Reklama

Jak duża będzie nagroda za dublet w rezerwach?

redakcja

Autor:redakcja

24 sierpnia 2019, 12:05 • 6 min czytania 0 komentarzy

Timur Żamaletdinow strzelił dwa gole w rezerwach i już wśród kibiców Lecha Poznań przechodzi nieśmiały pomruk: “A może by tak tego Ruska za Gytkjaera, nawet kosztem Tomczyka…”. Pudła Duńczyka w dwóch ostatnich meczach wzbudziły niepokój, ale i brak zaufania do nominalnego pierwszego napastnika. Niemniej wydaje nam się, że Gytkjaer nawet w klapkach i czapce ze śmigiełkiem wciąż wygląda na poważniejszego snajpera od Rosjanina, który w tym sezonie ustrzelił Legionovię i rezerwowy skład Miedzi Legnica. 

Jak duża będzie nagroda za dublet w rezerwach?

W Poznaniu z piłkarzami z Rosji mają ambiwalentne wspomnienia. Zaur Sadajew dał tam mnóstwo radości w sezonie 2014/15 – ostatnim mistrzowskim dla Kolejorza. To właściwie nie Rosjanin, a Czeczen i to taki tradycjonalistyczny. Sadajew miał technikę, jaką pochwalić się mogło niewielu napastników w tej lidze w ostatnich sezonach. Niesamowicie silny, świetnie dryblujący i choć niestrzelający wielu goli, to bardzo przydatny w tamtym Lechu. Maciej Skorża potrafił do niego dotrzeć, choć Zaur gościem był trudnym. I który nie do końca potrafił odnaleźć się w europejskich realiach. Gdy poszedł się ostrzyc i fryzjerka chciała przyciąć też mu brodę, to zabronił dotykać zarostu pod groźbą nieprzyjemności. Pewnego razu poprosił kolegę o pożyczenie auta – ten nie chciał się zgodzić, bo Sadajew nie miał prawa jazdy. No to Czeczen przy okazji następnej wizycie w Groznym w ciągu kilku dni załatwił niezbędny świstek – raczej bez zdawania egzaminu. Nazwisko “Sadajew” otwiera tam bowiem wiele drzwi, bo ojciec jest klubową legendą. Sam Zaur nie został na pewno legendą wśród lokalnych dziennikarzy w Poznaniu, bo w mix-zonie zatrzymał się ledwie raz – by na pytanie “Zaur, porozmawiamy” odpowiedzieć “nie”. Z jednej strony był piłkarskim kozakiem, z drugiej – nie strzelał dużo goli i był odludkiem.

Dlaczego o tym piszemy? Żeby wytłumaczyć, że przyjazd rosyjskiego piłkarza do Polski to często trudna sztuka przesadzania drzewa. Albo przyjmowania śniadania na kaca. Istnieje ryzyko, że się nie przyjmie. To zresztą często przebija się przez wypowiedzi rosyjskiego środowiska piłkarskiego – piłkarz trafiający na zachód nie wyjeżdża do Anglii, Francji, Belgii, Czech czy Polski. On wyjeżdża do EUROPY. Jakby przekraczał magiczną granicę między światami. Bo inna mentalność, inne podejście do piłki, inny styl życia.

O Timurze Żamaletdinowie mówiło się, że z nim też mogą być problemy w Lechu. Ale nie takie, że – niczym Sadajew – będzie zostawiał taki syf w wynajmowanym mieszkaniu, że żadna sprzątaczka nie będzie chciała się podjąć próby ogarnięcia tego bałaganu. Też nie takie, że śladem Nickiego Bille uzyska złote karty klienta we wszystkich pubach w promieniu ośmiu kilometrów od przystanku na Wrocławskiej. Ale takie, że chłopakowi trudno będzie zaaklimatyzować się w nowej grupie. Żamaletdinow nigdy nie grał poza Moskwą. Najpierw pół piłkarskiego życia spędził w Lokomotiwie, drugie pół w CSKA. Do Lecha dochodziły głosy – Timur może mieć problem z tym, żeby się dogadać z zespołem. W sztabie Adama Nawałki były osoby, które mówiły po rosyjsku, ale już u Żurawia o to kiepsko. A Żamaletdinow po angielsku radzi sobie słabo. Za tłumacza musiał robić zatem Wołodymyr Kostewycz, ale wbrew obiegowej opinii – językowi ukraińskiemu i rosyjskiemu do siebie jest dość daleko.

– To dobry napastnik. Oczywiście nadal młody, ale zawsze na każdym poziomie strzelał mnóstwo goli. W pierwszej drużynie też zdobywał bramki, gdy tylko dostawał szansę gry – mówił nam zimą tego roku David Sansun, dziennikarz Russian Football News, który uważnie śledzi młode talenty w Rosji: – To nie jest napastnik wszechstronny, ale jest bardzo dobry w wykańczaniu i ustawianiu się. Rzadko bierze udział w rozgrywaniu piłki, niezbyt często też drybluje. W moim przekonaniu to dobry ruch dla każdej ze stron. Timur musi grać więcej i w Lechu będzie miał okazję grać w dobrym zespole na dobrym poziomie. CSKA, jeśli wróci do Moskwy, dostanie piłkarza bardziej rozwiniętego. A Lech otrzymuje teraz naprawdę dobrego napastnika.

