Reklama

Raków po zdjęciu pampersa okazuje się kozacką drużyną!

redakcja

Autor:redakcja

27 lipca 2019, 23:00 • 4 min czytania 0 komentarzy

Jeśli nie znalibyśmy potencjału Rakowa, napisalibyśmy, że to kolejny dowód na tzw. logikę Ekstraklasy. Było nie było, największe rozczarowanie poprzedniej kolejki sprało najlepszą drużynę, która wygrała na terenie Arki Gdynia 3:0. Nie uważamy, by wydarzyła się dziś sensacja, ale nawet znając potencjał drzemiący w Rakowie i tak musimy uznać dzisiejszy mecz za pewne zaskoczenie.

Raków po zdjęciu pampersa okazuje się kozacką drużyną!

Marek Papszun posłał do boju w Białymstoku cztery nowe twarze (Forbes, Nouvier, Schwarz i Apolinarski), ale żadna zmiana personalna nie dała Rakowowi tyle, co zmiana pampersa. Wreszcie, od pierwszej minuty aż do ostatniej, oglądaliśmy tę drużynę, która przez poprzedni rok była wychwalana przez każdego obserwatora zaplecza, nawet przez tego niespecjalnie wnikliwego. Inicjatywa meczu leżała po stronie częstochowian – i to przez większość spotkania. Stałe fragmenty? Tym razem zadziałały, po wolnym padła zresztą bramka. Taktyka? Wypaliła, w ofensywie ataki napędzali Szczepański (zwłaszcza w pierwszej połowie dużo świetnych piłek), Sapała i Schwarz, wszyscy stali szeroko, było komu podać, rozgrywanie piłki od tyłu nie sprawiało żadnych problemów. Jeśli mielibyśmy się czegoś czepiać, to na pewno skrzydeł, ale i tak trzeba mieć na uwadze, że ta drużyna wciąż się buduje. Po tym, co zobaczyliśmy, pierwszą kolejkę należy uznać za wypadek przy pracy. Co więcej, za wypadek, który nie będzie wspominany przy każdej możliwej okazji. 

Ale nie było by trzech punktów, gdyby nie najlepszy w Rakowie  Michał Gliwa (czujemy, że tego zdania będziemy mogli używać bardzo często). Raków przeważał i grał przyjemniej dla oka, ale brakowało mu konkretów, które mogła mieć po swojej stronie Jaga. Mogła, gdyby Gliwa…

a) nie wyjął instynktownie w ciemno strzału Imaza z kilku metrów, oddanego po mądrym dośrodkowaniu Bidy,

b) nie wyjął głową sam na sam Mudrinskiego (ewentualnym asystentem Imaz).

Reklama

4

Obie sytuacje to ewidentnie setki, które zwyczajnie trzeba zmieścić w siatce. Podobała nam się zwłaszcza ta druga interwencja – bramkarz Rakowa wyszedł skrócić kąt tak odważnie, że nawet taki byk jak Mudrinski trochę się zląkł. Raków również starał się testować Węglarza, kolejny mocny punkt na boisku, który nie popełniał większych błędów, a w dwóch sytuacjach nie miał nic do powiedzenia. Za pierwszym razem, gdy Felicio Brown Forbes zdecydował się na bombę z jakichś trzydziestuparu metrów (znacie go z tej strony?) i piłka wpadła na poprzeczkę. Bomba była tak silna, że piłka… wróciła do stojącego poza polem karnym Kostarykańczyka. Za drugim, gdy padła bramka Petraska, który – no nie uwierzycie – wyskoczył najwyżej w polu karnym.

Jeśli Raków ma 140 schematów na rozegranie stałego fragmentu, ten był chyba najprostszym z nich. Zawiesinka w pole karne na dwumetrowego dryblasa, który musi tylko uciec obrońcy, by mieć miejsce na zrobienie wyskoku. Swoją drogą jakim cudem Mitrović mógł tak naiwnie absorbować Petraska? Przecież wiadomo było, że jak tylko Czech się rozbuja, jedyną możliwością przeskoczenia go będzie postawienie w polu karnym trampoliny. Zamiast zablokować mu drogę do bramki, Mitrović liczył na to, że jakoś uda się jeszcze przeskoczyć Petraska. Gdyby odrobił lekcje wiedziałby, że to nie takie oczywiste. Za takie krycie należy się od trenera żółta kartka.

Bramka świadczy o klasie Rakowa, ale sam moment na strzelenie jej był dość nieoczywisty. Raków zaczynał łapać wówczas zadyszkę, a Jagiellonia coraz bardziej wyglądała na drużynę, która przywróci meczowi przewidywaną logikę. Niewiele funkcjonowało w niej jednak tak, jak w meczu z Arką. Wtedy zachwycił nas Prikryl, dziś był zupełnie niewidoczny. Wtedy ataki napędzał Pospisil, dziś był najsłabszym zawodnikiem środka pola. Wtedy skutecznością imponował Imaz, dziś jego gra bywała jakościowa, ale, dla kontrastu, bywała też nieskuteczna. Imponował za to Zoran Arsenić, który – tak na oko – wygrał jakieś 318 pojedynków pod swoją bramką.

A więc Jaga sprawiła dobre wrażenie w jednym meczu, w drugim rozczarowała. Raków okazał się obsrany w pierwszej kolejce, ale wrócił na dobre tory. Z wyciąganiem szerszych wniosków na razie się wstrzymujemy. Tak w przypadku jednych, jak i drugich.

screencapture-207-154-235-120-mecz-179-2019-07-27-22_24_17

Reklama

Fot. newspix.pl

Najnowsze

Niemcy

Loew chce wrócić do reprezentacyjnego futbolu. “To ekscytujące zadanie”

Mikołaj Wawrzyniak
5
Loew chce wrócić do reprezentacyjnego futbolu. “To ekscytujące zadanie”

Komentarze

0 komentarzy

Loading...