Kolejny “niemiecki” uczestnik mistrzostw świata U-20 w barwach reprezentacji Polski spróbuje swoich sił na Śląsku. Niedawno Piast Gliwice wziął Dominika Steczyka z FC Nuernberg, a teraz Górnik Zabrze w końcu sfinalizował wypożyczenie Davida Kopacza z VfB Stuttgart. Który z ekstraklasowiczów wyjdzie na tym lepiej?
Kopacza w Zabrzu spodziewano się już w zeszłym tygodniu, ale przedłużyło się dopinanie szczegółów transakcji. Ostatecznie wszystko zakończyło się zgodnie z planem i we wtorek Górnik ogłosił pozyskanie urodzonego w Iserlohn zawodnika. – David jest kolejnym piłkarzem, który świetnie wpisuje się w w politykę Górnika, który chce stawiać na rozwój młodych piłkarzy. Jest młodzieżowym reprezentantem Polski, który jednak już teraz prezentuje bardzo dojrzałą piłkę. Cechuje go spory potencjał, dobra technika i przegląd pola, drybling oraz serce do walki i głód gry. Wierzę, że te cechy potwierdzi w Zabrzu – reklamuje go dyrektor sportowy Artur Płatek.
Podobnie jak Steczyk, Kopacz nie zadebiutował w seniorach swojego klubu i w ostatnim sezonie grał w czwartoligowych rezerwach. W siedemnastu meczach strzelił dwa gole i zaliczył jedną asystę, czyli jak na zawodnika ofensywnego, nie ma się czym chwalić. W Bundeslidze cztery razy załapał się do kadry meczowej.
O ile jednak Steczyk pokazał cokolwiek ciekawego na mundialu U-20 (dwa gole i asysta z Tahiti, niezłe pierwsze pół godziny z Włochami), o tyle o Kopaczu trudno cokolwiek pozytywnego po tym turnieju powiedzieć. Z Kolumbią, jak praktycznie wszyscy, zagrał słabo, nie dał jednak rady nawet z Tahiti. Był wówczas najsłabszy w naszym zespole, jako pierwszy został zmieniony. Jedyny promyk nadziei to zmiana, którą dał z Włochami.
Podsumowując dorobek poszczególnych zawodników po tej imprezie, Kopacza oceniliśmy na 2 w skali 1-10 i tak skomentowaliśmy jego postawę: Jeśli mielibyśmy oceniać wyłącznie po tym turnieju, uznalibyśmy, że los trafił z jego nazwiskiem w dziesiątkę. Kopaczem może i będzie, ale piłkarzem raczej nie. Oczywiście nie przekreślamy przyszłości piłkarza rezerw VfB Stuttgart, ale na tym turnieju zaprezentował się po prostu słabo. Najlepszym jego momentem było wejście na końcówkę meczu z Włochami, gdy potrafił zrobić coś nieszablonowego (np. zwód na skraju pola karnego, którym wymanewrował dwójkę rywali). Największe problemy miał wtedy, gdy już dostał piłkę do nogi i trzeba było do kogoś zagrać. Zaczął z Kolumbią w pierwszym składzie (zawiódł), słabo wyglądał nawet na tle Tahiti i na kolejne mecze wypadł z jedenastki. I nie była to kwestia przypadku.
Oczywiście wrażenie na podstawie dwóch czy trzech meczów może być mylne, ale innego punktu odniesienia na razie nie mamy. Na ten moment główne argumenty tego chłopaka to wiek oraz fakt, że doskonale zna go Artur Płatek. Kopacz bowiem wcześniej grał w juniorach Borussii Dortmund, a w Lidze Młodzieżowej mierzył się m.in. z Legią Warszawa. Zakładamy, że do BVB za ładne oczy go nie wzięli i musiał mieć odpowiednio duży potencjał, skoro dostał tam szansę. Z drugiej strony, dość szybko stwierdzono, że pewnego poziomu przeskoczy. Teraz sprawdzimy, czy doskoczy chociaż do poziomu PKO Bank Polski Ekstraklasy.
Fot. Michał Chwieduk/400mm.pl