Już dziś finał młodzieżowych mistrzostw Europy. Nie będziemy przekonywać, że to pozycja obowiązkowa dla każdego fana piłki nożnej, więc każdy, kto o 20.45 nie zamelduje się przed telewizorem, powinien zostać skazany na marsz pokutny jak Cersei Lannister, ale kilka powodów, by spędzić wieczór z młodymi zawodnikami z Niemiec i Hiszpanii, jednak znajdziemy. Ot, choćby taki, że warto zobaczyć, czy pogromcy ekipy Czesława Michniewicza rzeczywiście są na Starym Kontynencie najlepsi.
Albo taki, że młodzieżowe mistrzostwa Europy to wylęgarnia przyszłych gwiazd. Dowód? Postanowiliśmy sprawdzić kilka poprzednich finałów i wytypować piłkarzy, którzy wzięli w nich udział, a w kolejnych latach zrobili wielkie kariery. Bez niespodzianki – za każdym razem w tym wydarzeniu brał udział choć jeden kozak. By nie grzebać w dawnych czasach, ograniczyliśmy się do XXI wieku. No to lecimy.
2002. Finał Francja vs Czechy 0-0 (k. 1-3)
Kozak: Petr Cech
Czesi na pewno nie byli faworytami rozgrywanego na szwajcarskich boiskach turnieju. Z grupy wyszli po zwycięstwie i remisie, mając na koncie cztery punkty, a w półfinale rozegrali absolutnie szalony mecz z faworyzowanymi Włochami. Jeszcze w 85. minucie prowadzili 2-0, ale dali się ukłuć Andrei Pirlo, a w ostatniej minucie doliczonego czasu gry pognębił ich Massimo Maccarone (król strzelców turnieju). Takie wydarzenia przetrąciłyby kręgosłup niejednej ekipie, ale nasi sąsiedzi potrafili wbić złotego gola w dogrywce.
W finale musieli zmierzyć się z Francuzami, którzy w grupie pokonali ich gładko 2-0. Może i nie było to złote pokolenie francuskich chłopców, ale z 14 uczestników finału aż 9 zagrało później dla Trójkolorowych – najwięcej takich występów zaliczył Sidney Govou (49) – a Raymond Domenech, trener tej ekipy, przez sześć lat prowadził później pierwszą kadrę. Jednak tamtego dnia w Bazylei wszyscy musieli uznać wyższość Czechów. Udało się doprowadzić do konkursu rzutów karnych, w którym bramkarz wygranych obronił dwa uderzenia – najpierw nie dał mu rady Pierre-Alain Frau, a później Julien Escude. Na dokładkę w światło bramki nie trafił Jean-Alain Boumsong, podczas gdy Czesi strzelali bezbłędnie.
Petr Cech, którego wybrano zresztą MVP całych mistrzostw, tak zapadł w pamięć Francuzów, że po turnieju przeniósł się ze Sparty Praga do Stade Rennais za 5 milionów euro. Dalszą historię bramkarza, która rozkręciła się po przeprowadzce na Wyspy, wszyscy doskonale znamy.
2004. Finał Włochy vs Serbia i Czarnogóra 3-0
Kozak: Daniele De Rossi
Ostatni triumf Włochów na turnieju do lat 21. Trochę czasu minęło i między innymi dlatego tak wielkie nadzieje pokładano w drużynie, która pełniła rolę gospodarza mistrzostw w tym roku. Na Półwyspie Apenińskim triumf z 2004 roku wspomina się z dużą nostalgią z prostego powodu – dwa lata później dorosła reprezentacja, również na niemieckich boiskach, wygrała mundial, a w ekipie Marcello Lippiego znalazło się kilku zawodników, którzy wcześniej zasmakowali zwycięstwa z kadrą U-21. Konkretnie byli to: Marco Amelia, Daniele De Rossi, Alberto Gilardino, Andrea Barzagli, Cristian Zaccardo.
