No i już za nami już druga kolejka zmagań na zapleczu najlepszej ligi świata. Kropkę nad “i” postawiły niedzielnym popołudniem ekipy Chojniczanki Chojnice i Podbeskidzia Bielsko-Biała. Obie ekipy sezon zaczęły sezon od remisów, ale dzisiaj raczej nie było wielkich wątpliwości, która z drużyn jest na tym etapie rozgrywek mocniejsza. Podbeskidzie ostatecznie zwyciężyło skromnie, bo tylko 1:0, lecz trzy oczka powędrują do Bielska zasłużenie. Gospodarze mogą się cieszyć, że w końcówce nie zostali po prostu rozgromieni.
Nieskuteczność przyjezdnych naprawdę była chwila szokująca. Oczywiście w futbolu nie ma zawodników bezbłędnych pod bramką przeciwnika – niewykorzystane sytuacje zdarzają się wszystkim, nawet najlepszym, czego dowiedli dzisiaj choćby Raheem Sterling i Mo Salah w starciu o Tarczę Wspólnoty. Jednak co innego spartaczyć jedną, może dwie niezłe sytuacje, a co innego knocić raz po raz wyborne kontrataki. Wręcz dwustuprocentowe sytuacje. Trener Krzysztof Brede na pewno ma po dzisiejszym spotkaniu wiele powodów do zadowolenia, bo generalnie gra Podbeskidzia wyglądała co najmniej przyzwoicie, a niekiedy nawet bardzo fajnie, ale kilku napastników dostanie pewnie od szkoleniowca burę i dodatkowy trening strzelecki. Zwłaszcza Marko Roginić. Chorwat zdobył wprawdzie jedynego gola w dzisiejszym meczu, lecz powinien mieć tych trafień na swoim koncie znacznie, znacznie więcej.
Aż się prosili goście, żeby Chojniczanka skarciła ich za tę niefrasobliwość pod bramką. Jednak gospodarze byli dzisiaj na to po prostu za ciency w uszach.
Generalnie całe spotkanie na kolana nie powaliło swoim poziomem. Intensywność momentami była spora, na tempo nie można narzekać, jednak jakość gry obu ekip budziła pewne wątpliwości. Często jej po prostu brakowało, królował chaos i chęć jak najszybszego dośrodkowania piłki w pole karne rywala. Można się nawet zastanawiać, czy zwycięskie dziś Podbeskidzie nie zaprezentowało się korzystniej w ubiegłym tygodniu, dzieląc się punktami z Zagłębiem Sosnowiec. Goście wyszli na prowadzenie za sprawą wspomnianego Roginicia, jednak już chwilę później powinno być 1:1, bo doskonałą sytuację zmarnowali zawodnicy z Chojnic. Na początku drugiej połowy gospodarze też przejęli inicjatywę, lecz czerwona kartka dla Huberta Wołąkiewicza dodała Podbeskidziu wiatru w żagle, a Chojniczance wyraźnie podcięła skrzydła. Swoją drogą – doświadczony obrońca drugie żółtko obejrzał za faul na… Roginiciu, który – abstrahując od kilku zmarnowanych szans – zasłużył chyba na miano bohatera meczu.
Jasne, podopieczni Josefa Petrika grając w osłabieniu nie położyli się na murawie, nie oddali meczu bez walki, ale animusz uszedł z nich jak powietrze z balonika przebitego igłą. Może i szkoda, bo początek drugiej połowy zwiastował zażartą końcówkę, tymczasem dostaliśmy finisz trochę do jednej bramki.
Chojniczanka Chojnice 0:1 Podbeskidzie Bielsko-Biała
M. Roginić 31′