Zwycięstwa zwycięstwami, Igrzyska Igrzyskami, ale podstawowym celem juniorskich rozgrywek jest wychowywanie graczy na potrzeby dorosłej kadry. Pod tym względem trudno nie uznać młodzieżowego Euro za udany turniej. Jerzy Brzęczek powinien mieć notes pełen uwag.
KRYSTIAN BIELIK
A raczej: przede wszystkim Krystian Bielik. Niektórzy z młodzieżowców kręcili się już wokół kadry A, ze szczególnym uwzględnieniem Dawida Kownackiego, który przecież wystąpił nawet na mundialu. Bielik do nich nie należał. Ten Bielik, obsadzający newralgiczne dla nas pozycje. Mogący być szóstką, która odpowiada za wyprowadzenie piłki i wie kiedy zrobić przewagę w ataku, względnie umiejący dać zupełnie unikalny w polskich warunkach pakiet umiejętności na stoperze. Tak się to ostatnio poukładało, że jak mamy kłopot bogactwa w ofensywie, tak w tyłach niekoniecznie. Nie szarżowalibyśmy ze słowami “Bielik od razu do pierwszego składu”, bo Glik, Bednarek czy Krychowiak to nie są ostatnie ogórasy, ale z pewnością Bielik już teraz nadaje się jako ich bezpośrednie zabezpieczenie. Stoi też za nim chyba trochę niedoceniany sukces w klubie, bo z Charltonem awansował do Championship – nie ryzykowalibyśmy nigdy takiej tezy, że angielska League One jest słabsza od Ekstraklasy.
SZYMON ŻURKOWSKI
Żurkowski oczywiście już jest od pewnego czasu w orbicie zainteresowań selekcjonera, ale na pewno na tym turnieju potwierdził reprezentacyjne aspiracje. Potrzebuje regularnej gry na tak wysokim poziomie, liczymy, że w Fiorentinie będzie grał więcej niż Rafał Wolski, wtedy może zrobić kolejny krok ku prawdziwie europejskiej klasie. Już na ten moment jednak rywalizacja o miejsce w środku pola robi się coraz bardziej zaciekła, Klich-Żurkowski-Linetty na pozycję nr 8 to całkiem przyjemny ból głowy.
MATEUSZ WIETESKA
Jeśli Włosi, mistrzowie wyceny klasy defensorów, pieją z zachwytu nad Wietesem, to coś jest na rzeczy. Wiemy, że to zawodnik mający dwie twarze, potrafiący zagrać nieodpowiedzialne w tyłach, czego symbolem samobój w barwach Legii na finiszu sezonu. Ale na tym turnieju miał też profesorski występ przeciwko ultramocnej ofensywie gospodarzy, a przecież nikt nie zapomniał jeszcze, ile potrafi dać przy stałych fragmentach w ofensywie. Wietes to oczywiście zaplecze, ale pojawił się na radarze.
KAMIL GRABARA
Byłoby wielce zabawnie, gdyby Grabara wypchnął Drągowskiego również ze zgrupowań pierwszej reprezentacji. Pokazał dość, by to było możliwe. Teraz kwestia tego gdzie będzie grał jesienią, ale na pewno nie jest to scenariusz science-fiction. Niemniej oczywiście na ten moment mówimy o pozycji nr 3.
W zasadzie nie ma tu kogo polecać, wiadomo, że miejscem Kownasia jest pierwsza kadra, że brak regularnych powołań byłby jednak zaskoczeniem. Czysto piłkarsko nie był to może jakiś super udany turniej w wykonaniu byłego Lechity, ale widać było wyraźnie jak rozwinął się ten zawodnik mentalnie. Olbrzymi progres. Zero strachu przed rywalami, umiejętność zaszczepiania kolegom podejścia typu:”damy radę”. To był niemalowany boiskowy lider, silna karta szatni.
SEBASTIAN SZYMAŃSKI
Oczekiwania wobec Szymańskiego są duże, więc może i ktoś oczekiwał po Szymańskim więcej. Trochę za często podejmował złe decyzje, natomiast z drugiej strony: on musi ryzykować. To taki typ piłkarza, który, jeśli nie będzie ryzykował, przestanie się rozwijać. Euro dało mu kolejną pulę doświadczeń, które da się wykorzystać i na wyższym poziomie. Kluczowa będzie jednak gra w Rosji – jeśli tu się przebije i tydzień w tydzień będzie się ogrywał na wysokim poziomie, może stać się tym Szymańskim, na którego wszyscy liczą.
Fot. FotoPyK