Reklama

Powrót Króla. Gigi Buffon ponownie zagra w Juventusie

Bartosz Burzyński

Autor:Bartosz Burzyński

04 lipca 2019, 15:05 • 4 min czytania 0 komentarzy

To dzień wielkich powrotów. Najpierw Frank Lampard wrócił na Stamford Bridge, a lada moment, po testach medycznych, Gianluigi Buffon podpisze roczny kontrakt z Juventusem. Włoch nie wrócił jednak, by objąć stanowisko trenera, działacza czy dyrektora sportowego… Ponownie będzie strzegł dostępu do bramki swojego ukochanego klubu. 

Powrót Króla. Gigi Buffon ponownie zagra w Juventusie

Oczywiście powrót Buffona do Turynu był nieunikniony, ale chyba nikt się spodziewał, że włoski golkiper wróci jeszcze w roli piłkarza. Gdy rok temu powiedział pas, wiele osób nie chciało się z tym pogodzić. Tak naprawdę młodsze pokolenie fanów „Starej Damy” nigdy nie widziało Juventusu bez Buffona. Gdy pałeczkę po Włochu przejął Wojciech Szczęsny, musieli zmierzyć się z czymś zupełnie nowym. Swoją drogą to też pokazuje, jak wielka odpowiedzialność, ale także zaszczyt spadły na Polaka. Reprezentant Polski zastąpił jednego z najwybitniejszych bramkarzy w historii futbolu. W XXI wieku Buffon przez długi czas walczył o miano najlepszego z Ikerem Casillasem. Obaj wydawali się niezniszczali, ale końcówka wyścigu zdecydowanie należała do Gigiego. Młodszy o trzy lata Hiszpan już w 2015 roku trafił na zaplecze wielkiego futbolu do Porto, w którym zresztą wyraźnie spuścił z tonu. Gdy Buffon rok temu w wieku 40 lat zdecydował się zakończyć karierę w innym miejscu niż Turyn, trafił do PSG.

Przejście do Paryża z jednej strony wydawało się całkiem dobrym ruchem, ponieważ Buffon nigdy nie przestał marzyć o wygraniu Ligi Mistrzów. Z paryskim klubem miał na to całkiem spore szanse, bo przecież żadną tajemnicą nie jest, że szejkowie mają aspiracje, by zatriumfować w Europie. Z drugiej jednak strony Buffon wybrał kierunek, który nie pasował do jego wizerunku. W końcu mówimy o piłkarzu, który kojarzony był  z wielkim przywiązaniem do barw klubowych. Został w Juventusie nawet po karnej degradacji do Serie B. Zawsze pocieszał rywali, przepraszał kibiców po porażkach, płakał razem z nimi. No, wybór PSG był jednak pewnym odejściem od dotychczasowych działań, ponieważ kto jak kto, ale paryżanie mają niewiele wspólnego z futbolowym romantyzmem.

Pobyt w Paryżu nie zakończył się happy-endem. Buffon nie spełnił swojego największego marzenia i nie wygrał Ligi Mistrzów. O tym, jak bardzo jej pragnął przez całą karierę, niech świadczy fakt, że między innymi po przegranym finale w 2003 roku wpadł w depresję i przez pół roku chodził na sesje terapeutyczne. Porażka w ostatniej edycji nie była dla niego aż tak druzgocąca, gdyż PSG odpadło już w 1/8 finału. Właściwie nie tylko odpadło, a skompromitowało się po raz kolejny w Europie, gdyż poległo z przeciętnym Manchesterem United. Sam Buffon zresztą zrobił niewiele, by pomóc swojej drużynie. W rewanżowym starciu było widać, że to już nie ten Gigi, który fruwał między słupkami przez prawie dwie dekady w Juventusie. Niestety można było nawet pomyśleć, że Buffon zatracił się w swojej obsesji, a tym samym zapomniał, kiedy zejść ze sceny.

Reklama

Teraz wraca na stare śmieci. Rozegra osiemnasty sezon w swoim ukochanym klubie. Już nie jako pierwszy bramkarz, ale rezerwowy. Choć kilka meczów w Serie A zaliczy, ponieważ podobno w jego kontrakcie znajduje się zapis o 10 spotkaniach. Zresztą nawet jeśli się nie znajduje, to 41-latek ma taką pozycję w Turynie, że pewnie nikt sobie nie wyobraża, by w ostatnim sezonie nie pobił rekordu Paolo Maldiniego pod względem występów w Serie A. Do wyniku legendarnego obrońcy Milanu brakuje mu ośmiu spotkań. Dla Wojtka Szczęsnego niewiele się więc zmienia, ponieważ w kilku meczach usiądzie na ławce rezerwowych, a w pozostałych nadal będzie pierwszym bramkarzem. Do tego po raz kolejny będzie trenował i przebywał w szatni z Buffonem, a takie coś może tylko zaprocentować w przyszłości.

W ostatnim czasie mówiło się, że jeden z najlepszych bramkarzy w historii futbolu na zakończenie kariery chciał trafić do klubu, w którym będzie pierwszoplanową postacią. Był temat Parmy, w której debiutował w 1995 roku. Ostatecznie skończyło się jednak na powrocie do Turynu, co mimo wszystko jest chyba lepszym rozwiązaniem. Może włoski golkiper będzie tylko rezerwowym, ale zakończy karierę w klubie, którego barw bronił na dobre i złe przez prawie dwie dekady.

Fot. NewsPix

Najnowsze

Weszło

Komentarze

0 komentarzy

Loading...