładali w trakcie swojej kariery koszulki obu rzymskich klubów. W Serie A zawodnicy w sumie dość często przenoszą się między najpotężniejszymi ekipami, ale Wieczne Miasto rządzi się jednak troszkę innymi prawami. Bezpośrednie przenosiny z Romy do Lazio (albo odwrotnie) zdarzyły się ledwie dwa razy w historii. Ostatni raz – w 1958 roku.
3 kwietnia 2016 roku, Serie A. Lazio 1:4 Roma
Na koniec, niejako na osłodę po ostatniej ligowej porażce – wspomnienie najbardziej okazałego triumfu Romy w derbach, jeżeli chodzi o ostatnie lata. W kwietniu 2016 roku Giallorossi rozbili lokalnych przeciwników w drobny mak.
Jak będzie dzisiaj? Nawet nie próbujemy niczego przewidywać, wyrokować. To Derby della Capitale. Na boisku może się wydarzyć dosłownie wszystko, ale – to pewne – nudy w Wiecznym Mieście nie będzie.
fot. NewsPix.pl