Reklama

Nie wyobrażam sobie powrotu do Sampdorii

redakcja

Autor:redakcja

29 czerwca 2019, 08:05 • 9 min czytania 0 komentarzy

Fortuna zgodziła się na bardzo wysoką sumę wykupu. Przebiliby swój rekord transferowy kilkukrotnie. Niestety, po dwóch dniach Sampdoria zaczęła podbijać cenę i rozmowy spuściły z tonu. W mojej opinii nie jest to zachowanie w porządku. Nie wyobrażam sobie powrotu do Sampdorii – mówi w rozmowie z „Super Expressem” Dawid Kownacki.

Nie wyobrażam sobie powrotu do Sampdorii

SUPER EXPRESS

Powrót do Sampdorii nie wchodzi w grę – tak twierdzi w rozmowie z „Superakiem” Dawid Kownacki. Jednocześnie mówi, że Sampa podbija za niego cenę, by zniechęcić Fortunę Duesseldorf i ocenia, że to po prostu nie w porządku.

– Jak wygląda twoja sytuacja klubowa? Po sezonie skończyło się twoje wypożyczenie z Sampdorii do Fortuny Duesseldorf…
– Na ten moment nic nie wiem. Podczas Mistrzostw Europy władze Fortuny prowadziły rozmowy z Sampdorią. Wiem, że wszystko było już dogadane. Fortuna zgodziła się na bardzo wysoką sumę wykupu. Przebiliby swój rekord transferowy kilkukrotnie. Niestety, po dwóch dniach Sampdoria zaczęła podbijać cenę i rozmowy spuściły z tonu.

– A wyobrażasz sobie powrót do Sampdorii?
– Nie, nie wyobrażam sobie! Nie widzę mojej przyszłości w tym klubie. Po meczu z Włochami dostałem również wiele wiadomości od kibiców Sampdorii, że nie chcą mnie widzieć w klubie, więc jest to dla mnie jasny sygnał.

Reklama

– Jak oceniasz zachowanie działaczy Sampdorii? Już raz mocno robili pod górkę…
– W mojej opinii nie jest to zachowanie w porządku. Jeśli wszystko jest dogadane, a tu nagle po dwóch dniach cena jest podbijana, to nie jest w porządku. Podobnie było zimą…

Zrzut ekranu 2019-06-29 o 07.34.02

PRZEGLĄD SPORTOWY

Zrzut ekranu 2019-06-29 o 07.37.13

Piasta Gliwice czeka bardzo trudny i piekielnie intensywny początek sezonu.

Mistrzowie Polski nie będą mieli czasu, żeby się rozkręcić. Już pierwszy tydzień sezonu może zadecydować o nastrojach w Gliwicach. Do pierwszego gwizdka w Borysowie pozostało jedenaście dni, wtedy Piast rozpocznie eliminacje do Ligi Mistrzów z BATE. W siedem dni będzie musiał rozegrać trzy niezwykle ważne spotkania – w środę 10 lipca w Borysowie, w sobotę 13 lipca u siebie z Lechią o Superpuchar Polski, a w kolejną środę 17 lipca rewanż z mistrzem Białorusi. Później nie będzie spokojniej, bo po trzech dniach zaczyna ligę (od starcia z Lechem), a następnie czekają go kolejne spotkania w europejskich pucharach. Nawet w przypadku porażki z BATE mistrzowie Polski będą jeszcze rywalizować w kwalifikacjach do Ligi Europy. Tydzień po rozpoczęciu sezonu zawodnicy Waldemara Fornalika mogą być bohaterami kolejnej sensacji i zdobyć pierwszy Superpuchar w historii albo zacząć rozgrywki od dwóch poważnych rozczarowań.

Reklama

Mateusz Wdowiak i Kamil Pestka skrócili urlopy, by dołączyć do zespołu Cracovii na zgrupowaniu w Radenci. Ich notowania u trenera Probierza na pewno przez to nie spadną.

