Dwa zamykające sezon domowe mecze Piasta Gliwice w zeszłych rozgrywkach pokazały, że sukces – przede wszystkim ten niespodziewany – niesie za sobą sporo nowych możliwości. Kiedy pojawiają się wyniki, stadion zaczynają oblegać kibice, którzy wcześniej niekoniecznie zostawiali samochody na środku ulicy i pędzili na obiekt przy Okrzei, by oglądać pierwszą lepszą kopaninę drużyny, chwilę wcześniej rozpaczliwie broniącej się przed spadkiem. Gdy przyszły decydujące mecze, na stadionie pojawiło się ponad dziewięć tysięcy widzów, gdzie wcześniej frekwencja oscylowała w granicach czterech-pięciu. Znaczna różnica? Dla Piasta, który – jak wynika z wyliczeń jego władz – musi przyjąć pięć-sześć tysięcy osób, by wyjść na zero – wręcz kolosalna.
Nie dziwi więc, że władze klubu, który w poprzednich latach nie wymagał płacenia fortuny za wejściówki, zdecydowały się na podwyżkę cen biletów i karnetów. Przede wszystkim karnetów, bo to właśnie one wywołały niemałe oburzenie wśród sympatyków gliwickiego klubu.
Pytanie, czy Piast się w tych wszystkich podwyżkach zaraz po zdobyciu mistrzostwa Polski nie zagalopował, proponując ceny porównywalne z tymi warszawskimi?
Na początek rzućmy przykładami.
– Koszt karnetu ulgowego uprawniającego do zasiadania w sektorach C, D, K, L, M, N – 450 złotych (wcześniej 195 zł).
– Koszt karnetu normalnego uprawniającego do zasiadania w sektorach C, D, K, L, M, N – 600 zł (wcześniej 260 zł).
– Koszt karnetu w najdroższych sektorach A i B – 750 zł (wcześniej 455 zł).
– Koszt przedłużenia karnetu z poprzedniego sezonu – od 285 zł do 570 zł (wcześniej między 120 zł a 370 zł).
Znamienne, że za karnet na poprzednie rozgrywki trzeba było zapłacić maksymalnie 455 zł, a teraz – 750 zł.
– Do tej pory płaciłem za cały sezon 190 złotych. Teraz muszę zapłacić 428. Jestem emerytem i nie stać mnie na tak duży jednorazowe wydatek. Na Piasta chodzę od lat sześćdziesiątych. W tym sezonie mecze będę oglądał w telewizji, może wybiorę się na jakiś pojedynczy, ale obawiam się, że ceny biletów tez pójdą ostro w górę – słowa pana Jarosława, wiernego kibica Piasta (za piast.gliwice.pl), działają na wyobraźnie, bo w swojej opinii nie jest on odosobniony. Wystarczy odpalić pierwsze lepsze forum kibiców gliwickiego klubu, by trafić na podobne opinie.
Co najmocniej rozwścieczyło tamtejszych kibiców – klub zdecydował początkowo, by zamiast karnetów półrocznych sprzedawać roczne, na dwie rundy. A wiadomo, że roczne wiążą się ze znacznie większym wydatkiem jednorazowym. Dopiero później wrócono do starej opcji.
– W naszej ofercie – oprócz biletów na poszczególne mecze – są zarówno karnety roczne, jak i półroczne. W czerwcu zaczęliśmy od sprzedaży naszej oferty rocznej, w lipcu przyszła pora na karnety półroczne – ligowe. Dodatkowo, po każdym meczu, obniżamy proporcjonalnie cenę karnetu – dotyczy to zarówno rocznych, jak i półrocznych. Jednak zdajemy sobie sprawę, że kumulacja czterech meczów na własnym stadionie z rzędu w ciągu niecałych dwóch tygodni, a taki przypadek mieliśmy w lipcu (Lechia, Bate, Lech, Riga), nie jest korzystna dla budżetów naszych kibiców – tłumaczy Karol Młot, rzecznik prasowy Piasta.
Krzysztof Brommer, współpracownik „Sportu”, zauważa z kolei wady takiego rozwiązania: – Największą kontrowersję budzą stawki karnetów, które cenowo są na poziomie Legii. Bonusów nie ma, a przecież powinno funkcjonować coś w stylu, że jak ktoś kupuje karnety dla całej rodziny, to dostaję jakąś zniżkę. To jest niedopracowane, tak to widzę. Tuż przed startem ligi powrócono do możliwości zakupu karnetów na jedną rundę, ale zareagowano za późno.