W 2004 roku największą furorę robił Gilardino, który do spółki z Johanem Elmanderem został królem strzelców i – już samodzielnie – najlepszym graczem turnieju. Jedną z bramek wbił zresztą w finale Serbom i Czarnogórcom, których barw bronił między innymi… Nikola Mijailović, znany nam później z występów w Wiśle Kraków i Koronie Kielce. Na dorosłym turnieju dwa lata później napastnik też zaznaczył swoją obecność – zaczął mundial w pierwszym składzie, strzelił bramkę na wagę remisu z USA i zaliczył asystę przy trafieniu Del Piero w końcówce półfinału z Niemcami.
Ale w wielkim finale z całej piątki zagrał tylko Daniele De Rossi, który pół turnieju stracił przez czerwoną kartkę w meczu z USA. Lippi wpuścił go na plac po godzinie gry za Tottiego, a 23-latek zamienił na gola jedną z jedenastek. Do mistrzostwa świata dołożył później wicemistrzostwo Europy, turniej rozegrany w Polsce i na Ukrainie kończył zresztą w najlepszej jedenastce.
Ogółem w reprezentacji Włoch zagrał 117 razy. W całej historii więcej meczów nazbierali tylko Paolo Maldini, Fabio Cannavaro i Gianluigi Buffon.
2006. Finał Holandia vs Ukraina 3-0
Kozak: Klaas-Jan Huntelaar
Znaleźlibyśmy większe gwiazdy w innych drużynach – choćby Giorgio Chiellini u Włochów czy duet Quaresma-Nani u Portugalczyków – ale sęk w tym, że te ekipy swój udział w mistrzostwach zakończyły już w grupie. Zresztą Holendrzy wyszli ze swojej tylko z 4 punktami i dzięki temu, że pokonali Italię 1-0 w bezpośrednim boju. W półfinale Oranje musieli puknąć Francję z Sagną, Toulalanem i Gourcuffem w składzie, a w wielkim finale Ukrainę, rewelację turnieju.
Poszło gładko, między innymi dzięki dubletowi Huntelaara. Trafienia te dały Holendrowi tytuł króla strzelców, a także walnie przyczyniły się do wybrania go najlepszym graczem mistrzostw. Już pół roku przed turniejem Ajax ściągnął go za 9 milionów z Heerenveen. No i nie dość, że snajper dwa razy sięgnął w barwach klubu z Amsterdamu po koronę króla strzelców Eredivisie, to jeszcze trzy lata później zarobiono na nim trzy razy więcej dzięki przenosinom gracza do Realu Madryt. W Hiszpanii mu nie poszło, tak jak potem w Milanie, powiecie więc, że powinien zrobić większą karierę. Nie zapominajmy jednak, że w barwach Schalke zdobył również koronę króla strzelców Bundesligi, przywiózł dwa medale z mistrzostw świata (srebro z RPA i brąz z Brazylii), a w klasyfikacji wszech czasów holenderskiej kadry wyprzedza pod względem liczby bramek m. in. Johana Cruyffa, Ruuda van Nistelrooy’a, Dennisa Bergkampa i Patricka Kluiverta. Lepszy od niego jest tylko Robin van Persie.
2007. Finał Holandia vs Serbia 4-1
Kozak: Branislav Ivanović
Tym razem stawiamy na piłkarza z przegranej ekipy, ale w tym wypadku trzeba docenić „całokształt twórczości”. Serbowie (razem z Czarnogórą) doszli do finału w 2004 roku, dwa lata później (również z Czarnogórą) przegrali dopiero w półfinale po karnych z Ukrainą, a w 2007 roku (już samodzielnie) ponownie zagrali o złoto. Ivanović brał udział we wszystkich trzech turniejach, w trakcie ostatniego nosił opaskę kapitana i spośród tej świetnie rokującej generacji piłkarzy zrobił największą karierę.
