Od kilku lat można odnieść wrażenie, że Antoine Griezmann robi wszystko, by nie darzyć go sympatią. Oczywiście nie tylko Francuz jest bohaterem długich telenoweli transferowych, ale chyba nikt nie jest przy tym aż tak irytujący. Dramaty filmowe, zmiany decyzji, szacowanie procentowych szans na transfer, mowy o przywiązaniu do Atleti, mowy o nowych wyzwaniach… Tego naprawdę nie da się już słuchać, a jeśli zamiarem 28-latka jest zbudowanie napięcia, to ewidentnie coś mu nie wychodzi.
Lato 2017 rok: – Gdzie zagram w przyszłym sezonie? To naprawdę znakomite pytanie. Możliwe, że w Manchesterze United. Szanse na przejście do tego klubu w skali od jednego do dziesięciu oceniam na sześć. Tak naprawdę pierwszy raz o tym mówię w ten sposób. Wszystko zadecyduje się jednak w najbliższych dwóch tygodniach.
Zdecydowało się? A gdzie tam. Francuz później znowu nie wiedział gdzie zagra albo wiedział, ale nie mógł powiedzieć. Ostatecznie wykazał się gestem dobrej woli, który polegał na tym, że przedłużył umowę z Atletico do 2022 roku. Dzięki temu jego zarobki wzrosły, ale zwiększono również jego klauzulę odejścia o 100 milionów euro. Wynosiła więc 200 baniek, ale tylko do końca letniego okienka transferowego. Po zamknięciu okienka powróciła do poprzedniej kwoty, czyli stówki liczonej w europejskiej walucie. Tym samym klub z Madrytu mógł być spokojny, że nikt nie wykupi ich gwiazdy w trakcie bana transferowego, a piłkarz miał pewność, iż latem 2018 roku znowu będzie mógł wysłuchiwać ofert.
Lato 2018 rok. Temat powrócił jak bumerang, ponieważ zgodnie z umową klauzula znowu spadła do stu milionów, a Griezmann rozpoczął szopkę, której świat futbolu jeszcze nie widział. Najpierw obiecał fanom, że przed mundialem w Rosji ogłosi swoją decyzję. Czas mijał, a wypowiedzi piłkarza nie było. Gdy robiło się już naprawdę nieznośnie gwiazda reprezentacji Francji wypaliła w swoim stylu: – To nie jest dobry czas, by mówić o mojej przyszłości. Wiem, że oczekiwania są bardzo duże, lecz to nie jest odpowiedni dzień… Podjąłem już decyzję, ale powiem o niej dopiero po mistrzostwach w Rosji.
No dobra, powie po mundialu i spokój – pomyślała większość. Oczywiście wydarzyło się zupełnie coś innego, gdyż zawodnik Atletico po raz setny zmienił zdanie. W dniu rozpoczęcia mundialu nagrał dokumentalny film, którym zakończył jedną z najbardziej żałosnych sag transferowych. „La decisión”, bo tak nazywał się dokument Francuza, wyemitowano w hiszpańskiej telewizji Movistar+ na kanale 0. Trwał 45 minut i opowiadał o procesie podejmowania decyzji. Oczywiście było w nim dużo dramatyzmu i patosu, od którego może zrobić się niedobrze. Najważniejsze jednak zostało powiedziane – Francuz zostaje w klubie, do którego trafił w 2014 roku.
− Zdecydowałem się zostać w Atletico. Czuję presję, aby pokazać wszystkim, że się nie pomyliłem i wierzę w drużynę, a także moich kolegów. Otrzymałem zapewnienia o mocnym projekcie Atlético i wzmocnieniach drużyny. Klub robi wszystko, by się rozwijać, byśmy mogli zwyciężyć w Lidze Mistrzów na naszym stadionie. Bardzo stara się, by ściągnąć najlepszych graczy. Czuję presję, by wszystko skończyło się dobrze… Chcę wygrać Ligę Mistrzów, bo czegoś nam jeszcze brakuje. Co prawda wydaje się, że mamy pecha w finałach, ale nie tylko o to chodzi – czegoś nam brakuje. W lidze zawsze jesteśmy na drugim lub trzecim miejscu… Rozmawiałem z Cholo i niektórymi przyjaciółmi, powiedzieli mi, że jeśli sprowadzimy kilku piłkarzy, możemy wygrać Ligę Mistrzów – powiedział Griezmann w swoim dokumentalnym filmie.
Lato 2019 rok – Ponownie od kilku miesięcy Griezmann wyskakuje z lodówki, szafy, toalety. Media piszą o nowym klubie dla Francuza, a ten wyjątkowo milczy. W każdym razie nie rzuca tekstów, w których mówi, że transfer do Barcelony albo PSG jest możliwy na 66,78%. W połowie maja cisza została jednak przerwana. Tym razem dla odmiany film – na szczęście krótki – nagrało Atletico Madryt.
.@AntoGriezmann: "Han sido cinco años increíbles; muchas gracias por todo, os llevo en el corazón". pic.twitter.com/9XorY05u1T
— Atlético de Madrid (@Atleti) May 14, 2019
Piłkarz na nagraniu powiedział: – Chcę oświadczyć wam, że podjąłem decyzję – odchodzę. Pragnę nowych wyzwań. Wybór był dla mnie bardzo trudny, ale czuję, że właśnie tego teraz potrzebuję. Dziękuję wam za wszystko, co mi daliście w ostatnich 5 latach”.
Paradoks, że Atletico straciło jednego z najlepszych piłkarzy na świecie, a pomimo tego kibice odetchnęli z ulgą. I to tak konkretnie, ponieważ tym razem skończyło się bez szopki. A mogło być inaczej, ponieważ madrycki klub nagrał film, gdyż podobno piłkarz znowu pragnął poczuć się jak gwiazda Hollywood, a tym samym nagrać drugą część swojego dramatu. Co ciekawe pierwszy film nakręciła firma „Kosmos Studios”, która należy do Gerarda Pique. Tym razem Katalończyk zakomunikował jednak, że nie chciałby angażować się w drugi film. Cóż, chyba nawet stoper Barcelony ma już dość Griezmanna.
Gdzie zagra Francuz w kolejnym sezonie? No jeszcze nie wiadomo, ale jest już blisko, jak sam zresztą mówi: – Musicie uzbroić się jeszcze w cierpliwość, ale już niebawem wszystko się rozwiąże. Pragnę tego, żeby moja przyszłość rozwiązała się jak najszybciej, ale trzeba jeszcze poczekać.
Najprawdopodobniej Griezmann trafi do Barcelony, której kibice średnio ucieszą się z jego przyjścia. Wciąż mają w pamięci szopkę z zeszłego roku. Katalońskie „Mundo Deportivo” zrobiło nawet ankietę, w której zapytało: – Czy Griezmann powinien wyjaśnić wydarzenia sprzed roku, a tym samym poprosić o wybaczenie.
Wyniki:
– Tak – 50,8%
– Nie ma takiej potrzeby – 42,8%
– Nie wiem – 5,6%
– Jest mi to obojętne – 0,8%
Wiele ważnych osób związanych z Barceloną także wypowiada się sceptycznie o transferze Francuza. Gdyby ten transfer odbył się w normalnych warunkach, kibice każdej drużyny skakaliby z radości, że przyszedł taki kozak, jakim bez wątpienia jest Griezmann. A tak Francuz przez swoje działania w ostatnich latach obrzydził swoją osobę nie tylko fanom „Los Colchoneros”, ale niemal każdemu kibicowi na całym świecie.
Fot. NewsPix