Reklama

Wraca I liga! Koszmarny debiut Djurdjevicia, festiwal nieskuteczności w Mielcu

redakcja

Autor:redakcja

27 lipca 2019, 00:03 • 7 min czytania 0 komentarzy

Wróciła I liga i to z potężnym przytupem. Na dobry początek Chrobry Głogów zebrał tęgie lanie w Grudziądzu od miejscowej Olimpii, ulegając ekipie beniaminka aż 0:5. Potem Warta Poznań przegrała 1:2 ze Stalą w Mielcu, choć bramkarz poznaniaków, Adrian Lis, obronił dwa rzuty karne i popisał się jeszcze kilkoma innymi, równie genialnymi interwencjami. Całkiem obfita porcja wrażeń jak na inaugurację rozgrywek. Było na czym i na kim zawiesić oko.

Wraca I liga! Koszmarny debiut Djurdjevicia, festiwal nieskuteczności w Mielcu

Tylko pamiętajcie, szanowni pierwszoligowcy – apetyt widzów rośnie w miarę jedzenia!

– Nie traktuję pracy w Chrobrym jak tymczasowego przystanku w karierze. Chcę popracować na tyle długo, żeby zdążyć coś zbudować i żeby dało się moją pracę rzetelnie ocenić. Nieprzypadkowo podpisaliśmy kontrakt na dwa lata – mówił Ivan Djurdjević w czerwcowej rozmowie z Przeglądem Sportowym. – Uważam się za trenera na dorobku. Na bycie „strażakiem” jeszcze mam czas. Najpierw chcę wypracować markę przy jakimś długoterminowym projekcie. Tu jest fajna infrastruktura, internat dla młodzieży. Można robić coś naprawdę fajnego bez ciśnienia, że jeśli natychmiast nie przyjdzie bardzo dobry wynik, to się żegnamy.

Cóż – sądząc po dzisiejszym spotkaniu, przed Djurdjeviciem rzeczywiście ogrom pracy, żeby doprowadzić drużynę do ładu gwarantującego chociaż spokój w walce o pierwszoligowy byt, a przecież ambicje Chrobrego na tym się nie kończą. Oczywiście nikt odbiera serbskiemu szkoleniowcowi prawa, by koncentrować się na długofalowych celach. Dążenie do takowych zawsze wiąże się z potknięciami na wyboistej drodze. Niemniej – debiut byłego szkoleniowca Lecha Poznań trzeba potraktować w kategoriach kompletnego blamażu. Nawet biorąc pod uwagę, że Chrobry był w poprzednim sezonie uwikłany w walkę o utrzymanie w lidze.

Po prostu nie można na starcie rozgrywek przyjąć piątki od beniaminka. Niezależnie, na jakim etapie budowy jest w tej chwili zespół z Głogowa – taki wynik to katastrofa.

Reklama

– Chrobry miał w zakończonym niedawno sezonie szóstą najskuteczniejszą obronę w lidze, ale z przodu musimy poszukać jakości. Brakowało mocy szczególnie na skrzydłach. Możesz mieć w środku Mateusza Machaja czy Szymona Drewniaka, ale jeśli nie będzie wsparcia na bokach, to nie dziwmy się, że zespół miał problemy ze zdobywaniem bramek – mówił Przeglądowi trener. Na razie nie udało się zatem ani poprawić ofensywy, ani utrzymać dobrej dyspozycji w grze obronnej. Olimpia Grudziądz już po pierwszej połowie prowadziła 3:0, w drugiej odsłonie gry udało się dorzucić jeszcze dwa trafienia. Djurdjević zapewne w najstraszniejszych koszmarach nie wyobrażał sobie tak fatalnego debiutu. – Wiedzieliśmy, że w Olimpii jest jeszcze euforia po awansie. Zaczęliśmy mecz dobrze, kontrolowaliśmy spotkanie. Przy pierwszym golu popełniliśmy poważny, zespołowy błąd, ale dobrze zareagowaliśmy. Odpowiedzieliśmy klarowną sytuacją na 1:1. Druga bramka – z niczego. O rzucie karnym można dyskutować. Uważam, że ogólnie graliśmy dobrze. A w drugiej połowie – to już było ryzyko. Dla mnie nie ma różnicy, czy przegramy 0:5 czy 2:3. Nie tak sobie to wyobrażałem, ale lepiej upaść na początku, a potem się po męsku podnieść.

