Sporo się dzisiaj działo, jeżeli chodzi o transfery Korony Kielce. Drużyna pozbyła się kolejnego już zawodnika, który w minionym sezonie był jej istotną częścią. Z Kielcami pożegnał się mianowicie Felicio Brown Forbes. Z kolei przeprowadzkę do województwa świętokrzyskiego może już szykować Daniel Dziwniel, o czym informował na Twitterze Krzysztof Stanowski.
Zajmijmy się najpierw tym pierwszym transferem, bo jest to całkiem ciekawy ruch. Dotychczas Korona oddawała swoich zawodników przede wszystkim do klubów zagranicznych, ewentualnie do niższych klas rozgrywkowych w Polsce. Matthias Hamrol wylądował w Holandii, podobny kierunek obrał Elia Soriano. Ken Kallaste postawił na pierwszoligowe Tychy, Maciej Górski poszuka szczęścia w Radomiu. Z kolei Joonas Tamm ruszył do ligi norweskiej, a paru innych zawodników musi sobie jeszcze znaleźć kolejnego pracodawcę, bo w Koronie nie zdecydowano się na przedłużenie z nimi kontraktów.
Jeżeli chodzi o Forbesa – trafi on jednak do ligowego konkurenta kieleckiej ekipy.
Przechodząc do sedna – Felicio Brown Forbes wzmocni szeregi beniaminka Ekstraklasy, Rakowa Częstochowa. Urodzony w Berlinie, a reprezentujący Kostarykę napastnik (choć trudno go w sumie szufladkować, to dość uniwersalny piłkarz) w ubiegłym sezonie zdobył w lidze nędzne trzy gole w dziewiętnastu rozegranych spotkaniach, a zatem nie wygląda to na zbyt istotne wzmocnienie linii ataku częstochowskiej drużyny. A na tej pozycji Raków naprawdę potrzebuje posiłków. Zresztą – według danych Transfermarkt, 27-letni gracz w 228 występach zdobył dotychczas ledwie 28 goli, z czego większość w niższych ligach niemieckich. Forbes nie zawsze grał rzecz jasna na szpicy, ale liczby i tak nie rzucają na kolana. Jest to jakieś tam wzmocnienie wątłej siły ognia Rakowa, choć trudno uwierzyć, by był akurat taki zawodnik o którym dniami i nocami marzył Marek Papszun.
Aczkolwiek Papszun jest takim szkoleniowcem, który naprawdę potrafi zawodnika wziąć w obroty i odpowiednio przygotować do rundy, a w przypadku Felicio to kluczowa sprawa. Jesienią gość grał jak kompletna pokraka, zaś wiosną – po solidnie przepracowanym okresie przygotowawczym – wyglądał już znacznie lepiej, choć wciąż nie stał się rzecz jasna żadnym wymiataczem.
Czasami było nieźle, innym razem szrotomierz zaczynał niepokojąco pulsować.
– Poprzedni rok spędziłem w Ekstraklasie. Chcę podzielić się moimi doświadczeniami z drużyną. Mam nadzieję, że wspólnie osiągniemy dobry wynik w nadchodzącym sezonie. Jestem silnym i energicznym napastnikiem. Przychodzę do Rakowa, by zdobywać gole i kreować sytuacje dla całego zespołu. Wierzę, że strzelę kilka ważnych bramek, które pomogą naszej drużynie osiągnąć założone cele – stwierdził reprezentant Kostaryki na łamach oficjalnego portalu Rakowa.
Jeśli chodzi o aspekty takie jak kreowanie gry, rozpychanie się z obrońcami, praca na rzecz partnerów – Brown Forbes faktycznie bywa przydatny, czasem nawet ładnie ta praca w jego wykonaniu wygląda. Lecz z drugiej strony jego nieskuteczność niejednokrotnie doprowadzała kibiców Korony do szewskiej pasji. Facet naprawdę jest w stanie sknocić nawet najprostszą sytuację, jego nędzne liczby z przypadku się zdecydowanie nie wzięły. Na tle takiego Soriano wyglądał blado. Brown Forbes był od przepychania się, od walki, od popychania, a Soriano od strzelania. A mimo wszystko – tak nam się przynajmniej wydaje – przepychać i popychać może każdy, a żeby strzelać, to trzeba jednak coś umieć. Ale chyba trzeba zaufać ludziom z pionu sportowego Rakowa, bo przecież do tej pory transfery im wychodziły. Może dostrzegają coś, czego my nie widzimy.
Druga sprawa to Daniel Dziwniel, który po kilku sezonach spędzonych w Zagłębiu Lubin musiał sobie poszukać nowego pracodawcy. – Od pewnego czasu Daniel nie mógł liczyć na regularną grę w pierwszym składzie. Doszliśmy do wniosku, że zakończenie współpracy jest najlepszym rozwiązaniem i leży w interesie obu stron – klarował Michał Żewłakow, dyrektor sportowy klubu.
26-letni obrońca zawarł zatem z Koroną dwuletni kontrakt i jest również siódmym zawodnikiem, który w tym oknie transferowym wzmocnił drużynę z Kielc. Historia Daniela jest dość dobrze znana – w swoim czasie bardzo obiecujący boczny obrońca, ale karierę dość mocno pogmatwały mu kontuzje i pewnie także niezbyt fortunny dobór kierunku transferowego. W takim Sankt Gallen mógł sobie pewnie poradzić, ale szybko nabawił się tam poważnego urazu kolana i kariery na zachodzie nie zrobił. W barwach “Miedziowych” Dziwniel rozegrał odpowiednio: 17 meczów w sezonie 2016/17, 9 meczów w sezonie 2017/18 i 15 meczów w sezonie 2018/19. Ostatni raz, gdy udało mu się utrzymać zdrowie i odpowiednią formę na przestrzeni całych rozgrywek to jeszcze sezon 2013/14, czasy Ruchu Chorzów. Dość zamierzchła historia.
W minionym sezonie Dziwniel regularnie grał tylko w pierwszej części rozgrywek, bo cieszył się zaufaniem trenera Mariusza Lewandowskiego. Ben van Dael wprowadził nowe porządki i usadził defensora na ławę. Po nowym roku Daniel pojawił się na boisku tylko trzykrotnie – pewniakiem z lewej strony bloku defensywnego był Sasa Balić, na dobrą sprawę – nominalny stoper. To też o czymś świadczy.
Krótko mówiąc – Papszun spróbuje wyprowadzić Brown Forbesa na ludzi, Lettieri postara się znowu zrobić z Dziwniela wymiatacza, który potrafi przez pełne dziewięćdziesiąt minut ganiać wzdłuż linii, gwarantując ciekawe wrzutki i skuteczną defensywę. Oba kluby ryzykują niewiele, ale z drugiej strony – szansa na jakiś szczególny wzrost jakościowy w związku z takimi akurat wzmocnieniami także nie jest zbyt wysoka.
fot. FotoPyk