Obaj młodzi piłkarze zdecydowali, że dodatkowy odpoczynek jest im niepotrzebny i już cztery dni po meczu z Hiszpanią (0:5) w mistrzostwach Europy, zamedowali się w Radenci, gdzie drużyna Pasów przebywa na zgrupowaniu. – Nie chcieliśmy tracić przygotowań – tłumaczy Wdowiak, który już dzień po przyjeździe na obóz rozegrał czterdzieści pięć minut w sparingu z Dinamem Zagrzeb (1:0). Lewy obrońca będzie natomiast jeszcze miał trochę taryfy ulgowej. W czwartek odbył jedynie zajęcia na basenie. Wątpliwe również, by pojawił się na boisku już w sobotnim sparingu z FK Orenburg. Będzie więc się regenerował, ale w towarzystwie drużyny i pod okiem sztabu szkoleniowego.

Zrzut ekranu 2019-06-29 o 07.37.30

Miał przyjechać na rok, zaraz stuknie mu jedenasty sezon przy Łazienkowskiej. Inaki Astiz ma pomagać swoim doświadczeniem, choć niekoniecznie zawsze w pierwszym zespole.

Astiz zdaje sobie sprawę, że w pewnym momencie może usłyszeć, że w kadrze pierwszej drużyny nie ma dla niego miejsca. Jest na to gotowy. W końcu na kontraktach w Legii widnieje pięciu stoperów: Artur Jędrzejczyk, William Remy, Igor Lewczuk, Mateusz Wieteska i Astiz. Kolejka do pierwszej jedenastki długa, a on zapewne stoi na jej końcu. – Może się zdarzyć, że będę grał w drugim zespole. Pomogę zawodnikom z rezerw swoim doświadczeniem, będę chciał im ułatwić wejście do pierwszej drużyny, by ten przeskok był dla nich jak najłagodniejszy – stwierdza.

Zdaniem wielu Astiz już od dawna pełnił podobną rolę. – Zawsze taki był. Widać, że czuje się odpowiedzialny za zespół, my wiemy, że możemy liczyć na jego pomoc – przyznaje 18-letni Mateusz Praszelik, który wciąż czeka na debiut w ekstraklasie, ale już po raz kolejny pojechał na obóz z pierwszym zespołem.

Żarko Udovicić zadziwił lekarzy. Chyba powinniśmy tu jeszcze dodać clickbaitowe: „ZOBACZ JAK!”, nie sądzicie?

– Trener Piotr Stokowiec przyznał, że największe zaległości motoryczne mają nowi zawodnicy, ale akurat u pana kompletnie ich nie widać.
– Jeśli chodzi o motorykę, zawsze byłem dobrze przygotowany. Po tacie odziedziczyłem dobre geny, nie mam żadnego problemu z wagą. Ale przede wszystkim przeszedłem w Serbii bardzo wiele takich przygotowań. To typowa stara szkoła trenerska. Jednego dnia mieliśmy do przebiegnięcia piętnaście razy po tysiąc metrów. Rano bieganie, po południu gierki, interwały, pressing z piłką. Następnego dnia czternaście razy tysiąc metrów, każdego kolejnego mniej. Wtedy było cieżko, ale dziś mogę podziękować trenerom z mojego kraju, że mnie do tego przygotowali. W dużym stopniu dzięki nim mam tak dobre wyniki badań. Po powrocie z urlopów przez pierwsze pięć–sześć dni cały czas byliśmy monitorowani, przechodziliśmy kolejne testy. Trener powiedział, że lekarze w klinice byli mocno zdziwieni moimi wynikami. Podobno nie widzieli takiego przypadku, by 31-letni zawodnik miał tak dobre parametry. Wysyłam takie informacje do kolegów w Serbii, wszyscy są zdziwieni, śmieją się. Reagują tak, bo doskonale wiedzą, że podczas urlopu trenowałem bardzo słabo. Dla mnie przerwa to czas, który poświęcam rodzinie, znajomym, moment na zabawę. Na szczęście na testach tego nie widać. No ale wyniki badań to jedno, najważniejsze, by potem na boisku mieć asystę, bramkę. To się liczy.