Można oczywiście powiedzieć, że tak nędzny wynik Głogowa to pokłosie sporych przetasowań kadrowych w zespole. Ale z drugiej strony – w kadrze Olimpii również miała miejsce sporego kalibru rewolucja. Kilkunastu zawodników przed sezonem pożegnało się z klubem, kilkunastu do Grudziądza przyjechało. Między innymi reprezentant Afganistanu (urodzony w Holandii) – Omran Haydary. 21-latek przez kilka ostatnich miesięcy szukał klubu, ostatecznie trafił do Olimpii. Przywitał się z I ligą najlepiej, jak tylko się da – hattrickiem.

– Dla dzisiejszego zwycięstwa kluczowa była realizacja założeń taktycznych przez moich zawodników – komentował po spotkaniu Mariusz Pawlak, szkoleniowiec Olimpii. – Przeciwnik gra troszeczkę innym ustawieniem, pracowaliśmy nad tym w ostatnich dniach. Odpowiedzialność moich zawodników doprowadziła do tego, że nasz przeciwnik nie miał sytuacji. A z przodu… Wiemy, że Olimpia strzela dużo bramek. W pierwszej lidze nie będzie o to tak łatwo jak w drugiej. Życzyłbym sobie oczywiście, żeby zawsze było tak jak dzisiaj. Mamy swoje chwile radości, ale już od poniedziałku nogi i głowy do lodu.

Jasne – można zwracać uwagę, że w statystykach przewaga Olimpii wcale nie jest miażdżąca (w strzałach 20-16 dla Grudziądza), a goście – o czym wspominał szkoleniowiec – mieli kilka mniej lub bardziej dogodnych okazji do zdobycia gola, gdy wynik był jeszcze otwarty. Niemniej – porażka 0:5 nie wzięła się z niczego. Djurdjević ma nad czym myśleć. Choć na pocieszenie można przypomnieć, że w Lechu Poznań serbski trener zaczął ligowe zmagania bardzo udanie, a jaki był finał tamtej historii – wszyscy pamiętamy.

Olimpia Grudziądz 5:0 Chrobry Głogów

(Haydary 24′ 31′ 67′, Łukowski 45′, Criciuma 90′)

Reklama

Początkowo zanosiło się, że główne danie tego wieczoru – starcie Stali Mielec z Wartą Poznań – to również będzie mecz do jednej bramki, pozbawiony jakichkolwiek emocji w końcowej fazie gry. Przebieg pierwszej połowy spotkania zwiastował, że mielczanie szybko zapewnią sobie na tyle dużą przewagę bramkową, by w drugiej odsłonie skupić się już tylko na dowiezieniu korzystnego rezultatu do końcowego gwizdka arbitra. Gospodarze cisnęli, goście mniej lub bardziej nieudolnie się bronili, bezskutecznie próbując przejąć inicjatywę. Defensywa Warty prezentowała się naprawdę kiepściutko. Proste, indywidualne błędy, ale i momenty zespołowego gapiostwa. Serio – pachniało następnym pogromem.

Warta to zresztą kolejny klub, który w ostatnich miesiącach przeszedł spore przemeblowanie. Opowiadał o tym w rozmowie z Damianem Smykiem dyrektor sportowy wielkopolskiego klubu, Robert Graf.

