Paweł Kieszek wraca na boiska, które zna jak własną kieszeń. W końcu w Liga NOS rozegrał łącznie dziewięć sezonów. Choć ostatnie trzy spędził na zapleczu La Liga, gdzie pokazał się z bardzo dobrej strony w Cordobie, portugalskie kluby o nim nie zapomniały. Po naszego rodaka zgłosiło się Rio Ave, które w poprzednim sezonie zajęło siódme miejsce w portugalskiej ekstraklasie.
Nasz rodak ponownie nie zdecydował się na powrót do polskiej Ekstraklasy, w której ostatni raz zagrał 14 lat temu. Choć oferty od polskich klubów podobno były, trudno się dziwić Kieszkowi, że woli nie wracać. Na poziomie sportowym na pewno nie straci, a życie w Portugalii do najgorszych nie należy. Swoją drogą patrząc na karierę Polaka, łatwo zauważyć, że ceni sobie ciepły klimat – Grecja, Portugalia, Hiszpania.
Kieszek w Portugalii łącznie rozegrał dziewięć sezonów. Kawał czasu, w którym pokazał, że jest solidnym bramkarzem.
Vitoria Setubal – 74 mecze, 21 czystych kont
Estoril Praia – 63 spotkania, 16 czystych kont
Sportingu Braga – 18 spotkań, 7 czystych kont
FC Porto – 4 spotkania, 2 czyste konta
Jasne, solidnym dla średniaków, ponieważ zarówno Porto, jaki Sporting Braga szybko zweryfikowały umiejętności polskiego golkipera. Z drugiej jednak strony Kieszek trafia teraz do Rio Ave, które spokojnie można ustawić obok Estoril Praia, Vitorii Setubal, a także Cordoby, w której Polak potwierdził, że potrafi bronić. Poza tym Kieszek ma opinię profesjonalisty, a także gościa, który dla drużyny jest w stanie wiele zrobić. Bardzo szybko pokochali go za to kibice Cordoby, którzy po sezonie 16/17 uznali, że był najlepszym letnim transferem. Oczywiście fani przede wszystkim docenili parady, ale także fakt, że pod koniec sezonu Kieszek bronił ze złamanym palcem. On sam zresztą nie obnosił się z tym faktem, nie zgrywał męczennika, a sprawa wyszła na jaw tylko ze względu na wywiad z jego klubowym kolegą Hectorem Rodasem.
Drugi sezon w Cordobie także był udany dla Kieszka, ponieważ zyskał miano króla rzutów karnych. W marcu 2018 roku hiszpańskie media porównywały go nawet do Diego Alvesa i Santiago Canizaresa, którzy w barwach Valencii obronili odpowiednio pięć i cztery karne. Polak wówczas miał niesamowity bilans pięciu obronionych jedenastek na osiem prób, a także wiele spotkań przed sobą, by ustanowić absolutny rekord. Niestety do końca sezonu przeciwko Cordobie został odgwizdany już tylko jeden rzut karny, którego nasz rodak nie obronił. Najważniejsze dla Kieszka było jednak to, że andaluzyjski klub utrzymał się na zapleczu La Liga. Spadł dopiero w kolejnym, ale naszego bramkarza w Cordobie już nie było. Latem 2018 trafił do Malagi, w której tak dobrze już sobie nie radził. Niemal cały sezon spędził na ławce rezerwowych, co akurat dla wielu 34-latków wielką tragedią by nie było… Kieszek jednak zawsze wychodził z założenia, że chce grać. Nic więc dziwnego, że zdecydował się podpisać dwuletni kontrakt z portugalskim średniakiem.
https://twitter.com/RioAve_FC/status/1149750867404496896
Gdy Kieszkowi skończy się kontrakt z Rio Ave będzie miał 37 lat. Jeśli zdecyduje się na zakończenie kariery, nie będzie miał się czego wstydzić. Co prawda talentu na wielkie kluby zabrakło, ale charakteru i zaangażowania, by nie wrócić z europejskich podbojów z podkulonym ogonem po roku, wystarczyło w zupełności.
Fot. Twitter Rio Ave