Klasyczny środek tygodnia w prasie sportowej w okresie ogórkowym. Ale coś ciekawego idzie wyszperać. Jest niezła rozmówka z Rafałem Pietrzakiem, są doniesienia o nowej taktyce Wisły, o testowanym Argentyńczyku w Górniku, plotki o Wszołku w Lechii czy ciekawy plan Rakowa na dojazdy kibiców do Bełchatowa. Jest jeszcze rozmowa z Aleksandarem Vukoviciem, ale – ostrzegamy – nudna.
“SUPER EXPRESS”
Rozmówka z Rafałem Pietrzakiem – o trudnym czasie w Wiśle, gdy piłkarze pożyczali sobie pieniądze, ale i o zapytaniach z Legii czy ofertach z Arabii Saudyjskiej.
Arvydas Novikovas powiedział kiedyś, że piłkarz, który mówi, że nie chce iść do Legii, po prostu kłamie. Jak to jest w twoim przypadku?
– Były zapytania. Finansowo można byłoby podskoczyć, ale chcę być w miejscach, w których czuję się najlepiej. W Wiśle tak jest. Ktoś mi powiedział ostatnio, że nie można tak mówić. Ale tak postanowiłem.
Jednak nie można wykluczyć, że w trakcie tego okienka możesz wyfrunąć?
– Tak, ale musi być konkretna oferta. Nie na zasadzie: wyjechać, żeby wyjechać. Miałem ofertę z Arabii Saudyjskiej, gdzie pod względem finansowym mogłem ustawić się na całe życie. Ale piłkarsko nie skorzystałbym na tym. To jeszcze nie ten moment. Są zapytania, ale na razie bez konkretów.
Poza tym – o piłce niewiele. Messi odpadł z Argentyną z Copa, ale z kadrą się nie żegna. Gortat chyba ma nową dziewczynę, Hurkacz “polubił trawę”, czyli wygrał na Wimbledonie. Ale z tematów piłkarskich – bieda.
“GAZETA WYBORCZA”
Paradoksalnie więcej piłki w “Wyborczej”. Jest chociażby o porażce Argentyny z Brazylią, przebudzeniu Messiego i pretensjach do sędziów.
Komentator argentyńskiego „El Clarin” uznał pretensje rodaków za uzasadnione. Porażkę nazwał „godną”, przekonując, że z tej drużyny może narodzić się coś wielkiego. „El Dia” nie ma wątpliwości, że Albicelestes zagrali najlepszy mecz w mistrzostwach. „El Pais” chwali Messiego, przekonując, że kapitan zapłonął, kiedy drużyna zgasła. Pięciokrotny laureat Złotej Piłki grał na brazylijskim turnieju słabo. W półfi nale wzniósł się na wysoki poziom, ale i to było za mało. Gospodarze kontrolowali wydarzenia na boisku, choćby Argentyńczycy chcieli widzieć to inaczej. Strzał Agüero w poprzeczkę i Messiego w słupek mają świadczyć o tym, że rywalizację rozstrzygnęły milimetry. I pomoc arbitra.
Korespondencja Hanny Urbaniak z Francji, zatem trochę o kobiecym mundialu. A tam Amerykanki meldują się w trzecim finale z rzędu, ale i budzą emocje te pozasportowe.
Lubią, gdy jest o nich głośno. We wtorek po strzeleniu zwycięskiego gola Alex Morgan uniosła do ust dłoń, naśladując picie filiżanki herbaty, narodowego symbolu Anglików. – Megan Rapinoe celebrowała gole w różny sposób i nikt jej o to nie pytał, a ja pokazałam jeden gest i każdy chce znać jego znaczenie – mówiła Morgan. Nie wiadomo więc, czy chodziło o odniesienie do tzw. herbatki bostońskiej, która w XVIII wieku przez zniesienie ceł na herbatę doprowadziła do upadku portu w Bostonie i zapoczątkowała rewolucję amerykańską, zamiłowanie Anglików do picia herbaty, czy po prostu łatwość strzelonego gola. Wiadomo, że mecz odbywał się dwa dni przed rocznicą wyzwolenia USA spod władania imperium brytyjskiego. Morgan pogratulowała Hillary Clinton, którą wiele piłkarek wspierało podczas ostatniej kampanii prezydenckiej.
