Reklama

Gość z jednym golem w La Liga to godny następca Marcina Robaka?

redakcja

Autor:redakcja

26 czerwca 2019, 21:30 • 6 min czytania 0 komentarzy

Nikt w Ekstraklasie nie potrzebował teraz nowego napastnika tak bardzo jak Śląsk Wrocław. Po odejściu Marcina Robaka i Arkadiusza Piecha trener Vitezslav Lavicka został bowiem z niczym, miałby do dyspozycji jedynie młodzież. Zapowiadany od kilku dni transfer Erika Exposito był więc wyczekiwany przez wrocławskich kibiców niczym chłodny prysznic w czerwcowy skwar. Ale czy to potencjalny zbawca ataku WKS?

Gość z jednym golem w La Liga to godny następca Marcina Robaka?

Nie brakuje przesłanek wskazujących, że Hiszpan może być udanym transferem. Nadal znajduje się w atrakcyjnym wieku, ma dopiero 23 lata, a jakby nie było, dopiero co liznął Primera Division. Jak na polską ligę, mowa o wyjątkowo rzadkim połączeniu. W zasadzie dotychczas jedynym takim przypadkiem był pomocnik Borja Fernandez z rocznika 1995, który w sierpniu ubiegłego roku przyszedł do Miedzi Legnica z Celty Vigo legitymując się dziesięcioma występami w La Liga. Furory nie zrobił, ale na pewno nie zaliczał się do ogórków i mimo spadku Miedzianki zanotował sportowy awans w postaci transferu do greckiego Asterasu.

exposito multi multi

Exposito wydaje się posiadać sporo cech pozwalających sądzić, że w naszej kopanej się sprawdzi. Ma dobre warunki fizyczne (190 cm wzrostu), dobrze gra głową i jest dość silny, a przy tym nieźle wyszkolony techniczne. Jak na warunki Ekstraklasy może nawet bardziej niż nieźle. Jeżeli więc nie będziemy opierali się tylko na liczbach i uznamy, że trzeba patrzeć szerzej, bardziej do przodu i pewne rzeczy przewidzieć (jak skauting Piasta przy pozyskiwaniu Joela Valencii), to widać szansę na powodzenie. Z relacji chociażby Tomka Ćwiąkały wynika, że w gruncie rzeczy charakterystyką nie różni się aż tak mocno od Marcina Robaka.

 – Nie jestem napastnikiem jedynie czekającym na podania – staram się pokazywać do gry, pomagać w rozegraniu akcji i wychodzić do prostopadłych piłek czy też robić miejsce innym zawodnikom – tłumaczy sam zainteresowany na oficjalnej stronie Śląska. Bardzo duże znaczenie powinien mieć fakt, iż idealnie pasuje on do profilu napastnika poszukiwanego przez Vitezslava Lavickę.

Reklama

exposito slask2 accredito

Trzeba jeszcze dodać aspekt motywacyjny. Skoro 23-letni Hiszpan z epizodem w La Liga przychodzi do Polski, musi mieć świadomość, że tak naprawdę stawia na szali całą swoją przyszłość. Ma szansę się u nas wybić i rozwinąć karierę, ale ryzykuje też ostatecznym pogrzebaniem nadziei na poważniejsze granie. Można mieć zatem przekonanie graniczące z pewnością, że chłopak ma swoje ambicje, będzie mu się chciało i nie potraktuje wizyty we Wrocławiu jak zesłania.

Exposito w czwartoligowych rezerwach Las Palmas prezentował się na tyle dobrze, że pod koniec sezonu 2016/17, gdy utrzymanie było już pewne, zadebiutował w hiszpańskiej ekstraklasie. Najpierw rozegrał 77 minut z Leganes (0:3), a później pełny mecz ze Sportingiem Gijon (0:1). W następnym sezonie nadal grał głównie w rezerwach, który weszły już na trzeci szczebel i tragedii nie było (24 mecze, 8 goli), choć oczywiście szału też nie. Pierwsza drużyna Las Palmas była już jednak chłopcem do bicia. W całych rozgrywkach odniosła zaledwie pięć zwycięstw, kończąc sezon z absurdalną serią szesnastu spotkań bez wygranej w Primera Division. Właśnie w tym okresie Exposito zaczął otrzymywać więcej szans od trenera Paco Jemeza – w sporej mierze ze względu na plagę kontuzji i zawieszeń. 5 marca 2018 przeżył jak na razie najpiękniejszą chwilę w swojej piłkarskiej przygodzie. Pojawił się w wyjściowym składzie na Celtę Vigo i w 53. minucie wykorzystał prostopadłe podanie od Eghenekara Etebo, dając prowadzenie gościom płaskim strzałem w dalszy róg.

