Nie wiemy, czy w tym wypadku określenie “czarny koń” będzie adekwatne, ale gdybyśmy mieli na starcie sezonu PKO Bank Polski Ekstraklasy wskazać zespół, który dotychczas był ligowym średniakiem, a teraz ma wszelkie dane ku temu, by zaliczyć skok do przodu w hierarchii, to wskazalibyśmy Pogoń Szczecin. To już czas, w którym można wymagać od “Portowców” czegoś więcej niż tylko awansu do grupy mistrzowskiej.
Na początek tego, żeby po dwóch kolejkach prowadzili w tabeli.
Poza rozkopanym stadionem wydaje się, że dziś Pogoni nie brakuje niczego do walki o czołowe lokaty. Wierni i zaangażowani kibice? Są, choć siłą rzeczy nie wszyscy teraz zmieszczą się na trybunach, bo ich pojemność została mocno ograniczona.
Dobry trener? Jest, Kosta Runjaic udowodnił już kilka razy swój ponadprzeciętny warsztat, który potrafi też odpowiednio sprzedać. To szkoleniowiec dobrze łączący fachową wiedzę z praktyką, umiejący ją przekazać. Jest wymagający, ale buduje dobrą atmosferę w drużynie. Piłkarze go poważają, ale się go nie boją. Jak trudno to połączyć, niejednokrotnie się przekonywaliśmy, gdy trener mający głowę pełną wiedzy nie był w stanie przekuć teorii na realne działanie. Zresztą nam Dariusz Adamczuk mówił u nas tydzień temu, że zagranicznych piłkarzy do Pogoni nie przyciąga stadion (zrozumiałe), natomiast tym magnesem dla nich jest właśnie osoba trenera.
Stabilizacja? Jest. Pogoń może nie zalicza się jeszcze do ligowych krezusów, ale do biedaków też nie. Piłkarze zarabiają godnie i umówione pieniądze dostają terminowo. W klubie zerwano również z miejscami wszechobecną w tej lidze atmosferą tymczasowości. Runjaicowi w listopadzie stukną dwa lata pracy, w marciu podpisał nowy kontrakt do 2022 roku, a wcześniej zdążył przetestować cierpliwość pracodawcy, gdy bardzo słabo zaczął poprzedni sezon i nawet przez moment nie było tematu zwolnienia.
Mocne fundamenty? Oczywiście. Pogoń to dziś jeden z klubów Ekstraklasy będących jeszcze w mniejszości, czyli stawiających na szkolenie, rozwijanie akademii i promowanie młodych zawodników. Pierwsze efekty już są, skasowano cztery bańki za Sebastiana Walukiewicza, a to może być dopiero początek. Niewykluczone, że za chwilę podobna kwota wpadnie za Adama Buksę.
Szeroka kadra? No chyba wiadomo. Widzimy to chociażby na przykładzie wspomnianego Buksy. Nawet jeśli odejdzie, w ataku nadal będą mający sporo do udowodnienia Soufian Benyamina i sprowadzony teraz Michalis Manias oraz młody Adrian Benedyczak, a w razie potrzeby na “dziewiątce” można także wystawić Adama Frączczaka lub Srdjana Spiridonovicia.
W zasadzie na każdej pozycji jest dziś w Szczecinie po dwóch zawodników prezentujących zbliżony poziom.
Bramka: Dante Stipica i Jakub Bursztyn. Tu mogłoby być nieco bardziej komfortowo, bo Stipica mimo udanego występu na Legii ciągle jest pewną zagadką, a Bursztyn dotychczas szans nie wykorzystywał, ale nie ma co na zapas narzekać.
Prawa obrona: David Stec i Jakub Bartkowski. Solidni ligowcy, od czasu do czasu z przebłyskami.
Środek obrony: Benedikt Zech, Kostas Triantafyllopoulos, Igor Łasicki, Mariusz Malec. Ten ostatni na razie leczy kontuzję, jednak Runjaic i tak ma z kogo wybierać.
Lewa obrona: Ricardo Nunes, Hubert Matynia. Były reprezentant RPA posiada więcej atutów, jednak gdyby dziś Matynia postanowił zmienić barwy klubowe, na pewno nie narzekałby na brak zainteresowania.
Środek pola: Kamil Drygas, Tomas Podstawski, Zvonimir Kożulj, Marcin Listkowski. W razie większej liczby absencji należałoby trochę pokombinować, ale byłoby z czego, bo na przykład jako “dziesiątka” odnaleźliby się niektórzy nominalni skrzydłowi.
Skrzydła: Iker Guarrotxena, Sebastian Kowalczyk, Srdjan Spiridonović, Adam Frączczak, Santeri Hostikka. Tu chwilami walka będzie się toczyć o to, żeby w ogóle znaleźć się w kadrze meczowej.
Napad: Buksa, Benyamina, Manias, Benedyczak plus wspomniane warianty dodatkowe. Naprawdę spory tłok.
Sytuację kadrową Pogoni trzeba określić jako komfortową, a na niektórych pozycjach ma ona zawodników zdecydowanie wykraczających poza ligową szarzyznę. Do tego osoby Kowalczyka i Listkowskiego gwarantują spokój z obsadą młodzieżowca.
Szczecińscy kibice liczą w tym sezonie na europejskie puchary i są to oczekiwania jak najbardziej uprawnione, w czym utwierdziła ich wygrana przy Łazienkowskiej. Również my poprzeczkę oczekiwań względem “Portowców” zawieszamy wyżej. Dziś “sprawdzam” powie Arka Gdynia i będziemy zdziwieni, jeżeli nie dostanie odpowiedzi mocno negatywnej ze swojego punktu widzenia. W ekipie Jacka Zielińskiego na razie nic nie wygląda dobrze, inaugurację z Jagiellonią przegrała w fatalnym stylu, a na dodatek ciągle nie wszyscy z i tak dość wąskiej kadry nadają się do gry.
Za Pogonią zdecydowanie przemawia również historia – ostatnich dziewięć starć z Arką to aż osiem zwycięstw!
Fot. FotoPyk