Niewielu jest piłkarzy, o których już w wieku dwudziestu lat mówiło się, że nogę mają ułożoną nie gorzej niż David Beckham. Tymczasem w kierunku Trenta Alexandra-Arnolda podobnego typu komplementy sypią się jak z rękawa. I choć to wybór rzadki, to w maju piłkarzem miesiąca zostaje… boczny obrońca.
Jego współpraca z Pierrem-Emerickiem Aubameyangiem dała Arsenalowi finał Ligi Europy. W dwumeczu z Valencią Francuz i Gabończyk do reszty rozmontowali defensywę przeciwników z Hiszpanii i nie pozostawili wątpliwości, kto zagra w wielkim finale.
Rewelacyjne Leverkusen w maju to rewelacyjny Charles Aranguiz. Chilijski rozgrywający chwycił za lejce i w każdym ze spotkań dowodził drugą linią Bayeru w znakomitym stylu. Popisem – starcie z Eintrachtem. Gol, dwie asysty, maksymalna nota w Kickerze.
Hat-trick asyst w meczu ze SPAL dał Udinese utrzymanie, de Paul asystował też z Frosinone, co czyni go najlepszym asystentem top 5 lig Europy w maju (Alexander-Arnold ma 5 asyst, ale 2 z nich to ostatnie podania w Lidze Mistrzów).
Na finiszu ligi Milan wygrał wszystkie cztery spotkania, Donnarumma w trzech pierwszych był po prostu nie do zdarcia, w czwartym szybko doznał kontuzji, a i tak gola nie wpuścił. Wybronił jedenaście uderzeń, w tym rzut karny w spotkaniu z Frosinone. Bez niego Milan pewnie nie biłby się do ostatniej kolejki o Ligę Mistrzów, nawet w spotkaniu z raczej marną ofensywie Bologną na San Siro, to on, a nie Łukasz Skorupski, musiał wybronić więcej uderzeń rywali.
W maju Mainz osiągało wyniki zaskakujące chyba nawet najwierniejszych kibiców tego klubu. Gdyby ktoś zadeklarował, że uda się w tym miesiącu osiągnąć siedem punktów w spotkaniach z 3. na koniec sezonu Lipskiem oraz z walczącymi o puchary Hoffenheim i Eintrachtem, nikt nie wziąłby tego na poważnie. Tymczasem zespół z Moguncji w dużej mierze rozdawał karty w walce o Champions League i Ligę Europy, ogrywając Eintracht i Hoffenheim. Kicker za 32. (mecz z Lipskiem) i 34. kolejkę (starcie z Hoffenheim) ocenił go najwyżej spośród wszystkich graczy na boisku.
Wielki talent objawił się w tym sezonie w Empoli, a maj był prawdziwym popisem środkowego pomocnika z Wybrzeża Kości Słoniowej. Przed tym 19-latkiem doprawdy świetlana przyszłość, nie pomylimy się pewnie mówiąc, że kroi się pobicie rekordu transferu wychodzącego z Empoli, ustanowionego gdy Traore miał… dwa lata. Czyli nieco ponad 12 milionów euro za Massimo Maccarone.
Kolejny gracz Leverkusen w zestawieniu, ale czy może być inaczej, skoro ofensywa Bayeru zapakowała rywalom dwanaście goli w trzech meczach? Dość spojrzeć na jedenastkę 32. kolejki – tam drużyna Havertza obsadza ponad połowę pozycji. Havertz to wielki talent, potencjał na jeden z rekordowych transferów wychodzących z Bundesligi, gdy tylko ktoś z bogatszej ligi zdecyduje się wysupłać 100 milionów euro – bo taką metkę przykleił Bayer na swój 19-letni megatalent.
W czterech ostatnich kolejkach Serie A rywale oddali 86 (!) strzałów w meczach z Empoli. Samo to nie świadczy najlepiej o obronie zespołu Polaka. A fakt, że on zachował w tych meczach jedno czyste konto i stracił tylko cztery gole, broniąc 12 uderzeń w starciu z Interem, 4 w meczu z Torino, 5 w spotkaniu z Sampdorią i 10 z Fiorentiną. Interwencja przy jednym z uderzeń zawodników Violi – Dusana Vlahovicia. Nie uznajemy WhoScored za wyrocznię, liczby nie zawsze oddają pełen obraz, ale fakt, że w top 5 ligach za maj żaden bramkarz nie wykręcił podobnej noty do Polaka już o czymś świadczy.