No właśnie – jak wygląda sytuacja w Warszawie, skoro stawki karnetów cenowo są podobno na poziomie Legii?
Jakkolwiek spojrzeć, kolosalnej różnicy nie ma. Warszawskie karnety są droższe, ale Piast mocno skrócił do nich dystans. Zresztą, nie tylko do nich. Przykładami można rzucać jak z rękawa. Normalny karnet na Piasta? 600 złotych. Na Wisłę Kraków? 685. Na Wisłę Płock? 325. Na Górnika Zabrze? 530. Na ŁKS Łódź? 480.
Krzysztof Brommer:
– Sytuacja z kibicami i frekwencją w Gliwicach jest specyficzna, dlatego jestem trochę rozczarowany tą podwyżką. Może nie zaskoczony, ale na pewno rozczarowany. Generalnie w poprzednich latach bilety na Piasta były bardzo tanie i aż prosiło się o droższe wejściówki, ale na pewno nie aż tak drogie. Teraz kosztują zbyt dużo, zdecydowanie. Rozumiem wyliczenia, rozumiem specyfikę – że mistrzowski sezon, że jak nie teraz to kiedy – ale uważam, że znając gliwicki klimat, można było to rozegrać inaczej. Lepiej. Skok jest za duży, albo inaczej – ceny biletów ligowych mogły być tak samo wysokie, ale należało przygotować więcej bonusów, by tę sytuację jakoś unormować
– Kiedy rozmawiałem z władzami klubu, to – w związku z tym, że frekwencja jest, jaka jest – z wyliczeń wynikało, że pięć-sześć tysięcy osób musi przyjść na mecz Piasta, by gliwiczanie w ogóle wyszli na zero. Koszty ochrony to kilkadziesiąt tysięcy złotych, dalej opłaty za media, za prąd. W końcu stadion jest miejski, ale utrzymuje go Piast. Tym samym rozumiem powody, dlaczego ceny zostały podwyższone, ale w klubie podeszli do tego zbyt optymistycznie. Wiadomo, że Gliwice to jedno z najszybciej rozwijających się miast na Śląsku, więc może myśleli, że po tak dobrym sezonie zamożniejsi kibice ruszą do kas i na stadion. A tak do końca nie jest. Piast ma stałą grupę kibiców – około czterech tysięcy – którzy przychodzą i zimą, i na słabszego przeciwnika. A wszystko ponadto to kibice, którzy muszą zostać zachęceni dobrą grą drużyny czy atrakcyjnym przeciwnikiem.
– Znam wiele osób chodzących na Piasta. To są często studenci, albo młodzi ludzie, który dopiero zaczynają pracować. Wcześniej korzystali ze zniżek, mieli karnety, ale teraz wydanie 300-400 złotych nie jest dla nich łatwą sprawą. Tym bardziej w miesiącu wakacyjnym, co jest bardzo ważne. Masz zaplanowane wakacje, jedziesz na urlop, a tu jeszcze dochodzi tak drogi karnet. Z daleka – bez zagłębiania tematu – wygląda to tak, że Piast wykonał skok na kasę. I to się też może nie podobać.
Nie da się ukryć, że w przypadku podwyżek cen karnetów negatywna opinia negatywną opinię pogania. Dziennikarze jak Krzysztof Brommer uważają, że – biorąc pod uwagę gliwicki klimat – można było to rozegrać inaczej. Kibice wydają jednoznaczne opinie. Co na to przedstawiciele klubu?
*
– Skąd decyzja o tak znaczącej podwyżce cen karnetów? A może według was jest to naturalna, jak najbardziej normalna cena i trudno mówić o znaczącej podwyżce?
Karol Młot, rzecznik prasowy Piasta: – Nasze ceny są porównywalne z ofertą innych klubów Ekstraklasy, natomiast w tym roku sportowa propozycja Piasta jest znacznie ciekawsza. Karnet dawał pewność obejrzenia każdego domowego spotkania w sezonie 2019/20. Meczów Ekstraklasy, Superpucharu, wszystkich spotkań w europejskich pucharach oraz ostatniego sparingu, na którym zaprezentowaliśmy drużynę. Gdy przeliczymy cenę karnetu rocznego na liczbę meczów, które można oglądać od początku lipca tego roku do końca maja 2020 roku (minimum 22-23), to okazuje się, że zajęcie miejsca przy Okrzei 20 jest możliwe już za około 20 zł za mecz (na sektory C, D, K, L, M, N, T, U). Ponadto, kupując karnet nasz kibic ma pewność, że nie odejdzie rozczarowany sprzed kas przed najważniejszymi spotkaniami.
