Dlaczego Sadio Mane oddałby puchar Ligi Mistrzów za wygraną w Pucharze Narodów Afryki? Co stało za sukcesem Madagaskaru, który w debiutanckim turnieju dotarł do ćwierćfinału? Czy Salah to największe rozczarowanie turnieju? Jakie nazwiska młodzieżowców warto zapamiętać i dlaczego Chukwueze?
Puchar Narodów Afryki wkracza w decydującą fazę, dlatego o powoli kończącym się turnieju porozmawialiśmy z najlepszym w Polsce ekspertem od afrykańskiej piłki, Michałem Zichlarzem.
***
Ćwierćfinał Madagaskaru to chyba największe zaskoczenie tej edycji Pucharu Narodów Afryki.
Zdecydowanie, jeden z trzech debiutantów, obok Burundi i Mauretanii, a najpierw wygrali bardzo ciężką grupę, pokonując Nigerię, która przecież jest w półfinale. Grali przy tym naprawdę fajną piłkę, francuski szkoleniowiec, Nicolas Dupuis, świetnie ustawił swój zespół. To nie są jacyś przypadkowi zawodnicy, większość chłopaków gra w ligach zagranicznych, w zdecydowanej większości we Francji. Niemniej wcześniej zbierali baty, nie mogli przebrnąć nawet eliminacji: DR Kongo, które ograli w fazie pucharowej, jeszcze w eliminacjach poprzedniego PNA ograło Madagaskar 6:1 na wyjeździe.
Nie ukrywajmy, za tym postępem kryje się też naturalizacja francuskich zawodników.
To też stąd, ale też nie jest tak, że ściągnęli wszystkich, jak swego czasu Gwinea Równikowa, która zrobiła zaciąg Hiszpanów na PNA rozgrywane u siebie. Kto jest kapitanem Madagaskaru? 35-letni napastnik, Faneva Ima Andriatsima, występujący w kadrze od 2006 roku. Takich piłkarzy, którzy pamiętają niejedno lanie, jest więcej. Dlatego jednak główną zasługę widzę w trenerze, który to wszystko poukładał. Wielkie słowa uznania dla niego, warunki miał trudne, przecież Madagaskar sprzedawał nawet koszulki-cegiełki, żeby mieć lepsze możliwości przygotowania się. Dupuis normalnie pracuje prowadząc francuskiego czwartoligowca, Fleury. Aczkolwiek słyszałem też narzekania piłkarzy z Konga, którzy uważali, że sędzia był dwunastym zawodnikiem Madagaskaru – trzeba pamiętać, że od dwóch lat prezydentem CAF jest Madagaskarczyk. Niemniej to słowa podszyte frustracją, że nie udało się awansować.
A kto jest największym rozczarowaniem turnieju?
Bez dwóch zdań gospodarze. Mierzyli w kolejne mistrzostwo, grali u siebie, mieli Salaha, najlepszego obecnie piłkarza Afryki, zdobywcę nagrody afrykańskiego piłkarza roku w 2017 i 2018 roku. Dobrze zaczęli w grupie, zdobyli komplet punktów, grali nieźle, ale potem trafili na dobrze zorganizowane RPA, które praktycznie cudem wyszło z trzeciego miejsca. Przecierałem oczy ze zdumienia co grało Bafana Bafana z Egiptem, gospodarze byli bezradni. Gdyby nie ich bramkarz, przegraliby znacznie wyżej.
Salah zawiódł na drugiej kolejnej imprezie.
Mundial to inna historia, tam zmagał się z kontuzją, to również on poprowadził Faraonów na sam turniej. Tutaj teoretycznie swoje robił, bramka z Kongiem, bramka z Ugandą, ale brakowało przebojowości, takiej formy, z której kibice kojarzą Salaha z występów w Liverpoolu. To było widoczne najmocniej z RPA, gdzie Salah nie zrobił nic.
Twoim zdaniem jest zmęczony?