“SPORT”
Kto zastąpi Sedlara w Piaście? Faworytem do gry przynajmniej w pierwszych meczach sezonu wydaje się Uros Korun, który w poprzednim sezonie był głównie rezerwowym. Jest też Damian Byrtek i sprowadzony niedawno Tomas Huk.
Myślę, że z aklimatyzacją nie powinno być żadnych problemów – mówi nam Tomasz Huk, który jednak zdaje sobie sprawę, że nikt mu za zasługi nie da miejsca w składzie mistrzów Polski. – W Słowacji mogłem przywyknąć do tego, że nie miałem takiej konkurencji na swojej pozycji, jak to ma miejsce w Gliwicach. To jednak normalne w piłce nożnej i na pewno nie ma co się skarżyć na taką sytuację. Chcę się dalej rozwijać, przyszedłem zrobić kolejny krok i walczę o miejsce w składzie już na najbliższy mecz z BATE – przekonuje nas dwukrotny reprezentant Słowacji.
Testowany w Górniku Zabrze Juan Bauza ma ciekawe CV, być może duży potencjał, ale musi to pokazać w Polsce. Sztab zabrzan ma podjąć decyzję co do jego przyszłości po obozie w Poznaniu.
Kilka lat temu wypatrzył go tam odpowiedzialny za transfery w Górniku od kilku miesięcy Artur Płatek, który przecież od lat pracuje jako skaut Borussii Dortmund. – Jakieś trzy czy cztery lata temu widziałem go w akcji, w zespole z Colon. Nie przebił się tam jednak do pierwszego składu – opowiada Płatek. Bauza grał na wypożyczeniach, najpierw w Juventud Unida, a w ostatnim sezonie w Gimnasia y Esgrima. To kluby z drugiego poziomu rozgrywkowego. W pierwszym z nich zaliczył 19 występów i zdobył dwa gole. Z kolei w klubie z Mendozy zagrał w 21 meczach i strzelił jedną bramkę. Za rok kończy mu się kontrakt z Club Atletico Colon. Ma propozycje z najwyższej klasy rozgrywkowej swojego kraju, ale jak mówi Artur Płatek, jest zdeterminowany, żeby występować na Starym Kontynencie.
W Rakowie przepracował 35 lat, ale przyszedł czas na to, by odejść. Artur Lampa, fizjoterapeuta i człowiek-instytucja w Częstochowie, żegna się zklubem.
Masażysta Rakowa Artur Lampa na pewno nie był problemem klubu. Ba, był człowiekiem, zakochanym w czerwono-niebieskich barwach, osobą która na Limanowskiego zostawiła kawałek serca. Do Rakowa trafił w… 1984 roku. Teraz po 35-latach przygody z Rakowem postanowił się z nim rozstać. To duża strata i chyba nie padł nawet jeden publiczny głos, który temu by zaprzeczył – Jak trafiłem do klubu? To nie jest jakaś wyjątkowa historia. Miałem wtedy 14 lat i na Rakowie rozgrywany był jakiś turniej szkolny. Z grupy występujących w nim rówieśników wyłuskał mnie nieodżałowany trener Zbigniew Dobosz. Budował on drużynę na Ogólnopolską Spartakiadę Młodzieży i tak zagiął na mnie parol, że rozpocząłem pod jego pieczą regularne treningi w klubie – wspomina Lampa. – Co potem było, to pewnie część kibiców Rakowa wie. Zdobyliśmy złoty medal na spartakiadzie, a w drużynie Dobosza grałem u boku Jurka Brzęczka, czy Krzyśka Kołaczyka.
W Ruchu nie wytrzymaliby tygodnia bez zawieruchy w klubie. Ale wydaje się, że sytuacja Niebieskich powoli się prostuje. W ciągu kilku dni zapadnie decyzja co do prezesa, klaruje się powoli skład na przyszły sezon.