Holendrzy, którzy zdecydowanie wygrali finał i obronili tytuł, gdzieś się po drodze pogubili. Trzy nazwiska. Maceo Rigters (król strzelców turnieju) nigdy nie zagrał w dorosłej reprezentacji. Royston Drenthe (MVP turnieju) zagrał w niej raz – choć trafił do Realu Madryt i z Królewskimi wygrał mistrzostwo Hiszpanii, jego późniejsza kariera klubowa wieczna tułaczka i w zasadzie żart. Ryan Babel (najlepszy gracz finału) jest w drużynie narodowej do dziś, ale – mimo powolnej odbudowy pozycji w Europie – świadczy to raczej o brakach.
O sukcesach, które później osiągnął Ivanović, cała trójka może pomarzyć. W kadrze – choć zabrakło drużynowych laurów – pobił rekord występów należący do Dejana Stankovicia, a z Chelsea wygrał w zasadzie wszystko: Ligę Mistrzów w 2012 roku, Ligę Europy w 2013, trzy raz Premier League, trzy razy Puchar Anglii, a na dokładkę Puchar Ligi i Tarczę Wspólnoty.
2009. Finał Niemcy vs Anglia 4-0
Kozak: Manuel Neuer
Niemcy mieli wtedy taką pakę, że musieliśmy chwilę podumać nad tym, na kogo postawić. Już abstrahując od pobitych finale Anglików, prócz Neuera członkami tamtej drużyny byli między innymi: Mesut Oezil (MVP finału), Sami Khedira (kapitan), Jerome Boateng, Mats Hummels i Benedikt Hoewedes. W zasadzie mogliśmy wskazać tylko jeden niepasujący element w tej układance, bo w pierwszym składzie grał też… Sebastian Boenisch.
Postawiliśmy na Neuera, który w przeciwieństwie do Cecha nie zgarnął tytułu MVP (został nim Szwed Marcus Berg, autor siedmiu goli na turnieju), ale bramkarz nie miał się czego wstydzić – przez całe mistrzostwa, w pięciu meczach, puścił tylko jedną bramkę! Inne powody są oczywiste. Dwa lata później przeszedł do Bayernu Monachium za 30 milionów, przez długie sezony uznawany był za najlepszego golkipera na świecie, a nawet nieco zrewolucjonizował podejście do gry na tej pozycji. No i rzecz oczywista – z kilkoma kolegami z młodzieżówki – wygrał w 2014 roku mundial.
2011. Finał Szwajcaria vs Hiszpania 0-2
Kozak: Juan Mata
Już przed turniejem rozgrywanym na duńskich boiskach był uznawany za jego największą gwiazdę. Powód oczywisty – rok wcześniej sięgnął z dorosłą reprezentacją po mistrzostwo świata. Co prawda na turnieju dostał tylko 20 minut w meczu z Hondurasem, co prawda podobny status miał też Javi Martinez (16 minut przeciwko Chile na MŚ), ale mimo wszystko to nazwisko piłkarza Valencii najmocniej działało na wyobraźnię. Na turnieju potwierdził klasę, bo prócz poprowadzenia drużyny do triumfu zgarnął tytuł MVP. Po mistrzostwach, za blisko 27 milionów, trafił do Chelsea. W 2012 roku (tak jak Martinez) dorzucił do dorobku mistrzostwo Europy. Strzelił nawet gola w finale, choć przez cały turniej rozegrał… trzy minuty.
O sile zespołu, który wymiatał na młodzieżowym Euro, prócz Maty i Martineza, stanowili również: David de Gea, Ander Herrera, Thiago Alcantara i Adrian Lopez. A u Szwajcarów zagrali m. in. Xherdan Shaqiri i Granit Xhaka.
2013. Finał Włochy vs Hiszpania 2-4
Kozak: Isco
Hiszpanie obronili tytuł, rękę przyłożyli do tego goście, którzy byli w tej ekipie także dwa lata wcześniej. Między innymi de Gea, Thiago (trzy gole w finale!), Martin Montoya czy Iker Muniain. Ale przez dwa lata młodzieżowa reprezentacja z Półwyspu Iberyjskiego zyskała też spory zastrzyk świeżej krwi. Wśród tych, którzy się w niej pojawili, byli: Koke, Isco, Marc Batra, Alvaro Morata, Rodrigo czy Daniel Carvajal (jako ledwie rezerwowy). Wspomniany napastnik, który dziś jest piłkarzem Atletico, został zresztą królem strzelców (MVP wybrano Thiago), ale mocno zaznaczył swoją obecność również Isco, strzelając bramki w finale, półfinale i w grupie przeciwko Holandii.
