Henrik Ojamaa pisze na europejskich boiskach dość unikalną historię. Od zawodnika, którego podkradają sobie polscy giganci, przez jakieś totalnie irracjonalne miejsca pracy pokroju Go Ahead Eagles czy HNK Gorica, aż po już drugi sezon w barwach legnickiej Miedzi. Wydawało nam się, że przez cały ten okres, czyli od pamiętnej szamotaniny Lecha z Legią, aż do teraz szuka swojego miejsca na ziemi.
Nie znalazł go w Motherwell, nie znalazł w Sarpsborgu, nie znalazł w Swindon Town, ani Wacker Innsbruck, nie znalazł wreszcie we wspomnianych: Go Ahead Eagles oraz HNK Gorica.
No i w Dundee też nie znalazł. Musiał trafić dopiero do polskiej pierwszej ligi, gdzie po spadku Miedzi Legnica ma okazję mierzyć się z obrońcami skrojonymi pod jego potencjał ofensywny. Ileż razy dziś wjeżdżał w obrońców Chrobrego Głogów? Ileż razy kończył dryblingi minięciem dwóch, albo i trzech rywali? Ileż razy głogowianie byli zmuszeni ratować się faulem? Henrik naprawdę wreszcie wyglądał tak, jak miał wyglądać w barwach Lecha czy Legii, którzy widzieli w nim istotne wzmocnienie w walce o najwyższe cele w Ekstraklasie.
Dwie akcje, które zdecydowanie trzeba wspomnieć przy recenzji jego występu: najpierw fantastyczne rozegranie z Marquitosem w doliczonym czasie gry pierwszej połowy, po którym padł wyrównujący gol oraz doskonały drybling i wyłożenie do Sabali, który mając przed sobą właściwie pustą bramkę oraz całe hektary wolnego miejsca postanowił kopnąć gdzieś z osiem metrów od słupka. Kiks miesiąca w I lidze, ale i kolejna akcja Estończyka, którą po prostu trzeba pochwalić – to, z jaką lekkością przechodził między kolejnymi rywalami zrobiło wrażenie nawet na takich zrzędach jak my.
Ale żeby nie było za słodko – sama Miedź dzisiaj nas nie zachwyciła. Przyjeżdża Chrobry, który prawdopodobnie będzie się bił o utrzymanie, a różnicy w jakości gry nie widać. Brama dla głogowian? To jest właśnie styl gry, jaki chciałaby prezentować Miedź! Ilków-Gołąb gra zewniakiem do Lebedyńskiego, ten odgrywa piętą, Pawlik musi już tylko pomierzyć po długim słupku. Polot, efektowność, widowisko. Jasne, Chrobry miał trochę mniej z gry, tych okazji nie było wiele, zwłaszcza, jeśli weźmiemy pod uwagę szaleństwa Ojamy i Marquitosa pod drugą bramką, ale mimo wszystko – przepaści nie było. A już najlepiej o tym, że przepaści nie ma świadczy gol, który przesądził o zwycięstwie legniczan. Zdobyty dość późno, w 86. minucie, przez wprowadzonego parę sekund wcześniej Mislova. Zdobyty po klasycznej ladze na bałagan, a w dodatku zdobyty… barkiem. Mislov dotknął przez te parę minut piłki może z osiem razy, a okazało się, że najważniejsze było pchnięcie barkiem, po którym świetnie spisujący się Szromnik musiał wyjąć piłkę z siatki.
Swoją drogą, Chrobry naprawdę walczył do samego końca, bo w doliczonym czasie gry przy odrobinie szczęścia mógł skarcić dwa nieodpowiedzialne zagrania Załuski – doświadczony bramkarz najpierw zaczął się kiwać we własnym polu karnym, a potem zagrał typową „koninę” do stopera. Zabrakło naprawdę niewiele, co pewnie ucieszy fanów Chrobrego – na razie musza się radować z takich małych rzeczy, bo w tabeli ostatnie miejsce, trzy porażki i jeden strzelony gol przy straconych ośmiu.
Miedź Legnica – Chrobry Głogów 2:1 (1:1)
Marquitos 45+4, Mislav 86′ – Pawlik 13′
*
W pozostałych meczach warto zwrócić uwagę na przekonujące zwycięstwo GKS-u Tychy, który rozjechał Odrę aż 4:1, wreszcie prezentując grę, która te slogany o walce o awans choć w minimalnym stopniu uwiarygadnia. W starciu beniaminków GKS Bełchatów nie dał szans Radomiakowi, natomiast na dnie obok Chrobrego i Odry Opole zaczyna się rozgaszczać Zagłębie Sosnowiec. Dziś 0:2 w Niecieczy. W ostatnim dzisiejszym spotkaniu Sandecja wywiozła 3 punkty z Niepołomic.
Bruk-Bet Nieciecza – Zagłębie Sosnowiec 2:0 (0:0)
57′ Miković, 69′ Wlazło; 65. minuta – czerwona kartka dla Słomki
Puszcza Niepołomice – Sandecja Nowy Sącz 1:2 (0:1)
Embalo 61′ – Korzym 15′, Piter-Bućko 74′
GKS Bełchatów – Radomiak Radom 3:0 (2:0)
Zdybowicz 9′, Biel 34′, Kocyla 89′
GKS Tychy – Odra Opole 4:1 (1:1)
44′ Mańka, 48′ Kristo, 72′ Grzeszczyk, 87′ Moneta – 41′ Czyżycki
fot. FotoPyk