Ostatnie mistrzostwo Włoch? Sezon 2009/10, więc niedługo przed nami okrągła rocznica. Jakiekolwiek trofeum? Rok później udało się sięgnąć po Coppa Italia, więc posucha w klubie, który mniej więcej w tym samym czasie był też przecież najlepszy na całym kontynencie, jest już bardzo mocno odczuwalna. Przez lata dawny blask marce Interu Mediolan – bo o tym klubie rzecz jasna mowa – próbowali przywrócić zarówno czołowi włoscy trenerzy, jak i ci, w których władze klubu dostrzegły jakiś potencjał, próbował także Frank de Boer, ale co najwyżej średnie kadencje były przeplatane kompletnymi klapami. Teraz tego trudnego zadania podejmie się Antonio Conte.
Szybko poszło. Ledwie wczoraj oficjalnie ogłoszono, że okręt opuszcza dotychczasowy kapitan, Luciano Spalletti, a dzisiaj potwierdzono, że jego obowiązki przejmie były szkoleniowiec między innymi Juventusu. Oczywiście o zmianie na tym stanowisku spekulowano już od tygodni, gdzieś w tle finiszu tegorocznych rozgrywek. Inter, po wariackim finale, skończył je na czwartym miejscu. Z jednej strony tak duże straty do Juventusu i Napoli, a także przegranie miejsca na podium z Atalantą Bergamo, chluby zespołowi z Mediolanu nie przynoszą, a z drugiej – taka lokata gwarantuje przecież grę w Lidze Mistrzów w następnym sezonie.
I to właśnie Champions League jest chyba najmocniejszym argumentem w dyskusji na temat dwuletniej kadencji Spallettiego w Interze. To pod jego wodzą udało się mediolańskiej drużynie wrócić do elity po długich siedmiu latach przerwy (już w poprzednich sezonie), a teraz utrzymać w niej miejsce. Jasne, sam udział w tegorocznej edycji to inna, dość trudna do przełknięcia historia (w ostatniej kolejce mediolańczycy ledwie zremisowali u siebie z PSV i przegrali awans kosztem Tottenhamu, który w końcówce wyrwał punkt FC Barcelonie), do tego później za burtę Ligi Europy Włosi zostali wyrzuceni przez Eintracht Frankfurt. Jednak samo ponowne pojawienie się na salonach to już coś.
Ale – jak się okazało – władze Interu liczą na więcej.
Stąd rozbicie banku dla Antonio Conte. Według dziennika La Gazzetta dello Sport były selekcjoner podpisując kontrakt z Interem stanie się najlepiej zarabiającym trenerem na Półwyspie Apenińskim, znacznie przebijając pod względem wynagrodzenia Massimiliano Allegriego, który ostatnio pracował w Juventusie – ma kasować 11 milionów euro za sezon, podczas gdy były już szkoleniowiec Starej Damy dostawał 7,5 bańki. Więcej – taki kontrakt ma oznaczać, że Conte wyląduje w piątce najlepiej zarabiających trenerów na świecie (za Simeone, Guardiolą, Valverde i Zidanem, ale na przykład przed Kloppem).
Oczywiście Inter płaci słono za określoną markę. Conte co prawda cały ostatni rok spędził na bezrobociu po tym, jak nie dogadał się choćby z Realem Madryt, ale… no właśnie, samo to gdzie był przymierzany pokazuje, że mówimy o szkoleniowcu z najwyższej półki. Nawet jeśli jego kariera to nie jest jedynie pasmo sukcesów, to trzy mistrzostwa Włoch z Juventusem i wygranie Premier League z Chelsea to osiągnięcia mające swoją wymowę.
A propos Juventusu… O ile z perspektywy naszej czy ludzi związanych z Interem to bardzo ciekawy mariaż, o tyle fani Starej Damy są nim zdegustowani. Za pomocą internetowej petycji zażądali nawet usunięcia byłego piłkarza i trenera ze stadionowej alei gwiazd. W argumentacji pada nazwisko… Zbigniewa Bońka, przeciwko któremu fani Juve protestowali kilka lat temu (zresztą skutecznie). Kontekst? Ano taki, że nawet Polak bardziej zasłużył na uhonorowanie, co tylko pokazuje, jak mocno zabolało ich objęcie sterów w Interze przez Conte.
Fot. newspix.pl