Reklama

Sulęcki walczy o pas: nas nie przekręcą, jesteśmy gotowi na każdy numer

Jan Ciosek

Autor:Jan Ciosek

29 czerwca 2019, 16:35 • 8 min czytania 0 komentarzy

Dariusz Michalczewski, Tomasz Adamek, Krzysztof Włodarczyk i Krzysztof Głowacki. Ta krótka lista zawiera nazwiska wszystkich polskich mistrzów świata w zawodowym boksie. W sobotnią noc do tego prestiżowego grona może dołączyć Maciej Sulęcki. Za „Striczem” najlepsze, najdłuższe i najdroższe przygotowania w karierze. Przed nim – najtrudniejsza walka i największe wyzwanie. – Jesteśmy gotowi, idziemy po to – mówi nam Piotr Wilczewski, trener polskiego pretendenta.

Sulęcki walczy o pas: nas nie przekręcą, jesteśmy gotowi na każdy numer

Demetrius Andrade to leworęczny Amerykanin, olimpijczyk, a od nieco ponad pół roku mistrz świata federacji WBO w wadze średniej. Tytułu jednak nie odebrał poprzedniemu czempionowi, a jedynie wygrał walkę o wakujący pas, pokonując na punkty niepokonanego w 17 starciach Waltera Kautondokwę. W styczniu w pierwszej obronie tytułu okazał się lepszy od Artura Akawowa (19-2). Teraz czeka go jednak zdecydowanie trudniejsze zadanie. Zdaniem wielu – najtrudniejsze w całej karierze, choć przecież Andrade trudne walki o dużą stawkę już toczył. Zanim przeszedł do wagi średniej, był czempionem kategorii super półśredniej, gdzie pokonał między innymi Vanesa Martirosyana, Dario Puchetę i Jacka Culcaya. Starcie z Sulęckim – z kilku powodów – zapowiada się jednak znacznie ciekawiej. I są pewne argumenty, które pozwalają wierzyć, że w sobotnią noc w Providence usłyszymy jednak „and the new…” i pas trafi w ręce Polaka.

Sulęcki ma na koncie 29 walk, z których 28 wygrał. Przegrał tylko raz, nieco ponad rok temu, na punkty z byłym mistrzem świata Danielem Jacobsem. Tamten pojedynek pokazał jednak, że Sulęcki należy do ścisłej światowej czołówki i jest gotowy do starć z najlepszymi. Pokazała to także marcowa walka z Gabrielem Rosado. Twardy Amerykanin walczył na swoim terenie, w Filadelfii, a stawką był wakujący pas International federacji WBO. Polak kontrolował pojedynek, miał rywala na deskach, ale w przedostatniej rundzie popełnił błąd, przyjął potężny cios i sam był liczony. Ba, „Striczu” był na skraju nokautu, cudem dotrwał do gongu. Minuta odpoczynku wystarczyła, by Sulęcki doszedł do siebie. Pozbierał się na tyle, że zdołał wytrzymać trzy ostatnie minuty, dzięki czemu wysoko wygrał na punkty. Zwycięstwo dało mu przepustkę do walki, o której marzył od dawna – o mistrzostwo świata.

W jego narożniku w sobotnią noc stanie Piotr Wilczewski. „Wilk” to były mistrz Europy i podopieczny trenera Andrzeja Gmitruka. W wielu aspektach stara się naśladować tragicznie zmarłego szkoleniowca, między innymi to sprawiło, że „Striczu” postanowił postawić właśnie na niego. Dziś mówi wprost, że choć pracują od niespełna pół roku, to rozumieją się całkowicie bez słów i czują, jakby się znali od lat. W Providence Wilczewskiemu pomagać będzie także Norbert Dąbrowski – rówieśnik i wielki przyjaciel Sulęckiego, z którym znają i przyjaźnią się od pierwszych kroków w boksie, blisko 20 lat.

Andrzej Gmitruk powtarzał nam, że jedynym trenerem, który mógłby przejąć po nim schedę jest właśnie Wilczewski. Zna boks bardzo dobrze, całą swoją zawodową karierę pracował u jego boku. Ma kapitalne rozeznane metody treningowe, które praktykował trener Gmitruk. Tragiczne odejście trenera dodatkowo zmotywuje Maćka. Wiedza, którą otrzymał nie uciekła. Zwycięstwo będzie pięknym ukoronowaniem wieloletniej współpracy z Gmitrukiem. I razem z wychowankiem trenera, Wilczewskim, zdobędą tytuł – mówił Dąbrowski na antenie TVP Sport. Co ważne, „Noras” to mańkut, podobnie jak Andrade. W czasie przygotowań starał się zwracać uwagę głównie właśnie na różne aspekty związane z leworęcznością rywala. W tej samej roli w czasie treningów w Polsce występował także Wojciech Bartnik, czyli ostatni polski medalista olimpijski w boksie (1992), także mańkut. Po okresie przygotowawczym w kraju, Sulęcki z Wilczewskim i resztą ekipy, poleciał do USA. Co ważne – nie kilka dni temu, tylko w połowie maja. Tak długiego obozu za oceanem nie miał dotąd żaden polski bokser (oczywiście, poza tymi, którzy do USA przenieśli się na stałe, jak Gołota, czy Adamek). To wszystko ma sprawić, że sobotnia noc będzie jedną z najważniejszych w historii polskiego boksu zawodowego.

