Reklama

Nieogarnięci na boisku, nieogarnięci w strefie mieszanej

redakcja

Autor:redakcja

02 czerwca 2019, 22:04 • 3 min czytania 0 komentarzy

Reprezentacja U-20 przerżnęła właśnie mundial. Wyszła z grupy tylko dlatego, że wylosowała Tahiti. Nie strzeliła żadnej bramki poważnemu rywalowi. Dopiero w ostatnim meczu miała jakąkolwiek okazję strzelecką. Znęcać się nad ich postawą boiskową nie zamierzamy (no dobra, zamierzamy, ale w innym miejscu), natomiast to, co rzuca się coraz mocniej w oczy, to brak „ogrania” również poza murawą. 

Nieogarnięci na boisku, nieogarnięci w strefie mieszanej

Tymoteusz Puchacz po meczu z Senegalem zażartował, że część chłopców Magiery miała na sobie garnitury pierwszy raz od komunii, ale… kurczę, to była szczera prawda. Ten mundial ich przerósł piłkarsko, to w ogóle nie ulega wątpliwości, ale pokazał też, jak wiele brakuje wielu z nim do świata poważnego futbolu. Obycie, doświadczenie, nawet głupie podejście do wywiadów. 

Na początku wydawało nam się, że obowiązkiem jest wyrozumiałość. To jeszcze dzieciaki, nauczą się, wyrobią, z czasem dorosną nawet do udzielania wywiadów. Potem jednak przypominamy sobie przemowę De Ligta z rocznika 1999, który zdołał w jednym krótkim wystąpieniu zawrzeć hołd dla Cruyffa, polityki klubu oraz swoich kolegów i wydaje nam się, że od 20-latka trzeba wymagać więcej, niż… Cóż, niż to, co oferują nam zawodnicy U-20. Na przykład Bednarczyk.

Nie zazdrościmy stawania do wywiadów po takiej klęsce jak ten turniej. Ale jest kilka możliwości, by wyjść z takiej rozmowy z klasą. 

Można powiedzieć na przykład: – Byliśmy słabsi. Zdajemy sobie sprawę, że rozczarowaliśmy naszą postawą. 
Albo: – Rywale byli od nas lepsi pod każdym względem. Zagraliśmy słaby turniej. 
Nawet pojechać klasyką gatunku: – Wyciągniemy wnioski. Wrócimy silniejsi. 

Reklama

Można być też Jakubem Bednarczykiem i pękać z dumy: – Możemy być jednak z siebie dumni, coraz lepiej graliśmy wraz z upływem czasu. (…) Mieliśmy bardzo dobrze rozpracowanych rywali, wiedzieliśmy gdzie mamy biegać i zrealizowaliśmy swoje zadania taktyczne. (…) W meczach z Senegalem oraz Włochami budowaliśmy swoje akcje i popełnialiśmy mniej błędów w obronie, jestem zadowolony z naszej gry (wywiad dla TVP Sport, wypowiedź spisana przez Sportowe Fakty).

Jakubie, niestety, obok takich wypowiedzi nie można przechodzić obojętnie. Chłopaku, gdzie twoja ambicja? Z boiska naprawdę wyglądało to tak optymistycznie? Każdy z trzech poważnych rywali bił nas na głowę pod każdym względem. Oczywiście, w meczu z Włochami dochodziliśmy do sytuacji. Wyglądało to lepiej. Niewiele lepiej, ale lepiej.

Ale… duma? Naprawdę jesteś zadowolony?

Poza tym… na czym polegało to świetne rozpracowanie Włochów? Na tym, że polska reprezentacja do stworzenia jedynej okazji bramkowej potrzebowała asysty włoskiego zawodnika i rykoszetu? Na tym, że pod koniec pierwszej połowy kręcili nas jak chcieli? Na tym, że powinni strzelić co najmniej jednego gola więcej? 

Gratulujemy dobrego samopoczucia. Wiemy, że ładna bramka z Tahiti na oczach całej Polski mogła wlać w serce Bednarczyka trochę niepotrzebnej euforii, ale znajmy umiar. Zwłaszcza, że niestety Bednarczyk nie jest jakimś wyjątkiem. Tomasz Makowski po swoim beznadziejnym występie przekonuje, że nie byliśmy wcale zespołem gorszym od Włochów (źr. Łączy Nas Piłka). Bartosz Slisz, że z Senegalem Polacy byli pewni siebie i wykonali założenia trenera (nakazał im zrezygnowanie z tworzenia sytuacji bramkowych?). Serafin Szota po najnudniejszym 0:0 w historii futbolu wypalił: „udowodniliśmy, że potrafimy grać w piłkę”. Panowie…

Szanujcie słowa. Minimalnie dumni to Polacy mogliby być, gdyby zaprezentowali zalążki stylu, strzelali bramki, wygrali jakikolwiek mecz (oprócz tego, którego nie dało się przegrać). Proponujemy lekkiego gonga. I jednocześnie dziwimy się, że ten od Włochów nie wystarczył. 

Reklama

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...