Reklama

Dwa kroki wstecz – Widzew postawił na Zbigniewa Smółkę

redakcja

Autor:redakcja

30 maja 2019, 15:35 • 3 min czytania 0 komentarzy

Karuzela się kręci, trenerzy z klubów odchodzą i do klubów trafiają. Zbigniew Smółka w kwietniu zostawił Arkę na kursie do I ligi, a dziś został nowym trenerem Widzewa Łódź. Teoretycznie jego ulubiony styl gry – czyli dominowanie, gra oparta na szybkim rozgrywaniu – prędzej przyniesie efekt w walczącym o awans RTS-ie niż w kadrowo kiepskiej Arce. Niemniej Smółka walczy o przyszłość – swoją, Widzewa i dyrektora sportowego łodzian.

Dwa kroki wstecz – Widzew postawił na Zbigniewa Smółkę

To ruch typu “make or break” zarówno dla samego Smółki, ale i dla Łukasza Masłowskiego, który ostatnio ma kiepską serię przy wybieraniu trenerów. To przecież on stał za zatrudnieniem w Płocku najpierw Dariusza Dźwigały, a następnie zastąpieniu go Kibu Vicuną. A jeśli dorzucić do tego fakt, że budowana przez niego Wisła ledwo utrzymała się w lidze, to nie wygląda to jak rok spełnienia i sukcesów. Dorzućmy do tego pudło przy wyborze trenera Paszulewicza, który miał poprowadzić Widzew do awansu po przejęciu drużyny po Mroczowskim, a wyszło… No sami wiecie jak. Jeśli i ze Smółką Masłowskiemu nie wypali, to jego świetna do tej pory (no, do końca zeszłego sezonu) renoma zostanie zdeptana.

Smółka też ma coś do udowodnienia w Łodzi. Jeszcze na początku jego kadencji w Arce uchodził za jednego z ciekawszych reprezentantów swojego pokolenia trenerskiego. Propagował ofensywne granie, nie uznawał kompromisów, miał za sobą obiecujący czas w Stali, do tego elokwentny, prezentujący się jak milion dolarów. Na fali tego optymizmu związanego z względnie młodymi szkoleniowcami (chociaż on aż tak młody to nie jest) wjechał do Ekstraklasy i… strasznie się sparzył. Najpierw zarzucał rywalom, że nie chcą grać w piłkę, a później jego Arka tak w tę piłkę grała, że otarła się o spadek.

Gdynian uratował Jacek Zieliński, a Smółka pozostawił po sobie atmosferę konfliktu (zapytajcie kibiców Arki o sympatię do byłego trenera), nam zarzucał “jechanie z Arką jak z furą gnoju”, nie do końca jasne są okoliczności jego zwolnienia. Fakty są jednak takie, że w Arce ugrał średnią 1,13 punktu na mecz, zaliczył trzynaście meczów bez zwycięstwa, ale i wygrał Superpuchar Polski oraz odkurzył dla ligi kilku niezłych grajków (Janota, Jankowski, wprowadzenie Młyńskiego, wpasowanie Vejinovicia).

Nowy trener Widzewa zatem ma o co grać, podobnie jak Widzew, który do dziś nie może się pozbyć gorzkiego posmaku w ustach po przerżniętej walce o awans do I ligi. Niemniej wydaje się, że Smółka może bardziej pasować do Łodzi niż do Gdyni. W Ekstraklasie z ograniczonym potencjałem piłkarskim chciał grać pięknie, składnie i efektownie, a Arka – co pokazała kadencja Zielińskiego – musiała być pragmatyczna, czasami wycofana, niekiedy stosująca dość prymitywny (aczkolwiek skuteczny) styl grania. Z Widzewem będzie mógł bawić się w grę opartą na dominowaniu – to przecież wciąż jeden z murowanych kandydatów do awansu, który jakością kadry powinien przewyższać zdecydowaną większość drugoligowych ekip.

Reklama

Pozyskaliśmy trenera, który ma na koncie pracę na najwyższym szczeblu rozgrywkowym, ale zna też doskonale realia niższych lig, dlatego wierzymy, że poradzi sobie w Widzewie. Zbigniew Smółka rozumie sytuację, w jakiej znajduje się nasz klub i przedstawił nam plan budowy i prowadzenia zespołu, który jest zgodny z wizją naszego pionu sportowego – mówi na łamach strony klubowej prezes Jakub Kaczorowski.

Smółka w Widzewie podpisał roczną umowę, ale w kontrakcie jest opcja przedłużenia jej o kolejny sezon, o ile łodzianie wywalczą awans do I ligi.

fot. FotoPyk

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...