Taka mieszanka pozwoliła zdominować turniej, bo ekipa, którą prowadził Julen Lopetegui, wygrała wszystkie mecze, pierwszego gola tracąc dopiero w finale. To, co wcześniej nie wyszło Rosjanom, Niemcom, Holendrom i Norwegom, udało się Włochom, w których barwach grali m.in. Marco Verratti, Ciro Immobile i Lorenzo Insigne.
A Isco, który już wcześniej zgarnął nagrodę Golden Boy, po turnieju za 30 milionów trafił do Realu Madryt, z którym m.in. cztery razy wygrał Champions League.
2015. Finał Szwecja vs Portugalia 0-0 (k. 4-3)
Kozak: Bernardo Silva
Największą gwiazdą mistrzostw rozgrywanych w Czechach miał być Harry Kane, którego gwiazda rozbłysła w poprzedzającym Euro sezonie Premier League (21 goli w lidze, 31 we wszystkich rozgrywkach). Anglicy skompromitowali się jednak w grupie, wygrywając tylko jeden mecz i zajmując ostatnie miejsce, więc gwiazdor mógł udać się na wcześniejsze wakacje. To generalnie nie był turniej snajperów, bo korona przypadła Janowi Klimentowi, który wbił trzy gole. Choć nie temu, który tańczy z gwiazdami – Kliment to dziś piłkarz rezerw VfB Stuttgart, wcześniej szukał też szczęścia na wypożyczeniu w Broendby.
MVP turnieju został William Carvalho, ale znacznie bardziej imponować może kariera, którą robi jego kolega z zespołu. A w zasadzie nawet kilku kolegów, ale najwyższej z tego grona oceniamy Bernardo Silvę. Co prawda z powodu kontuzji stracił mistrzostwa Europy w 2016 roku, na których Ronaldo i spółka zdobyli złoto (w drużynie Santosa znalazło się miejsce dla: Raphaela Guerreiro, wspomnianego Williama Carvalho, Joao Mario i Rafy Silvy), ale jeśli chodzi o karierę klubową, to właśnie Bernardo błyszczy dziś najmocniej. Za nim kapitalny sezon w barwach Manchesteru City, zresztą rok wcześniej, gdy The Citizens wyłożyli za niego 50 baniek, też rozczarowaniem nie był. Gablota się wypełnia – jeszcze nie skończył 25 lat, a jest już mistrzem Portugalii, Francji i Anglii (dwukrotnie).
2017. Finał Niemcy vs Hiszpania 1-0
Kozak: Marco Asensio
No i ostatni turniej, rozegrany na naszych boiskach i finał, po którym Niemcy i Hiszpanie mają sobie coś do wyjaśnienia. Wspominamy te mistrzostwa ze spory sentymentem, bo pod naszymi nosami biegało mnóstwo graczy, którzy dziś zaczynają stanowić o sile europejskiej piłki. Przecież nawet w naszej drużynie był Krzysztof Piątek, choć przeciwko Słowacji i Szwecji tylko wchodził z ławki na końcówkę meczu.
Ale – przechodząc do finału – prawdziwą pakę mieli pokonani wtedy Hiszpanie. Najlepszym strzelcem był Saul Niguez, najlepszym piłkarzem turnieju został wybrany Dani Ceballos (kapitan drużyny z tegorocznego Euro), a Marco Asensio musiał zadowolić się jedynie miejscem w najlepszej jedenastce mistrzostw. Choć w seniorskiej piłce to właśnie on zdążył osiągnąć najwięcej – dwa razy wygrał z Realem Ligę Mistrzów, raz mistrzostwo Hiszpanii, trzy razy Klubowe Mistrzostwa Świata. Miewał przy tym lepsze sezony niż ten ostatni, ale wszystko przed nim.
Fot. FotoPyK, uefa.com