To zmęczenie widać po wielu innych czołowych zawodnikach. Mane, okej, strzelił trzy bramki, Senegal jest w półfinale, ale Mane też zmarnował dwa rzuty karne. Sezon był długi, a teraz kolejny blisko miesięczny turniej. Mistrzostwa pierwszy raz rozgrywane są latem i było sporo narzekań na warunki, jeden z zawodników zasłabł też na treningu. Mecze są rozgrywane mimo trudnej pogody dość wcześnie, więc jakiś kłopot jest.
Martwiłbyś się na miejscu kibiców Liverpoolu?
W sumie już połowa lipca, a Mane będzie grał do końca, albo w finale dziewiętnastego, albo o trzecie miejsce siedemnastego. On, do spółki z Salahem, praktycznie bez wypoczynku podejdzie do nowego sezonu, z drugiej strony najlepsze kluby mają też najlepszych fizjoterapeutów, więc pewnie będzie miał kto ich stawiać na nogi.
Zaintrygowała mnie również historia Beninu, który wciąż nigdy nie wygrał meczu na PNA, a tutaj doszedł do ćwierćfinału samymi remisami.
Choć mieli bardzo silną grupę, z Kamerunem, obrońcą trofeum, a także zawsze silną Ghaną. Trzeba przyznać, że zarówno Benin jak i RPA pokazują, że poszerzenie turnieju było dobrym pomysłem, bo te zespoły wychodzące z trzecich miejsc wniosły sporo do fazy pucharowej, nie były na pewno chłopcami do bicia. Benin bijący Maroko to była olbrzymia sensacja, Marokańczycy grali świetny futbol, wydawało się, że to może być faworyt do wygrania całego turnieju. A jednak Benin doprowadził do karnych i wygrał. Swoją drogą, w Afryce poza Pucharem Narodów są też rozgrywane Mistrzostwa Narodów, gdzie grają wyłącznie zawodnicy z lokalnych, afrykańskich lig. Ten turniej rozgrywany jest od dziesięciu lat i kilka lat temu wygrała go Libia, trenowana wtedy przez Javiera Clemente – całą fazę pucharową przeszła wygrywając mecze w karnych.
Ghana i Kamerun to chyba też wielcy przegrani turnieju.
Na pewno Kamerun, który był obrońcą tytułu, a na którego stadionach pierwotnie miały odbyć się te mistrzostwa. Zatrudnili na trenera wielką postać, Clarence’a Seedorfa, natomiast jest to jego wielka porażka. Trzeba też przyznać, że w Afryce jest bardzo wyrównany poziom, cały szereg drużyn kandyduje do czołowych lokat, dlatego jeden słabszy mecz może przesądzić o wszystkim. Przekonała się o tym Ghana, która trafiła na dobrze zorganizowaną Tunezję, która wcześniej nie grała nic wielkiego.
Tunezja to bodaj największe zaskoczenie w półfinałach.
W fazie grupowej nie szło im jakoś rewelacyjnie, remis z Angolą, niezły mecz z Mali, ale potem też remis z debiutantem z Mauretanii. Ale rozkręcają się, szczególnie w ćwierćfinale z Madagaskarem pokazali moc, strzelili trzy bramki. To zespół oparty na rutyniarzach. Kapitanem jest Youssef Msakni, wielka postać tunezyjskiej piłki. Byłem w Tunezji na finale afrykańskiej Ligi Mistrzów w 2012, Esperance grał z Al Ahly. To jak Msakni był tam traktowany… to w zasadzie półbóg. Tutaj nie jest w jakiejś rewelacyjnej formie, ale prowadzi do zwycięstw. Kolejnym ważnym graczem jest Wahbi Khazri, którego niektórzy mogą kojarzyć z tego, że dwa lata temu, kiedy Tunezję prowadził Henryk Kasperczak, nie podał ręki polskiemu trenerowi, gdy ten go zdjął z boiska.
