Arkadiusz Reca porwał się z motyką na słońce przechodząc z Wisły Płock do Atalanty Bergamo i to na dodatek bez znajomości nie tylko języka włoskiego, ale i angielskiego. W ostatnim sezonie jakimś cudem więcej grał w reprezentacji niż w klubie, podobno jednak czasu nie zmarnował i zrobił postępy pod każdym względem. No to teraz czas na ostateczną weryfikację, czy w ogóle może coś z niego być na poziomie Serie A.
Reca został wypożyczony do SPAL z opcją transferu definitywnego. O zainteresowaniu jego osobą słychać było już dawno, ale Atalanta nie chciała go puścić, bo potrzebowała szerokiej kadry mając w perspektywie występy na trzech frontach. Dopiero gdy udało się wypożyczyć z Sevilli Guilherme Aranę, Polak otrzymał zielone światło na odejście.
Pobyt w Bergamo całkowicie Recę przerósł. Cały jego dorobek za zeszły sezon to trzy epizody we włoskiej ekstraklasie (razem 45 minut), pięć minut w Pucharze Włoch i jedyny pełny występ, jakim był rewanż z Hapoelem Hajfa w eliminacjach Ligi Europy. Tam już było pozamiatane, jego koledzy wygrali na wyjeździe 4:1. W rewanżu goście z Izraela dostali dwie bramki i mogli wracać do domu.
Nasz rodak nie miał szans na wygranie rywalizacji, najgorsze było jednak to, że okazało się, iż jechał do Włoch kompletnie nieprzygotowany pozaboiskowo. W tej sytuacji sam na starcie mocno utrudnił sobie zadanie. Tyle dobrze, że podobno cały czas mocno pracował i trener Gian Piero Gasperini był zadowolony z postępów, które poczynił. W letnich sparingach grał sporo i zbierał niezłe recenzje, ale ciągle jego nadzieje na regularną grę istniały tylko teoretycznie. Przejście do SPAL jest więc ruchem zrozumiałym, zwłaszcza że aklimatyzację ułatwi mu obecność w kadrze Bartosza Salamona i Thiago Cionka.
Tutaj Reca placu za darmo również jednak nie dostanie. SPAL nie miało teraz w zespole typowego lewego obrońcy, ale też nie był on potrzebny. Leonardo Semplici preferuje ustawienie z trójką stoperów, co akurat nie powinno stanowić problemu, bo Atalanta stosowała to rozwiązanie niemal bez przerwy. Semplici zagrał tak i w Pucharze Włoch, i w 1. kolejce Serie A. W pucharze na lewym wahadle wystąpił wypożyczony z Sassuolo skrzydłowy Federico Di Francesco. W lidze z… Atalantą tę funkcję pełnił Brazylijczyk Igor, sprowadzony za 3 mln euro z Salzburga. Najczęściej jest stoperem, ale po lewej stronie też daje radę. I to właśnie on jawi się jako główny konkurent Recy do gry.
Łatwo nie będzie, wydaje się jednak, że gdyby SPAL nie miało na niego konkretnego pomysłu, nie decydowałoby się na spory jak na siebie wydatek. Według informacji Macieja Wąsowskiego z “Przeglądu Sportowego”, za roczne wypożyczenie trzeba zapłacić milion euro, a ewentualny transfer definitywny kosztowałby już osiem baniek, co czyniłoby z Polaka drugi najdroższy zakup w historii klubu. Trudno zatem zakładać, żeby przychodził na wszelki wypadek, bo brakowało jednego gościa do gierek treningowych.
Jedno jest pewne: dla Recy to wóz albo przewóz w kontekście poważnego grania we Włoszech i być może poważnego grania w ogóle. Drugiego z rzędu sezonu nie może spędzić głównie w reprezentacji na trybunach. Inaczej zostanie mu już tylko powrót do kraju lub podbijanie Cypru z jakimś średniakiem. Wygląda na to, że Jerzy Brzęczek nadal daje swojemu byłemu podopiecznemu z Wisły Płock olbrzymi kredyt zaufania, więc również z tego powodu trzeba trzymać kciuki, by tym razem mu wyszło.
Fot. FotoPyk