Pora na kolejny meldunek z frontu, na którym kluby Ekstraklasy walczą z wymysłem PZPN-u dotyczącym obowiązkowego młodzieżowca w składzie. Wydaje się, że nie wszyscy się do tej wojny dobrze przygotowali, są już pierwsze ofiary i pierwsi poszkodowani. Wśród drugich wielu widzów, którzy muszą oglądać popisy naszej młodzieży.
Mamy oczywiście świadomość, że jeśli to rozwiązanie wyjdzie nam na dobre, a nie – jak się wydaje – wyjdzie bokiem, to dopiero w przyszłości, więc potrzeba tu dużo cierpliwości, ale teraźniejszość też ma pewne znaczenie. A ona jest taka, że trudno być optymistą, patrząc na to, że lepsi piłkarze często siedzą na ławce, a po czole kopią się gorsi, bo zgadza się ich data urodzenia. Czasami trudno nie odnieść wrażenia, że krzywdę robi się też samym piłkarzom i mamy tu na myśli choćby przykład naszego etatowego Szczawika.
Na minus: Mateusz Młyński (Arka), David Kopacz (Górnik), Kamil Jóźwiak (Lech), Karol Fila (Lechia), Tomasz Makowski (Lechia), Jan Sobociński (ŁKS), Łukasz Poręba (Zagłębie Lubin), Marcin Listkowski (Pogoń)
Już trzeci raz z rzędu wyróżniamy właśnie jego, choć na brak kandydatów przecież nie narzekamy. Skrzydłowy Arki nie pozostawił nam jednak wyjścia. Dokonał przy tym niemałej sztuki, bo w meczu z Lechem wszedł na boisko dopiero w 62. minucie. Jacek Zieliński ślepy nie jest, widział, że chłopakowi wyjątkowo nie idzie, więc stracił do niego cierpliwość i posadził na ławce. Kompletnie się nie dziwimy. Nie zdziwilibyśmy się również, gdyby Antonik przesiedział na niej całe spotkanie, ale Młyński też grał taką kaszanę, że wydawało się, iż zmiana nie jest żadnym ryzykiem.
No i dupa. Tylko się wydawało. Antonik zagrał jeszcze gorzej. Takie wrażenie mieliśmy „na żywo”, to samo mówi większość statystyk.
Młyński podawał z celnością na poziomie 68% (15/22), a Antonik – 43% (3/7).
Młyński wygrał 38% pojedynków (6/16), a Antonik – 22% (2/9).
Młyński dyblował ze skuteczność na poziomie 75% (3/4), a Antonik – 0% (0/3).
Młyński przez 62 minuty zaliczył 5 strat, a Antonik – 5 przez 28 minut.
Żaden z nich nie zaliczył za to celnego strzału (Młyński próbował trzy razy, a Antonik – dwa) i kluczowego podania (jedna próba Antonika), wyszarpali po jednym odbiorze. Dramat Arki. Ale prawdziwą wisienką na tym torcie z nie powiemy czego, była sytuacja z doliczonego czasu gry, w której Antonik prawdopodobnie chciał wymusić karnego, choć i tego nie jesteśmy pewni. Chyba właśnie przy takich okazjach Jarosław Kotas mówi o piłkarskich debilach.
Ale to było dobre, aż popłakałem się ze śmiechu 😂#ARKLPO pic.twitter.com/iPlB5qr5vH
— Piotr (@Varenthin) August 17, 2019
Nic do chłopaka nie mamy, nawet podobał nam się w pierwszym meczu, ale wydaje się, że już jest ugotowany. A na tę chwilę sytuacja kadrowa Arki jest taka, że pewnie i tak będzie musiał dalej grać, bo alternatyw jest niewiele. Przepis pomógł mu trafić do Ekstraklasy, ale teraz ten sam przepis raczej nie pozwoli spokojnie poszukać formy.
A Arka ma coraz mniej czasu, żeby coś jeszcze wymyślić. Jak tak dalej pójdzie, to będzie „ciekawa” jesień.
Na plus: Sylwester Lusiusz (Cracovia), Bartosz Bida (Jagiellonia), Patryk Klimala (Jagiellonia), Radosław Majecki (Legia), Sebastian Kowalczyk (Pogoń)
Najlepszy naszym zdaniem był w tej kolejce Miłosz Szczepański i nie jest to niespodzianka, bo zgłaszał swoją kandydaturę już od pewnego czasu, ale blokował ją strzelający Szysz. Najbardziej w ofensywnym pomocniku Rakowa podoba nam się to, że piłka nie przeszkadza mu w grze, razem sprawiają wrażenie dobranej pary, a sam Szczepański coraz rzadziej traci głowę, gdy ma ją w polu karnym lub w jego okolicach. Dobre decyzje zaczynają przeważać, czego na początku nam u niego brakowało. Odwrotny przypadek do Antonika – zaczął źle, ale z czasem wskoczył na poziom, na którym jest wyróżniającym się graczem Rakowa.
Szczepański pięć lat spędził w Legii Warszawa. Nie dostał tam poważnej szansy, w pierwszej drużynie zagrał tylko w meczu Pucharu Polski z Ruchem Zdzieszowice, choć wcześniej potrafił błysnąć choćby w rozgrywkach młodzieżowej Ligi Mistrzów przeciwko Borussii Dortmund czy Sportingowi. Postawiono na innych z tej drużyny, ale Szczepański zaczął zdradzać taki potencjał, że być może Wojskowi jeszcze będą żałować, iż odpuścili tego chłopaka tak łatwo.
Fot. newspix.pl/400mm.pl
Bąbelka wybieramy także, wraz z słuchaczami, w magazynie Weszłopolscy.