Wydawało się, że bilans strat w pomocy Legii będzie przez nią odczuwalny bardzo mocno. Że odejście Kuchego czy Szymańskiego zaboli jak siarczysty sierpowy w szczepionkę. Tymczasem można założyć, że legionistom szybko i sprawnie udało się załatać te luki. Za Szymańskiego przyszedł Gwilia, za Kucharczyka przyszedł Novikovas i mamy wrażenie, że druga linia wicemistrzów kraju nie tylko nie straciła na sile, ale wręcz na niej przybrała.
Kucharczyk, Hamalainen, Szymański, Radović i Medeiros. Pomoc Legii tuż po zakończeniu sezonu wyglądała jak uzębienie sześciolatka – co drugiego zęba brakowało. Oczywiście – Medeiros był tylko meteorytem, który przefrunął nad stolicą. Radović w ostatnim sezonie częściej występował w przerwie jako ekspert Canal+ do skomentowania pierwszej połowy niż w niej grał. Hamalainena też raczej traktowany był jako niezły rezerwowy niż piłkarz, na którym buduje się długofalowo drużynę. Szymański? Podstawowy zawodnik, ale wiadomo, takich ofert się nie odrzuca. Rola Kucharczyka natomiast była nieco marginalizowana w ostatnim okresie, niemniej mówimy tu piłkarzu, który w poprzednich sezonach był regularnie czołowym piłkarzem zespołu.
W przyszłym sezonie w Warszawie na pewno ich nie będzie. Nie wiadomo jeszcze co z Dominikiem Nagym, ale póki co opierajmy się na pewnikach – pięciu pomocników odeszło.
Jednak w Legii dość przytomnie te dziury się łata. A przecież w ostatnim czasie to nie była reguła, bo pamiętamy przecież nieudolne próby zastąpienia Vadisa. Jasne, łatwiej zastąpić Kucharczyka piłkarzem o zbliżonym potencjale niż VOO, bo tacy piłkarze na ogół Polskę wybierają jedynie przy grze w FIFĘ (i to przy regule „gramy kadrami i nie z pięcioma gwiazdkami”). Niemniej w Warszawie ostatnio miewali problemy z tym, by wymiana zawodników przechodziła płynnie, bez komplikacji i tarć.
A tu proszę – Szymański odszedł, za chwilę w jego buty wskakuje Gwilia, jeden z najciekawszych pomocników rundy wiosennej i w ogóle jeden z najlepszych zimowych transferów. Kucharczyk odpalony? No to w jego miejsce Novikovas, na przestrzeni ostatnich dwóch sezonów może nawet najlepszy skrzydłowy ligi. Gdybyśmy mieli wybierać – jak na WF-ie – kogo chcemy mieć w swojej drużynie, to pewnie Novikovasa wybralibyśmy przed Kucharczykiem, a niewykluczone, że i Gwilię przed Szymańskim. Jasne, Szymański to potencjał, do Rosji nie pojechał tylko dzięki tym dwóm golom w poprzednim sezonie, ale mówimy o „tu i teraz”.
I nawet mimo straty Szymańskiego, mimo rezygnacji z Kucharczyka, mimo odpalenia rezerwowego trio Hamalainen-Radović-Medeiros, to pomoc Legii w przyszłym sezonie może wyglądać lepiej niż w tym, który niedawno się zakończył. No bo do pozyskania Gruzina i Litwina dorzućmy jeszcze wykupienie Cafu z Metz. Portugalczyk wiosną miał lekki zjazd, ale to wciąż ligowa czołówka jeśli chodzi o środkowych pomocników.
No dobra, więc załóżmy, że na pierwszy mecz nowego sezonu legioniści wyjdą w drugiej linii z Cafu, Martinsem, Novikovasem, Gwilią i Nagym. Czy jest się czego wstydzić? No nie. Powiedzielibyśmy wręcz, że to – na warunki ekstraklasowe – cholernie silna formacja. Zerknijmy w liczby za zeszły sezon w lidze:
– Cafu – średnia ocen 4,83 – 4 gole, 3 asysty, 4 kluczowe podania
– Andre Martins – średnia ocen 5,48 – 2 gole, 1 asysta, 4 kluczowe podania
– Dominik Nagy – średnia ocen 4,79 – 5 goli, 7 asysty, 0 kluczowych podań
– Arvydas Novikovas – średnia not 5,17 – 9 goli, 5 asyst, 3 kluczowe podania
– Walerian Gwilia – średnia not 5,29 – 1 gol, 5 asyst, 3 kluczowe podania (tylko runda wiosenna)
Zatem w pomocy wygląda na to, że Legia mimo konkretnego przeciągu w szatni, słabsza nie będzie. A coś nam podpowiada, że będzie jeszcze mocniejsza. I to też chyba dobra droga dla klubu, który chce powrócić na ścieżkę dominacji w Ekstraklasie. Czyli filozofia znana z Bundesligi – potentat ściąga wyróżniających się ligowców wtedy, gdy nadarzy się taka okazja. Zwłaszcza, że Gwilia i Novikovas kosztowali jakieś 15-20% tego, za ile poszedł Szymański do Moskwy.
Te ruchy wyglądają na naprawdę rozsądne. Gdybyśmy byli złośliwi, to napisalibyśmy, że aż do Legii w ostatnich miesiącach niepodobne.
fot. FotoPyk