Szanse na wyjście Polaków z grupy podczas Euro u-21 szacujemy gdzieś na poziomie szans na to, że Arkadiusz Piech będzie zmiennikiem Roberta Lewandowskiego w Bayernie. Natomiast przed barażem o awans z Portugalią też mieliśmy przeświadczenie, że o turnieju biało-czerwoni mogą zapomnieć, a tu proszę – zagrali nam na nosie i udowodnili, że grać w piłkę potrafią na wysokim poziomie. Zastanawiamy się zatem – na kogo Polacy mogą najbardziej liczyć podczas tych mistrzostw? Po kim spodziewamy się najwięcej, od kogo można wymagać najlepszej formy?
Wybraliśmy pięciu zawodników, którym można, a nawet należy dość wysoko zawiesić poprzeczkę przed turniejem.
Dawid Kownacki
Kapitan, lider, najważniejszy zawodnik eliminacji. Gdyby nie ta kontuzja złapana na zgrupowaniu kadry seniorskiej, to Czesław Michniewicz zaczynałby ustalanie składu na Belgów od ataku. Zresztą w pełni zdrowia miałby pewny plac nie tylko w kadrze u-21, ale i zacząłby w wyjściowym składzie starcie dorosłej reprezentacji z Macedonią Północną. I przyznawał to sam Jerzy Brzęczek.
Podwyższane kursy na mecze Polaków podczas Euro U21?
ETOTO proponuje kurs 3,75 na zwycięstwo biało-czerwonych
Zobaczymy jak “Kownaś” będzie się regenerował i kiedy będzie w pełni zdrowia, ale jeśli tylko będzie na boisku, to musi się spodziewać, że gdzieś tak połowa oczu przed polskimi telewizorami będzie spoglądać na niego. Zespół też mu ufa. Popytajcie reprezentantów młodzieżówki – każdy przyzna, że Kownacki to kapitan z prawdziwego zdarzenia. Już nie ten dzieciak, który szybciej coś robił niż pomyślał, którego pamiętamy z Lecha. Dziś to młody ojciec, zawodnik po przejściach i – co najważniejsze – jeden z naszych najlepszych piłkarzy w tym wieku.
Krystian Bielik
Przed oczami mamy ten jego spektakularny występ w rewanżowym meczu barażu z Portugalią. Ło cię panie, co on wtedy wyprawiał. W powietrzu nie miał sobie równych, rozgrywał jak Hummels pięć lat temu, odbierał w taki sposób, że rywalom odechciewało się dryblingów. Jeśli Kownacki jest liderem całego zespołu, to Bielik zarządza defensywą.
I liczymy na niego nie tylko dlatego, że zagrał dobry mecz z Portugalią i z tego względu oczekujemy podobnych popisów w starciach z równie poważnymi rywalami. Spodziewamy się, że Bielik może się wyróżniać, bo on sam ma coś do udowodnienia. Niektórzy kręcą nosem “po co szedł do tej Anglii, zostałby sobie w Polsce, jeszcze jakieś trofeum by zgarnął, a nie po tych ligach dla drwali hasa”. A przecież gdyby nie kontuzje, to kto wie, czy chłopak nie miałby już dziś za sobą debiutu w Premier League.
Pompka wokół Krystiana jest duża, oczekiwania nadmuchane, powoli trzeba kogoś przymierzać do wejścia w buty Kamila Glika. Bielik staje przed ważnym testem.
Kamil Grabara
Presje nakłada na siebie sam – tym swoim bezczelnym sposobem bycia. Nam też zaszedł za skórę, ale… kto lubi grzecznych chłopców, z przedziałkiem, którzy najchętniej przepraszaliby za to, że w ogóle żyją? Grabara wchodzi do świata piłki jak rzezimieszek z Dzikiego Zachodu do baru przez obrotowe drzwi. Wszyscy na niego patrzą, za plecami słychać skrzypienie drzwiczek, a on sam trzyma rękę na spluwie.