Zrzut ekranu 2019-06-29 o 07.37.36

Słowak za Słowika. Matus Putnocky jedzie na obóz ze Śląskiem Wrocław, nowym transferem będzie też Przemysław Płacheta.

W sobotę Śląsk potwierdzi pozyskanie bramkarza Matuša Putnockiego z Lecha Poznań (wolny transfer) oraz wykupienie skrzydłowego Przemysława Płachety z pierwszoligowego Podbeskidzia. Obaj są już po testach medycznych. W niedzielę udadzą się ze swoimi nowymi kolegami na zgrupowanie do Słowenii. Putnocky podpisze przy Oporowskiej umowę na rok z opcją przedłużenia o kolejny sezon. Płacheta dostanie kontrakt na trzy lata.

Putnocky zajmie w kadrze Śląska miejsce Jakuba Słowika, który w niedzielę powinien po- lecieć na testy medyczne do Japonii. Warunki jego transferu do występującego w J-League klubu Vegalta Sendai są uzgodnione. Śląsk dostanie za jednego ze swoich czołowych piłkarzy w sezonie 2018/19 (co najmniej drugiego najlepszego po Marcinie Robaku) około 250 tys. euro. To otworzyło drogę do wykupienia z Podbeskidzia skrzydłowego młodzieżowej reprezentacji Polski Przemysława Płachety.

Zrzut ekranu 2019-06-29 o 07.37.46

Michał Pol w „Polowaniu” przybliża historię Kalidou Koulibaly’ego, opisaną przez zawodnika w „Players’ Tribune”.

Przyjechałem do kliniki w samo południe i dzięki Bogu mały neapolitańczyk urodził się o 13:30. Nazwaliśmy go Seni. To najszczęśliwszy dzień w moim życiu. Około 16. zadzwonił Sarri. Ten facet… Musicie zrozumieć, on jest szalony. To nic negatywnego, ale jest szalony! Mówi: – Kouli, wracasz?! Potrzebuję cię! Naprawdę! Proszę! Moja żona wciąż odpoczywała, zapewne też mnie potrzebowała. Nie chciałem jednak opuszczać drużyny, bo ją kocham, naprawdę. I kocham Neapol. Żona dała mi błogosławieństwo, pojechałem na stadion. Przygotowywałem się już do meczu, a Sarri wszedł do szatni i rozpisał skład. Patrzę… Patrzę… Patrzę… Nie ma mojego numeru. Powiedziałem: Trenerze! Żartuje pan?. On na to: Co? To mój wybór. Posadził mnie na ławce! Nawet nie wyszedłem w pierwszym składzie! Mówię: – Ale trenerze! Mój syn! Moja żona! Zostawiłem ich! Powiedział pan, że mnie potrzebuje!, a on na to: – Tak, potrzebujemy cię, ale na ławce.

Zrzut ekranu 2019-06-29 o 07.38.18

SPORT

Zrzut ekranu 2019-06-29 o 07.50.48

Igor Angulo wraca do treningów i natychmiast wraca też do strzelania.

Gierki podczas pierwszego letniego obozu przygotowawczego w Wodzisławiu Śląskim pokazały, że Angulo już jest w formie. Kolejne bramki na treningach, a nie było o nie łatwo, bo konkurencja wśród bramkarzy tego lata w Zabrzu jest wyjątkowo mocna. Gole na zajęciach to jedno, a mecze to jednak inna sprawa. Swoją bramkę doświadczony napastnik zdobył w środowym sparingu z MFK Karvina (2:1), wykorzystując rzut karny.