W toku są spotkania decyzyjnych osób dotyczące przyszłości Ruchu. Po dwóch dniach rozmów miasta oraz prywatnych udziałowców z Szymonem Michałkiem, popieranym przez kibiców kandydatem na stanowisko prezesa, zapadła niepokojąca cisza. Przerwał ją główny zainteresowany. – Wiem że kibice, piłkarze, pracownicy i wszyscy związani z Ruchem czekają na informacje. Rozmowy trwają. Dopiero po ich zakończeniu informacja zostanie podana do publicznej wiadomości. Mówimy o stanowisku prezesa Ruchu więc wymaga to czasu i poważnego podejścia. Myślę, że do końca tygodnia można się spodziewać decyzji w kwestii mojej osoby – oznajmił Michałek, który popularność zyskał dzięki roli gospodarza sektora rodzinnego na stadionie przy Cichej 6.
Frank Lampard zostanie nowym trenerem Chelsea. W Derby zastąpi go Philipe Cocu, a ogłoszenie powrotu Anglika na Stamford Bridge pozostaje kwestią godzin.
A w razie czego Roman Abramowicz już nieraz udowodniał, że nie ma węża w kieszeni. Tak jest chociażby w przypadku zatrudniania Franka Lamparda. 5 mln funtów odstępnego dla Derby za rozwiązanie umowy to dla Rosjanina tyle, ile zazwyczaj nosi przy sobie. Nowy menedżer może liczyć na roczne uposażenie w wysokości 4,5 mln funtów, a jeżeli zasłuży na rozmaite bonusy, wówczas może zarobić nawet ponad 6 mln w brytyjskiej walucie. W trzy lata zatem, bo na tak długi czas były piłkarz podpisze kontrakt, „Lamps” zarobi ok. 20 milionów. Angielskie media przypomniały, że będąc zawodnikiem inkasował nieco więcej, bo ok. 15 „baniek” rocznie.
Dnipro Dniepropietrowsk, które zachwycało Europę, przestało istnieć. Jest S.C. Dnipro, “klub zastępczy”, ale to prawdziwe nie zgłosiło się do żadnych rozgrywek.
Rok po wspaniałych dla ukraińskiej piłki wydarzeniach sytuacja w Dnipro uległa załamaniu. Miał na to wpływ konflikt właściciela klubu – Igora Kołomojskiego – z ówczesnym prezydentem Ukrainy – Petro Poroszenką. Zdolność kredytowa jego PrivatBanku została obniżona. Wszystkie jego inwestycje były bliskie upadku. Bez pienię dzy nie mógł dokonać odpowiednich wzmocnień , a rosną ce długi wobec piłkarzy oraz trenerów doprowadziły do utraty statusu profesjonalnego, a co za tym idzie do upadku, który został ogłoszony w ostatnich dniach. Klub nie został zgłoszony nawet do rozgrywek amatorskich.
“PRZEGLĄD SPORTOWY”
Przesłodzona rozmowa z Aleksandarem Vukoviciem. Intensywne zgrupowanie, zadowolony z pracy, kadra dobra, nie może się doczekać startu rundy… Trochę to wygląda jak rozmówka na stronę oficjalną Legii, a nie na otwarcie sportu w gazecie.
Zadowolony jest pan z nowych graczy? Taki był pomysł, żeby sprowadzić wyróżniających się ligowców – Waleriana Gwilię oraz Arvydasa Novikovasa i byłego legionistę, doświadczonego Igora Lewczuka?
Bardzo jestem zadowolony z tej trójki, znałem, widziałem i wiem, czego mogę się po nich spodziewać. Jestem przekonany, że to dobre ruchy transferowe. Brazylijczyka Luquinhasa, który ma do nas trafi ć, dopiero poznam i się przekonam, jak dobrym jest piłkarzem. Zrobiliśmy konkretne ruchy. Nie po to, by zaspokoić opinię publiczną, ale dla potrzeb zespołu. Gra w ekstraklasie nie była podstawowym kryterium, bardziej liczyły się umiejętności. Wiem, co potrafią Gwilia z Novikovasem, i to lepszy wybór niż sprowadzenie zawodnika o niewiadomych umiejętnościach, którego wszyscy musimy się uczyć i on musi się uczyć wszystkiego. To przewaga tych graczy, stąd ten kierunek.