Sprowadzenie pomocnika z Sampdorii za marne pół miliona euro to prawdziwy majstersztyk Levante. Najpierw pomógł wrócić do LaLiga i po sezonie adaptacji, w tym zanotował udział przy 13 golach ekipy z Walencji. W maju Levante wygrało z Gironą i Rayo, a także zremisowało z Atletico, Campana zanotował w spotkaniu z Rayo gola i dwie asysty, a przeciwko Gironie, w bezpośrednim starciu ekip zamieszanych w grę o utrzymanie, zanotował otwierające podanie przy zwycięskim golu Enisa Bardhiego, dającym Levante utrzymanie. Girona zaś zleciała z ligi.
Poza jednym, o którym później, nikt w Manchesterze City – przecież mistrzowskim i ukoronowanym także w FA Cup – nie miał jakiegoś wybitnego, perfekcyjnego miesiąca. Wszyscy zagrali bardzo dobrze, po prostu. Najrówniej zaś – Bernardo Silva, któremu z pewnością należy się nagroda cichego bohatera sezonu. Jeden z najbardziej zaufanych ludzi Guardioli, niepozorny pomocnik zdolny jednym dotknięciem piłki zmienić losy meczu. Świetny w spotkaniu o puchar Anglii, bardzo dobry w obu ligowych starciach.
Czy z Christensenem, czy z Azpilicuetą, David Luiz świetnie liderował w minionym miesiącu defensywie Chelsea. The Blues grali z naprawdę świetnie usposobionymi ofensywnie rywalami – z Arsenalem, dwa razy z Eintrachtem, w lidze z Watfordem i Leicester. A jednak udało się zachować dwa czyste konta, w żadnym z meczów nie stracić więcej niż jednej bramki. Luiz dołożył do tego gola z Watfordem, pewnie wykorzystaną jedenastkę przeciwko Eintrachtowi, gdzie wcześniej uratował interwencją Chelsea przed niechybną stratą gola.
Prawy obrońca z udziałem przy 21 golach Bayernu w tym sezonie. Maj był kolejnym jego udanym miesiącem, dołożył do swojego bilansu trzy asysty w trzech wygranych przez FCB spotkaniach, zdobył mistrzostwo i puchar Niemiec.
Gol w finale Copa del Rey z Barceloną był tym decydującym o trofeum. Jedną z bramek udało się Blaugranie odrobić, drugiej – już nie. Podjął walkę z Arsenalem, w meczu na Mestalla strzelił oba gole dla ekipy Valencii. W lidze przypieczętował bramką wygraną Valencii z Alaves.
Niedoceniany, często wymieniany dopiero w drugim, trzecim szeregu największych gwiazd Liverpoolu. Laury zgarniają napastnicy, van Dijk, boczni obrońcy, Alisson. A Wijnaldum ciężko pracuje na swoje. W tym miesiącu wyszedł z cienia zdobywając dwie bramki w rewanżu z Barceloną, wyprowadzając The Reds na 3:0 i umożliwiając awans do finału Champions League.
Trudno wyobrazić sobie ekipę Celty Vigo bez niego. Prosta statystyka – gdy nie grał z powodu kontuzji, Celta przegrała 8 z 10 meczów, od kiedy wrócił – przegrała tylko dwa razy na dziesięć spotkań, w tym raz, gdy Aspas pauzował za kartki. Z nim Celta potrafiła ograć w maju Barcelonę, strzelał też w obu pozostałych spotkaniach – z Athletikiem i Rayo.
Dwa razy w jedenastce tygodnia Kickera, mistrz Niemiec, zdobywca DFB Pokal. Gol i asysta w ostatniej kolejce, w spotkaniu z Eintrachtem, które miało być dla Bayernu pułapką, a okazało się w sumie spacerkiem. Najlepszy piłkarz Bayernu w minionym miesiącu.