– Staram się odzyskiwać formę i pracować w okresie przygotowawczym tak, żeby jak najlepiej przygotować się do rozgrywek. Trzeba naładować akumulatory przed nowym sezonem – podkreśla hiszpański piłkarz.

Transfer Mikkela Kirkeskova do Legii zdawał się być o krok, tymczasem nastąpiło ochłodzenie negocjacji.

Na początku tygodnia warszawski klub wysłał ofertę za duńskiego obrońcę gliwiczan. Była ona jednak znacznie niższa niż klauzula, którą lewonożny piłkarz ma zapisaną w kontrakcie (około 400 tys. euro). Władze Piasta twardo negocjują oczekując oferty zbliżonej do klauzuli. Warszawska strona… na razie nie jest do tego skłonna i zaczyna się wahać. Swoje zdanie, dość kontrowersyjne, w tej sprawie wyraził szkoleniowiec Legii. – Kirkeskov wpisuje się w profil zawodnika, którego poszukujemy na tą pozycję. Nie będę jednak mówił, jak niektórzy trenerzy: co to jest pół miliona euro? Mniej więcej tej wysokości klauzulę odejścia Duńczyk ma zapisaną w kontrakcie. Wypożyczając zawodnika do Piasta Gliwice, godzimy się dopłacać połowę jego pensji, jesteśmy dobrym wujkiem, tyle że później nie działa to w obie strony. Jako Legia musimy się szanować – przyznał na łamach „Piłki Nożnej’ trener Aleksandar Vuković.

Zrzut ekranu 2019-06-29 o 07.50.55

Frantisek Straka opowiada, jak pracuje się w Egipcie – kraju jednego z pierwszych zespołów, które awansowały do fazy pucharowej Pucharu Narodów Afryki.

Z egipskimi piłkarzami, którzy przymierzają się do kolejnego mistrzostwa kontynentu nie pracuje się jednak najłatwiej. Dlaczego? – To złożona sprawa. Nie znoszą na przykład krytyki. Z drugiej strony ludzie tam są niesamowicie otwarci i serdeczni. Tak, że praca tam to wyzwanie, bo trzeba znaleźć odpowiednią drogę i sposób jak pracować i postępować z nimi. Trener musi zrozumieć ich mentalność, psychikę, jeszcze w połączeniu z tamtejszą religią, islamem. Wszystko to trzeba respektować. W tym czasie, kiedy tam byłem nie doświadczyłem jednak żadnego jakiegoś negatywnego momentu. Panuje profesjonalizm, a wszystko jest odpowiednio poukładane i na najwyższym poziomie – podkreśla były trener Arki, który ostatnie 6,5 roku spędził poza domem, pracując w takich krajach, jak Egipt, Australia czy Liban.

Mats Hummels lubi powroty. Najpierw wracał z Borussii do Bayernu po ośmiu latach, teraz wraca do BVB po trzech sezonach w Monachium.

Hummels w Monachium miał chwile lepsze i gorsze, ale prawdziwy kryzys przy- szedł w trakcie ubiegłorocznych mistrzostw świata w Rosji. Obaj z Boatengiem zaprezentowali się tam bardzo słabo i kilka miesięcy później dowiedzieli się, że selekcjoner Joachim Loew postanowił już więcej z nich nie korzystać. Dodatkowo obaj zawalili rundę jesienną minionego sezonu, co dobitnie pokazało, że duet stoperów najlepsze momenty w karierze ma już za sobą. Hummels jednak na wiosnę obudził się, zagrał świetnie i wg magazynu „Kicker” został uznany najlepszym defensorem drugiej rundy Bundesligi. O ile odejście Boatenga wydawało się przesądzone, o tyle drugi z pary miał zostać w Bayernie i stanowić o sile środka defensywy razem z Niklasem Suele i sprowadzonym Lucasem Hernandezem.

Zrzut ekranu 2019-06-29 o 07.51.19

fot. NewsPix.pl

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...