– Na pewno obserwowaliście reakcje kibiców, jak wytłumaczylibyście im fakt, że te ceny stały się znacznie wyższe?
– Przez cały grudzień 2018 zbieraliśmy informacje – udostępniliśmy kibicom specjalną ankietę, w której mogli wyrazić swoje opinie. W jednym z bloków tematycznych pytaliśmy kibiców o ceny biletów. Analizowaliśmy ich odpowiedzi w podziale ze względu na wiek, płeć i sektor, na który najczęściej uczęszczają. Z uwagą obserwujemy także obecne reakcje kibiców i śledzimy ich opinie, zarówno dotyczące cen biletów, karnetów, jak i infrastruktury stadionowej oraz organizacji dnia meczowego. Bierzemy je pod uwagę przy planowaniu kolejnych działań i produktów.
– Nie macie wrażenia, że podwyżka cen karnetów przełoży się na frekwencję, którą teraz można budować dzięki sukcesom, a która – nie licząc końcówki sezonu – nie byłą raczej zadowalająca?
– Średnia frekwencja na pierwszych czterech meczach z Lechią, Bate, Lechem i Riga FC była wyższa niż notowana na początku poprzednich sezonów, również pucharowych. Oczywiście zdajemy sobie sprawę, że frekwencja na kolejnych meczach będzie zależała od jakości obsługi kibiców, ale również poziomu sportowego.
– Co do przyciągania kibiców. Przez długi czas wydawało się, że przyciąganie na stadion całych rodzin to cel władz klubu, co zawsze jest pewną wartością. Nie boicie się, że wzrosty cen odstraszą całe rodziny?
– Nadal stawiamy na rodzinnych kibiców. W ubiegłych sezonach nasz sektor rodzinny cieszył się dużą popularnością. Jego średnie wypełnienie było najwyższe na stadionie. Dostęp do animacji prowadzonych pod trybunami miały jednak jedynie dzieci z wymienionego sektora. W obecnym sezonie utworzyliśmy sektor rodzinno-szkolny, przenosząc go w inne miejsce i powiększając jego objętość. Dzięki temu dostęp do animacji mają najmłodsi zasiadający aż na ośmiu sektorach stadionu, a sama oferta gier i zabaw jest dużo większa i ciekawsza. Zatrudniliśmy dodatkowych animatorów, wyznaczyliśmy strefę bez dymu, a dzieciom i ich opiekunom proponujemy atrakcyjne ceny biletów.
– Jak wygląda sytuacja z karnetami w tym roku w stosunku do poprzedniego, czy jest jakaś znacząca różnica na plus/na minus jeżeli chodzi o sprzedaż?
– Sprzedaż karnetów potrwa do końca wakacji, wtedy też przyjdzie czas na podsumowania. Już dziś można jednak powiedzieć, że sprzedaliśmy więcej karnetów rocznych niż w poprzednim sezonie.
*
Doprecyzowując: z naszych informacji wynika, że Piast sprzedał około 2000 karnetów, czyli o około 500 więcej niż w roku poprzednim. Wynik jest niby lepszy, finansowo też klub jednorazowo zarobił więcej, ale właśnie… – Uważam, że powinno zostać to rozegrane inaczej. Marketing Piasta jest pomysłowy, dobrze pracuje, ale z sukcesu nie wyciągnięto tyle, ile się dało. Znaczną podwyżką cen trudno zachęcać kibiców – przyznaje Brommer, który zwraca uwagę na jeszcze jedną ważną kwestię, którą poruszył rzecznik prasowy. – Jeżeli weźmiemy pod uwagę wyliczenia matematyczne, wyjdzie nam, że jeżeli ktoś będzie na każdym meczu – i ligowym, i pucharowym, bo te spotkania obejmuje karnet – to wyda około 20 złotych na spotkanie. Super cena, tak tę sytuację przedstawia klub, ale umówmy się – zdecydowany odsetek kibiców nie da rady być na każdym meczu, tym bardziej w sezonie wakacyjnym, gdzie rozgrywa się mecz za meczem. Opuścisz dwa-trzy spotkania i cenowo wygląda to inaczej. Nie opłaca się tak, jak w teorii.
Fakty są takie, że pierwsze spotkanie ligowe okazało się frekwencyjnym rozczarowaniem. Prestiżowy mecz z BATE prestiżowym meczem z BATE, ale abstrahując od europejskich pucharów trzeba zadać sobie pytanie, czy Piast zrobił wszystko, by na meczu z Lechem pojawiło się więcej niż 4698 widzów?
Norbert Skórzewski
Fot. 400mm