Nieoczywiste nazwisko, bo jego klub przegrał 3 z 4 majowych meczów, a pozostały zremisował. Ale tutaj oceniamy nie grę zespołową, a osiągi indywidualne. A te w przypadku Pavolettiego są niezwykle imponujące. 4 gole Cagliari w maju to 4 bramki Pavolettiego, po jednej na spotkanie. Nikt inny nie trafił dla ekipy z Sardynii choćby raz. A rywale nie byli najłatwiejsi, bo pierwsze dwa starcia to mecze z wicemistrzem Włoch Napoli i zdobywcą pucharu Włoch Lazio.
Może i Valencia kompletnie nie poradziła sobie z Arsenalem w Lidze Europy, ale więcej winy ponosi defensywa. Rodrigo zrobił swoje – zaliczył dwie asysty, po jednej w każdym ze spotkań z Kanonierami. Strzelał regularnie w lidze – trzy mecze, trzy gole, Valencia z awansem do Champions League. No i trafił w finale Copa del Rey z Barceloną, który zakończył jedenastoletni okres Nietoperzy bez trofeum.
Bez Papu Gomeza nie byłoby podium Atalanty, nie byłoby klubu z Bergamo w przyszłorocznej Lidze Mistrzów. I mówimy nie tylko o maju, ale o przekroju całego sezonu. 31-latek nigdy na dobre nie zaistniał w reprezentacji Argentyny, ale może też dzięki temu, że nie musiał co przerwę na kadrę latać przez pół świata, ustabilizował tak doskonałą formę w Serie A. Sezon kończy z 7 bramkami i 11 asystami, w maju miał udział przy dwóch z trzech goli w wygranych 3:1 meczach z Sassuolo i Lazio. A więc tych w dużej mierze decydujących o zajęciu trzeciej pozycji w lidze.
Na nim, jak i na całej defensywie Liverpoolu, ciąży za maj spotkanie z pierwszego dnia miesiąca na Camp Nou. Ale później VVD znów był skałą w obronie. Gdy Liverpool potrzebował czystego konta w rewanżu – był na posterunku. Kiedy musiał wygrać na St. James’ Park z Newcastle – to on zaczął strzelanie. Już teraz można powiedzieć, że również i za czerwiec będzie bardzo wysoko, w końcu zaczął go zgoła inaczej niż maj – od nagrody piłkarza meczu w finale Champions League.
Kolejny niesamowity liczbowo miesiąc na uwieńczenie fenomenalnego sezonu Dusaana Tadicia. Licznik zatrzymał się w nim na 38 golach i 24 asystach w klubie. 56 meczów, 62 gole, przy których Serb maczał palce. Nie-wia-ry-go-dne. Wynik nie do powtórzenia, niemieszczący się w głowie. W maju Ajax odskoczył od PSV i zapewnił sobie dwoma wygranymi po 4:1 mistrzostwo kraju, spośród ośmiu goli, przy pięciu miał swój udział Tadić. Asystował w wygranym 4:0 z Willem II finale pucharu Holandii, a także w przegranym u siebie 2:3 spotkaniu z Tottenhamem.
Właśnie za takiego Alario Bayer płacił rekordowe – aż do lata 2019 i transferu Demirbaya 24 miliony euro. Trzeba to powiedzieć wprost – jeśli najdroższy napastnik w twojej historii dwa sezony z rzędu nie dobija nawet do dyszki goli, to można mówić wprost o rozczarowaniu. Ale Alario w maju bardzo mocno przyczynił się do powrotu Aptekarzy do Ligi Mistrzów. Nikt z bijących się o Champions League nie imponował formą tak jak Leverkusen. 6:1 z Eintrachtem, 1:1 z Schalke i w finałowym dniu sezonu 5:1 w Berlinie z Herthą przy hat-tricku Alario. Bayer nie zostawił wątpliwości, komu należy się miejsce w europejskiej elicie.
Zaczął miesiąc tak, że wydawało się, że nie będzie mieć sobie równych. Mecz z Liverpoolem to był popis skuteczności, bezlitosności Argentyńczyka. Uwieńczył go niesamowitym golem z wolnego. A potem się spieprzyło. Liverpool odrobił straty, Messi na Anfield zwyczajnie nie istniał. Nie pomógł też w finale Pucharu Króla, w maju wymknęły mu się z rąk dwa trofea. Ale indywidualnie jak zawsze dostarczył liczby – 5 meczów, 5 goli.