Reklama

WARSZAWA 12.10.2018 KONFERENCJA PRASOWA PRZED KNOCKOUT BOXING NIGHT 5 --- KNOCKOUT BOXING NIGHT 5 PRESS CONFERENCE N/Z PIOTR WILCZEWSKI MACIEJ SULECKI FOT. ANNA KLEPACZKO / FOTOPYK / NEWSPIX.PL --- Newspix.pl *** Local Caption *** www.newspix.pl mail us: info@newspix.pl call us: 0048 022 23 22 222 --- Polish Picture Agency by Ringier Axel Springer Poland

O kulisy przygotowań, nastawienie przed walką i strategię na Andrade zapytaliśmy Piotra Wilczewskiego.

Jaka pogoda w Providence? Czy podobnie jak w Polsce szaleją upały?

Jest gorąco, ale bez przesady, u nas dochodzi do 30 stopni, więc jest ciężko, ale dajemy radę.

No dobra, ale przecież nie będziemy gadać o pogodzie, tylko o boksie. Czy pod względem emocji przed sobotnim pojedynkiem też już się robi gorąco?

Z dnia na dzień, z każdą godziną robi się coraz goręcej. Ale to normalne, tak było, jest i będzie. Wydaje mi się, że na ten moment jest naprawdę dobrze. Coraz bardziej się koncentrujemy, układamy sobie wszystko w głowach przed walką. Jest dobrze.

Reklama

Za wami bardzo długie przygotowania, w dodatku takie, jakich jeszcze w polskim boksie nie było. Do Stanów polecieliście półtora miesiąca temu, mieliście mnóstwo czasu na aklimatyzację, sparingi, treningi. Jak to wszystko wyglądało?

Rzeczywiście, wszystko było zrobione na najwyższym poziomie. Przed poprzednią walką z Rosado polecieliśmy do USA 10 dni przed galą. Wszystko poszło dobrze, ale Maciek mówił, że brakowało mu dwóch – trzech sparingów na miejscu. Teraz postanowiliśmy polecieć dużo wcześniej, lepiej się przygotować. Jesteśmy tu od dawna, zdążyliśmy poczuć klimat, atmosferę, mieliśmy wiele sparingów z tutejszymi zawodnikami, którzy mają podobny styl do Andrade. Za Maćkiem bardzo dobre przygotowania, miał sparingi z naprawdę dużymi nazwiskami. Mam nadzieję, że to wystarczy, żeby wyjść i walczyć, żeby Andrade nas niczym nie zaskoczył, żadną techniką, żadną sztuczką. Przerobiliśmy chyba wszystkie możliwości.

Czego się spodziewacie po Andrade? Co o nim wiecie, poza tym, że jest leworęcznym mistrzem świata?

Spodziewamy się, że będzie chciał wciągnąć Maćka w swoje gierki, że będzie chciał go sprowokować do ataku i skontrować. To jest jego styl. Bazuje głównie na kontrze, na to się nastawia. Jeśli będzie chciał się bić, też będziemy na to gotowi, takie sparingi także toczyliśmy. Tak naprawdę, jesteśmy przygotowani na wszystko.

Skoro mowa o przygotowaniu na wszystko: na pewno widzieliście, co wydarzyło się w Rydze, jak oszukany został Krzysztof Głowacki. Czy jesteście gotowi na to, że w Providence także wszystko będzie sprzyjać Andrade, że będziecie walczyć z sędziami, kibicami, organizatorami?

Oczywiście, widzieliśmy ten skandal w Rydze. To był cyrk, to nie powinno się zdarzyć. Bardzo szkoda Krzyśka. Dla nas to też nauczka, wyciągamy z tego wnioski. Jeśli Andrade będzie faulował, tak, jak Briedis, my nie będziemy bierni. Wiadomo, sędziowie nie będą po stronie Maćka, jesteśmy na to gotowi. Ale my nie myślimy o tym, wychodzimy i robimy swoje. Przecież nie wyjdziemy do ringu z myślą, że nas oszukają, bo wtedy byśmy się nie skupili na pojedynku. Robimy swoje, boksujemy. Maciek będzie z jednej strony bardzo agresywny, ale z drugiej bardzo inteligentny. Ważne, żeby utrzymał nerwy na wodzy i boksował mądrze.

Czy Maciek jest w optymalnej formie?

Całe przygotowania na pewno były zrobione lepiej niż wcześniejsze obozy. Jeśli chodzi o formę, to zobaczymy w sobotę, ale wydaje mi się, że będzie dobrze. Ostatnie sparingi pokazały, że wszystko idzie w tym kierunku, który sobie zaplanowaliśmy. Teraz czas na złapanie świeżości i luzu, a potem – ogień.

Dla Maćka to najważniejsza walka w karierze, pierwszy raz boksuje o mistrzostwo świata. Dla ciebie podobnie. Nie jesteś bardzo doświadczonym trenerem i dość szybko wskakujesz do pojedynku na absolutnym szczycie. Jakie emocje ci towarzyszą?

Kilka dużych walk już miałem. Byłem z Masternakiem w pojedynku z Kalengą o tytuł tymczasowy. Jako drugi trener byłem w narożniku Wacha w starciu z Kliczką, więc już znam tę nerwówkę. Ale prawda jest taka, że rzeczywiście sobotnia walka jest najważniejsza w mojej karierze. Nie mogę powiedzieć, że traktuję ją tak samo, jak każdą inną. Przygotowuję się, analizuję różne sytuacje, podchodzę do tego bardzo profesjonalnie. Jestem gotowy na wszystko, co może się wydarzyć w ringu, choćby na takie sytuacje, jakie miały miejsce w Rydze. Mam nadzieję, że te moje przygotowania pomogą Maćkowi w ringu.

Czy rozmawialiście z Maćkiem o Rydze? Czy on po mocnym ciosie łokciem zareagowałby inaczej?

Rozmawialiśmy o tym. Przede wszystkim, tam powinien zareagować sędzia, powiedzieć Krzyśkowi, że został sfaulowany i ma czas na odpoczynek. Zamiast tego on krzyczał i kazał mu wstawać. Dyskutowaliśmy o tym z Maćkiem. Nastawiamy się na wszystko, naprawdę. Uczulam Maćka na każdą sytuację, która może się wydarzyć. Oczywiście, być może nic się nie zdarzy i będzie pięknie. Ale jesteśmy przygotowani na różne akcje i przygody.

Maciek w materiałach TVP wygląda na niesamowicie pewnego siebie i skoncentrowanego w taki pozytywny sposób. Rzeczywiście nie może się już doczekać wyjścia do ringu?

Dokładnie tak. Maciek swoje przepracował, ma za sobą świetne sparingi. Dobrze wie na co go stać, wie, jak jest przygotowany. W rozmowie widać, że jest niesamowicie zmotywowany do tej walki, fantastycznie nastawiony. Naprawdę rzadko się spotyka ludzi tak pozytywnie zmotywowanych. On wszystko zrobił pod ten pojedynek, od treningów, przez sparingi, analizy, aż po właściwe odżywianie. Maciek zawsze był profesjonalistą, a teraz to wręcz na 120 procent.

Byliście na spotkaniu z Polonią amerykańską, Maciek był też w szpitalu, gdzie odwiedzał Polaków rannych w poważnym wypadku samochodowym. Czy czujecie wparcie rodaków, mieszkających w USA?

Wydaje mi się, że tak. Mieliśmy bardzo fajne spotkanie na Brooklynie, super miła atmosfera. Obiecali, że będą z nami, że będą krzyczeć i dopingować. Podobnie było w Providence, spotkaliśmy się z rodakami. Czujemy to i to daje nam dodatkowego kopa. Polacy w USA obiecali, że na hali będzie wrzawa i będzie słychać tylko ich.

Do tej pory tylko Michalczewski, Adamek, Włodarczyk i Głowacki zdołali sięgnąć po mistrzowski tytuł. Jak ważna dla was jest stawka walki z Andrade i jak dużą motywację daje?

To jest bardzo ważne. Lepszej walki w boksie zawodowym nie ma. Myślimy o tym, ale nie dajemy się zwariować. Skupiamy się na naszym planie i wierzymy, że on zaowocuje. Cieszymy się, że stawka jest wysoka, ale nas to nie paraliżuje.

Będzie dobrze?

Musi być! Jesteśmy nastawieni bojowo i bardzo pozytywnie. Maćka na pewno stać na zwycięstwo i tego się trzymamy.

Do jakiego kawałka będzie wychodził Maciek?

Oj, kurcze! Dzisiaj to słyszałem… Polski kawałek, fajny taki. Ale nie przypomnę sobie, nie mam głowy do takich rzeczy teraz. Sami rozumiecie, że skupiam się na czym innym…

JAN CIOSEK

Transmisja z Providence w TVP Sport od 2:00 w nocy z soboty na niedzielę

Fot. newspix.pl

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...