Historia niejako zatoczyła koło. Okazuje się bowiem, że Erik premierową bramkę w La Liga zdobył 90 lat po tym, jak jego pradziadek Graciliano Luis został… autorem pierwszego gola na obiekcie Celty – Estadio Balaidos. W latach 1928-1929 był napastnikiem klubu z Vigo i to on otworzył wynik w wygranym 7:0 meczu z Realem Union, inaugurującym funkcjonowanie tego stadionu. Życie czasami tworzy niesamowite zbiegi okoliczności, przyznacie.

W końcowym rozrachunku bramka Exposito nic nie dała, Celta wygrała 2:1, ale chłopak zapracował sobie na więcej szans. Łącznie wiosną 2018 wystąpił w La Liga dziewięć razy, poprzestając na jednym jedynym golu. Zjazd zanotował w ostatnim sezonie. Mimo spadku, trenerzy Las Palmas nie za bardzo widzieli dla niego miejsce w składzie, dlatego rzutem na taśmę, 31 sierpnia, został wypożyczony do innego drugoligowca – Cordoby. Pierwotnie Exposito miał być tylko częścią rozliczenia za transfer lewego obrońcy Javiego Galana, na którym Las Palmas bardzo zależało. Negocjacje trwały ponad miesiąc, złożono kilka ofert – m.in. z opcją wypożyczenia kolejnych dwóch zawodników – i wszystko na nic. Galan za milion euro poszedł do ekstraklasowej Hueski. Cordoba uznała, że mimo to Exposito może się jej przydać i wzięła go w ostatniej chwili.

Reklama

Zupełnie mu tam jednak nie poszło. Przez pół roku zagrał zaledwie siedem razy w Segunda Division i trzy razy w krajowym pucharze, mimo że zespół spisywał się fatalnie. W międzyczasie zmieniono szkoleniowca i szukanie nowych wariantów było rzeczą oczywistą, ale nie przekonywał ani Jose Ramona Sandovala, ani tym bardziej jego następcy Curro Torresa. Lokalni dziennikarze podkreślali, że co prawda gra ofiarnie i poświęca się dla zespołu, lecz w przypadku napastnika to zawsze będzie za mało, gdy brakuje konkretów.

Jeszcze w styczniu piłkarz ten dwukrotnie wystąpił dla Cordoby, po czym wrócił na stare śmieci, choć pisano, że w swoich drugich drużynach widzą go Valencia i Deportivo. Koniec końców wiosnę znów spędził w trzecioligowych rezerwach Las Palmas, gdzie także zwolnił obroty (15 meczów, 3 gole).

Na finiszu mocno podpadł prowadzącemu rezerwy Juanowi Manuelowi Rodriguezowi. W meczu z Pontevedrą na początku drugiej połowy obejrzał czerwoną kartkę za kopnięcie przeciwnika bez piłki. Rodriguez był wściekły, bo rywale w końcówce zdobyli bramkę kontaktową i do ostatnich sekund trzeba było drżeć o dowiezienie prowadzenia 2:1, niezwykle istotnego w kontekście utrzymania (finalnie zajęto ostatnie bezpieczne miejsce). – Nawet jeśli zostaniesz sprowokowany, musisz sobie z tym radzić, podobnie wtedy, gdy leżysz na ziemi. Mówimy o piłkarzu 23-letnim, od którego można już wymagać zrozumienia pewnych rzeczy i odpowiedniej reakcji w takich momentach. A tak ocena za mecz będzie zła, mimo że strzelił świetnego gola. Nie lubię czegoś takiego – mówił trener. Winowajca przeprosił później cały zespół.

Nie wiadomo, czy ten incydent miał jakieś znaczenie, ale faktem jest, że klub z Wysp Kanaryjskich nie przedłużył teraz umowy z Exposito. Nie prowadzono nawet żadnych rozmów. Zawodnik był z tego powodu zawiedziony i niedawno na łamach lokalnych mediów nie ukrywał swojego rozczarowania z takiego obrotu sprawy. Ale właśnie dzięki temu mógł go przechwycić Śląsk. W Hiszpanii na ten moment jest spalony: w Primera Division nie podołał, w Segunda Division szansy nie wykorzystał, na trzecim froncie nie porywał statystykami. W tej sytuacji pozostawała jedynie emigracja.

Emigracja, na której nie będzie sam, bo ledwie parę dni temu WKS zatrudnił innego Hiszpana – Israela Puerto. Exposito przychodzi mając w dorobku jednego gola w La Liga i 11 w trzeciej lidze, ale jeśli chodzi o swoje przymioty, zdaje się pasować do polskiego kopania, a nawet ma szansę się w pewnych elementach wyróżniać. Dla Śląska jest dość poważną inwestycją, dostał trzyletni kontrakt, oczekiwania wobec niego są spore. Będzie musiał szybko zacząć je spełniać, zwłaszcza jeśli do klubu nie przyjdzie następny napastnik.

PM

Fot. Krystyna Pączkowska/slaskwroclaw.pl/Accredito

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...