Wisła Kraków testuje w sparingach nowe ustawienie. Dotychczasowe 1-4-2-3-1 ma zastąpić 1-4-3-3 z Krzysztofem Drzazgą w roli fałszywej dziewiątki.
W ostatnich meczach Wisła szlifuje nowe ustawienie. W poprzednim sezonie Biała Gwiazda występowała w systemie 4-2-3-1, ale teraz pracuje nad ustawieniem 4-3-3. – Mam do dyspozycji zawodników, których chciałbym w ten sposób wykorzystać. Pracujemy nad tym, by nowy system zaczął funkcjonować jak najszybciej – mówi Stolarczyk. To przede wszystkim odpowiedź na brak klasycznego środkowego napastnik. Rolę najbardziej wysuniętego zawodnika prawdopodobnie będzie pełnił Krzysztof Drzazga, który jednak lubi cofnąć się po piłkę do drugiej linii i zejść na boki. Ma za to dostać w ofensywie mocniejsze wsparcie skrzydłowych.
Sylwetka Konstantinosa Triantafyllopoulosa, nowego stopera Pogoni, który – jak sam przyznaje – wielokrotnie płakał z powodu Panathinaikosu.
Zielony to kolor nadziei, ale w tamtym momencie mężczyźni stojący w zielonych strojach już żadnej nie mieli. Mecz się zakończył. Jeden z nich płakał jak mały chłopiec, dwóch próbowało go pocieszać. Bezskutecznie. Konstantinos Triantafyllopoulos nie potrafił zatrzymać łez, tak jak w ostatniej minucie spotkania nie umiał powstrzymać Kostasa Mitroglou. Nie zdołał go przepchnąć, rywal przeprowadził akcję, po której strzelił gola. W derbach Grecji Olympiakos Pireus pokonał Panathinaikos Ateny 1:0. Przegranym pozostało tylko gorzko zaszlochać. – Nigdy nie płakałem z powodu kobiety, ale wielokrotnie za sprawą Panathinaikosu. Nie wstydzę się tego – opowiadał w rozmowie z portalem „SDNA” Triantafyllopoulos, który w czerwcu podpisał dwuletni kontrakt z władzami Pogoni Szczecin.
Lechia w sparingach pokazuje, że może być mocna. W formie jest Rafał Wolski, na lewej flance występuje duet Mladenović-Udoviczić. Ale wygląda na to, że plotki o wzmocnieniu zespołu Pawłem Wszołkiem pozostaną tylko plotkami, bo ex-piłkarz Polonii Warszawa jest dla gdańszczan za drogi.
Do powrotu do Gdańska mogłaby go jednak przekonać postać Piotra Stokowca, z którym świetnie zna się z czasów Polonii Warszawa, bliskość domu (pochodzi z Tczewa), czy szansa gry w europejskich pucharach. Tyle że w Lechii mówią wprost, że nie stać ich na zatrudnienie tego piłkarza. – Aktualnie nie ma tematu. Paweł jest bardzo dobrym zawodnikiem, ale myślę, że to nie nas poziom finansowy – mówi doradca właściciela klubu Adam Mandziara. Sytuacja może się zmienić, jeśli Wszołek zmniejszy swoje oczekiwania finansowe. Wtedy znów miałby szansę współpracować z trenerem, z którym tak dobrze pracowało mu się przy Konwiktorskiej.
Raków chce ułatwić kibicom dojazd na mecze do Bełchatowa – do przejechania jest 80 kilometrów. Na stadionie GieKSy kibice z Częstochowy nie będą mogli zasiąść na sektorze dla najbardziej zagorzałych kibiców pierwszoligowca – to ukłon w stronę miejscowych.
– Wyjdziemy z ofertą, żeby osoby, które mają problem z transportem, zgłaszały się do nas. W ramach możliwości będziemy pomagać organizować dojazd do Bełchatowa – mówi Cygan. Na ofi cjalnej stronie Rakowa ukazał się komunikat, w którym można przeczytać, że trwają rozmowy na temat zorganizowanych wyjazdów na spotkania do Bełchatowa. Na Facebooku ma również powstać specjalna grupa, gdzie fani będą mogli oferować miejsca w samochodach lub busach innym kibicom.
fot. FotoPyk