Dzisiejszy sukces Orłów Kartaginy to przede wszystkim zasługa trenera Alaina Giresse’a, choć to można powiedzieć „do pięciu razy sztuka”. Prowadził w PNA i Gabon, i Mali dwa razy, i Senegal – nie udało mu się zajść tak wysoko. Giresse wykazał się dużym wyczuciem, bo z 1/8 finału z Ghaną zmienił bramkarza na rzuty karne. Podstawowy golkiper, Mouez Hassen, był wściekły, kamera pokazała to bardzo dokładnie. Ale manewr Giresse’a się opłacił, Tunezja wygrała serię jedenastek.
Ten półfinał to dla nich wielka sprawa, od 2004 roku, mojego pierwszego PNA, nie zdołali przebić się do czołowej czwórki, a przecież liga tunezyjska jest jedną z najlepszych na kontynencie, Esperance to od dwóch lat najlepszy klub Afryki. Tunezyjskie kluby są mocne i sportowo, i finansowo, nadają ton rozgrywkom pucharowym, ale nie podążały za tym sukcesy kadry.
Faworytem tego półfinału jest jednak chyba Senegal?
Zdecydowanie, razem z Egiptem od samego początku był stawiany za głównego faworyta. Przyjechali tutaj z jasnym celem, Sadio Mane przed rozpoczęciem turnieju przyznał, że zamieniłby zwycięstwo w Lidze Mistrzów na triumf w Pucharze Narodów Afryki. Oni przecież są od lat stawiani za jednego z faworytów, a nigdy nie wygrali. To bodaj jedyna z tak mocnych na kontynencie nacji piłkarskich, która nie ma tytułu na koncie. Tylko raz byli w finale, w 2006 roku, kiedy mieli świetne pokolenie z El Hadji Dioufem na czele. Teraz mają wszystko, by wygrać, ta generacja jest kapitalna, a Mane, jeśli wygra PNA, chyba wreszcie zostanie uznany piłkarzem roku w Afryce.
A kto jest twoim faworytem w drugim półfinale?
Algieria – Nigeria to klasyczne pięćdziesiąt na pięćdziesiąt. W Algierii po awansie zapanowało totalne szaleństwo, Algierczycy wysyłali samoloty z kibicami, kibiców jest sporo. W przypadku Nigerii trzeba docenić pracę trenera Gernota Rohra, który reaguje. W fazie grupowej szło im słabo, 1:0 z Burundi po golu w końcówce, porażka z Madagaskarem… Ale potem Rohr odstawił rutyniarzy, w tym kapitana Obiego i Baloguna, który popełnił koszmarny błąd z Madagaskarem. Postawił na przykład odważnie na Chukwueze z Villarrealu, który zagrał kapitalne spotkanie z RPA, robił rajd za rajdem. Aczkolwiek Algiera to świetny bramkarz M’Bolhi, jest Mahrez, Feghouli… Algierczycy zawsze mieli bardzo dobrych piłkarzy, ale jakoś nie umieli tego poukładać. Nie sprzyjała im też rotacja na stołku trenerskim, Djamel Belmadi to siódmy trener reprezentacji od 2016 roku. Teraz wszystko wypaliło i chyba sami nie spodziewali się, że będzie tak dobrze.
Które nazwiska młodych piłkarzy warto zapamiętać, bo niebawem mogą eksplodować?
Na pewno wspomnianego Chukwueze. Miał przyjechać na młodzieżowy mundial do Polski, ale Villarreal nie zgodził się, żeby grał w dwóch dużych turniejach. Siłą rzeczy wybrał Puchar Narodów Afryki. Bardzo dobrze pokazuje się też Adam Ounas z Napoli, kontuzje mu do tej pory przeszkadzały w karierze, ale jak jest zdrowy to gra znakomicie. Z przyjemnością patrzyło się też na marokańskiego napastnika En-Nesyriego, na co dzień grającego w Leganes. Myślę, że o nim też usłyszymy więcej w najbliższych latach.
LM