To właśnie pomysłem Grafa było zatrudnienie w klubie niedoświadczonego na pierwszoligowym poziomie Piotra Tworka w miejsce super-doświadczonego Petra Nemeca. – To moja koncepcja. Mam duży szacunek do tego, co Petr Nemec osiągał tu z Wartą – trzeba mu oddać to, że razem z drużyną realizował w każdym roku zakładane cele. Ale ta formuła się wyczerpała. Nie odbierajmy też piłkarzom tego, że to oni zrobili awans, a później się utrzymali. To nie było tak, że trener miał osiemnastu drewniaków i wyłącznie dzięki niemu Warta jest w I lidze. Oni zostawili serce, zdrowie i energię na boisku. Natomiast nie odpowiadała mi taka formuła pracy, uznałem, że to nie ma przyszłości. Chcemy odmłodzić kadrę, stawiać na młodzież, grać atrakcyjniejszy futbol. Piotr Tworek to absolutny maniak futbolu, on tym żyje 24 godziny na dobę, jest bardzo emocjonalnie zaangażowany. Podoba mi się jego podejście do klubu, zawodników, stylu grania. Jestem bardzo pozytywnie nastawiony. Ale dopiero pierwsze mecze pokażą, na co nas stać. Mamy wiele nowych osób w klubie i nie będę odkrywczy, jeśli stwierdzę, że najlepszym budulcem atmosfery jest dobry wynik.

Rzeczywiście – nie ma w tym nic odkrywczego. Warta w pierwszej kolejce sezonu 2019/20 nie zaskoczyła pozytywnie swoją grą.

Zawodnicy Stali Mielec powinni – pomimo zwycięstwa 2:1 – przeanalizować to spotkanie przede wszystkim w kontekście zmarnowanych okazji do zdobycia gola. To, że Warta pozostawała dziś w grze o wywiezienie punktu z Mielca do ostatnich sekund spotkania jest zasługą wyłącznie nieskuteczności gospodarzy. Josip Soljić zepsuł dwa rzuty karne, za pierwszym razem – na swoje szczęście – ratując się udaną dobitką. Adrian Paluchowski nie wykorzystał piłki wystawionej jak na talerzu, na szósty metr. Andreja Prokic nie dobił piłki do prawie-pustaka z dwóch metrów. Nie można tyle psuć. Bo potem trafia się jedna tragiczna pomyłka w środkowej strefie – jak ta przy golu kontaktowym dla Warty – i robi się niebezpiecznie, choć mecz powinien być już dawno zamknięty co najmniej trzybramkowym prowadzeniem.

Trzeba jednak oddać co cesarskie bramkarzowi Warty. Adrian Lis wyrobił dzisiaj 300% normy między słupkami i naprawdę ma prawo, żeby z rozgoryczeniem spoglądać na grę kolegów, którzy nie skorzystali z jego wybitnej dyspozycji i nie zdołali wywalczyć choćby remisu.

– Nie wyszła nam ta inauguracja. Zwłaszcza pierwsza połowa, o której spróbujemy jak najszybciej zapomnieć – komentował Piotr Tworek. – Kompletnie nie wychodziło nam nic. W obronie niskiej, w obronie wysokiej. Mieliśmy kłopoty z utrzymaniem się przy piłce. Powiedzieliśmy sobie w szatni, że po przerwie łapiemy rywali wysoko. Staramy się zmienić oblicze meczu. Szkoda, że po ładnej bramce nie wykorzystaliśmy z tej chwili nadziei, że nawet przy naszej słabszej grze uda się zdobyć punkty. Nie udało się.

Cytowany już Robert Graf przed meczem zapowiadał: – Chcemy od początku osiągać dobre wyniki. Bo jeśli będzie źle, to wszyscy będą mówić, że w Warcie się źle dzieje. Priorytetem są wyniki pierwszej drużyny. Na razie zatem poznaniacy raczej oddalili się od stawianych sobie celów. A Stal? Skuteczność oraz koncentracja zdecydowanie do poprawy i będzie można myśleć o poprawie pozycji z ubiegłego sezonu.

Stal Mielec 2:1 Warta Poznań

(Getinger 22′, Soljić 26′ – Jaroch 64′)

fot. NewsPix.pl

Najnowsze

Ekstraklasa

Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Bartosz Lodko
0
Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Komentarze

0 komentarzy

Loading...