Złośliwi mówią, że z całej kadry Czesława Michniewicza to on ma największe szanse na wypromowanie się podczas Euro u-21. Bo Belgowie, Włosi i Hiszpanie będą ładować w niego jak w tarczę. Niewykluczone zatem, że faktyczne to on będzie miał najwięcej roboty. Natomiast tym wypożyczeniem do Danii wysłał sygnał, że można się po nim spodziewać sporo dobrego. Do tej pory był pyskatym chłopaczkiem z Twittera, który gdzieś tam broni w siódmych rezerwach u-18 Liverpoolu i właściwie nie do końca wiadomo, czy jednak stoi na bramce, czy jednak jest szybkim skrzydłowym. Teraz? Bardzo dobre recenzje w Aarhus, najlepsza skuteczność obronionych strzałów, tylko jeden poważny błąd na przestrzeni tych miesięcy.
Szymon Żurkowski
“Chłopie, to pokaż im jak grasz, ty zagranica jedziesz” można byłoby sparafrazować klasyk polskiej kinematografii. Żurkowski – zresztą podobnie jak Filip Jagiełło – ma okazję zademonstrować Włochom swoje możliwości w ramach pokazu przedpremierowego. Po Euro krótki urlop i wraca w opiekuńcze ramiona Marcina Brosza walczyć o skład w Fiorentinie.
Ale nie oczekujemy od niego tak wiele tylko przez to, że za miesiąc będzie kopał w tym kraju piłkę dzień w dzień. Nie, nie, to byłoby niedorzeczne. Liczymy na Żurkowskiego przede wszystkim dlatego, że… go znamy. Po prostu. Oglądaliśmy go tydzień w tydzień w Ekstraklasie, obserwowaliśmy jego rozwój, kibicowaliśmy właściwie od pierwszych meczów. Niewielu chłopaków w tej lidze miało taki luz przy wyprowadzaniu piłki, z taką lekkością dryblowało czy z taką gracją potrafiło raz na jakiś czas przyfanzolić z dystansu.
Belgowie faworytem starcia z Polakami? Kurs w ETOTO – 2,20 na naszych rywali
Szymonowi brakowało jednak spektakularnych meczów w kadrze. Grywał nieźle lub przeciętnie. Czy był takim prawdziwym liderem? Cóż, jedynie czasami. A przecież coraz głośniejsze są głosy “Brzęczek, czas sprawdzić Zupę”. No to, panie Szymonie, czas udowodnić, że na to zasługujesz. Zwłaszcza, że w środku pola nie przebieramy w tabunach wybitny playmakerów.
Robert Gumny
Materiał na prawego obrońcę z wysokiej europejskiej półki. Gość, któremu pół roku z hakiem wystarczyło do tego, by zostać najlepszym piłkarzem na swojej pozycji w Ekstraklasie. Inna sprawa, że konkurencję miał porównywalną do walki o miejsce na studiach pedagogicznych. Czyli żadną.
Liczymy na niego nie tylko my, ale przede wszystkim liczy Lech Poznań. Po pierwsze – żeby (odpukać) nic sobie nie zrobił. Po drugie – żeby zagrał kozackie mistrzostwa, które pozwolą Kolejorzowi krzyknąć za swojego wychowanka jeszcze więcej odstępnego. Nie ma się co czarować – Gumny latem na pewno z Poznania odejdzie. Pytanie tylko “gdzie?” oraz “za ile?”. No i – o co dopytuje Dariusz Żuraw – to też “kiedy?”. Bo im wcześniej Gumny odejdzie, tym wcześniej poznaniacy będą mogli ruszyć na zakupy.
Gumny to biegająca lokata Lecha, ale i nadzieja Czesława Michniewicza na to, że o wiele rzeczy będzie mógł się martwić, natomiast prawą obronę ma obcykaną i zabezpieczoną.
fot. FotoPyk