Reklama

Sęk w tym, że Żamaletdinow ani przez moment w Poznaniu nie zdradził tego potencjału, o którym mówili nam Rosjanie. Jak na chłopaka, który strzelił gola w Lidze Mistrzów i który regularnie strzelał w młodzieżowej Champions League, okazał się rozczarowaniem. Gdy już wchodził na boisko, to poruszał się jak bez mapy. Wydawało się, że Rosjanin znajdzie się w tirze wywożącym latem piłkarzy ze stadionu przy Bułgarskiej – Lech robił czystkę w kadrze, nie przedłużył kontraktów z kilkoma zawodnikami i zrezygnował z tych, którym kończyły się wypożyczenia (De Marco, Janicki). Ponadto do Wielkopolski wracał Paweł Tomczyk, który w Piaście strzelał zawsze, gdy tylko dostawał szansę. Los Żamaletdinowa wydawał się przesądzony, ale…

… w Lechu bali się casusu Elvira Koljicia, z którego szybko zrezygnowano ze względu na uraz i nie przedłużono z nim wypożyczenia. Bośniak wrócił do kraju, nastrzelał górę goli, trafił do CS Craiova za pół miliona euro. W poprzednim sezonie w lidze bośniackiej i rumuńskiej strzelił łącznie 22 gole. Lech sparzony na tym błędzie przedłużył wypożyczenie Rosjanina, chciał dać mu jeszcze jedną szansę. Zwłaszcza że pod koniec sezonu urazu palca doznał Christian Gytkjaer, który stracił prawie cały okres przygotowawczy i wiadomo było, że w pierwszych kolejkach Duńczyk nie będzie w pełni formy.

ekstraklasa-2019-08-24-09-08-39

Sęk w tym, że – z tego co słyszeliśmy – Timur nawet podczas letnich treningów wyglądał kiepsko. – Na treningach… No, jest. I tyle. Czasami w ogóle go nie widać w tych gierkach, reszta z ofensywy na jego tle wygląda dużo lepiej pod względem jakości – mówił nam jeden z lechitów. W sparingach też poruszał się jakby zgubił kompas, dwa gole strzelił dopiero w zamkniętym sparingu z Miedzią Legnica. A właściwie z rezerwami Miedzi, bo w tym meczu zagrało sporo zawodników z drugiego szeregu.

Wydawało się znów, że Żamaletdinow jest w Poznaniu pogrzebany. Tomczyk strzelił gola na inaugurację z Piastem, później wywalczył rzut karny z Wisłą Płock, Christian Gytkjaer wszedł z ławki i załadował dwie sztuki. Timur w tym okresie mógł jedynie marnować kolejne okazje w kolejnych starciach drugoligowych rezerw.

Ale temat Rosjanina wrócił jak bumerang Tadeusz Pawłowski na ławkę Śląska i wśród kibiców znów można usłyszeć “a może by tak dać kolejną szansę Timurowi…”. Wszystko przez to, że ustrzelił dublet na Legionovii Legionowo, z kolei w ten sam weekend Gytkjaer znów rozczarował w pierwszej drużynie, a Kolejorz zremisował bezbramkowo z Arką.  Trener Żuraw mówi, że ma w głowie kilka wariantów na mecz z Rakowem i jednym z nich jest scenariusz, w którym na szpicy wychodzi Żamaletdinow.

Reklama

Szczerze powiedziawszy, jakoś nie wierzymy w występ Rosjanina od początku. Powód jest prosty – w szansach, które dostał w pierwszym zespole, nie przekonał kompletnie. Owszem, wiosną strzelił gola w Białymstoku, ale ta piłka wpadła do siatki po nieudanym dośrodkowaniu, po drodze odbiła się jeszcze od przeciwnika i siadła za kołnierz Kelemenowi. Poza tym? Nic. Bezwładne bieganie, przegrane pojedynki, zmarnowane okazje. W rezerwach do tego meczu z Legionovią też nie wybijał się ponad poziom drużyny. Śmiało można byłoby wymienić zawodników, którzy wyróżniali się w tej drużynie, ale Rosjanin nie byłby jednym z nich. Może byłoby inaczej, gdyby Timur poważnie podchodził do tego grania na poziomie II ligi. Ale ostatnio grał do 4 w nocy w jedną ze strzelanek online (sam pochwalił się tym na Instagramie), a w południe następnego dnia wybiegał na boisko we Wronkach.

Może i Żamaletdinow potrzebuje czasu na aklimatyzację. Może i kiedyś będzie następcą Aleksandra Kierżakowa. Może. Sęk w tym, że poza dwoma golami w rezerwach nie dał argumentów, by na niego postawić. Co innego Gytkjaer i Tomczyk, którzy może i z Gdyni wrócili bez goli, ale w tym sezonie ustrzelili poważniejsze firmy od Legionovii Legionowo. Być może wychowanek CSKA zasługuje na kwadrans czy 20 minut z ławki, ale z tymi przesadnie optymistycznymi wnioskami po ostatnim występie w II lidze bylibyśmy ostrożni.

screencapture-207-154-235-120-przedmeczowka-271-2019-08-23-18_53_38

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Hiszpania

Mbappe: Bilbao było dla mnie dobre, bo tam sięgnąłem dna

Patryk Stec
2
Mbappe: Bilbao było dla mnie dobre, bo tam sięgnąłem dna

Komentarze

0 komentarzy

Loading...