Co za pożegnanie z Manchesterem City! Przez jedenaście lat na Etihad Vincent Kompany strzelił jednego gola spoza pola karnego – właśnie tego w meczu z Leicester, który w końcowym rozrachunku dał City mistrzostwo Anglii. Jego karierę w City najlepiej podsumowuje miesiąc maj. 3 mecze. 2 trofea. Kończy przygodę z Premier League na 360 meczach, 4 mistrzostwach kraju i 8 krajowych pucharach. Legenda. Nikt nie ma prawa mieć pretensji, gdy sam siebie będzie wystawiał w Anderlechcie w każdym meczu.
Na ostatniej prostej walki o Ligę Mistrzów Lyon po prostu zmiażdżył konkurencję ze znienawidzonego Saint-Etienne. W trzech ostatnich kolejkach wygrał wszystkie trzy spotkania, losy ostatniego miejsca w Lidze Mistrzów przesądzając w zasadzie w 36. kolejce, kiedy Saint-Etienne przegrało u siebie z Montpellier, a Olympique pojechał do Marsylii jak po swoje. 3:0 i popis strzelca dwóch goli, Maxwella Corneta. W późniejszych zwycięstwach Iworyjczyk miał nie mniejszy udział – trafił i asystował dwukrotnie z Caen (4:0), dwukrotnie pokonywał też w ostatniej serii gier bramkarza Nimes.
Piąte miejsce dla przedstawiciela Premier League i już teraz zdradzimy, że od teraz będziemy się obracać wyłącznie w tych kręgach. W końcu Anglicy obsadzili finały obu europejskich pucharów. A Moura zanotował jeden z najlepszych indywidualnych występów na tym poziomie rozgrywek. W Lidze Mistrzów tylko czterem zawodnikom udało się zdobyć trzy gole w jednym spotkaniu Champions League – Del Piero, Oliciowi, Lewandowskiemu i Ronaldo. Moura został więc pierwszym Brazylijczykiem z trzema bramkami, mało tego – z trzema golami strzelonymi słabszą nogą.
Doszlusował do najlepszych w klasyfikacji strzelców Premier League, ostatecznie dzieląc się nagrodą dla najlepszego strzelca z innymi reprezentantami Afryki – Salahem i Mane. Do tego w duecie z Lacazettem wprowadził Arsenal do finału Ligi Europy, dopiero tam nie mógł nic poradzić na defensywę Chelsea.
Maj najlepiej pokazał, jak Chelsea będzie brakowało Edena Hazarda. Trzy z czterech goli w finale Ligi Europy z Arsenalem to bramki, w których maczał palce. Miał też asystę w półfinale z Eintrachtem, pewnie wykonał ostatniego karnego w serii jedenastek, a w 37. kolejce z Watfordem zanotował dwie asysty. Dzięki tamtemu zwycięstwu Chelsea zapewniła sobie Top Four i ostatecznie wylądowała nawet na ligowym podium.
Bohater na trudne czasy. Bohater nieoczywisty. Dowód na to, że Juergen Klopp nie tylko świetnie zarządza nastrojami wśród zawodników pierwszej drużyny, ale także wśród rezerwowych. Gdy okazało się, że w rewanżu z Barceloną nie zagra ani Salah, ani Firmino, on już po kilku minutach tego meczu miał na koncie gola. Drugiego dołożył w momencie, gdy Liverpool zrównał się z Barceloną w dwumeczu. Zachował niesamowitą przytomność umysłu w polu karnym, w którym piłkarze Barcelony z wyjątkiem Gerarda Pique rozmyślali chyba, czy na późną kolację do wina wezmą krewetki, czy jednak croquetas de jamon. Uratował też mistrzowskie nadzieje The Reds w przedostatniej kolejce, w meczu z Newcastle. Nie pierwszy raz w tym sezonie – dość wspomnieć ostatnią akcję derbów z Evertonem.
Jest i on. Jakim sprytem trzeba się wykazać, by zanotować taką asystę jak Alexander-Arnold na 4:0 w meczu z Barceloną? Jak doskonale ułożoną nogę, ile pomysłów w głowie trzeba mieć, by – choć rywale wiedzą, na co cię stać – zaliczyć w maju pięć asyst i żadnego meczu z pustym przebiegiem? Bez niego Liverpool przegrał na Camp Nou 0:3, z nim bilans bramkowy The Reds w maju to 12:2. Miazga.
***
I klasyfikacja generalna po pięciu miesiącach: